[Nasz cykl "Bohaterowie na dole. Mordercy na górze"] Cz. 3. Płużański: Druga powązkowska „Łączka”

Prezentujemy trzecią część specjalnego cyklu portalu Tysol.pl o bohaterach i ich oprawcach, spoczywających obok siebie na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
 [Nasz cykl "Bohaterowie na dole. Mordercy na górze"] Cz. 3. Płużański: Druga powązkowska „Łączka”
/ screen YouTube
Kwatera „Ł”. Tu komuniści zrzucili potajemnie do bezimiennych dołów śmierci ok. 300 polskich patriotów zamordowanych w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej. Bestialski mord miał na zawsze pozostać tajemnicą. Aby bohaterowie tej prawdziwej Polski nigdy nie zostali odnalezieni, zbiorowe jamy grobowe zasypano warstwą ziemi. W III RP, po długiej walce udało się ich jednak wydobyć, a niektórych – mimo zniszczenia szczątków - zidentyfikować. Obok, często w okazałych grobowcach, spoczywają komunistyczni dygnitarze i mordercy. To Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie. Tu łączy się historia bohaterów i ich oprawców.

Prócz tragicznego końca życia polskich antykomunistów powinniśmy przypominać ich niezwykłe życiorysy – życiorysy obywateli najpiękniejszego polskiego pokolenia: pokolenia II Rzeczypospolitej, dla którego triada: Bóg, Honor, Ojczyzna nie były pustymi sloganami, tylko wartościami, za które walczyli i byli gotowi oddać życie. Przedstawiam sylwetki bohaterów wyklętych przez komunę, a dla nas niezłomnych. W kolejnych odcinkach pokażę zdrajców polskiej sprawy, których groby także znajdują się na Powązkach Wojskowych. To nie tylko Aleja Zasłużonych z Bierutem, Gomułką i Świerczewskim, nie tylko szef stalinowskiej bezpieki Radkiewicz, brutalna „Luna” Brystiger, czy szef wojskowej junty Jaruzelski, ale zastępy czerwonych morderców w mundurach i togach, krwawych sędziów, prokuratorów, śledczych UB, funkcjonariuszy KBW, agentów, donosicieli...

Aresztowali też mamę

Do bezimiennych dołów śmierci na „Łączce” trafiło wielu żołnierzy wileńskiej Armii Krajowej. Mjr Zygmunt Szendzielarz, ps. „Łupaszka”, ppłk Antoni Olechnowicz, ps. „Pohorecki”, por. Aleksander Tomaszewski, ps. „Al”. O nich pisałem w ubiegłym tygodniu.

Oficerem wileńskiej AK był również por. Zygmunt Szymanowski, ps. „Jezierza”. Przed wojną absolwent Akademii Handlu Zagranicznego we Lwowie i Politechniki Lwowskiej. Uczestnik wojny obronnej 1939 r., bronił m.in. twierdzy Modlin. Dwukrotnie uciekał z niemieckiej niewoli. W latach 1942-1944 kierownik komórki wywiadowczej ZWZ-AK zajmującej się koleją.

We wrześniu 1944 r. aresztowany przez NKWD i skazany za działalność w AK na 10 lat pozbawienia wolności. W marcu 1945 r. znów udało mu się uciec. Dzięki niemu Ośrodek Mobilizacyjny Wileńskiego Okręgu AK utrzymywał kontakt z polskim rządem w Londynie. Ukrywał się, aresztowany w Szklarskiej Porębie.

Zygmunta Barańska, córka Zygmunta Szymanowskiego: „W trakcie śledztwa był bity i torturowany. O tych sprawach przez lata nic z siostrami nie wiedziałyśmy, a mama nie chciała o nich mówić. Mama, która niestety też siedziała w więzieniu, i to prawie 6 lat, m.in. za współpracę z tatą, zawsze podkreślała, że ojciec był bardzo inteligentnym, oczytanym i zrównoważonym człowiekiem. Bardzo dobrze znał niemiecki, był bardzo elegancki. Mama była młodsza od niego o 10 lat, trafiła do więzienia mokotowskiego, gdy miała 28 lat i była w ciąży z trzecim dzieckiem. Pobyt w więzieniu był dla niej gehenną. Mama wróciła z gruźlicą do domu, nie mogła dostać pracy, a miała na utrzymaniu troje dzieci”.

Wyrokiem krzywoprzysiężnego sądu por. Zygmunt Szymanowski został skazany na karę śmierci (i tym razem przewodniczył morderca sądowy mjr Mieczysław Widaj), i stracony na Mokotowie 31 V 1950 r. Miał 40 lat. Przy jego szczątkach - co jest wyjątkiem – odnaleziono kawałek szczoteczki do zębów i grzebień.

W domu o tym nie mówiono

Kolejnym porucznikiem wileńskiej AK był Stefan Głowacki, ps. „Smuga”. Żołnierz zawodowy II RP, w wojnie obronnej walczył w okolicach Augustowa i Suwałk. Dowódca podrejonu AK w Wilnie. W kwietniu 1945 r. jako repatriant przyjechał do Wrocławia, gdzie związał się z ppłk Olechnowiczem. Wyrokiem krzywoprzysiężnego sądu skazany na karę śmierci i stracony na Mokotowie 13 VI 1949 r. Miał 46 lat.

Hanna Planda, córka Stefana Głowackiego, wspomina, że ojciec współpracował też z Aleksandrem Tomaszewskim, z którym został znaleziony potem w jednym dole na „Łączce”: „Mama po 8 latach dowiedziała się po raz pierwszy, że tata nie żyje. Pamiętam ze swoich dziecinnych lat, że mama z babcią siadały przy radiu, gdy czytane były listy emigrantów wracających ze Związku Sowieckiego. Łudziły się, że być może tatę również wywieziono gdzieś na Syberię. 1957 r. rozwiał te złudzenia. Mama miała problemy, bo nigdzie nie mogła dostać pracy. Skończyła technikum księgarskie i pracowała później jako kierownik księgarni. Wiem, że w domu głośno nie mówiło się o tym, co się z ojcem stało. Ojciec miał po wojnie możliwość wyjechania z kraju. Już nawet miał załatwione miejsce na statku do Anglii, czy innego kraju. Nie zgodził się jednak na wyjazd z Polski, nie chciał zostawić mamy samej z maleńkimi dziećmi”.

Morderca Pileckiego

Żołnierze Niezłomni byli potajemnie grzebani także w innych częściach Powązek Wojskowych, m.in. w kwaterach F i E. Szacuje się, że w tamtejszych dołach śmierci – określanych jako druga powązkowska „Łączka” - spoczywa ponad 150 polskich bohaterów. A nad nimi stalinowscy zbrodniarze, komunistyczna generalicja, w tym ci, którzy wprowadzali w Polsce stan wojenny, członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

Tu przedstawię życiorysy wybranych czerwonych kacyków, którzy cały czas są chowani na górze.

Pierwszy to płk Józef Badecki (zmarł w 1982 r.). Krwawy stalinowski sędzia wojskowy, przed wojną absolwent prawa na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. We wrześniu 1939 r. dowodził plutonem w batalionie marszowym 5 Pułku Strzelców Podhalańskich, następnie nauczyciel i aplikant adwokacki w Lublinie i Przemyślu.

Po wejściu Sowietów zgłosił się do LWP i piął się po szczeblach kariery. W latach 1948-1949 zastępca szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Orzekł co najmniej 29 kar śmierci wobec polskich patriotów, m. in. w listopadzie 1948 r. wobec słynnego cichociemnego mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.

„Byliśmy dla niego morituri...”

Współoskarżony Władysław Siła-Nowicki, inspektor Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie, wspominał: „przewodniczący składu Józef Badecki znany jest z bardzo uprzejmego prowadzenia rozpraw i bardzo surowych wyroków. Istotnie, sędzia Badecki, zimny morderca był cały czas bardzo grzeczny. Od początku zresztą wszyscy byliśmy dla niego morituri...”. Zwłoki zamordowanego 7 marca 1949 r. „Zapory” odnaleziono latem 2012 r. na warszawskiej „Łączce”.

W marcu 1948 r. przed stołecznym WSR skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego i jego współpracowników: Tadeusza Płużańskiego (mojego Ojca) i Marię Szelągowską. 25 maja 1948 r. rotmistrz Pilecki został zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Do dziś szczątki rotmistrza są identyfikowane…

CDN

Tadeusz Płużański





Grób mordercy rtm. Pileckiego Józefa Badeckiego

 

 

POLECANE
Potężne uderzenie UOKiK w Netflixa. Możliwe zwroty pieniędzy dla użytkowników z ostatniej chwili
Potężne uderzenie UOKiK w Netflixa. Możliwe zwroty pieniędzy dla użytkowników

Netflix znalazł się na celowniku UOKiK. Urząd zarzuca platformie, że podnosiła ceny subskrypcji bez wyraźnej zgody klientów. Jeśli zarzuty się potwierdzą, gigant streamingowy może zapłacić wysoką karę i zwrócić niesłusznie pobrane pieniądze użytkownikom.

Znów zapłonęła hala. W akcji 16 zastępów straży [WIDEO] z ostatniej chwili
Znów zapłonęła hala. W akcji 16 zastępów straży [WIDEO]

W poniedziałek w miejscowości Jankowy k. Kępna wybuchł pożar na terenie firmy meblarskiej.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Pogoda z dość niską temperaturą powietrza, porywami wiatru i przelotnymi opadami deszczu będzie sprzyjała wypoczynkowi w domu. Osoby planujące pobyt na świeżym powietrzu powinny zaopatrzyć się w parasol.

Podano oficjalne wyniki wyborów w Zabrzu. Czerwona kartka dla Platformy Obywatelskiej z ostatniej chwili
Podano oficjalne wyniki wyborów w Zabrzu. "Czerwona kartka dla Platformy Obywatelskiej"

Kamil Żbikowski zwyciężył w drugiej turze wyborów na prezydenta miasta, zdobywając 50,17 proc. głosów – poinformował PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Zabrzu Paweł Strumiński.

Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta pilne
Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta

W poniedziałek rozpoczął się trzeci i ostatni etap kompleksowego remontu alei Niepodległości w Sopocie. Jak podały władze miasta, zmieni się organizacja ruchu i trasy kursowania autobusów komunikacji miejskiej w tym rejonie.

Eksperci alarmują: mObywatel wprowadza podatników w pułapkę z ostatniej chwili
Eksperci alarmują: mObywatel wprowadza podatników w pułapkę

„Połączona skrzynka ePUAP i e-Doręczeń" – bo tak się nazywa usługa w ramach mObywatela – naraża podatników na kłopoty z fiskusem. Ten, kto sądzi, że w ten sposób złoży skargę do sądu przez ePUAP, srodze się zawiedzie. A fiskus to wykorzysta – pisze w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna”.

Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna z ostatniej chwili
Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna

Kamil Żbikowski został prezydentem Zabrza. Różnica pomiędzy kandydatami minimalna – wynika z nieoficjalnych informacji podanych przez ''Dziennik Zachodni'' i lokalną ''Gazetę Wyborczą''.

Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki z ostatniej chwili
Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki

O godz. 21 zakończono głosowanie w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenta Zabrza – poinformował PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Zabrzu Paweł Strumiński. Wskazał, że odbyło się ono bez zakłóceń.

Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków z ostatniej chwili
Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków

Zdaniem 68,7 proc. badanych minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji w związku z KPO. 23,5 proc. uważa, że szefowa MFiPR nie powinna zrezygnować ze stanowiska – wynika z opublikowanego w niedzielę sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: To koniec dominacji ludzkości gorące
Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: "To koniec dominacji ludzkości"

Na naszym kanale pojawiła się wyjątkowa debata! Nagrana w murach najstarszej polskiej uczelni – Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzielę się pod linkiem w komentarzu. Na scenie obok siebie usiadł fizyk i informatyk. Prof. Andrzej Dragan oraz dr Wojciech Zaremba. Jeden, patrzący na świat oczami praw fizyki, drugi oczami kodów. Twórca Chata GPT, założyciel spółki Open AI i jeden z najbardziej abstrakcyjnych umysłów w Polsce. Obaj zgodni co do jednego. Era dominacji człowieka na Ziemi dobiegła po tysiącach lat końca. To my jesteśmy tym ostatnim pokoleniem.

REKLAMA

[Nasz cykl "Bohaterowie na dole. Mordercy na górze"] Cz. 3. Płużański: Druga powązkowska „Łączka”

Prezentujemy trzecią część specjalnego cyklu portalu Tysol.pl o bohaterach i ich oprawcach, spoczywających obok siebie na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
 [Nasz cykl "Bohaterowie na dole. Mordercy na górze"] Cz. 3. Płużański: Druga powązkowska „Łączka”
/ screen YouTube
Kwatera „Ł”. Tu komuniści zrzucili potajemnie do bezimiennych dołów śmierci ok. 300 polskich patriotów zamordowanych w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej. Bestialski mord miał na zawsze pozostać tajemnicą. Aby bohaterowie tej prawdziwej Polski nigdy nie zostali odnalezieni, zbiorowe jamy grobowe zasypano warstwą ziemi. W III RP, po długiej walce udało się ich jednak wydobyć, a niektórych – mimo zniszczenia szczątków - zidentyfikować. Obok, często w okazałych grobowcach, spoczywają komunistyczni dygnitarze i mordercy. To Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie. Tu łączy się historia bohaterów i ich oprawców.

Prócz tragicznego końca życia polskich antykomunistów powinniśmy przypominać ich niezwykłe życiorysy – życiorysy obywateli najpiękniejszego polskiego pokolenia: pokolenia II Rzeczypospolitej, dla którego triada: Bóg, Honor, Ojczyzna nie były pustymi sloganami, tylko wartościami, za które walczyli i byli gotowi oddać życie. Przedstawiam sylwetki bohaterów wyklętych przez komunę, a dla nas niezłomnych. W kolejnych odcinkach pokażę zdrajców polskiej sprawy, których groby także znajdują się na Powązkach Wojskowych. To nie tylko Aleja Zasłużonych z Bierutem, Gomułką i Świerczewskim, nie tylko szef stalinowskiej bezpieki Radkiewicz, brutalna „Luna” Brystiger, czy szef wojskowej junty Jaruzelski, ale zastępy czerwonych morderców w mundurach i togach, krwawych sędziów, prokuratorów, śledczych UB, funkcjonariuszy KBW, agentów, donosicieli...

Aresztowali też mamę

Do bezimiennych dołów śmierci na „Łączce” trafiło wielu żołnierzy wileńskiej Armii Krajowej. Mjr Zygmunt Szendzielarz, ps. „Łupaszka”, ppłk Antoni Olechnowicz, ps. „Pohorecki”, por. Aleksander Tomaszewski, ps. „Al”. O nich pisałem w ubiegłym tygodniu.

Oficerem wileńskiej AK był również por. Zygmunt Szymanowski, ps. „Jezierza”. Przed wojną absolwent Akademii Handlu Zagranicznego we Lwowie i Politechniki Lwowskiej. Uczestnik wojny obronnej 1939 r., bronił m.in. twierdzy Modlin. Dwukrotnie uciekał z niemieckiej niewoli. W latach 1942-1944 kierownik komórki wywiadowczej ZWZ-AK zajmującej się koleją.

We wrześniu 1944 r. aresztowany przez NKWD i skazany za działalność w AK na 10 lat pozbawienia wolności. W marcu 1945 r. znów udało mu się uciec. Dzięki niemu Ośrodek Mobilizacyjny Wileńskiego Okręgu AK utrzymywał kontakt z polskim rządem w Londynie. Ukrywał się, aresztowany w Szklarskiej Porębie.

Zygmunta Barańska, córka Zygmunta Szymanowskiego: „W trakcie śledztwa był bity i torturowany. O tych sprawach przez lata nic z siostrami nie wiedziałyśmy, a mama nie chciała o nich mówić. Mama, która niestety też siedziała w więzieniu, i to prawie 6 lat, m.in. za współpracę z tatą, zawsze podkreślała, że ojciec był bardzo inteligentnym, oczytanym i zrównoważonym człowiekiem. Bardzo dobrze znał niemiecki, był bardzo elegancki. Mama była młodsza od niego o 10 lat, trafiła do więzienia mokotowskiego, gdy miała 28 lat i była w ciąży z trzecim dzieckiem. Pobyt w więzieniu był dla niej gehenną. Mama wróciła z gruźlicą do domu, nie mogła dostać pracy, a miała na utrzymaniu troje dzieci”.

Wyrokiem krzywoprzysiężnego sądu por. Zygmunt Szymanowski został skazany na karę śmierci (i tym razem przewodniczył morderca sądowy mjr Mieczysław Widaj), i stracony na Mokotowie 31 V 1950 r. Miał 40 lat. Przy jego szczątkach - co jest wyjątkiem – odnaleziono kawałek szczoteczki do zębów i grzebień.

W domu o tym nie mówiono

Kolejnym porucznikiem wileńskiej AK był Stefan Głowacki, ps. „Smuga”. Żołnierz zawodowy II RP, w wojnie obronnej walczył w okolicach Augustowa i Suwałk. Dowódca podrejonu AK w Wilnie. W kwietniu 1945 r. jako repatriant przyjechał do Wrocławia, gdzie związał się z ppłk Olechnowiczem. Wyrokiem krzywoprzysiężnego sądu skazany na karę śmierci i stracony na Mokotowie 13 VI 1949 r. Miał 46 lat.

Hanna Planda, córka Stefana Głowackiego, wspomina, że ojciec współpracował też z Aleksandrem Tomaszewskim, z którym został znaleziony potem w jednym dole na „Łączce”: „Mama po 8 latach dowiedziała się po raz pierwszy, że tata nie żyje. Pamiętam ze swoich dziecinnych lat, że mama z babcią siadały przy radiu, gdy czytane były listy emigrantów wracających ze Związku Sowieckiego. Łudziły się, że być może tatę również wywieziono gdzieś na Syberię. 1957 r. rozwiał te złudzenia. Mama miała problemy, bo nigdzie nie mogła dostać pracy. Skończyła technikum księgarskie i pracowała później jako kierownik księgarni. Wiem, że w domu głośno nie mówiło się o tym, co się z ojcem stało. Ojciec miał po wojnie możliwość wyjechania z kraju. Już nawet miał załatwione miejsce na statku do Anglii, czy innego kraju. Nie zgodził się jednak na wyjazd z Polski, nie chciał zostawić mamy samej z maleńkimi dziećmi”.

Morderca Pileckiego

Żołnierze Niezłomni byli potajemnie grzebani także w innych częściach Powązek Wojskowych, m.in. w kwaterach F i E. Szacuje się, że w tamtejszych dołach śmierci – określanych jako druga powązkowska „Łączka” - spoczywa ponad 150 polskich bohaterów. A nad nimi stalinowscy zbrodniarze, komunistyczna generalicja, w tym ci, którzy wprowadzali w Polsce stan wojenny, członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

Tu przedstawię życiorysy wybranych czerwonych kacyków, którzy cały czas są chowani na górze.

Pierwszy to płk Józef Badecki (zmarł w 1982 r.). Krwawy stalinowski sędzia wojskowy, przed wojną absolwent prawa na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. We wrześniu 1939 r. dowodził plutonem w batalionie marszowym 5 Pułku Strzelców Podhalańskich, następnie nauczyciel i aplikant adwokacki w Lublinie i Przemyślu.

Po wejściu Sowietów zgłosił się do LWP i piął się po szczeblach kariery. W latach 1948-1949 zastępca szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Orzekł co najmniej 29 kar śmierci wobec polskich patriotów, m. in. w listopadzie 1948 r. wobec słynnego cichociemnego mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.

„Byliśmy dla niego morituri...”

Współoskarżony Władysław Siła-Nowicki, inspektor Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie, wspominał: „przewodniczący składu Józef Badecki znany jest z bardzo uprzejmego prowadzenia rozpraw i bardzo surowych wyroków. Istotnie, sędzia Badecki, zimny morderca był cały czas bardzo grzeczny. Od początku zresztą wszyscy byliśmy dla niego morituri...”. Zwłoki zamordowanego 7 marca 1949 r. „Zapory” odnaleziono latem 2012 r. na warszawskiej „Łączce”.

W marcu 1948 r. przed stołecznym WSR skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego i jego współpracowników: Tadeusza Płużańskiego (mojego Ojca) i Marię Szelągowską. 25 maja 1948 r. rotmistrz Pilecki został zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Do dziś szczątki rotmistrza są identyfikowane…

CDN

Tadeusz Płużański





Grób mordercy rtm. Pileckiego Józefa Badeckiego

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe