Karuzela z blogerami. Rosemann: Paragraf 271 Konstytucji
I to jest ta wątpliwa uroda demokracji. Kojarząca się z dowcipem o Polaku, Ruskim i Jankesie poproszonych o opuszczenie samolotu mającego kłopoty w trakcie lotu. Po Amerykaninie, który skoczył w imię wolności i demokracji, Rusku, który poświęcił się dla socjalizmu, pilot wyśmiany przez naszego rodaka za podsuwanie podobnie wzniosłych powodów, by się poświęcić, rzekł zrezygnowany Polakowi:
– Ja wiedziałem, że pan nie skoczy…
– Co?! Ja nie skoczę…?!!!!
Analogicznie:
– Co?! Ja nie mogę wybrać Hanki, co machloje robiła?!
Oczywiście nie jest to pierwszy ani zapewne ostatni przypadek skutecznej kariery osiągniętej przy użyciu demokratycznych reguł przez osobę mającą kłopoty z prawem. Ale chyba pierwszy raz zdarza się, że owe kłopoty w oczach wyborców stały się wręcz atutem. Mam takie podejrzenie, że bez dyskusji o możliwości sprawowania urzędu przez Zdanowską lub jej braku uzyskałaby rzeczona wynik o kilkanaście punktów gorszy. Wygrałaby w pierwszej turze albo dopiero w drugiej. Łodzianie uznali jednak, że ich demokratycznym prawem jest wybrać, kogo im się podoba, i nie będzie im żaden Sasin czy inny wojewoda wyboru ograniczał. A że wstyd? Wstyd to…
Właśnie, czym jest wstyd? A ma to w tej i w podobnych sytuacjach jakieś znaczenie? Zapytajcie w Legionowie. To jeszcze lepszy adres niż Łódź.
Po ogłoszeniu sukcesu wyborczego Hanny Zdanowskiej wielu oburzyło się na regulacje, które nie odbierają możliwości ubiegania się o wybieralne funkcje osobom z wyrokami karnymi, o ile nie opiewają one na odsiadkę „we więźniu”. Jest to faktycznie grube „niedopatrzenie”. Nie, nie pomyliłem się, pisząc w cudzysłowie. Mam takie poczucie, że po prawie trzydziestu latach tej naszej demokracji i jej mechanizmów o żadnym niedopatrzeniu nie ma mowy. A o czym jest czy powinno być? A to już kwestia do własnej oceny każdego, kogo to uwiera.
rosemann
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (44/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.