Jakub Pacan: Nie da się dłużej udawać

Banderyzm to oficjalna ideologia państwowa, masowa przestępczość, atakowanie Polski na arenie międzynarodowej przez Kijów. Polacy mają dość i czekają na władzę, która Ukrainie będzie stawiać wymagania.
 Jakub Pacan: Nie da się dłużej udawać
/ fot. PAP / Tomasz Gzell

Co musisz wiedzieć:

  • 11 lipca przypada 82. rocznica Rzezi Wołyńskiej. W tym roku po raz pierwszy obchodzimy nowe święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej
  • "Ukraina, państwo proszące świat i Europę o pomoc, jako oficjalną ideologię państwową wybiera banderyzm, czyli okres współpracy z Hitlerem i nazistowskimi Niemcami, a jako bohaterów narodowych czci jawnych ludobójców i faszystów. Z taką ideologią nie wchodzi się do UE i NATO" – pisze Jakub Pacan.
  • Autor tekstu twierdzi, że od pierwszych dni wojny, ukraińskie władze postawiły się w stosunku do Polski jako senior partner, a polskie władze bez mrugnięcia okiem na to przystały.

Czy da się pisać o kwestii ukraińskiej w Polsce tak, by nie być posądzonym o jątrzenie? Nie, na obecnym etapie naszych dwustronnych relacji to niemożliwe. Dlatego nie bawiąc się w niuanse, dla najkrótszej syntezy naszej gościny wobec Ukraińców najlepiej można posłużyć się cytatem z biblijnej Księgi Powtórzonego Prawa: „Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, o której poprzysiągł przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś, kiedy będziesz jadł i nasycisz się –strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (Pwt 6, 10–12). Oczywiście nie mieszając w to Pana Boga, słowa o przejęciu dóbr, które Polacy sobie wypracowali są do bólu celne. Ukraińcy dostali od Polski wszystko, co nasz kraj mógł dać, a nawet więcej, bo zadłużamy się na potęgę. Jakiś czas temu modne było słowo „putinflacja”, ale „utrzymywanie dwóch narodów” nie może zostać bez konsekwencji dla naszych finansów. Warto przy tym wspomnieć, że Ukraina mimo wojny ma ponad dwa razy mniejsze zadłużenie niż Polska: Ukraina – 180,97 mld dol., Polska – 428 mld dol., a okazuje się, że i tak spłacamy odsetki od ich kredytów.

Armia dezerterów

Nie mniej ukraiński biznes w Polsce kwitnie w najlepsze i wchodzi w sektory strategiczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, jak choćby przewozy kolejowe.

Co tutaj nie zagrało od samego początku? Od pierwszych dni wojny ukraińskie władze postawiły się w stosunku do Polski jako senior partner, a polskie władze bez mrugnięcia okiem na to przystały. Potem poszło już łatwo, rząd PiS płacił „uchodźcom” zasiłki, dawał darmową opiekę zdrowotną i darmową edukację ukraińskim dzieciom i dziesiątki programów drenujących kieszeń polskiego podatnika. Ukraińcy mogą w końcu w Polsce pobierać najmniejszą polską emeryturę po przepracowaniu choćby dnia u polskiego pracodawcy.

Na początku wydawało się, że w tej wojnie świat wraca na stare tory, mężczyźni walczą, by chronić swoją ojczyznę, a kobiety z dziećmi czekają bezpiecznie w Polsce. Niestety trzeba było kilku dni, by polskie miasta i ulice zalały samochody na ukraińskich rejestracjach – „legion Rolls-Royce” z młodymi mężczyznami, jak mówią Polacy. Z Ukrainy wyjechało około miliona poborowych po wybuchu wojny – liczby się różnią w zależności od metodologii. Kiedy Mateusz Morawiecki mówił na jednej z konferencji do Ukraińców: „Pozdrawiają was wasze kobiety i dzieci z Polski”, już wtedy młodzi mężczyźni w wieku poborowym, po prostu dezerterzy, bo trzeba statut uchodźcy zostawić ludziom, którzy naprawdę są uchodźcami, dobrze urządzali sobie życie w Polsce wspierani hojnie z naszych podatków.

Należałoby przy tej okazji zadać pytanie, jak budować morale u Polaków, jak zachęcać ich do służby w formacjach mundurowych, skoro rządy PiS i PO dawały dezerterom wrogiego nam państwa zasiłki? Moralnie to pytanie jest na miejscu, szczególnie wśród ludzi, którzy już postanowili, że w godzinie „W”, zostaną w Polsce i będą gotowi nawet zginąć w obronie ojczyzny.

Udajemy, że pada deszcz

W najnowszych dziejach świata nie ma drugiego takiego przypadku, żeby ktoś za własne pieniądze dawał rosnąć swojemu zdeklarowanemu rywalowi, a nawet wrogowi, bo przy okazji tej wojny dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy dla Ukrainy przyjacielem. Ukraina jest nam nieprzyjazna, ukraińskie państwo nie życzy nam dobrze, nie sprzyja nam, jest nam nieprzychylne. Nie jest nam wdzięczne, przy każdej okazji okazuje nam pogardę i niechęć. Prezydent Wołodymyr Zełenski obraził polskiego prezydenta na forum ONZ, a Andrzej Duda opluty przez prezydenta Ukrainy czekał jeszcze na niego godzinę, by się spotkać. Za własne pieniądze, w sytuacji, kiedy wszystkie karty były w naszym ręku, daliśmy się zdominować państwu o niższym poziomie cywilizacyjnym i kulturowym, o wschodniej kulturze politycznej.

„Siła państwa na zewnątrz objawia się możliwością niepodlegania woli innych państw i możliwością narzucania im swej woli […]. Państwo zwiększa bezpośrednio swoją potęgę, gdy przyczynia się do zmniejszenia potęgi innych państw […]. Siła państwa pojawia się w chwilach, gdy istnieje sprzeczność między państwami” – pisał w „Imperializmie państwowym” geniusz myśli politycznej Adolf Bocheński. Ukraińcy tę lekcję wobec Polski odrobili wzorcowo, zdominowali naszą klasę polityczną zupełnie i bez walki.

Główną winą PiS-u najpierw, a potem Platformy Obywatelskiej było przekonanie Polaków, że za naszą wschodnią granicą Polska ma tylko jeden los i jest to los Ukrainy. Problem w tym, że Ukraińcy, cała ich współczesna państwowość, zbudowana jest na narracji antypolskiej. Ukraińska klasa polityczna i elity tego kraju nie są wielkimi fanami Polski i nie widzą w nas adwokata w Unii Europejskiej. Całe szczęście, że nasza polityka prometejska wobec dawnych Kresów Wschodnich coraz bardziej przechodzi do przeszłości. Nasze powinności cywilizacyjne, kulturowe i europejskiej wobec UBL, czyli Ukrainy, Białorusi i Litwy, okazały się szlachetnym bajdurzeniem zasiedziałych w Polsce intelektualistów, którzy nie zrozumieli, jak zmieniła się mentalność tych narodów po dziesiątkach lat okrutnej okupacji sowieckiej. Szkoda tylko że musimy za tę naiwność płacić tak ogromną cenę.

Baćko, nasz Bandera

Polską klasę polityczną i środowiska opiniotwórcze czeka jeszcze jeden przewrót mentalny, im szybciej do niego dojdzie, tym Polska będzie bezpieczniejsza. Otóż musimy sobie uświadomić, że nie sąsiadujemy z normalnym europejskim państwem. Ukraina to „Afryka” i to nie ze względu na rasizm. To państwo prywatne, podzielone między wpływy różnych kacyków, w którym poziom usług publicznych, korupcji, relacji władza – obywatel, brak przejrzystości, poziom sposobu rozwiązywania sporów politycznych, przestępczości, służby zdrowia sytuuje ten kraj wśród państw afrykańskich. I Polska musi chronić granicy z Ukrainą, jak RPA chroni swoich granic z Mozambikiem czy Botswaną. Na granicy z Ukrainą musi powstać zapora silniejsza niż na granicy z Białorusią, inaczej polskie państwo z całym aparatem służb nie udźwignie fali przestępczej przetaczającej się przez tę granicę.

Do polskiej opinii publicznej musi dotrzeć też prawda, że Ukraina, państwo proszące świat i Europę o pomoc, jako oficjalną ideologię państwową wybiera banderyzm, czyli okres współpracy z Hitlerem i nazistowskimi Niemcami, a jako bohaterów narodowych czci jawnych ludobójców i faszystów. Z taką ideologią nie wchodzi się do UE i NATO. Jest coś tragicznego w tym, że ukraińskie elity polityczne zapatrzone w Niemcy, Francję, USA z lekceważeniem, a nawet wrogością traktują swoich najbliższych sąsiadów. Ukraińcy postrzegają naszą politykę wschodnią, naszą chęć bycia ich adwokatem w Europie jako śmieszną i niewiele znaczącą. Dla nich nasze wielkie ambicje przy szczupłych zasobach bycia ich adwokatem są bez treści. Zresztą ukraińskie elity i oligarchia już wybrały – ich stolicą w Europie jest Berlin, nie Warszawa.

W polskich staraniach o dobre relacje z Ukrainą nie można nie brać w rachubę niemieckich planów wzmacniania ukraińskiego nacjonalizmu przeciw Polsce, ale też Rosji. Niemcy bardzo dobrze przećwiczyły to w czasie I wojny światowej, kiedy Erich Ludendorff wyraźnie stawiał na skłócanie między sobą narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Ta polityka jest do dziś realizowana przez Berlin. Z drugiej strony Rosja nigdy nie zrezygnuje z walki o dusze Ukraińców, a jednym z elementów rosyjskiej propagandy jest stałe skłócanie ich z Polakami. Tak więc z dwóch stron Ukraińcy poddawani są antypolskiej narracji. Czy Polska ma zasoby i narzędzia do przełamania niemieckiej i rosyjskiej wojny informacyjnej w tym obszarze?

I niestety, kiedy ktoś za rosyjską propagandą mówi, że Rosjanie, choć straszni, to przyznali się przynajmniej do Katynia, a Ukraińcy nie pozwolą pochować w cywilizowany sposób naszych bliskich, to zneutralizowanie tego argumentu jest w rękach samych Ukraińców.

Kijów nie ma dobrych relacji nie tylko z Budapesztem i Bratysławą, napięte stosunki ma też z Pragą, a udawana serdeczność z Warszawą skończy się, gdy tylko Polska będzie już mogła urealnić stosunki z Ukrainą. Znamienne, że niedawno Sejm jednogłośnie zdecydował o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej.

Europa ma dość

W wielu państwach europejskich skończyła się już taryfa ulgowa dla Ukrainy. Należą do nich nie tylko Słowacja czy Węgry, ale także Niemcy, gdzie w czerwcu ubiegłego roku polityk CSU Alexander Dobrindt zaproponował, by bezrobotnych obywateli Ukrainy odesłać do ich kraju. Hesja była pierwszym landem, który zdecydował się wesprzeć władze Ukrainy w ściąganiu mężczyzn do kraju poprzez niewydawanie Ukraińcom w wieku poborowym dokumentów uprawniających ich do wyjazdu za granicę. „Mogą oni wyjechać na Ukrainę, aby uzyskać paszport i odbyć służbę wojskową [...] werbowanie ludzi do udziału w kampanii obronnej przeciwko Rosji i tym samym zachęcanie ich do powrotu do ojczyzny leży w wyraźnym interesie Ukrainy” – napisali przedstawiciele Departamentu Spraw Zagranicznych. W tym roku Niemcy przestali wpuszczać Ukraińców w wieku poborowym, odsyłają ich do Polski.

Ukraina nie jest państwem specjalnej troski, a jeśli jest, to na własne życzenie. Polska nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności.


 

POLECANE
Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział  z ostatniej chwili
Ewakuacja pacjentów z OIOM. Woda wlewa się na oddział 

Pacjenci Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w Szpitalu Powiatowym w Giżycku ( woj. warmińsko-mazurskie) zostali ewakuowani. Powodem tej decyzji były obfite opady deszczu, które doprowadziły do zalania parteru, gdzie znajduje się oddział z chorymi podłączonymi do aparatury. Pacjenci zostali przewiezieni do innych szpitali w województwie warmińsko-mazurskim. 

Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list z ostatniej chwili
Dziewięciu europejskich premierów ma dość kagańca ETPCz. Napisali list

Dziewięciu premierów europejskich rządów napisało list otwarty do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o „nową interpretację” Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r. List zainicjowały premier Włoch Giorgia Melonii oraz Danii Mette Frederiksen. Widnieje pod nim także podpis polskiego premiera Donalda Tuska.

Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu z ostatniej chwili
Krzysztof Bosak o oczekiwaniach wobec Ukrainy: Zakaz tego kultu

Wierzymy, że pojednanie jest możliwe tylko na prawdzie, której obecnie brakuje - mówił wicemarszałek Sejmu, lider Konfederacji Krzysztof Bosak w związku z przypadającą w piątek 82. rocznicą kulminacji zbrodni wołyńskiej. Oczekujemy zgody na ekshumacje i zaprzestania kultu zbrodniarzy - dodał.

Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest zdolność koalicyjna? z ostatniej chwili
Poseł PiS o wypowiedzi Brauna ws. Auschwitz. Czy jest "zdolność koalicyjna"?

– Wypowiedź Grzegorza Brauna negująca dokonywanie ludobójstwa w Auschwitz to jest absolutny skandal – ocenił w piątek poseł PiS, b. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Pytany o to, czy w związku z tym Braun stracił zdolność koalicyjną, poseł PiS odpowiedział, że ''nie ma takiego tematu''.

Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: 11 lipca symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA

„11 lipca 1943 r. symbolizuje apogeum okrucieństwa zbrodniarzy z UPA” – ocenił prezydent elekt Karol Nawrocki w mijającą w piątek 82. rocznicę kulminacji zbrodni wołyńskiej. „Dla nas, Polaków, ten dzień to czas refleksji i modlitwy, wspomnienia bestialsko zamordowanych dzieci, kobiet i starców” – dodał.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Mieszkańcy Wrocławia muszą przygotować się na poważne utrudnienia w rejonie mostu Grunwaldzkiego. Od soboty, 12 lipca, zmienia się organizacja ruchu — zarówno dla samochodów, jak i dla autobusów oraz tramwajów. Powodem jest awaria magistrali wodociągowej znajdującej się kilka metrów pod ziemią.

„Czas na ekshumacje i potępienie banderyzmu”. Dziś rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu tylko u nas
„Czas na ekshumacje i potępienie banderyzmu”. Dziś rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu

– Trzeba doprowadzić do penalizacji banderyzmu oraz kontynuować wywieranie nacisków na władze Ukrainy, żeby pozwoliły nam godnie pochować naszych rodaków. Na kłamstwie i przemilczeniu nigdy nie zbudujemy dobrych relacji – mówi w rozmowie z portalem Tysol.pl Paweł Zdziarski, prezes stowarzyszenia „Wspólnota i pamięć”, autor książek o ukraińskim ludobójstwie na Polakach na Wołyniu.

Trump zapowiada ważne oświadczenie ws. Rosji z ostatniej chwili
Trump zapowiada ważne oświadczenie ws. Rosji

Prezydent USA Donald Trump powiedział w czwartek, że zawarto umowę, na mocy której Stany Zjednoczone wysyłają Ukrainie uzbrojenie poprzez NATO, a Sojusz płaci za to uzbrojenie. Dodał, że w poniedziałek będzie miał „ważne oświadczenie” dotyczące Rosji.

11 lipca 1943 roku przyszli po nich Ukraińcy z widłami, siekierami i butelkami z benzyną tylko u nas
11 lipca 1943 roku przyszli po nich Ukraińcy z widłami, siekierami i butelkami z benzyną

Dzień 11 lipca 2025 roku jest obchodzony w Polsce jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.

Pracował w żłobku, promował gender, okazał się pedofilem tylko u nas
Pracował w żłobku, promował gender, okazał się pedofilem

Kolejny aktywista gender okazał się pedofilem. Tym razem mężczyzna, którego zatrzymała już policja, zatrudnił się w żłobku, a dodatkowych ofiar szukał w internecie. Wśród rodziców budził zaufanie – podobno nikt nie podejrzewał go o tak straszne zbrodnie.

REKLAMA

Jakub Pacan: Nie da się dłużej udawać

Banderyzm to oficjalna ideologia państwowa, masowa przestępczość, atakowanie Polski na arenie międzynarodowej przez Kijów. Polacy mają dość i czekają na władzę, która Ukrainie będzie stawiać wymagania.
 Jakub Pacan: Nie da się dłużej udawać
/ fot. PAP / Tomasz Gzell

Co musisz wiedzieć:

  • 11 lipca przypada 82. rocznica Rzezi Wołyńskiej. W tym roku po raz pierwszy obchodzimy nowe święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej
  • "Ukraina, państwo proszące świat i Europę o pomoc, jako oficjalną ideologię państwową wybiera banderyzm, czyli okres współpracy z Hitlerem i nazistowskimi Niemcami, a jako bohaterów narodowych czci jawnych ludobójców i faszystów. Z taką ideologią nie wchodzi się do UE i NATO" – pisze Jakub Pacan.
  • Autor tekstu twierdzi, że od pierwszych dni wojny, ukraińskie władze postawiły się w stosunku do Polski jako senior partner, a polskie władze bez mrugnięcia okiem na to przystały.

Czy da się pisać o kwestii ukraińskiej w Polsce tak, by nie być posądzonym o jątrzenie? Nie, na obecnym etapie naszych dwustronnych relacji to niemożliwe. Dlatego nie bawiąc się w niuanse, dla najkrótszej syntezy naszej gościny wobec Ukraińców najlepiej można posłużyć się cytatem z biblijnej Księgi Powtórzonego Prawa: „Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, o której poprzysiągł przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś, kiedy będziesz jadł i nasycisz się –strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (Pwt 6, 10–12). Oczywiście nie mieszając w to Pana Boga, słowa o przejęciu dóbr, które Polacy sobie wypracowali są do bólu celne. Ukraińcy dostali od Polski wszystko, co nasz kraj mógł dać, a nawet więcej, bo zadłużamy się na potęgę. Jakiś czas temu modne było słowo „putinflacja”, ale „utrzymywanie dwóch narodów” nie może zostać bez konsekwencji dla naszych finansów. Warto przy tym wspomnieć, że Ukraina mimo wojny ma ponad dwa razy mniejsze zadłużenie niż Polska: Ukraina – 180,97 mld dol., Polska – 428 mld dol., a okazuje się, że i tak spłacamy odsetki od ich kredytów.

Armia dezerterów

Nie mniej ukraiński biznes w Polsce kwitnie w najlepsze i wchodzi w sektory strategiczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, jak choćby przewozy kolejowe.

Co tutaj nie zagrało od samego początku? Od pierwszych dni wojny ukraińskie władze postawiły się w stosunku do Polski jako senior partner, a polskie władze bez mrugnięcia okiem na to przystały. Potem poszło już łatwo, rząd PiS płacił „uchodźcom” zasiłki, dawał darmową opiekę zdrowotną i darmową edukację ukraińskim dzieciom i dziesiątki programów drenujących kieszeń polskiego podatnika. Ukraińcy mogą w końcu w Polsce pobierać najmniejszą polską emeryturę po przepracowaniu choćby dnia u polskiego pracodawcy.

Na początku wydawało się, że w tej wojnie świat wraca na stare tory, mężczyźni walczą, by chronić swoją ojczyznę, a kobiety z dziećmi czekają bezpiecznie w Polsce. Niestety trzeba było kilku dni, by polskie miasta i ulice zalały samochody na ukraińskich rejestracjach – „legion Rolls-Royce” z młodymi mężczyznami, jak mówią Polacy. Z Ukrainy wyjechało około miliona poborowych po wybuchu wojny – liczby się różnią w zależności od metodologii. Kiedy Mateusz Morawiecki mówił na jednej z konferencji do Ukraińców: „Pozdrawiają was wasze kobiety i dzieci z Polski”, już wtedy młodzi mężczyźni w wieku poborowym, po prostu dezerterzy, bo trzeba statut uchodźcy zostawić ludziom, którzy naprawdę są uchodźcami, dobrze urządzali sobie życie w Polsce wspierani hojnie z naszych podatków.

Należałoby przy tej okazji zadać pytanie, jak budować morale u Polaków, jak zachęcać ich do służby w formacjach mundurowych, skoro rządy PiS i PO dawały dezerterom wrogiego nam państwa zasiłki? Moralnie to pytanie jest na miejscu, szczególnie wśród ludzi, którzy już postanowili, że w godzinie „W”, zostaną w Polsce i będą gotowi nawet zginąć w obronie ojczyzny.

Udajemy, że pada deszcz

W najnowszych dziejach świata nie ma drugiego takiego przypadku, żeby ktoś za własne pieniądze dawał rosnąć swojemu zdeklarowanemu rywalowi, a nawet wrogowi, bo przy okazji tej wojny dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy dla Ukrainy przyjacielem. Ukraina jest nam nieprzyjazna, ukraińskie państwo nie życzy nam dobrze, nie sprzyja nam, jest nam nieprzychylne. Nie jest nam wdzięczne, przy każdej okazji okazuje nam pogardę i niechęć. Prezydent Wołodymyr Zełenski obraził polskiego prezydenta na forum ONZ, a Andrzej Duda opluty przez prezydenta Ukrainy czekał jeszcze na niego godzinę, by się spotkać. Za własne pieniądze, w sytuacji, kiedy wszystkie karty były w naszym ręku, daliśmy się zdominować państwu o niższym poziomie cywilizacyjnym i kulturowym, o wschodniej kulturze politycznej.

„Siła państwa na zewnątrz objawia się możliwością niepodlegania woli innych państw i możliwością narzucania im swej woli […]. Państwo zwiększa bezpośrednio swoją potęgę, gdy przyczynia się do zmniejszenia potęgi innych państw […]. Siła państwa pojawia się w chwilach, gdy istnieje sprzeczność między państwami” – pisał w „Imperializmie państwowym” geniusz myśli politycznej Adolf Bocheński. Ukraińcy tę lekcję wobec Polski odrobili wzorcowo, zdominowali naszą klasę polityczną zupełnie i bez walki.

Główną winą PiS-u najpierw, a potem Platformy Obywatelskiej było przekonanie Polaków, że za naszą wschodnią granicą Polska ma tylko jeden los i jest to los Ukrainy. Problem w tym, że Ukraińcy, cała ich współczesna państwowość, zbudowana jest na narracji antypolskiej. Ukraińska klasa polityczna i elity tego kraju nie są wielkimi fanami Polski i nie widzą w nas adwokata w Unii Europejskiej. Całe szczęście, że nasza polityka prometejska wobec dawnych Kresów Wschodnich coraz bardziej przechodzi do przeszłości. Nasze powinności cywilizacyjne, kulturowe i europejskiej wobec UBL, czyli Ukrainy, Białorusi i Litwy, okazały się szlachetnym bajdurzeniem zasiedziałych w Polsce intelektualistów, którzy nie zrozumieli, jak zmieniła się mentalność tych narodów po dziesiątkach lat okrutnej okupacji sowieckiej. Szkoda tylko że musimy za tę naiwność płacić tak ogromną cenę.

Baćko, nasz Bandera

Polską klasę polityczną i środowiska opiniotwórcze czeka jeszcze jeden przewrót mentalny, im szybciej do niego dojdzie, tym Polska będzie bezpieczniejsza. Otóż musimy sobie uświadomić, że nie sąsiadujemy z normalnym europejskim państwem. Ukraina to „Afryka” i to nie ze względu na rasizm. To państwo prywatne, podzielone między wpływy różnych kacyków, w którym poziom usług publicznych, korupcji, relacji władza – obywatel, brak przejrzystości, poziom sposobu rozwiązywania sporów politycznych, przestępczości, służby zdrowia sytuuje ten kraj wśród państw afrykańskich. I Polska musi chronić granicy z Ukrainą, jak RPA chroni swoich granic z Mozambikiem czy Botswaną. Na granicy z Ukrainą musi powstać zapora silniejsza niż na granicy z Białorusią, inaczej polskie państwo z całym aparatem służb nie udźwignie fali przestępczej przetaczającej się przez tę granicę.

Do polskiej opinii publicznej musi dotrzeć też prawda, że Ukraina, państwo proszące świat i Europę o pomoc, jako oficjalną ideologię państwową wybiera banderyzm, czyli okres współpracy z Hitlerem i nazistowskimi Niemcami, a jako bohaterów narodowych czci jawnych ludobójców i faszystów. Z taką ideologią nie wchodzi się do UE i NATO. Jest coś tragicznego w tym, że ukraińskie elity polityczne zapatrzone w Niemcy, Francję, USA z lekceważeniem, a nawet wrogością traktują swoich najbliższych sąsiadów. Ukraińcy postrzegają naszą politykę wschodnią, naszą chęć bycia ich adwokatem w Europie jako śmieszną i niewiele znaczącą. Dla nich nasze wielkie ambicje przy szczupłych zasobach bycia ich adwokatem są bez treści. Zresztą ukraińskie elity i oligarchia już wybrały – ich stolicą w Europie jest Berlin, nie Warszawa.

W polskich staraniach o dobre relacje z Ukrainą nie można nie brać w rachubę niemieckich planów wzmacniania ukraińskiego nacjonalizmu przeciw Polsce, ale też Rosji. Niemcy bardzo dobrze przećwiczyły to w czasie I wojny światowej, kiedy Erich Ludendorff wyraźnie stawiał na skłócanie między sobą narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Ta polityka jest do dziś realizowana przez Berlin. Z drugiej strony Rosja nigdy nie zrezygnuje z walki o dusze Ukraińców, a jednym z elementów rosyjskiej propagandy jest stałe skłócanie ich z Polakami. Tak więc z dwóch stron Ukraińcy poddawani są antypolskiej narracji. Czy Polska ma zasoby i narzędzia do przełamania niemieckiej i rosyjskiej wojny informacyjnej w tym obszarze?

I niestety, kiedy ktoś za rosyjską propagandą mówi, że Rosjanie, choć straszni, to przyznali się przynajmniej do Katynia, a Ukraińcy nie pozwolą pochować w cywilizowany sposób naszych bliskich, to zneutralizowanie tego argumentu jest w rękach samych Ukraińców.

Kijów nie ma dobrych relacji nie tylko z Budapesztem i Bratysławą, napięte stosunki ma też z Pragą, a udawana serdeczność z Warszawą skończy się, gdy tylko Polska będzie już mogła urealnić stosunki z Ukrainą. Znamienne, że niedawno Sejm jednogłośnie zdecydował o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej.

Europa ma dość

W wielu państwach europejskich skończyła się już taryfa ulgowa dla Ukrainy. Należą do nich nie tylko Słowacja czy Węgry, ale także Niemcy, gdzie w czerwcu ubiegłego roku polityk CSU Alexander Dobrindt zaproponował, by bezrobotnych obywateli Ukrainy odesłać do ich kraju. Hesja była pierwszym landem, który zdecydował się wesprzeć władze Ukrainy w ściąganiu mężczyzn do kraju poprzez niewydawanie Ukraińcom w wieku poborowym dokumentów uprawniających ich do wyjazdu za granicę. „Mogą oni wyjechać na Ukrainę, aby uzyskać paszport i odbyć służbę wojskową [...] werbowanie ludzi do udziału w kampanii obronnej przeciwko Rosji i tym samym zachęcanie ich do powrotu do ojczyzny leży w wyraźnym interesie Ukrainy” – napisali przedstawiciele Departamentu Spraw Zagranicznych. W tym roku Niemcy przestali wpuszczać Ukraińców w wieku poborowym, odsyłają ich do Polski.

Ukraina nie jest państwem specjalnej troski, a jeśli jest, to na własne życzenie. Polska nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe