„Rodzicom zastępczym obiecuje się złote góry”. Wiele powiatów płaci im mniej, niż wynosi płaca minimalna
– Każdy ma swoich biologicznych rodziców, ale nie wszystkie dzieci mogą dorastać w szczęśliwych domach. Kochających mamę i tatę mogą zastąpić im rodziny zastępcze. Kiedy postanowił Pan wraz z żoną, by dać szansę na szczęśliwy dom innym dzieciom?
– Nasza przygoda jako rodziny zastępczej rozpoczęła się w 2001 roku. Byłem wtedy chory i miałem więcej czasu na słuchanie radia. W jednej z audycji usłyszałem, że poszukiwane są takie rodziny. Pomyśleliśmy z żoną, że może to być z jednej strony forma zarobkowania, a z drugiej strony oddania serca i pomocy dzieciom w potrzebie. Co więcej, tak się złożyło, że spodziewaliśmy się swojego trzeciego dziecka i uznaliśmy, że moja żona mogłaby się zajmować jednocześnie naszymi dziećmi. Zgłosiliśmy się więc do krakowskiego MOPS-u, odbyliśmy szkolenia, uzyskaliśmy pozytywne wyniki z testów psychologicznych i koniec końców 20 lipca 2001 roku podpisaliśmy pierwszą umowę na Zawodową Rodzinę Zastępczą pełniącą funkcję Pogotowia Rodzinnego – to taka rodzinna forma opieki zastępczej, która ma charakter tymczasowy, czyli do czasu rozstrzygnięcia sytuacji prawnej dziecka. Od tamtej pory, a więc od niemal 25 lat, w naszym domu gościło już ponad 50 dzieci. Staraliśmy się przekazać im prawidłowe wzorce rodzinne, sposoby postępowania, pokazać, że w rodzinie każdy jest ważny i potrzebny. Wszystkie dzieci mieszkające u nas były równoprawnymi członkami naszej rodziny. Ostatnie „nasze” dzieci postanowieniem sądu wróciły do mamy biologicznej i w tym momencie czekamy na kolejnych podopiecznych.
– W rodzinnej pieczy zastępczej przebywa prawie 60 tysięcy dzieci. To sieroty, ofiary przemocy domowej, dzieci zaniedbywane przez rodziców?
– Niestety to najczęstszy powód, ale nie zawsze. Niektórymi dziećmi zajmujemy się tylko do czasu, kiedy ich rodzice biologiczni wyeliminują powód odebrania dziecka i będą mogli kontynuować rodzicielstwo. Tak właśnie było w przypadku naszych ostatnich podopiecznych. Nie zawsze jest tak, że dzieci trafiające do pieczy zastępczej są odbierane rodzicom z powodu występującego tam „zagrożenia”. Są różne sytuacje życiowe, zdrowotne, które wymagają okresowego przejęcia opieki, pomimo że dziecko jest szczęśliwe w swojej rodzinie. Bywa, że samotna matka uległa wypadkowi, nie ma innej rodziny ani zaufanych ludzi, którym mogłaby powierzyć dziecko pod opiekę, i wtedy jej dziecko może trafić do pieczy zastępczej na czas leczenia, a potem do niej wraca.
Blokada waloryzacji
– Na jakiej umowie są państwo zatrudnieni?
– To jest umowa cywilnoprawna zawierana pomiędzy starostą a osobą pełniącą funkcję zawodowej rodziny zastępczej. We wszystkich zagadnieniach związanych z umową opieramy się na Kodeksie cywilnym. Niestety w kodeksie jest takie wykluczenie dotyczące naszego wynagrodzenia, że stawki minimalne w nim określone nie dotyczą osób zajmujących się opieką całodobową. Dlatego na chwilę obecną rodziny zastępcze w wielu powiatach nie mają zagwarantowanej ani minimalnej stawki godzinowej, ani miesięcznej i to rzutuje na to, że ich pensje niejednokrotnie są poniżej kwoty określanej jako „najniższa krajowa”. Dzieje się tak, bo w 2022 roku ktoś wprowadził do ustawy 5-procentowy próg inflacyjny warunkujący waloryzację. Dlatego też w tym roku nie dostaliśmy podwyżek, bo inflacja w 2024 roku wyniosła 3,6 proc. W przyszłym roku będzie prawdopodobnie tak samo. Jeśli rząd nie znowelizuje ustawy, to wiele zawodowych rodzin zastępczych nadal będzie zarabiało tyle, ile w 2023 roku.
– A jak wygląda kwestia opłat za media, wyżywienia i innych kosztów utrzymania dzieci? Niektóre rodziny mają pod swoją opieką nie jedno, dwa czy trzy, ale nawet kilkanaścioro pociech. Jak takie rodziny radzą sobie finansowo?
– Niestety i w tym obszarze nie jest najlepiej. Ustawa nakazuje obligatoryjne pokrywanie kosztów utrzymania lokalu – prądu, gazu, wody, kanalizacji, śmieci itd. – dopiero gdy zawodowa rodzina zastępcza ma więcej niż trójkę dzieci pod opieką. Do tej liczby powiat może, ale nie musi tych kosztów rekompensować. Wielu samorządowców twierdzi, że ustawowa kwota 1517 zł wraz ze świadczeniem 800 plus w zupełności wystarcza na pokrycie wszelkich kosztów: transportu, remontów, eksploatacji sprzętu, mebli, wyżywienia, ubrania, wakacji i rozwoju talentów dzieci. Gdy rodziny nieśmiało upominają się o wsparcie finansowe, to najczęściej słyszą od samorządowców: „Nie mamy pieniędzy”. Powiat nie ma, ale rodzina musi mieć. A jeśli jej brakuje, to dokłada ze swoich prywatnych pieniędzy. My nie możemy powiedzieć dzieciom: „Ty nie jesteś nasz, więc nasze dzieci pójdą na zabawę, do kina, do parku rozrywki, a ty nie, bo nie dostaliśmy na ciebie wystarczającej kwoty pieniędzy z powiatu”. Istnieje też wymóg, aby drugi z rodziców, który nie dostaje pensji od powiatu, musiał pracować zawodowo i podawał do rejestru wysokość uzyskiwanego wynagrodzenia.
Wynagrodzenia niższe od minimalnej krajowej
– To możemy powiedzmy teraz o wynagrodzeniach, jakie przyznają rodzicom władze powiatowe.
– W ustawie jest określona kwota minimalna, tj. 4567,40 zł brutto. To o 99 zł brutto mniej od obowiązującego od obecnej płacy minimalnej. Dodatkowo trzeba podkreślić, że nie jest to kwota za pracę 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, tylko przez całą dobę i 365 dni w roku. W opiece nad dziećmi nie ma przerwy. Bardzo często jest to praca wykonywana równolegle, czyli np. z jednym dzieckiem trzeba jechać do lekarza, z drugim pójść na zajęcia pozaszkolne, z trzecim zostać w domu, a czwarte odprowadzić do szkoły. Radni powiatowi, jeśli chcą, mogą jednak zwiększyć tę kwotę. Tak stało się w Krakowie, Szczecinie, Opolu, Wrocławiu, w powiecie świdnickim, wałbrzyskim, kościańskim. Powiat krakowski wypłaca zawodowej rodzinie zastępczej wynagrodzenie w kwocie 9 tys. zł brutto plus obligatoryjnie dodatki fakultatywne. Z drugiej strony są powiaty, których przez grzeczność nie wymienię, a które oszczędzają na wynagrodzeniach dla rodzin, wiedząc, że nie oddadzą one dzieci, nawet jeśli muszą dokładać do ich wychowania z własnej kieszeni.
– Przy takich wynagrodzeniach piecza zastępcza nie zagwarantuje też opiekunom solidnych emerytur.
– Dokładnie tak. Jesteśmy na umowie-zlecenie, więc nie należy nam się emerytura stażowa. Możemy liczyć tylko na emeryturę ustaloną przez ZUS zależną od kapitału, który zgromadzimy. Skoro rodzice zastępczy dostają wynagrodzenie niższe od płacy minimalnej, to przy takich składkach nie ma co liczyć na godną emeryturę. Tak naprawdę grozi nam, że na starość zostaniemy „na lodzie”, bez środków do życia. Dlatego chcielibyśmy, aby rząd wprowadził dla wieloletnich rodzin zastępczych dodatek emerytalny, na wzór dodatku, jaki otrzymują honorowi dawcy krwi, sołtysi czy strażacy. Byłaby to forma uznania za ich wieloletnią służbę na rzecz lokalnej społeczności, a nie „świadczenie socjalne”.
Wiele rodzin zastępczych dostało medale dla zasłużonych mieszkańców miasta, złote i srebrne Krzyże Zasługi z rąk Prezydenta RP za swoją pracę na rzecz społeczeństwa… ale to na nic się nie przyda, jeśli rodzinom będzie brakować pieniędzy na opał na zimę. Moja znajoma przez 15 lat prowadziła pieczę zastępczą i dzisiaj ma emeryturę 2600 zł. Gdyby nie jej wcześniejsza praca w oparciu o umowę o pracę, to byłoby znacznie mniej.
– Młodzi też raczej nie garną się do tak niskopłatnej pracy, którą wielu traktuje jak swoiste powołanie.
– Młodzi patrzą na pracę przez pryzmat swojej przyszłości. Jestem przekonany, że i oni są w stanie oddać całych siebie dla tych „małych istot w potrzebie”, ale z drugiej strony chcą się rozwijać i spełniać marzenia, a w naszym zawodzie nie ma nawet ścieżki kariery. Sporadycznie zdarza się, że powiat przyznaje dodatki stażowe. Co więcej, ta praca niesie ze sobą wiele obciążeń psychofizycznych i zagrożeń, a nie ma w tym zakresie realnego wsparcia, chociażby prawnego.
Wybrali Solidarność
– W grudniu ubiegłego roku zawiązał się NSZZ „Solidarność” Rodzin Zastępczych Zawodowych i Rodzinnych Domów Dziecka, a Pan został przewodniczącym organizacji. Ile osób dołączyło do was w ciągu tych 10 miesięcy?
– Na spotkaniu założycielskim w siedzibie Regionu Małopolskiego NSZZ „S” obecnych było 20 osób. Dziś nasza Organizacja Międzyzakładowa liczy już 162 członków. Jak na tak bardzo rozrzuconą i zastraszaną grupę zawodową to i tak uważam, że tych członków mamy bardzo dużo. Jesteśmy otwarci na zawodowe rodziny zastępcze z całej polski.
Warto podkreślić, że gdy rozmawiamy z radnymi, to oni bardzo często nie zdają sobie sprawy z sytuacji materialnej rodzin zastępczych i po rozmowie z nami udaje im się znaleźć dodatkowe środki, by nas wesprzeć. Niedawno byliśmy u starosty powiatu kościańskiego i już po miesiącu pan starosta potrafił „wygospodarować środki”, by podnieść pensje rodziców zastępczych o 1000 zł brutto i dołożyć do wyjazdów wakacyjnych. Podobnie było w powiecie krakowskim. Tam po rozmowie z panią starostą i przedstawieniu potrzeb zawodowych rodzin zastępczych udało się tak zarządzić budżetem, że decyzją radnych pensje rodziców zostały podniesione do 9 tys. złotych brutto. Nie rozumiem jednak, dlaczego w kilku przypadkach największymi blokującymi w tej sprawie byli dyrektorzy ośrodków pomocy społecznej, którzy powinni nas wspierać.
Postulaty Związku
– Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej prowadzi obecnie prace w sprawie nowelizacji ustawy dotyczącej pieczy zastępczej. Jakie są zatem Wasze postulaty i czego oczekujecie po tej nowelizacji?
– Solidarność ma 18 postulatów. Nie wszystkie są czysto finansowe, ale podstawą są oczywiście wynagrodzenia, koszty utrzymania dzieci i emerytury. Jako rodziny zastępcze nie możemy korzystać z umów o pracę, ale chcielibyśmy mieć te same przywileje jak na etacie. Chcemy mieć bezpieczne umowy, gwarantujące spokojną przyszłość naszym rodzinom i godne wynagrodzenia, na jakie zasługujemy, wykonując tę jakże odpowiedzialną pracę, którą wielu nazywa „misją”.
Musimy mieć także odpowiednie warunki, aby uniknąć wypalenia zawodowego i zregenerować siły, tak jak nauczyciele, którzy korzystają z urlopu dla poratowania zdrowia. Uważam, że przy tak ciężkiej i wieloletniej pracy z dziećmi, niejednokrotnie „trudnymi”, rodzina zastępcza powinna mieć prawo skorzystać z przerwy wytchnieniowej.
Zdecydowanie żądamy również tego, żeby zwracano nam koszty ponoszone w związku z wykonywanym zleceniem, np. zwrot środków za media, użyczenie nieruchomości, za remont lokalu, za eksploatowanie urządzeń AGD i za transport związany z wykonywaniem obowiązków. Uważam, że powiat powinien partycypować w kosztach zakupu i utrzymania samochodu, np. poprzez opłacanie raty leasingowej auta. Problemem jest także procedura refundacji. Nieraz jest tak, że rodzice kupują rzeczy dla dzieci i nie dostają za nie zwrotu, bo formalna decyzja o refundacji przychodzi dopiero po jakimś czasie.
Chcemy też, żeby rodzina, która zżyła się z dzieckiem niepełnosprawnym, mogła kontynuować tę opiekę po ukończeniu przez podopiecznego 25. roku życia, zamiast kierować go do DPS-u. Jednym z postulatów jest także specjalna, szybka ścieżka leczenia dla dzieci trafiających do pieczy, aby w pilnych przypadkach, zwłaszcza w pierwszym okresie po skierowaniu do rodziny, dzieci mogły otrzymać pomoc specjalistyczną bez czekania wielu miesięcy na termin do lekarza specjalisty. Oczekujemy też od miast przywileju dotyczącego bezpłatnych parkingów, taki jak mają osoby niepełnosprawne czy komornicy. Bardzo często lądujemy z dziećmi w szpitalach czy na rehabilitacji, (…) niejednokrotnie, zwłaszcza w dużych miastach, płatne strefy parkowania i płatne parkingi przyszpitalne to spory wydatek i te koszty nie są zwracane. Myślę, że realizacja naszych postulatów mocno się przyczyni do wzrostu liczby zawodowych rodzin zastępczych i zapewni, że rodziny te będą zadbane, zdrowe i w stu procentach skoncentrowane na zapewnieniu dzieciom pełnej opieki.
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego
- Blisko 5,1 mln zł. Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego
- PKO BP wydał komunikat
- Wyłączenia prądu na Pomorzu. Ważny komunikat
- Rząd chce zmian, wyborcy KO mówią „nie”. Jest sondaż ws. zniesienia dwukadencyjności w samorządach
- Adam Andruszkiewicz: Prezydent Karol Nawrocki nie pozwoli cenzurować internetu




