Zbójnickie prawo w złotoryjskim szpitalu. Solidarność nie odpuści tej sprawy
Od kilku lat Sława Kolano informuje Starostwo Powiatowe w Złotoryi o możliwych nieprawidłowościach w powiatowym szpitalu. Bezskutecznie. Starostwo przekazało zarządzanie szpitalem prywatnemu podmiotowi w 2015 roku. Kolano próbowała również negocjować z dyrekcją szpitala sposoby rozwiązania problemów pracowniczych. Obecny prokurent i właściciel spółki zarządzającej szpitalem Jacek Nowakowski kilkakrotnie dał do zrozumienia, że nie liczy się ze zdaniem związków. „Proszę, podajcie mnie do prokuratury” – odpowiadał na zarzut, że łamie prawo, odmawiając pokrycia kosztów leczenia pielęgniarki ochlapanej podczas zakłucia krwią zarażonego pacjenta w 2016 roku. „Mając 3 tysiące pracowników, jestem przyzwyczajony, że zawsze ktoś na mnie donosi. Przywykłem do tego. W państwa oczach zawsze będę najgorszym uosobieniem rzeczywistości, bo państwo mieliście dotąd osłonę socjalną” – dodał wówczas. „Takie jego zbójnickie prawo” – skomentował wypowiedź Nowakowskiego starosta powiatu w Złotoryi Ryszard Raszkiewicz.
Pogarda pracodawcy?
Sława Kolano w tym roku o problemach szpitala poinformowała media. „Doszło do tego, że na jednym dyżurze na 40 pacjentów była jedna pielęgniarka. Mogę pomylić leki, pomylić pacjentów, bo nie mam czasu zastanowić się” – mówiła w Polsat News. W odpowiedzi rzecznik spółki również przed kamerą Polsat News nazwał sprawę „dętą” i zapowiedział zwolnienie przewodniczącej. Na pytanie, ile pielęgniarek pracuje w szpitalu, odpowiadał, że obsada jest właściwa. „Mamy braki kadrowe, ale nie jest to nic nadzwyczajnego. Co do związkowców, którzy podnoszą larum, mówiąc, że to jakaś niespotykana sytuacja, to już nie nasz problem” – mówił Jajszczok.
Optymalizacja lecznicy
Szpital w 2017 r. kontrolowały PIP i NFZ. Kontora PIP wskazała na liczne nieprawidłowości dotyczące wynagrodzeń, BHP i stanu technicznego budynków. NFZ nie dopatrzył się rażących uchybień. Jednak „TS” wykrył następujący sposób działania jednostki. Na jednym z oddziałów w 2015 roku zatrudnionych było 18 pielęgniarek. Ich liczba w kolejnych latach spadła do 9. Aby nie narazić się z tego powodu na zastrzeżenia instytucji kontrolujących, dyrekcja szpitala postanowiła zamknąć kilka sal. Pracujący lekarze uważali jednak, że takie ograniczenie liczby łóżek na oddziale jest nieetyczne, bo są chorzy, którzy wymagają leczenia. W związku z tym dyrekcja kazała łóżka z zamkniętych sal wystawić na korytarz i położyć tam pacjentów. Zdarza się, że pielęgniarkom przy obsłudze chorych pomagają inni pacjenci lub ich rodziny...
#REKLAMA_POZIOMA#