Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Trudno mówić o "rzeczach ostatecznych"

– Unikanie, czasem także w Kościele, rozmowy o końcu życia to efekt wielowiekowego procesu kulturowego, który jeden z wybitnych francuskich historyków Philippe Ariès określał w kategoriach przejścia od śmierci oswojonej do śmierci odwróconej i zdziczałej – mówi ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChr w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Cmentarz - zdjęcie poglądowe  Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Trudno mówić o
Cmentarz - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Niedługo zakończy się ostatni etap Synodu o synodalności. Wiele z jego elementów dotyczy działalności Kościoła jako instytucji i jego funkcjonowania w wymiarze doczesnym. Jaki może mieć to wpływ na życie duchowe wiernych?

– To nie jest prosta odpowiedź. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy w chwili tej rozmowy ostatecznego dokumentu posynodalnego. Nie mamy też ustosunkowania się papieża do treści zaprezentowanych przez synod. Wiele fragmentów prac synodalnych budziło kontrowersje i obawy. Nie oznacza to, że obok głosów krytycznych nie było też opinii w pełni entuzjastycznych. Osobiście przeżywałem wiele niepokojów w czasie dotychczasowych prac synodu. Odnosiłem wrażenie, że synod koncentruje się na poprawie funkcjonowania „korporacji” pod nazwą Kościół katolicki, a nie uwzględnia faktu, że Kościół jest sakramentem zbawienia. Inaczej ujmując, prace na rzecz poprawy funkcjonowania instytucji Kościoła powinny w sposób niezbywalny uwzględniać fakt, że przekracza on wymiar instytucji doczesnej. Jeżeli w dotychczasowych dokumentach synodalnych dominowało poczucie potrzeby słuchania i dialogu między sobą a marginalizowane było słuchanie Ducha Świętego, jeżeli słowa takie jak „zbawienie”, „sakrament”, „grzech” i „nawrócenie” były niemal nieobecne, to budziło to mój niepokój. Raz jeszcze jednak podkreślam, że czekam na podsumowanie prac synodalnych w postaci dokumentów.

Manifest nadziei chrześcijańskiej

– W ostatnich latach słyszymy o wielu młodych ludziach zafascynowanych śmiercią bądź wręcz podejmujących próby samobójcze. Jednocześnie mamy poczucie swoistej wszechmocy, opanowania świata na drodze nauki i techniki. „Panowanie nad światem” nie przyniosło nam jednak szczęścia. Dlaczego?

– Istotnie, jednym z symptomów naszej cywilizacji jest pewien paradoks. Z jednej strony – wiele wysiłków technologicznych, zwłaszcza wokół projektów transhumanizmu, formułuje nową wiarę w nieśmiertelność człowieka osiągniętą mocą technologii, a z drugiej strony – pojawia się świadomość nieuchronności śmierci. I zarazem jakaś próba przeniknięcia tajemnicy, tego progu przejścia z życia do śmierci. Niestety w związku z procesem laicyzacji i sekularyzacji, tradycyjne orędzie chrześcijaństwa, które nie ignorując powagi śmierci, dawało i daje niezmiennie nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego, praktycznie jest odrzucane bądź przemilczane. W to miejsce snuje się iluzje i mrzonki czytelne zwłaszcza w perspektywie nowej wiary transhumanistycznej, owego homo deus, głoszonego przez na przykład Yuvala Harariego. Niestety, mają one posmak cynizmu i ironii. Ignorując niezbywalne prawdy, nie mogą zatem przynieść ani szczęścia, ani nadziei.

– W jaki sposób dojrzały duchowo katolik powinien przeżywać uroczystości Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny?

– Te dni pokazują nam dwie sprawy: przypominają o kresie ludzkiego życia, o powadze nieuchronnej śmierci, ale zarazem akcentują bardzo mocno to, co jest wypowiadane w jednej z prefacji liturgicznych – prawdę o tym, że „życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy”. Potwierdzeniem tej zmiany, która oznacza nie kres ludzkiego życia, ale jego spełnienie w wieczności, są postacie świętych. Mówimy o nich z przekonaniem i pewnością, że żyją we wspólnocie z Bogiem. Doświadczamy ich wpływu na nasze życie. W ten sposób obok prawdy wiary pojawia się bardzo konkretny przekaz moralny – podejmowania wysiłku życia naznaczonego dążeniem do Boga. W tych dniach wyznajemy zarazem, że obok postaci oficjalnie kanonizowanych czy beatyfikowanych wierzymy w ogromny zastęp prawdziwie żyjących z Bogiem, choć oficjalnie i formalnie nieogłoszonych świętymi. Przypominamy sobie zarazem o ludziach oczekujących w stanie czyśćca na możliwe wejście do chwały Nieba. Są to ludzie potrzebujący naszej pomocy modlitewnej, która jest konkretnym wyrazem solidarności. Można więc powiedzieć ostatecznie, że te dni są wielkim tematem ukazującym pełnię życia i wezwanie do świętości. Są wielkim manifestem nadziei chrześcijańskiej.

CZYTAJ TAKŻE: Nie radzimy sobie ze śmiercią

Umieranie i śmierć pozostają wielką tajemnicą

– Dlaczego unikamy, także w Kościele, refleksji i rozmowy o śmierci?

– To efekt wielowiekowego procesu kulturowego, który jeden z wybitnych francuskich historyków Philippe Ariès określał w kategoriach przejścia od śmierci oswojonej do śmierci odwróconej i zdziczałej. Warto zauważyć, że patrząc na świadectwa biblijne czy literaturę średniowieczną, obserwujemy właśnie „oswojenie” śmierci. Ludzie umierali w gronach rodzinnych, rozmawiano o odejściu, żegnano się z bliskimi. Ten proces podlegał różnym etapom ewolucji, ale szczególny wyraz przybrał w XIX wieku wraz z medykalizacją życia. Symbolicznie mówi się o oddzieleniu umierającego od otoczenia parawanem. Śmierć stała się wyobcowana. Proces umierania został wyobcowany. Stał się tematem odrzuconym, przemilczanym, tabu. Współczesny człowiek umiera często w samotności, w jedynym bezpośrednim kontakcie z aparaturą medyczną, już nawet nie personelem medycznym. W 2005 roku, kiedy umierał św. Jan Paweł II, mogliśmy przypomnieć sobie tę prawdziwą „ars moriendi” – sztukę umierania, będącą odzwierciedleniem starej tradycji czyniącej z procesu umierania odchodzenie do domu Ojca. Warto przypomnieć sobie ten wstrzymany przez niemal cały świat oddech w chwili papieskiego odchodzenia. Niestety bardzo szybko otrząsnęliśmy się z tych doświadczeń i powróciliśmy do obrazu śmierci zbanalizowanej, skomercjalizowanej, wręcz po prostu zdziczałej. Być może podlegając tym trendom, także w samym Kościele, nie mamy odwagi mówić o – klasycznie ujmując – „rzeczach ostatecznych”. To przejaw pewnej uległości Kościoła wobec presji kultury.

– Czy można w obliczu zbliżającej się śmierci zachować radość?

– Umieranie i śmierć pozostają wielką tajemnicą. Skala emocji jest, jak sądzę, nieprzewidywalna. Zresztą nie tylko o skalę emocji tu chodzi, ale o jakieś zmaganie najgłębiej dotykające człowieka. Zmaganie nadziei i pokusy rozpaczy, zmaganie dobra i zła. Warto zauważyć, że nawet wielcy święci mieli w momentach umierania chwile straszliwych rozterek. Dlatego tak bardzo ważna w katolicyzmie jest potrzeba modlitwy wspierającej ludzi umierających, towarzyszenia im nie tylko od strony medycznej i psychologicznej, ale także, a może nade wszystko, duchowej. Oczywiście, tradycyjna sztuka umierania – ars moriendi, o której wspomniałem wcześniej, przygotowywała do odchodzenia w nadziei na spotkanie z Bogiem. Elementem tej nadziei może być nie tylko spokój, ale i radość. Myślę zatem, że nie można wykluczać w tej dramatycznej przestrzeni umierania kwestii możliwości radości. Ale raz jeszcze chcę podkreślić, że skala przeżywania tego momentu, transgresji, przechodzenia z życia do wieczności w istocie jest niewyobrażalna i bardzo zindywidualizowana. Najważniejszą sprawą w tej perspektywie wydaje mi się właśnie owo towarzyszenie, obecność przy osobie umierającej, wsparcie duchowe.

Ks. prof. dr hab. Paweł Witold Bortkiewicz

Ks. prof. dr hab. Paweł Witold Bortkiewicz jest członkiem Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej (TChr), profesorem nauk teologicznych specjalizującym się w teologii moralnej, członkiem Akademii Kopernikańskiej w Warszawie.

CZYTAJ TAKŻE: Trump, Kamala i sprawa polska - Konrad Wernicki poleca nowy numer "Tygodnika Solidarność"


 

POLECANE
Znany polski dziennikarz oskarżony o gwałt. Usłyszał wyrok z ostatniej chwili
Znany polski dziennikarz oskarżony o gwałt. Usłyszał wyrok

Mariusz Z., znany dziennikarz i były redaktor naczelny popularnych tytułów prasowych został skazany na 3,5 roku więzienia za gwałt. Wyrok jest nieprawomocny.

Drastyczne zdjęcia Marcina Romanowskiego po operacji. Gorące komentarze gorące
Drastyczne zdjęcia Marcina Romanowskiego po operacji. Gorące komentarze

W poniedziałek sąd rejonowy Warszawa-Mokotów postanowił zastosować wobec posła Marcina Romanowskiego środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Do sieci trafiły zdjęcia polityka PiS, który przeszedł niedawno operację.

Wraca sprawa oskarżeń o pedofilię syna Jacka Kurskiego. Jest oświadczenie byłego prezesa TVP gorące
Wraca sprawa oskarżeń o pedofilię syna Jacka Kurskiego. Jest oświadczenie byłego prezesa TVP

- Liczba i kaliber wykrytych nieprawidłowości wskazują, że śledztwo "skręcono" - miał mówić Wyborczej w tekście autorstwa Evy Ivanowej i kontrowersyjnego dziennikarza Piotra Głuchowskiego, anonimowy informator, na temat śledztwa ws. rzekomych czynów pedofilskich syna Jacka Kurskiego - Zdzisława. Do sprawy odniósł się Jacek Kurski.

Już sześć europejskich krajów wstrzymuje rozpatrywanie wniosków azylowych Syryjczyków pilne
Już sześć europejskich krajów wstrzymuje rozpatrywanie wniosków azylowych Syryjczyków

Wielka Brytania, Niemcy, Austria, Dania, Czechy oraz Szwecja wstrzymują przyjmowanie wniosków o azyl od obywateli Syrii.

Komunikat dla mieszkańców Warszawy Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Warszawy

Zamknięcia Traktu Królewskiego dla ruchu kołowego będą obowiązywać od 7 grudnia 2024 r. do 6 stycznia 2025 r. W wybrane dni autobusy pojadą trasami objazdowymi.

Fabryka słynnych czekoladek zamknięta. Przeniesie się do Polski? Wiadomości
Fabryka słynnych czekoladek zamknięta. Przeniesie się do Polski?

Produkcja słynnych pralin "Echte Salzburger Mozartkugel" w Grodig dobiegnie końca. Niewykluczone, że fabryka może zostać przeniesiona do Polski.

Jest decyzja sądu ws. Marcina Romanowskiego. Nowe informacje Wiadomości
Jest decyzja sądu ws. Marcina Romanowskiego. Nowe informacje

W poniedziałek Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów postanowił zastosować wobec posła Marcina Romanowskiego środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Jego adwokat Bartosz Lewandowski podzielił się w tej sprawie szczegółami.

Kotula była molestowana przez Skrzypczyńskiego? Oświadczenie byłego prezesa PZT Wiadomości
Kotula była molestowana przez Skrzypczyńskiego? Oświadczenie byłego prezesa PZT

Minister w rządzie Donalda Tuska Katarzyna Kotula zapowiedziała, że zrzeknie się immunitetu. Ma to związek ze złożonym przez byłego prezesa Polskiego Związku Tenisowego Mirosława Skrzypczyńskiego aktem oskarżenia, w którym zarzuca jej pomówienie. W poniedziałek wieczorem były prezes PZT opublikował oświadczenie w tej sprawie.

Litwa postawi przy granicy kompleksy strzelnicze. Przeznaczone zostaną potężne środki Wiadomości
Litwa postawi przy granicy kompleksy strzelnicze. Przeznaczone zostaną potężne środki

Jak przekazał litewski portal LRT.lt, do końca 2025 r. w Rudnikach mają powstać kompleksy strzelnicze. Warto podkreślić, że miejscowość ta znajduje się przy granicy z Białorusią. Ponadto nowe ośrodki mają służyć do szkolenia żołnierzy z Litwy oraz innych sojuszniczych państw NATO. Sama inwestycja ma kosztować ponad 16 mln euro.

Nowy sondaż. Jest mijanka na szczycie z ostatniej chwili
Nowy sondaż. Jest mijanka na szczycie

Według najnowszego sondażu pracowni IBRIS mamy do czynienia ze znaczącą zmianą preferencji partyjnych.

REKLAMA

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Trudno mówić o "rzeczach ostatecznych"

– Unikanie, czasem także w Kościele, rozmowy o końcu życia to efekt wielowiekowego procesu kulturowego, który jeden z wybitnych francuskich historyków Philippe Ariès określał w kategoriach przejścia od śmierci oswojonej do śmierci odwróconej i zdziczałej – mówi ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChr w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Cmentarz - zdjęcie poglądowe  Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Trudno mówić o
Cmentarz - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Niedługo zakończy się ostatni etap Synodu o synodalności. Wiele z jego elementów dotyczy działalności Kościoła jako instytucji i jego funkcjonowania w wymiarze doczesnym. Jaki może mieć to wpływ na życie duchowe wiernych?

– To nie jest prosta odpowiedź. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy w chwili tej rozmowy ostatecznego dokumentu posynodalnego. Nie mamy też ustosunkowania się papieża do treści zaprezentowanych przez synod. Wiele fragmentów prac synodalnych budziło kontrowersje i obawy. Nie oznacza to, że obok głosów krytycznych nie było też opinii w pełni entuzjastycznych. Osobiście przeżywałem wiele niepokojów w czasie dotychczasowych prac synodu. Odnosiłem wrażenie, że synod koncentruje się na poprawie funkcjonowania „korporacji” pod nazwą Kościół katolicki, a nie uwzględnia faktu, że Kościół jest sakramentem zbawienia. Inaczej ujmując, prace na rzecz poprawy funkcjonowania instytucji Kościoła powinny w sposób niezbywalny uwzględniać fakt, że przekracza on wymiar instytucji doczesnej. Jeżeli w dotychczasowych dokumentach synodalnych dominowało poczucie potrzeby słuchania i dialogu między sobą a marginalizowane było słuchanie Ducha Świętego, jeżeli słowa takie jak „zbawienie”, „sakrament”, „grzech” i „nawrócenie” były niemal nieobecne, to budziło to mój niepokój. Raz jeszcze jednak podkreślam, że czekam na podsumowanie prac synodalnych w postaci dokumentów.

Manifest nadziei chrześcijańskiej

– W ostatnich latach słyszymy o wielu młodych ludziach zafascynowanych śmiercią bądź wręcz podejmujących próby samobójcze. Jednocześnie mamy poczucie swoistej wszechmocy, opanowania świata na drodze nauki i techniki. „Panowanie nad światem” nie przyniosło nam jednak szczęścia. Dlaczego?

– Istotnie, jednym z symptomów naszej cywilizacji jest pewien paradoks. Z jednej strony – wiele wysiłków technologicznych, zwłaszcza wokół projektów transhumanizmu, formułuje nową wiarę w nieśmiertelność człowieka osiągniętą mocą technologii, a z drugiej strony – pojawia się świadomość nieuchronności śmierci. I zarazem jakaś próba przeniknięcia tajemnicy, tego progu przejścia z życia do śmierci. Niestety w związku z procesem laicyzacji i sekularyzacji, tradycyjne orędzie chrześcijaństwa, które nie ignorując powagi śmierci, dawało i daje niezmiennie nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego, praktycznie jest odrzucane bądź przemilczane. W to miejsce snuje się iluzje i mrzonki czytelne zwłaszcza w perspektywie nowej wiary transhumanistycznej, owego homo deus, głoszonego przez na przykład Yuvala Harariego. Niestety, mają one posmak cynizmu i ironii. Ignorując niezbywalne prawdy, nie mogą zatem przynieść ani szczęścia, ani nadziei.

– W jaki sposób dojrzały duchowo katolik powinien przeżywać uroczystości Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny?

– Te dni pokazują nam dwie sprawy: przypominają o kresie ludzkiego życia, o powadze nieuchronnej śmierci, ale zarazem akcentują bardzo mocno to, co jest wypowiadane w jednej z prefacji liturgicznych – prawdę o tym, że „życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy”. Potwierdzeniem tej zmiany, która oznacza nie kres ludzkiego życia, ale jego spełnienie w wieczności, są postacie świętych. Mówimy o nich z przekonaniem i pewnością, że żyją we wspólnocie z Bogiem. Doświadczamy ich wpływu na nasze życie. W ten sposób obok prawdy wiary pojawia się bardzo konkretny przekaz moralny – podejmowania wysiłku życia naznaczonego dążeniem do Boga. W tych dniach wyznajemy zarazem, że obok postaci oficjalnie kanonizowanych czy beatyfikowanych wierzymy w ogromny zastęp prawdziwie żyjących z Bogiem, choć oficjalnie i formalnie nieogłoszonych świętymi. Przypominamy sobie zarazem o ludziach oczekujących w stanie czyśćca na możliwe wejście do chwały Nieba. Są to ludzie potrzebujący naszej pomocy modlitewnej, która jest konkretnym wyrazem solidarności. Można więc powiedzieć ostatecznie, że te dni są wielkim tematem ukazującym pełnię życia i wezwanie do świętości. Są wielkim manifestem nadziei chrześcijańskiej.

CZYTAJ TAKŻE: Nie radzimy sobie ze śmiercią

Umieranie i śmierć pozostają wielką tajemnicą

– Dlaczego unikamy, także w Kościele, refleksji i rozmowy o śmierci?

– To efekt wielowiekowego procesu kulturowego, który jeden z wybitnych francuskich historyków Philippe Ariès określał w kategoriach przejścia od śmierci oswojonej do śmierci odwróconej i zdziczałej. Warto zauważyć, że patrząc na świadectwa biblijne czy literaturę średniowieczną, obserwujemy właśnie „oswojenie” śmierci. Ludzie umierali w gronach rodzinnych, rozmawiano o odejściu, żegnano się z bliskimi. Ten proces podlegał różnym etapom ewolucji, ale szczególny wyraz przybrał w XIX wieku wraz z medykalizacją życia. Symbolicznie mówi się o oddzieleniu umierającego od otoczenia parawanem. Śmierć stała się wyobcowana. Proces umierania został wyobcowany. Stał się tematem odrzuconym, przemilczanym, tabu. Współczesny człowiek umiera często w samotności, w jedynym bezpośrednim kontakcie z aparaturą medyczną, już nawet nie personelem medycznym. W 2005 roku, kiedy umierał św. Jan Paweł II, mogliśmy przypomnieć sobie tę prawdziwą „ars moriendi” – sztukę umierania, będącą odzwierciedleniem starej tradycji czyniącej z procesu umierania odchodzenie do domu Ojca. Warto przypomnieć sobie ten wstrzymany przez niemal cały świat oddech w chwili papieskiego odchodzenia. Niestety bardzo szybko otrząsnęliśmy się z tych doświadczeń i powróciliśmy do obrazu śmierci zbanalizowanej, skomercjalizowanej, wręcz po prostu zdziczałej. Być może podlegając tym trendom, także w samym Kościele, nie mamy odwagi mówić o – klasycznie ujmując – „rzeczach ostatecznych”. To przejaw pewnej uległości Kościoła wobec presji kultury.

– Czy można w obliczu zbliżającej się śmierci zachować radość?

– Umieranie i śmierć pozostają wielką tajemnicą. Skala emocji jest, jak sądzę, nieprzewidywalna. Zresztą nie tylko o skalę emocji tu chodzi, ale o jakieś zmaganie najgłębiej dotykające człowieka. Zmaganie nadziei i pokusy rozpaczy, zmaganie dobra i zła. Warto zauważyć, że nawet wielcy święci mieli w momentach umierania chwile straszliwych rozterek. Dlatego tak bardzo ważna w katolicyzmie jest potrzeba modlitwy wspierającej ludzi umierających, towarzyszenia im nie tylko od strony medycznej i psychologicznej, ale także, a może nade wszystko, duchowej. Oczywiście, tradycyjna sztuka umierania – ars moriendi, o której wspomniałem wcześniej, przygotowywała do odchodzenia w nadziei na spotkanie z Bogiem. Elementem tej nadziei może być nie tylko spokój, ale i radość. Myślę zatem, że nie można wykluczać w tej dramatycznej przestrzeni umierania kwestii możliwości radości. Ale raz jeszcze chcę podkreślić, że skala przeżywania tego momentu, transgresji, przechodzenia z życia do wieczności w istocie jest niewyobrażalna i bardzo zindywidualizowana. Najważniejszą sprawą w tej perspektywie wydaje mi się właśnie owo towarzyszenie, obecność przy osobie umierającej, wsparcie duchowe.

Ks. prof. dr hab. Paweł Witold Bortkiewicz

Ks. prof. dr hab. Paweł Witold Bortkiewicz jest członkiem Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej (TChr), profesorem nauk teologicznych specjalizującym się w teologii moralnej, członkiem Akademii Kopernikańskiej w Warszawie.

CZYTAJ TAKŻE: Trump, Kamala i sprawa polska - Konrad Wernicki poleca nowy numer "Tygodnika Solidarność"



 

Polecane
Emerytury
Stażowe