Ludwik Pęzioł: Czy młoda prawica nie lubi powstań?

Choć mogłoby się wydawać, że zbrojne zrywy przeciw okupantom – jako symbole bezkompromisowej walki o wolność – powinny szczególnie przemawiać do młodego pokolenia patriotów, wśród wielu jego przedstawicieli wiara w ich sensowność przeżywa dziś wyraźny kryzys.
Pomnik Powstania Warszawskiego Ludwik Pęzioł: Czy młoda prawica nie lubi powstań?
Pomnik Powstania Warszawskiego / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

 

Korwiniści i postkorwiniści

Dla porządku – i na potrzeby dalszego wywodu – warto doprecyzować, co rozumiemy przez „starą” i „młodą” prawicę w Polsce. Ta pierwsza formowała się głównie w oparciu o wiarę, myśl i obyczajowość katolicką. Często wywodziła się z antykomunistycznej opozycji zapatrzonej w Zachód, ale sam fakt, że dorastała jeszcze w realiach PRL-u, pozostawił ślad także w jej sposobie myślenia. Z kolei „młoda prawica” dojrzewała już w warunkach gospodarki rynkowej – jest bardziej indywidualistyczna, materialistyczna, często jedynie kulturowo katolicka. I właśnie ta młoda formacja wyrastała z trzech nurtów, które w różnym stopniu – ambiwalentnie, sceptycznie lub wręcz wrogo – odnosiły się do historycznych powstań.

Wśród konserwatywnych polityków i publicystów praktycznie co drugi miał w młodości „epizod korwinistyczny” – niekiedy krótkotrwały, ale zawsze znaczący. I choć dziś Janusz Korwin-Mikke znalazł się na politycznej emeryturze, a jego polityczne sukcesy trudno uznać za imponujące, wpływu, jaki wywarł na myślenie młodego pokolenia, nie sposób lekceważyć. Przyczyna jest prosta: to on przez lata dominował na YouTubie, który – zwłaszcza kilkanaście lat temu – był dla wielu młodych głównym oknem na świat polityki. To tam Korwin wyjaśniał rzeczywistość po swojemu, nie omijając też swojej osobliwej, spiskowej interpretacji powstań. W jego narracji Powstanie Warszawskie było dziełem sowieckich agentów uplasowanych w dowództwie AK, a decyzja o jego rozpoczęciu – zbrodnią, za którą należałoby postawić winnych przed sądem.

Z tym podejściem szedł w parze liberalny kult zwycięstwa: świętujemy tylko wygrane bitwy i powstania, o przegranych najlepiej zapomnieć. Chwała zwycięzcom, biada zwyciężonym. Taka narracja była dla wielu młodych odświeżająca – naruszała tabu, więc działała jak magnes. I szybko się utrwaliła w kolejnych pokoleniach „wolnościowców”. Padło to na podatny grunt. Młoda prawica indywidualistyczna – widząca społeczeństwo raczej jako sumę jednostek niż wspólnotowy organizm – nie była szczególnie wrażliwa na bardziej subtelne funkcje, jakie może spełniać kult powstań. Nie dostrzegała na przykład ich potencjału odstraszającego – przecież potencjalny agresor musi wkalkulować w swoje działania to, że podbicie Polski oznaczać będzie dla niego długotrwałą udrękę. Nie mówiąc już o pochwale poświęcenia.

No właśnie, w liberalno-konserwatywnej optyce „poświęcenie” wydawało się podejrzane: ojczyzna to raczej firma, inwestycja, „dobry interes”, a nie coś, za co warto przelewać krew z zasady. Metafizykę zastąpiło myślenie lichwiarskie. Dlatego konserwatywno-liberalne kalkulacje były proste: wkład versus zwrot. W tym ujęciu zdecydowana większość powstań „się nie opłacała”, a więc należało wykorzenić ich kult jako szkodliwy. Jeśli dodamy do tego znaną sympatię korwinistów do Rosji (byle nie sowieckiej, bo była socjalistyczna), to nie dziwi też niechęć wobec zrywów wymierzonych w carat.

 

Narodowcy

Młodzi nacjonaliści – zwłaszcza ci wywodzący się z nurtu chrześcijańskiego – niewątpliwie górowali nad odłamem libertariańskim i konserwatywno-liberalnym pod względem rozumienia mechanizmów wspólnotowych. Ich podejście do powstań było więc bardziej wyrafinowane. Krytykowali – rzecz jasna – „wytracanie tkanki biologicznej narodu”, ale nie ignorowali przy tym historycznego kontekstu, uwarunkowań chwili, tego, co było realne lub przynajmniej mogło się takim wydawać. Malwina Gogulska, publicystka „Nowego Ładu”, utożsamiająca się z ideą narodową, a zarazem – co w tym środowisku nie jest regułą – entuzjastka powstań (zwłaszcza listopadowego), tak mówi o narodowym stanowisku wobec Powstania Warszawskiego: „Narodowe Siły Zbrojne, zasilone w dużej mierze przez ludzi o poglądach endeckich, były przeciwne Powstaniu, jednak kierowała nimi tradycyjna idea patriotyzmu, która wyraża się w haśle: «Śmierć wrogom Ojczyzny!», nawet jeśli musieli ją nieść w wir walki beznadziejnej i nie rokującej żadnego zwycięstwa. Dziś naszym obowiązkiem jest jedynie nie dopuścić do ponownego testowania – ukształtowanego przez tragiczną historię – honoru Polaków”.

Widać zatem, jak w podejściu narodowym prymat walki o ojczyznę ściera się z wymogami realizmu. Niemniej jednak wcześniej wspomniane „poświęcenie” jest tu wciąż czczone. Znajduje to wyraz choćby w corocznych obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego organizowanych przez środowiska narodowe. Krytyka dowództwa – jako oderwanego od realiów politycznych – bywa tam obecna, podobnie jak ocena samego zrywu jako tego, który nie osiągnął swoich politycznych celów, i nacechowanego pewną naiwnością. Mimo to symbolika Powstania jest chętnie adaptowana jako narzędzie afirmacji sprzeciwu wobec wrogów – dawnych i współczesnych. Najtrafniejszym określeniem postawy narodowców byłaby więc: ambiwalencja z przewagą szacunku.

 

Polit-niepoprawni

W kręgach kojarzonych z prawicą wyrósł jeszcze jeden gracz, mający istotny wpływ na młode pokolenie – środowisko wyznające ideologię politycznej niepoprawności. To skrajna, a przy tym często irracjonalna reakcja na dominację political correctness w świecie Zachodu. Z zasady sprzeciwiają się wszystkiemu, co „mainstreamowe” i co wzbudza „stadne” emocje. Kryterium doboru poglądów nie jest tu ani ich sensowność, ani oparcie w faktach – liczy się głównie to, jak mocno uderzają one w „powszechnie obowiązującą narrację”. Kierowani są prostym, nieraz wręcz prymitywnym negatywizmem. Drażniąc „masy” i nieuznawane przez siebie autorytety, zaspokajają różne potrzeby – od psychologicznych po finansowe, jeśli akurat są animatorami ruchu, kupczącymi ostentacyjną niepoprawnością. Można powiedzieć, że to czysta esencja dogmatycznego antysystemu, który nie wybrzydza na broń – ważne, by celować w system. I choć może trafniejsze byłoby określenie ich mianem antylewicy albo antyestablishmentu, niż prawicy sensu stricto, to sami uważają się za jedyny prawdziwy wzorzec cnót konserwatywnych – więc, z pewną łaskawością, uwzględnijmy ich w tym zestawieniu.

Nietrudno się domyślić, że obchody powstań i cześć im oddawana – jako „mainstreamowe” i „stadne” – muszą ich irytować. Epatują więc krytyką zrywów, licytując się na jak najmocniejsze określenia w rodzaju „hekatomba” czy „narodowy horror”. Z typowym dla siebie poczuciem wyższości nad „głupią, niemyślącą samodzielnie większością” uwielbiają retroaktywnie pouczać powstańców i ich dowódców, prezentując z perspektywy wygodnego fotela najlepsze możliwe rozwiązania, których nikt wcześniej – rzecz jasna – nie dostrzegł. Insurekcjonizm w tym środowisku cieszy się jeszcze gorszą opinią niż wśród korwinistów. Obchody rocznic są dla nich znakomitą okazją, by – w ogólnopolskich mediach – wygłosić jak najbardziej kontrowersyjne i najmniej dyplomatyczne tezy. A im większe oburzenie, tym lepiej: każde słowo potępienia dodaje polit-niepoprawnym dogmatykom energii, przekonując ich, że znowu mają rację, a cały świat wyznaje „jedyną słuszną wersję” podaną do wierzenia przez... (i tu można wstawić ulubionego ukrytego wroga, który pociąga za sznurki).

Stosunek do Powstania Warszawskiego obnaża głębokie podziały wśród prawicy młodego i średniego pokolenia. Korwiniści widzą w zrywach kosztowną naiwność, narodowcy – dramatyczny wybór między honorem a realizmem, a polit-niepoprawni szydzą z nich jako stadnego rytuału. Powstańcy coraz rzadziej są źródłem moralnej inspiracji, coraz częściej – celem dekonstrukcji i obiektem politycznych rozgrywek. Przyroda jednak nie znosi próżni. Jeśli ten trend się utrzyma, kult Powstania Warszawskiego może wkrótce paść łupem liberalnej lewicy... na własne życzenie prawicy.

 


 

POLECANE
Myśliwce F-35 trafią do nowego państwa. Trump ogłasza zgodę z ostatniej chwili
Myśliwce F-35 trafią do nowego państwa. Trump ogłasza zgodę

Prezydent USA Donald Trump zapowiedział w poniedziałek, że sprzeda Arabii Saudyjskiej myśliwce F-35. We wtorek amerykański przywódca podejmie w Białym Domu faktycznego władcę tego kraju, następcę tronu Mohammeda bin Salmana.

Mrągowo: Groźny pożar w szpitalu, ewakuowano pacjentów z ostatniej chwili
Mrągowo: Groźny pożar w szpitalu, ewakuowano pacjentów

W poniedziałkowy wieczór doszło do poważnego zdarzenia w Szpitalu Powiatowym w Mrągowie. W części budynku pojawiło się silne zadymienie, przez co rozpoczęto ewakuację pacjentów i personelu stacji dializ. Na miejscu działa wiele zastępów straży pożarnej.

Ziobro przerywa milczenie. Wróci do Polski, ale pod jednym warunkiem z ostatniej chwili
Ziobro przerywa milczenie. Wróci do Polski, ale pod jednym warunkiem

Zbigniew Ziobro, obecnie przebywający na Węgrzech, zadeklarował, że chciałby stanąć przed polskim sądem. Postawił jednak warunek.

BBC w panice. Skandal z kłamstwem na temat Donalda Trumpa może kosztować miliardy dolarów tylko u nas
BBC w panice. Skandal z kłamstwem na temat Donalda Trumpa może kosztować miliardy dolarów

BBC znalazła się w największym kryzysie wiarygodności od lat. Ujawniono, że w przeddzień wyborów prezydenckich stacja wyemitowała zmanipulowany fragment przemówienia Donalda Trumpa, co doprowadziło do dymisji kierownictwa i grozi pozwem opiewającym nawet na 5 miliardów dolarów. Teraz korporacja pod presją opinii publicznej tłumaczy się „błędem”, ale skandal wciąż narasta.

Horror w szkole. Nikt nie spodziewał się takiego ataku gorące
Horror w szkole. Nikt nie spodziewał się takiego ataku

Podczas poniedziałkowej wywiadówki w szkole w Gójsku doszło do dramatycznego ataku. Pijany rodzic wszczął awanturę i zaatakował dyrektorkę placówki, a według relacji świadków — także jedną z matek. Kobieta trafiła do szpitala.

Jest nowa szefowa Forum Młodych PiS. Decyzja Jarosława Kaczyńskiego z ostatniej chwili
Jest nowa szefowa Forum Młodych PiS. Decyzja Jarosława Kaczyńskiego

Decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego radna PiS z Ochoty Małgorzata Żuk została powołana na funkcję pełniącej obowiązki przewodniczącej Zarządu Krajowego Forum Młodych PiS - przekazał rzecznik partii Rafał Bochenek.

Syn legendy kończy karierę w milczeniu. Ojciec zawodnika ostro o decyzjach trenerów Wiadomości
Syn legendy kończy karierę w milczeniu. Ojciec zawodnika ostro o decyzjach trenerów

23-letni Mico Ahonen, syn jednego z najbardziej utytułowanych skoczków w historii, po cichu zakończył sportową karierę. Jego ojciec Janne Ahonen nie kryje oburzenia i ujawnia, co naprawdę doprowadziło młodego zawodnika do decyzji o odejściu.

Hollywoodzka gwiazda stara się o polskie obywatelstwo dla swoich dzieci z ostatniej chwili
Hollywoodzka gwiazda stara się o polskie obywatelstwo dla swoich dzieci

Isla Fisher, znana aktorka filmowa z Hollywood, ujawniła w programie „Dzień dobry TVN”, że rozpoczęła starania o polskie paszporty dla swoich dzieci.

Niepokojące informacje z granicy. Rząd planuje nowe przepisy pilne
Niepokojące informacje z granicy. Rząd planuje nowe przepisy

W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt rozporządzenia, który ma przedłużyć czasowe zawieszenie możliwości składania wniosków o ochronę międzynarodową na granicy z Białorusią. Nowe przepisy mają obowiązywać od 22 listopada przez kolejne 60 dni.

Trump daje zielone światło. Kongres ma wdrożyć nowe sankcje na Rosję z ostatniej chwili
Trump daje zielone światło. Kongres ma wdrożyć nowe sankcje na Rosję

– Po wydaniu zgody przez Donalda Trumpa na przyjęcie projektu ustawy o dodatkowych sankcjach na Rosję Kongres ruszy z pracami nad nimi – powiedział w poniedziałek republikański senator Lindsey Graham. Ustawa dawałaby prezydentowi możliwość nakładania ceł i sankcji na państwa kupujące rosyjskie surowce.

REKLAMA

Ludwik Pęzioł: Czy młoda prawica nie lubi powstań?

Choć mogłoby się wydawać, że zbrojne zrywy przeciw okupantom – jako symbole bezkompromisowej walki o wolność – powinny szczególnie przemawiać do młodego pokolenia patriotów, wśród wielu jego przedstawicieli wiara w ich sensowność przeżywa dziś wyraźny kryzys.
Pomnik Powstania Warszawskiego Ludwik Pęzioł: Czy młoda prawica nie lubi powstań?
Pomnik Powstania Warszawskiego / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

 

Korwiniści i postkorwiniści

Dla porządku – i na potrzeby dalszego wywodu – warto doprecyzować, co rozumiemy przez „starą” i „młodą” prawicę w Polsce. Ta pierwsza formowała się głównie w oparciu o wiarę, myśl i obyczajowość katolicką. Często wywodziła się z antykomunistycznej opozycji zapatrzonej w Zachód, ale sam fakt, że dorastała jeszcze w realiach PRL-u, pozostawił ślad także w jej sposobie myślenia. Z kolei „młoda prawica” dojrzewała już w warunkach gospodarki rynkowej – jest bardziej indywidualistyczna, materialistyczna, często jedynie kulturowo katolicka. I właśnie ta młoda formacja wyrastała z trzech nurtów, które w różnym stopniu – ambiwalentnie, sceptycznie lub wręcz wrogo – odnosiły się do historycznych powstań.

Wśród konserwatywnych polityków i publicystów praktycznie co drugi miał w młodości „epizod korwinistyczny” – niekiedy krótkotrwały, ale zawsze znaczący. I choć dziś Janusz Korwin-Mikke znalazł się na politycznej emeryturze, a jego polityczne sukcesy trudno uznać za imponujące, wpływu, jaki wywarł na myślenie młodego pokolenia, nie sposób lekceważyć. Przyczyna jest prosta: to on przez lata dominował na YouTubie, który – zwłaszcza kilkanaście lat temu – był dla wielu młodych głównym oknem na świat polityki. To tam Korwin wyjaśniał rzeczywistość po swojemu, nie omijając też swojej osobliwej, spiskowej interpretacji powstań. W jego narracji Powstanie Warszawskie było dziełem sowieckich agentów uplasowanych w dowództwie AK, a decyzja o jego rozpoczęciu – zbrodnią, za którą należałoby postawić winnych przed sądem.

Z tym podejściem szedł w parze liberalny kult zwycięstwa: świętujemy tylko wygrane bitwy i powstania, o przegranych najlepiej zapomnieć. Chwała zwycięzcom, biada zwyciężonym. Taka narracja była dla wielu młodych odświeżająca – naruszała tabu, więc działała jak magnes. I szybko się utrwaliła w kolejnych pokoleniach „wolnościowców”. Padło to na podatny grunt. Młoda prawica indywidualistyczna – widząca społeczeństwo raczej jako sumę jednostek niż wspólnotowy organizm – nie była szczególnie wrażliwa na bardziej subtelne funkcje, jakie może spełniać kult powstań. Nie dostrzegała na przykład ich potencjału odstraszającego – przecież potencjalny agresor musi wkalkulować w swoje działania to, że podbicie Polski oznaczać będzie dla niego długotrwałą udrękę. Nie mówiąc już o pochwale poświęcenia.

No właśnie, w liberalno-konserwatywnej optyce „poświęcenie” wydawało się podejrzane: ojczyzna to raczej firma, inwestycja, „dobry interes”, a nie coś, za co warto przelewać krew z zasady. Metafizykę zastąpiło myślenie lichwiarskie. Dlatego konserwatywno-liberalne kalkulacje były proste: wkład versus zwrot. W tym ujęciu zdecydowana większość powstań „się nie opłacała”, a więc należało wykorzenić ich kult jako szkodliwy. Jeśli dodamy do tego znaną sympatię korwinistów do Rosji (byle nie sowieckiej, bo była socjalistyczna), to nie dziwi też niechęć wobec zrywów wymierzonych w carat.

 

Narodowcy

Młodzi nacjonaliści – zwłaszcza ci wywodzący się z nurtu chrześcijańskiego – niewątpliwie górowali nad odłamem libertariańskim i konserwatywno-liberalnym pod względem rozumienia mechanizmów wspólnotowych. Ich podejście do powstań było więc bardziej wyrafinowane. Krytykowali – rzecz jasna – „wytracanie tkanki biologicznej narodu”, ale nie ignorowali przy tym historycznego kontekstu, uwarunkowań chwili, tego, co było realne lub przynajmniej mogło się takim wydawać. Malwina Gogulska, publicystka „Nowego Ładu”, utożsamiająca się z ideą narodową, a zarazem – co w tym środowisku nie jest regułą – entuzjastka powstań (zwłaszcza listopadowego), tak mówi o narodowym stanowisku wobec Powstania Warszawskiego: „Narodowe Siły Zbrojne, zasilone w dużej mierze przez ludzi o poglądach endeckich, były przeciwne Powstaniu, jednak kierowała nimi tradycyjna idea patriotyzmu, która wyraża się w haśle: «Śmierć wrogom Ojczyzny!», nawet jeśli musieli ją nieść w wir walki beznadziejnej i nie rokującej żadnego zwycięstwa. Dziś naszym obowiązkiem jest jedynie nie dopuścić do ponownego testowania – ukształtowanego przez tragiczną historię – honoru Polaków”.

Widać zatem, jak w podejściu narodowym prymat walki o ojczyznę ściera się z wymogami realizmu. Niemniej jednak wcześniej wspomniane „poświęcenie” jest tu wciąż czczone. Znajduje to wyraz choćby w corocznych obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego organizowanych przez środowiska narodowe. Krytyka dowództwa – jako oderwanego od realiów politycznych – bywa tam obecna, podobnie jak ocena samego zrywu jako tego, który nie osiągnął swoich politycznych celów, i nacechowanego pewną naiwnością. Mimo to symbolika Powstania jest chętnie adaptowana jako narzędzie afirmacji sprzeciwu wobec wrogów – dawnych i współczesnych. Najtrafniejszym określeniem postawy narodowców byłaby więc: ambiwalencja z przewagą szacunku.

 

Polit-niepoprawni

W kręgach kojarzonych z prawicą wyrósł jeszcze jeden gracz, mający istotny wpływ na młode pokolenie – środowisko wyznające ideologię politycznej niepoprawności. To skrajna, a przy tym często irracjonalna reakcja na dominację political correctness w świecie Zachodu. Z zasady sprzeciwiają się wszystkiemu, co „mainstreamowe” i co wzbudza „stadne” emocje. Kryterium doboru poglądów nie jest tu ani ich sensowność, ani oparcie w faktach – liczy się głównie to, jak mocno uderzają one w „powszechnie obowiązującą narrację”. Kierowani są prostym, nieraz wręcz prymitywnym negatywizmem. Drażniąc „masy” i nieuznawane przez siebie autorytety, zaspokajają różne potrzeby – od psychologicznych po finansowe, jeśli akurat są animatorami ruchu, kupczącymi ostentacyjną niepoprawnością. Można powiedzieć, że to czysta esencja dogmatycznego antysystemu, który nie wybrzydza na broń – ważne, by celować w system. I choć może trafniejsze byłoby określenie ich mianem antylewicy albo antyestablishmentu, niż prawicy sensu stricto, to sami uważają się za jedyny prawdziwy wzorzec cnót konserwatywnych – więc, z pewną łaskawością, uwzględnijmy ich w tym zestawieniu.

Nietrudno się domyślić, że obchody powstań i cześć im oddawana – jako „mainstreamowe” i „stadne” – muszą ich irytować. Epatują więc krytyką zrywów, licytując się na jak najmocniejsze określenia w rodzaju „hekatomba” czy „narodowy horror”. Z typowym dla siebie poczuciem wyższości nad „głupią, niemyślącą samodzielnie większością” uwielbiają retroaktywnie pouczać powstańców i ich dowódców, prezentując z perspektywy wygodnego fotela najlepsze możliwe rozwiązania, których nikt wcześniej – rzecz jasna – nie dostrzegł. Insurekcjonizm w tym środowisku cieszy się jeszcze gorszą opinią niż wśród korwinistów. Obchody rocznic są dla nich znakomitą okazją, by – w ogólnopolskich mediach – wygłosić jak najbardziej kontrowersyjne i najmniej dyplomatyczne tezy. A im większe oburzenie, tym lepiej: każde słowo potępienia dodaje polit-niepoprawnym dogmatykom energii, przekonując ich, że znowu mają rację, a cały świat wyznaje „jedyną słuszną wersję” podaną do wierzenia przez... (i tu można wstawić ulubionego ukrytego wroga, który pociąga za sznurki).

Stosunek do Powstania Warszawskiego obnaża głębokie podziały wśród prawicy młodego i średniego pokolenia. Korwiniści widzą w zrywach kosztowną naiwność, narodowcy – dramatyczny wybór między honorem a realizmem, a polit-niepoprawni szydzą z nich jako stadnego rytuału. Powstańcy coraz rzadziej są źródłem moralnej inspiracji, coraz częściej – celem dekonstrukcji i obiektem politycznych rozgrywek. Przyroda jednak nie znosi próżni. Jeśli ten trend się utrzyma, kult Powstania Warszawskiego może wkrótce paść łupem liberalnej lewicy... na własne życzenie prawicy.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe