Stanisław Seaman Januszewski: Urodzony fanatyk

"Wobec hien imperializmu nie ma innego wyjścia niż eksterminacja” – mówił Guevara w 1964 roku, przed wyjazdem na sesję ONZ do Nowego Jorku.
 Stanisław Seaman Januszewski: Urodzony fanatyk
/ Pixabay.com/CC0
Mieczysław Gil poruszył w swoim artykule problem kultu komunistycznego zbrodniarza Ernesto Che Guevary (niedawna rocznica śmierci), co spowodowało gwałtowną reakcję mojej pamięci. Otóż napisałem kiedyś tekst  o tym obwiesiu, gdyż również mierził mnie jego kult. Zatem przytaczam ów tekst, który jest absolutnie na czasie, ze zmianami wynikającymi jedynie z kontekstu chronologicznego. Oto ten tekst:


Sytuacja ta była dla naszych ludzi i dla niego nieprzyjemna, położyłem więc temu wszystkiemu kres i pistoletem kaliber 32 przestrzeliłem mu prawą półkulę mózgu; kula wyszła przez prawą kość skroniową. Chwilę jeszcze rzęził, zaraz potem umarł”– to słowa z prywatnego dziennika Ernesto Che Guevary, gdzie opisuje dokonaną przez siebie egzekucję na konfidencie, w kubańskich górach Sierra Maestra.

Przebija z tych zdań jakaś ciekawość śmierci, może niezdrowa, ale może to jest ciekawość fachowca-lekarza albo neofity w procederze zabijania. Wbrew licznym twierdzeniom nie jest to fascynacja sadysty. Mimo że Guevara nieraz zabijał bez wahania i bez zmrużenia oka, trudno byłoby przypisać mu sadystyczne skłonności. W żadnych, nawet wrogich tej postaci źródłach, nie ma relacji ani tym bardziej dowodu, że pasjonowało go zabijanie lub zadawanie bólu. Nie miał w sobie nic z radosnego szaleństwa doktora Lectera z „Milczenia owiec”, jeśli już szukać analogii, to cechowała go raczej niewzruszona twardość übermensch`a.  

"Wobec hien imperializmu nie ma innego wyjścia niż eksterminacja” – mówił w 1964 roku, przed wyjazdem na sesję ONZ do Nowego Jorku.  Urodzony w odpowiednim czasie, miejscu i okolicznościach, z identyczną żarliwością realizowałby plan ostatecznego rozwiązania jakiejkolwiek innej kwestii.

Trudno było oczekiwać od niego litości czy sumienia w potocznym znaczeniu – łatwość zabijania wynikała z fanatyzmu, którym był przeniknięty do szpiku kości. Niewiele jest podobnych przykładów, gdzie opętanie ideologią przesłoniło niemal całe człowieczeństwo, włącznie z inteligencją oraz instynktem samozachowawczym. Ilustruje to pytanie, które się wręcz narzuca, gdy mamy do czynienia z rewolucją kubańską i postacią Guevary.

Jak to się stało, że Fidel Castro tuż po wkroczeniu zwycięskich oddziałów do Hawany, powierzył właśnie jemu funkcje komendanta rewolucyjnej katowni La Cabana? Czy we wstrząsanym domowymi walkami kraju , wymagającym gruntownej modernizacji, nie było lepszego zajęcia dla człowieka o takim potencjale intelektualnym, lekarza wykształconego na dobrym uniwersytecie w Buenos Aires? Przecież nie brakowało ideowych rzezimieszków, nikt nigdy się nie skarżył w żadnej rewolucji, że nie ma chętnych do mordowania klasowych wrogów.

Przyczyn tej dziwnej decyzji Castro nie ma w żadnych źródłach, biografiach i dokumentach. Możemy się tylko domyślać, a dla mnie najbardziej prawdziwa wydaje się wersja najprostsza – ta funkcja bezlitosnego kata rewolucji była dla niego stworzona, pasowała mu i odpowiadała po stokroć bardziej niż powołanie lekarza.

Roger Kaplan pisał, że „Guevara nie miał litości dla krzyczących z przerażenia dzieci, które patrzyły, jak rozstrzeliwano im rodziców”. W taki czas, w czas rewolucji, od naczelnika katowni nie wymaga się, żeby uzbrojony w szkiełko i oko ważył racje i stopień winy. Rewolucja to pożar, zgiełk, krwawa zadyma, szaleńczy pośpiech, żeby zdążyć przed kontrrewolucją. Nie ma czasu na sprawiedliwość, jak ktoś chce w tym wyścigu wziąć udział i zwyciężyć musi po prostu szybko mordować. Tego rodzaju misja została powierzona Argentyńczykowi w La Cabana przez Fidela i on był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu – krystalicznie czysty fanatyk bez żadnej ludzkiej domieszki.

Sprzeciwiał się wycofaniu sowieckich rakiet z Kuby w wywiadzie dla London Daily Worker: „Użylibyśmy ich przeciwko samemu sercu Ameryki, wliczając w to Nowy Jork(...)Pomaszerowalibyśmy ścieżką do zwycięstwa, nawet gdyby miało kosztować to miliony atomowych ofiar(...)Musimy podtrzymywać naszą nienawiść i napędzać ją aż do skurczów

W 1949 roku liczący sobie wówczas dwadzieścia jeden lata Guevara mówi, że uświadomił sobie, iż coś się w jego osobowości pojawiło jakiś czas temu - „nienawiść do cywilizacji”. Wbrew twierdzeniu jego biografa, że upajał się wtedy słowami, jego późniejsze postępowanie zaświadczyło, że było to motto jego życiowej drogi i pasji. Jest  odpowiedzialny za śmierć ok. 1700 ofiar reżimu – zabitych przez niego osobiście  lub na jego bezpośrednie polecenie.  

Ta fanatyczna nienawiść z czasem niewątpliwie odebrała mu rozum, gdyż z wyjątkiem udziału w zwycięstwie przy boku Fidela Castro, całe późniejsze życie było serią porażek i niepowodzeń. Nie tylko z powodu wyznaczania sobie utopijnych celów, ale także z braku jakiejkolwiek logicznej kalkulacji, dyletanctwa, próżności, wreszcie zaślepionej głupoty. Gdzieś porównano Lenina do szachisty, co przewiduje ileś tam ruchów naprzód, natomiast gdy popatrzymy na rewolucyjne działania Guevary, to w tych kategoriach był po prostu wściekłym psem.

Po zwycięstwie na Kubie Guevara spróbował swoich sił na eksponowanych stanowiskach w finansach i gospodarce. Jeśliby dać wiarę definicji inteligencji, że jest to suma doświadczeń w dziedzinach, z którymi wcześniej nie miało się do czynienia, to trzeba powiedzieć, że w ekonomii Guevara okazał się groteskowym głupkiem.

Po co w ogóle się za to brał w takim razie? Jedyna odpowiedzią może być, że przyczyną był chorobliwy fanatyzm odbierający zdolność do krytycznej samooceny i elementarnej kalkulacji swoich możliwości. Ostatnia rewolucyjna ekspedycja Guevary w góry Boliwii potwierdziła jego amatorskie dyletanctwo w ocenie sytuacji politycznej i wojskowej. W rezultacie poniósł śmierć, która była nie tyle chmurna, co durna, z każdego punktu widzenia. Jego dzisiejsi apologeci wybierają rzecz jasna wersję chmurną, ale romantyzmu nie było tam ani na lekarstwo, za to mnóstwo błędów wynikających z zaślepienia w pogoni za utopią.

Był urodzonym fanatykiem i jego przekonania nie miały wiele wspólnego z pojęciem dobra i zła, jak je rozumiemy powszechnie. Oceniać należałoby go raczej w kategoriach patologii ludzkiej duszy i umysłu. Jest dzisiaj Guevara ikoną kolejnej generacji młodych ludzi, którzy praktykują rewolucyjny bunt w mediach, klubach i kawiarniach za pieniądze swoich rodziców. Rokrocznie  będą czcić kolejną rocznicę śmierci sfanatyzowanego do szpiku kości idola. Jednak w odróżnieniu od niego, rewolucję gotowi są nieść tylko na koszulkach. W boliwijskich górach nie ma bowiem klimatyzacji, połączenia z internetem ani bankomatów.


 

POLECANE
Prezydent Nawrocki złożył wieńce przed pomnikami Ojców Niepodległości z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki złożył wieńce przed pomnikami Ojców Niepodległości

Prezydent Karol Nawrocki składa we wtorek, w dniu Narodowego Święta Niepodległości, wieńce przed znajdującymi się przy Trakcie Królewskim pomnikami Ojców Niepodległości.

Trzech nastolatków chciało przemalować tęczowe schody na barwy narodowe. Trafili do aresztu z ostatniej chwili
Trzech nastolatków chciało przemalować tęczowe schody na barwy narodowe. Trafili do aresztu

Jak podaje dziennik „Le Figaro”, w nocy z niedzieli na poniedziałek W centrum francuskiego Nantes trzech nastolatków w wieku od 16 do 17 lat zostało zatrzymanych przez policję, gdy próbowali przemalować tęczowe schody na francuskie barwy narodowe.

11 listopada. Tak 107 lat temu Polska odzyskała niepodległość z ostatniej chwili
11 listopada. Tak 107 lat temu Polska odzyskała niepodległość

11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. To wydarzenie stało się symbolem odzyskania niepodległości.

Na zaproszenie Prezydenta RP Prokurator Krajowy Dariusz Barski weźmie udział w uroczystościach 11 listopada z ostatniej chwili
Na zaproszenie Prezydenta RP Prokurator Krajowy Dariusz Barski weźmie udział w uroczystościach 11 listopada

W najbliższy wtorek 11 listopada, na placu Piłsudskiego w Warszawie odbędą się główne uroczystości z okazji Narodowego Święta Niepodległości. W wydarzeniu udział weźmie prezydent Karol Nawrocki wraz z pierwszą damą Martą Nawrocką, a także przedstawiciele najważniejszych instytucji państwowych. Jak się okazuje, wśród zaproszonych znalazł się również prokurator krajowy Dariusz Barski.

Historyczny odcinek „Milionerów”: Padła główna wygrana! Kim jest zwycięzca? z ostatniej chwili
Historyczny odcinek „Milionerów”: Padła główna wygrana! Kim jest zwycięzca?

To był wieczór, który przejdzie do historii „Milionerów”. W poniedziałek, 10 listopada, w programie padła główna wygrana – milion złotych. Szczęśliwcem okazał się Bartosz Radziejewski z Wrocławia, który bezbłędnie odpowiedział na wszystkie pytania, w tym to najtrudniejsze – o... sapioseksualistów.

Dlaczego Zohran Mamdani wygrał w Nowym Jorku? tylko u nas
Dlaczego Zohran Mamdani wygrał w Nowym Jorku?

Zwycięstwo Mamdaniego - muzułmanina, pro-palestyńskiego i anty-izraelskiego lewicowca - w wyborach na burmistrza Nowego Jorku, w którym mieszka milion Żydów (dwa miliony w obszarze metropolitalnym), jest czymś zadziwiającym, nawet absurdalnym.

Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych

Prezydent RP Karol Nawrocki przekazał w poniedziałek, że oczekuje od szefów służb specjalnych przeprosin za to, że nie spotkali się z nim; a także stawienia się w jego gabinecie, żeby rozmawiać m.in. o awansach oficerskich.

Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza

Energa Operator opublikowała najnowszy harmonogram planowanych przerw w dostawie prądu na Pomorzu. W najbliższych dniach wyłączenia obejmą m.in. Gdańsk, Gdynię, Kartuzy, Kościerzynę, Starogard Gdański, Tczew oraz okoliczne gminy. Przerwy związane są z pracami konserwacyjnymi sieci energetycznej.

Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie X. Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości? gorące
Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie X. Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości?

W ostatnim czasie internet rozgrzało nagranie Waldemara Żurka sprzed kilku lat, na którym ten – jeszcze jako sędzia – mówi o „hiszpańskim dziennikarzu”, który miał do niego dzwonić. Natychmiast pojawiły się pytania o „hiszpańskiego dziennikarza” Pablo Gonzaleza, a właściwie Pawła Rubcowa, rosyjskiego szpiega.

PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie

Spółka PKP Intercity działa w sposób transparentny, zgodny ze standardami etyki i obowiązującymi przepisami – poinformowało PAP w poniedziałek biuro prasowe przewoźnika w odpowiedzi na pytania dot. zarzutów RegioJet. Czeski przewoźnik twierdzi, że jest dyskryminowany na polskim rynku.

REKLAMA

Stanisław Seaman Januszewski: Urodzony fanatyk

"Wobec hien imperializmu nie ma innego wyjścia niż eksterminacja” – mówił Guevara w 1964 roku, przed wyjazdem na sesję ONZ do Nowego Jorku.
 Stanisław Seaman Januszewski: Urodzony fanatyk
/ Pixabay.com/CC0
Mieczysław Gil poruszył w swoim artykule problem kultu komunistycznego zbrodniarza Ernesto Che Guevary (niedawna rocznica śmierci), co spowodowało gwałtowną reakcję mojej pamięci. Otóż napisałem kiedyś tekst  o tym obwiesiu, gdyż również mierził mnie jego kult. Zatem przytaczam ów tekst, który jest absolutnie na czasie, ze zmianami wynikającymi jedynie z kontekstu chronologicznego. Oto ten tekst:


Sytuacja ta była dla naszych ludzi i dla niego nieprzyjemna, położyłem więc temu wszystkiemu kres i pistoletem kaliber 32 przestrzeliłem mu prawą półkulę mózgu; kula wyszła przez prawą kość skroniową. Chwilę jeszcze rzęził, zaraz potem umarł”– to słowa z prywatnego dziennika Ernesto Che Guevary, gdzie opisuje dokonaną przez siebie egzekucję na konfidencie, w kubańskich górach Sierra Maestra.

Przebija z tych zdań jakaś ciekawość śmierci, może niezdrowa, ale może to jest ciekawość fachowca-lekarza albo neofity w procederze zabijania. Wbrew licznym twierdzeniom nie jest to fascynacja sadysty. Mimo że Guevara nieraz zabijał bez wahania i bez zmrużenia oka, trudno byłoby przypisać mu sadystyczne skłonności. W żadnych, nawet wrogich tej postaci źródłach, nie ma relacji ani tym bardziej dowodu, że pasjonowało go zabijanie lub zadawanie bólu. Nie miał w sobie nic z radosnego szaleństwa doktora Lectera z „Milczenia owiec”, jeśli już szukać analogii, to cechowała go raczej niewzruszona twardość übermensch`a.  

"Wobec hien imperializmu nie ma innego wyjścia niż eksterminacja” – mówił w 1964 roku, przed wyjazdem na sesję ONZ do Nowego Jorku.  Urodzony w odpowiednim czasie, miejscu i okolicznościach, z identyczną żarliwością realizowałby plan ostatecznego rozwiązania jakiejkolwiek innej kwestii.

Trudno było oczekiwać od niego litości czy sumienia w potocznym znaczeniu – łatwość zabijania wynikała z fanatyzmu, którym był przeniknięty do szpiku kości. Niewiele jest podobnych przykładów, gdzie opętanie ideologią przesłoniło niemal całe człowieczeństwo, włącznie z inteligencją oraz instynktem samozachowawczym. Ilustruje to pytanie, które się wręcz narzuca, gdy mamy do czynienia z rewolucją kubańską i postacią Guevary.

Jak to się stało, że Fidel Castro tuż po wkroczeniu zwycięskich oddziałów do Hawany, powierzył właśnie jemu funkcje komendanta rewolucyjnej katowni La Cabana? Czy we wstrząsanym domowymi walkami kraju , wymagającym gruntownej modernizacji, nie było lepszego zajęcia dla człowieka o takim potencjale intelektualnym, lekarza wykształconego na dobrym uniwersytecie w Buenos Aires? Przecież nie brakowało ideowych rzezimieszków, nikt nigdy się nie skarżył w żadnej rewolucji, że nie ma chętnych do mordowania klasowych wrogów.

Przyczyn tej dziwnej decyzji Castro nie ma w żadnych źródłach, biografiach i dokumentach. Możemy się tylko domyślać, a dla mnie najbardziej prawdziwa wydaje się wersja najprostsza – ta funkcja bezlitosnego kata rewolucji była dla niego stworzona, pasowała mu i odpowiadała po stokroć bardziej niż powołanie lekarza.

Roger Kaplan pisał, że „Guevara nie miał litości dla krzyczących z przerażenia dzieci, które patrzyły, jak rozstrzeliwano im rodziców”. W taki czas, w czas rewolucji, od naczelnika katowni nie wymaga się, żeby uzbrojony w szkiełko i oko ważył racje i stopień winy. Rewolucja to pożar, zgiełk, krwawa zadyma, szaleńczy pośpiech, żeby zdążyć przed kontrrewolucją. Nie ma czasu na sprawiedliwość, jak ktoś chce w tym wyścigu wziąć udział i zwyciężyć musi po prostu szybko mordować. Tego rodzaju misja została powierzona Argentyńczykowi w La Cabana przez Fidela i on był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu – krystalicznie czysty fanatyk bez żadnej ludzkiej domieszki.

Sprzeciwiał się wycofaniu sowieckich rakiet z Kuby w wywiadzie dla London Daily Worker: „Użylibyśmy ich przeciwko samemu sercu Ameryki, wliczając w to Nowy Jork(...)Pomaszerowalibyśmy ścieżką do zwycięstwa, nawet gdyby miało kosztować to miliony atomowych ofiar(...)Musimy podtrzymywać naszą nienawiść i napędzać ją aż do skurczów

W 1949 roku liczący sobie wówczas dwadzieścia jeden lata Guevara mówi, że uświadomił sobie, iż coś się w jego osobowości pojawiło jakiś czas temu - „nienawiść do cywilizacji”. Wbrew twierdzeniu jego biografa, że upajał się wtedy słowami, jego późniejsze postępowanie zaświadczyło, że było to motto jego życiowej drogi i pasji. Jest  odpowiedzialny za śmierć ok. 1700 ofiar reżimu – zabitych przez niego osobiście  lub na jego bezpośrednie polecenie.  

Ta fanatyczna nienawiść z czasem niewątpliwie odebrała mu rozum, gdyż z wyjątkiem udziału w zwycięstwie przy boku Fidela Castro, całe późniejsze życie było serią porażek i niepowodzeń. Nie tylko z powodu wyznaczania sobie utopijnych celów, ale także z braku jakiejkolwiek logicznej kalkulacji, dyletanctwa, próżności, wreszcie zaślepionej głupoty. Gdzieś porównano Lenina do szachisty, co przewiduje ileś tam ruchów naprzód, natomiast gdy popatrzymy na rewolucyjne działania Guevary, to w tych kategoriach był po prostu wściekłym psem.

Po zwycięstwie na Kubie Guevara spróbował swoich sił na eksponowanych stanowiskach w finansach i gospodarce. Jeśliby dać wiarę definicji inteligencji, że jest to suma doświadczeń w dziedzinach, z którymi wcześniej nie miało się do czynienia, to trzeba powiedzieć, że w ekonomii Guevara okazał się groteskowym głupkiem.

Po co w ogóle się za to brał w takim razie? Jedyna odpowiedzią może być, że przyczyną był chorobliwy fanatyzm odbierający zdolność do krytycznej samooceny i elementarnej kalkulacji swoich możliwości. Ostatnia rewolucyjna ekspedycja Guevary w góry Boliwii potwierdziła jego amatorskie dyletanctwo w ocenie sytuacji politycznej i wojskowej. W rezultacie poniósł śmierć, która była nie tyle chmurna, co durna, z każdego punktu widzenia. Jego dzisiejsi apologeci wybierają rzecz jasna wersję chmurną, ale romantyzmu nie było tam ani na lekarstwo, za to mnóstwo błędów wynikających z zaślepienia w pogoni za utopią.

Był urodzonym fanatykiem i jego przekonania nie miały wiele wspólnego z pojęciem dobra i zła, jak je rozumiemy powszechnie. Oceniać należałoby go raczej w kategoriach patologii ludzkiej duszy i umysłu. Jest dzisiaj Guevara ikoną kolejnej generacji młodych ludzi, którzy praktykują rewolucyjny bunt w mediach, klubach i kawiarniach za pieniądze swoich rodziców. Rokrocznie  będą czcić kolejną rocznicę śmierci sfanatyzowanego do szpiku kości idola. Jednak w odróżnieniu od niego, rewolucję gotowi są nieść tylko na koszulkach. W boliwijskich górach nie ma bowiem klimatyzacji, połączenia z internetem ani bankomatów.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe