Romuald Szeremietiew: SZLACHETNY POLSKI PATRIOTYZM (Wspomnienie o Przyjacielu)
Na początku czerwca 1981 r. orzekający w sprawie sąd jednak zwolnił nas z więzienia - mięliśmy odtąd odpowiadać z tzw. wolnej stopy. Jak się wkrótce okazało ta „wolność” trwała zaledwie cztery tygodnie – na pocz. lipca ponownie nas aresztowano. Ostatecznie wyszliśmy z wiezienia po kilku latach. Wtedy jednak, poza bramę aresztu śledczego na Rakowieckiej, trafiłem do Polski, która żyła w stanie wolności mimo istnienia komunistycznej władzy i ponurego genseka Leonida Breżniewa oraz sowieckiej potęgi, wiszącej nad Polakami. I wtedy, poznając tę nową polską rzeczywistość, trafiłem do Ośrodka Badań Społecznych NSZZ „Solidarność”, działającego przy regionie Mazowsze. Tam właśnie spotkałem i poznałem Jerzego Łojka. Ta krótka znajomość i współpraca przerodziła się później w przyjaźń.
Jerzy już wcześniej był dla mnie kimś znanym i wyjątkowym. Był bowiem autorem książki „Szanse Powstania Listopadowego”, która miała olbrzymi wpływ na moje poglądy polityczne i w poważnym stopniu sprawiła, że podjąłem działalność w ruchu niepodległościowym. Po raz pierwszy ta książka trafiła do moich rąk w 1966 r., gdy odbywałem służbę wojskową. Dostałem ją w prezencie od mojego nauczyciela historii (maturę zdawałem w zaocznym liceum) z wskazówką, bym się dobrze zastanowił nad tym, o czym Autor pisze.
Praca mimo niewielkiej objętości była kompetentnym i całościowym wykładem nt. sytuacji politycznej i militarnej Polski w wojnie z Rosją 1830-1831 roku. Inaczej jednak niż wielu historyków Łojek przedstawił zryw powstańczy jako zmarnowaną szanse odzyskania niepodległości. Przy czym nie biadał nad klęską i nie epatował męczeństwem, natomiast przedstawiał czynniki polskiej siły i rozważał, dlaczego przegraliśmy, chociaż wg Niego mogliśmy wojnę z Rosją wygrać i niepodległość odzyskać.
Wtedy, w 1966 r. nie trudno było dostrzec analogię między formalnie odrębnym Królestwem Polskim, z carem Rosji jako jego królem, a „Polską Ludową”, podporządkowaną Moskwie satelitą ZSRR. Dla mnie było oczywistym, że Autor pisząc o czasach Powstania Listopadowego mówił czytelnikowi: Polacy i dziś możecie zwyciężyć, nie musicie żyć w niewoli! Moje przekonanie co do zamiaru Autora potwierdził On sam w posłowiu napisanym w 1979 roku i zamieszczonym w drugim wydaniu „Szans...” (1986 r.). Pisał: „Z satysfakcją zauważam, że książka niniejsza dobrze służy przywracaniu naszemu społeczeństwu wiary w swoje możliwości i własną jedynie odpowiedzialność za swój byt i los. Ujawnienie gorzkiej prawdy o źródłach klęski narodowej w 1830-1831 roku społeczeństwu naszemu nie pochlebia, przekonuje wszelako o możliwości osiągania największych nawet celów własną postawą i własnym czynem.”
W końcu lipca 1984 r., tak jak wielu innych „politycznych”, wyszedłem z więzienia. W tamtym okresie moje poglądy zaczynały się różnić od poglądów Leszka Moczulskiego, przewodniczącego KPN. On i ja byliśmy zwolennikami opcji niepodległościowej, ale Moczulski chciał nadal, tak jak przed stanem wojennym, prowadzić działalność jawną, natomiast ja uważałem, że powinniśmy przejść do konspiracji. Wskazywałem, że jest to możliwe biorąc pod uwagę chociażby kierowaną przez Kornela Morawieckiego „Solidarność Walczącą”, która jako formacja konspiracyjna uzyskała wiele sukcesów w zwalczaniu komunistów.
Mój pogląd podzielała spora część kierownictwa KPN jednak głosem najważniejszym w tym sporze była opinia Jerzego. On, czynnie wspierający wszelkie inicjatywy niepodległościowe, poczynając od Klubów Służby Niepodległości Wojciecha Ziembińskiego, też był przekonany, że w konfrontacji z komunistami konspiracją jest skuteczniejszą formą działania. Miedzy wrześniem a grudniem 1984 r. odbyłem z Jerzym wiele rozmów. W styczniu 1985 roku, w rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego 1863, po wcześniejszym wystąpieniu z KPN, ogłosiliśmy utworzenie Polskiej Partii Niepodległościowej. Jerzy sympatyzował z nami i zgodził się wspierać PPN intelektualnie. Przez pewien czas był członkiem Rady Naczelnej PPN.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że wiele kwestii programowych PPN sformułowaliśmy korzystając z pomocy Jerzego. To on też był organizatorem i moderatorem odbywających się w Jego mieszkaniu dyskusji oceniających rozwój sytuacji politycznej w kraju i formułujących zadania dla PPN-u. Kilka z nich, w formie zapisu wypowiedzi osób posługujących się pseudonimami, wydrukowaliśmy w przeglądzie politycznym PPN „Polska Niepodległa” - Jerzy używał pseudonimu „Łukasz”. Aktywnym uczestnikiem tych dyskusji był Tadeusz Stański, a ciekawe opinie mogliśmy usłyszeć od prof. Marka Drozdowskiego.
Łojek był też doradcą i pierwszym czytelnikiem opracowanej przeze mnie w okresie marzec-maj 1986 r. broszury programowej „Powstań Polsko. Zarys myśli programowej nowej prawicy polskiej”. Wiele myśli z tego programu formułowałem dyskutując z Jerzym.
Jednym z najważniejszych dokumentów programowych PPN, przyjętych do realizacji przez Radę Naczelną stronnictwa, był opracowany wyłącznie przez Łojka spis zasad konstytucyjnych przyszłej niepodległej RP.
Jerzy zmarł w 1986 roku. W tym samym roku ukazała się najważniejsza Jego praca „Geneza i obalenie Konstytucji 3 Maja”. Dzieło wielkie, wybitne osiągnięcie naukowe i praca napisana ciekawie, przekonywująco, tłumacząca dlaczego wielka reforma państwa, podjęta przez Polaków w obliczu zbliżających się rozbiorów, nie powiodła się. Jednak praca ta, rozchwytywana przez czytelników, spotkała się z atakami licznego grona historyków zaprzysięgłych zwolenników Stanisława Augusta Poniatowskiego, króla – oportunisty. Okazało się, że uległa wobec Rosji postawa króla „Stasia” miała nadal gorliwych wyznawców i z takich to „pozycji” różni krytycy atakowali dzieło Łojka. Pamiętam dobrze tą sytuację. Jerzy bardzo przeżywał niesprawiedliwe ataki, zwłaszcza, że różne pisma, chętnie publikujące artykuły krytykujące dzieło Jerzego, nie chciały drukować jego odpowiedzi polemistom. Mogę powiedzieć, że obok choroby, której niszczycielskie skutki dla organizmu nasiliły się internowaniu Jerzego przez komunistów, w dniu ogłoszenia stanu wojennego, także nieuczciwa polemika i postawa mediów były tymi czynnikami, które skróciły jego życie.
Jedną z ostatnich spraw, którymi zajmował się Jerzy, było wysłanie mnie na stypendium do Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Chyba w ostatnim z listów jaki napisał polecał mnie dyrektorowi Instytutu. To stypendium było proponowano Łojkowi. A Jerzy chciał, abym ja pojechał. Przekonywał mnie, że powinienem zawitać w Instytucie, aby, jak mówił, „odetchnąć Polską niepodległą”. Wyjechałem, gdy Jerzego już nie było. Ale cały czas słyszałem Jego słowa o tym jak wyjątkowym miejscem jest Instytut Józefa Piłsudskiego.
Tak, Instytut JP był rzeczywiście skrawkiem Polski Niepodległej na amerykańskiej ziemi. Dzięki temu co uczynił Jerzy poznałem nie tylko wartościowe materiały archiwalne, związane z historią Polski, ale poznałem też wielu wspaniałych ludzi, zasłużonych dla spraw Polski i Instytutu, wśród nich był „dobry duch” Instytutu, wspaniały człowiek, były Legionista Komendanta Piłsudskiego i minister II RP, generał Wacław Jędrzejewicz.
Dzięki Jerzemu mogłem dotrzeć do ludzi i faktów pozwalających lepiej zrozumieć przeszłość Polski, ale także jej sprawy współczesne.
Ucieszyłem się, gdy dzięki staraniom żony Jerzego Bożeny i Instytutu JP powstała nagroda im. Jerzego Łojka. Zostałem jednym z jurorów tej nagrody. Dla mnie było to wyróżnienie potwierdzające moją przyjaźń z Jerzym.
Ze swej strony Rada Naczelna PPN, po uzyskaniu zgody Bożeny, nadała imię Jerzego naszej oficynie wydawniczej działającej w tzw. drugim obiegu.
Przed trzydeiestu laty zmarł Wielki Polak, którego dokonania naukowe i polityczne nie znalazły uznania u tzw. możnych świata – nie dano mu nawet tak oczywistego tytułu profesora. Ale dla wielkiej liczby Polaków, którzy byli czytelnikami jego świetnych książek i które były inspiracją do działania dla ludzi takich, jak piszący te słowa, Jerzy Łojek był wyróżniony najwyższym odznaczeniem jakie może uzyskać Polska – był wyróżniony cechą szlachetnego polskiego patriotyzmu .
Każdy kto prześledzi prace historyczne Jerzego, jego publicystykę, kto przeczyta krytyczne, napisane z pasją studium o agresji sowieckiej w 1939 r. („Agresja 17 września 1939. Studiom aspektów politycznych”) i nade wszystko „Kalendarz Historyczny. Polemiczną historię Polski” ten dostrzeże, że Łojek uprawiał historię po to, aby badać czy i jakie były szanse odzyskania niepodległości. Pamiętam jak kiedyś powiedział: „Nie ma niczego nadzwyczajnego w tym, że Polacy 200 lat walczyli o niepodległość, nadzwyczajne jest, że tak długo niepodległości nie potrafili odzyskać.”
Historyk Jerzy Łojek poszukiwał w historii odkrywał i ujawniał polskie utracone szanse na wolność. Czynił to, aby w przyszłości szansy takiej Polscy nie stracili. I dlatego my, obywatele współczesnego państwa polskiego, jesteśmy wszyscy dłużnikami Jerzego Łojka. Polska Niepodległa powinna zachować go we wdzięcznej pamięci.
Moje wspomnienie zacząłem od książki Jerzego o Powstaniu Listopadowym. I nią zakończę. Po podjęciu działań w PPN, w gronie kilku osób uzgodniliśmy, że będziemy szyfrowali informacje dotyczące terminów naszych spotkań, adresy etc. Stosując odpowiednie zestawienia liczbowe zapisywaliśmy informacje w oparciu o wybrany egzemplarz książki – była to praca Jerzego Łojka o Powstaniu Listopadowym.
Tragicznym dopełnieniem życiorysu Jerzego była śmierć jego żony. Bożena Mamontowicz-Łojek, wspierająca zawsze męża, działałająca w środowisku Rodzin Katyńskich, zginęła 10 kwietnia 2010r. w katastrofie polskiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Wspominam Bożenę i Jerzego - cześć Ich pamięci!