Czy emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?

Uwaga, coming out: kompletnie nie interesuje mnie piłka nożna. Wiele razy tłumaczono mi, co to jest spalony, ale chyba nadal tego nie pojęłam. A jednak za każdym razem „wkręcam się” w atmosferę zawodów sportowych.
Kibice reprezentacji Polski  Czy emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?
Kibice reprezentacji Polski / PAP/Szymon Pulcyn

Kiedy Euro odbywało się w Polsce i kiedy Polska grała na Stadionie Narodowym z Rosją, wracałam z delegacji samochodem, słuchałam transmisji w radiu i odmawiałam Różaniec w intencji naszego zwycięstwa.

Są nowe zarzuty dla Romana Giertycha

Duch wspólnoty

Dlaczego, skoro nie interesuje mnie piłka? Bo interesuje mnie Polska, a czas zawodów sportowych, w których nasza drużyna występuje pod biało-czerwonymi barwami, a nie partyjnymi, jest czasem, kiedy można przez chwilę odetchnąć i poczuć ducha wspólnoty, tak potrzebnego nam przecież na co dzień. Można też od stóp do głów ubrać się w barwy narodowe bez ryzyka bycia nazwanym faszystą, naziolem, oszołomem albo moherowym beretem. To przyjemna odmiana po tym, kiedy demonstrowanie tych samych barw podczas Marszu Niepodległości mogło zakończyć się – i niejednokrotnie tak właśnie było – oberwaniem gazem albo „przynajmniej” zwyzywaniem przez „oświecony” i „postępowy” establishment.

Na własnym przykładzie widzę zatem, że operacja „wykastrowania” patriotyzmu i sprowadzenia go do silnych, ale przecież krótkotrwałych i politycznie „bezpiecznych” emocji działa. Podobnie jak zadziałał tęczowy, establishmentowy Przystanek Woodstock zaproponowany w miejsce buntowniczego, „politycznego” Jarocina. Czy jednak rzeczywiście emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?

Jak pokazał przykład nośnego hasła: „Donald, matole, twój rząd obalą kibole” – nie do końca. Kibice „sytuacyjni” faktycznie są dla władzy mało groźni – ot, powrzeszczą, napiją się piwa, zjedzą kiełbasę i po igrzyskach powrócą do codziennego zarabiania na chleb. Jednak grupy kibicowskie zainteresowane tym sportem na poważnie tworzą – jedne z ostatnich chyba – środowisk ludzi nieprzekupnych i charakternych. Lewicowe media chętnie zestawiają obraz kibica „pozytywnego” w biało-czerwonym wianku z dzieckiem, pieskiem i kiełbaską (tfu, z hamburgerem wegańskim), z pijanym w sztok i wytatuowanym po czubek głowy kibicem Legii rzucającym racami w przerażone matki z wózkami i wrzeszczącym coś o Ojczyźnie. Prawda jest jednak o wiele bardziej złożona i dla establishmentu groźna. Ze środowiskiem kibiców (jakem sportowy dyletant, a wręcz profan) miałam do czynienia niewiele, były to jednak doświadczenia budujące. Kibice mocno angażowali się na przykład w wolontariackie prace ekshumacyjne IPN-u na warszawskiej „Łączce”, dbali i dbają o groby Powstańców Warszawskich, odwiedzają kombatantów, przygotowują dla nich paczki świąteczne i zabierają ich na mecze. Zawsze ujmowały mnie także powstańcze oprawy na Legii i innych stadionach. Kibice to grupa solidarna, umiejąca troszczyć się o najsłabszych – dzieci i chorych. Niejednokrotnie widziałam grupy kibiców pchających wózki inwalidzkie swoich kolegów podczas Marszu Niepodległości czy innych wydarzeń patriotycznych. Jasne, często nie są to „aniołki”. Kto z nas jest jednak bez winy, niech pierwszy rzuci… racą. 
Niezwykłym przeżyciem był dla mnie udział w Ogólnopolskiej Pielgrzymce Kibiców na Jasną Górę, a także dziesięciodniowy marsz w pieszej pielgrzymce Suwałki – Wilno w grupie „kibicowskiej” prowadzonej przez duszpasterza kibiców ks. dr. Jarosława Wąsowicza.

[Felieton „TS”] Magdalena Okraska: Niedziela nie jest od pracy

Matka Boska Kibicowska

Pielgrzymka kibiców na Jasną Górę przebiega pod hasłem jedności. Zasadą jest, że jej uczestnicy zakopują na jej czas wszelkie topory wojenne i waśnie międzyklubowe i wspólnie modlą się przed Obrazem Czarnej Madonny, powierzając Jej najważniejsze dla Polski sprawy. – Chcemy prawdy – mówił nam [Izie Kozłowskiej i mnie, kiedy w 2016 roku byłyśmy na pielgrzymce kibiców i pisałyśmy z niej reportaż dla „TS”] Grzegorz, kibic Śląska Wrocław, kiedy dowiedział się, że jesteśmy dziennikarkami. – Mamy dość propagandy TVN-u i innych tego typu stacji – dodał. W pielgrzymce uczestniczył już kolejny raz, mimo iż porusza się o kulach. – Za rok będzie tylu ludzi, że szpilki nie będzie można wcisnąć – prognozował. I rzeczywiście, ludzi było sporo, przyjechało ich kilka tysięcy. To więcej niż liczył odbywający się wówczas tego samego dnia marsz KOD-u. – Tak, i co z tego? Wie Pani, co pokażą w telewizji? Uśmiechniętych, pogodnych KOD-owców, którzy „bronią demokracji”. O nas nie będzie nic – dzielił się refleksją Zbyszek z Krakowa. – No, chyba że zrobimy zadymę, wtedy mamy jak w banku, że nas pokażą, i to w dobrym czasie antenowym – dodawał. 

Zadymy nie było, toteż TVN nie miał wówczas czego pokazać. A szkoda, bo zamiast awantury były Msza Święta, Różaniec, wspólna modlitwa, śpiewy patriotyczne, wykłady historyczne, oprawa ku czci bohaterów Czerwca 1956 oraz upamiętniająca powstanie antykomunistyczne na Węgrzech, a także odwiedziny kibiców z Kresów Rzeczypospolitej. – Przyjeżdżamy dziś z całej Polski. Obok siebie stają ludzie ze zwaśnionych klubów i pokazują, że w słusznej sprawie potrafią się zjednoczyć i że jest to szczere. Jestem tu już po raz czwarty i wiem jedno: na pewno tu wrócę. Zachęcam wszystkich, aby się nie bali i zobaczyli, że polscy kibice to nie uliczni chuligani – mówił w rozmowie z nami Wojciech, jeden z uczestników kibicowskiej pielgrzymki, na co dzień mieszkaniec Krakowa. Na Jasną Górę przyjechał z żoną Moniką i dziećmi – siedmioletnim Kacprem i pięcioletnią Marysią. Dzieci ubrane w czerwono-biało-niebieskie szaliki z dumą wyjaśniały nam, że są to barwy Wisły Kraków. – Pierwszy raz przyjechałem tu z kolegami cztery lata temu. I wówczas postanowiłem, że będę wracał tu każdego roku. Dziś pierwszy raz jesteśmy całą rodziną. Ta pielgrzymka jest dla nas szczególna. Nie tylko razem spędzamy czas, ale także całą rodziną modliliśmy się przed Cudownym Obrazem Matki Bożej, której zawierzyliśmy nasze małżeństwo i dzieci. Kibicem jestem od zawsze: Mój ojciec kibicował Wiśle i swoją pasją do piłki nożnej zaraził także mnie. Teraz mi udało się zafascynować moje dzieci i żonę. Co ciekawe, moje młodsze rodzeństwo kibicuje Cracovii, więc spotkania rodzinne bywają bardzo burzliwe – śmiał się w rozmowie z nami Wojciech.

Pielgrzymka na Jasną Górę na stałe wpisała się w kalendarz ważnych dla kibiców wydarzeń. Z roku na rok coraz większe ich grono przyjeżdża do Matki Bożej, oddając Jej w opiekę swoje rodziny, przyjaciół i kluby. Wśród pielgrzymów można spotkać osoby w różnym wieku. W gronie kibiców panuje dobra, nieco zawadiacka atmosfera i poczucie wspólnoty. – Uda nam się, tyle razy przecież dawaliśmy sobie radę – mówili nam pytani o przyszłość Polski kibice Wisły Kraków i częstochowskiego Rakowa. Czekamy na wieczorne „racowisko” na błoniach jasnogórskich, podskakujemy, aby się trochę rozgrzać, żartujemy, rozmawiamy o Polsce, patrzymy na potężne mury Jasnej Góry. – Umieliśmy się obronić przed nawałą turecką, przed potopem szwedzkim i inwazją bolszewicką, teraz też obronimy chrześcijaństwo w Europie – zapewniali. Kibicowską pielgrzymką niezwykle zbudowany był jeden z jej szacownych uczestników – Zdzisław Kaczmarek, syn legendarnego Jana Kaczmarka, pseudonim „Tygrys”, dowódcy Narodowej Organizacji Dywersyjnej, skazanego na śmierć w trybie natychmiastowym w 1951 r. – Takiej Polski, o jaką walczył mój ojciec, już chyba nie doczekam, ale dzisiaj tu, na Jasnej Górze, czuję jej przedsmak. Nie mogę nie być radosny, kiedy widzę tylu młodych ludzi, którzy kochają Polskę i którzy podobnie jak ja kultywują pamięć o Żołnierzach Wyklętych – podkreślał w rozmowie z „TS”.

Kiedy w 2020 roku podczas „czarnych marszów” doszło do ataków na kościoły, kibice zgłosili się do ich obrony. – To przecież jasne, że tu jestem, nie zastanawiałem się nad tym szczególnie. Nie jestem specjalnie „kościelny”, ale nie lubię,k***a, kiedy słabszych biją – powiedział mi wówczas jeden z młodych członków kibicowskiej „straży” przy sanktuarium św. Stanisława Kostki, gdzie znajduje się grób patrona Solidarności bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Polacy z medalami mistrzostw Europy w pływaniu z ostatniej chwili
Polacy z medalami mistrzostw Europy w pływaniu

Srebrne medale w piątkowych konkurencjach pływackich mistrzostw Europy w Belgradzie wywalczyli Ksawery Masiuk na 50 m st. grzbietowym i mieszana sztafeta 4x100 m st. dowolnym. Biało-czerwoni dziewięć razy stawali już na podium i zajmują 14. miejsce w klasyfikacji medalowej.

Nie wiem, co będzie. Dramat gwiazdy M jak miłość z ostatniej chwili
"Nie wiem, co będzie". Dramat gwiazdy "M jak miłość"

Teresa Lipowska, która od lat związana jest z "M jak miłość" wyznała, że od pewnego czasu żyje w niepewności. Wszystko przez sposób organizacji jej pracy, jaki narzucają jej twórcy serialu. 

Euro 2024. Polska przegrywa mecz z Austrią. Co dalej? z ostatniej chwili
Euro 2024. Polska przegrywa mecz z Austrią. Co dalej?

Polscy piłkarze mogą jako pierwsi zostać wyeliminowani z mistrzostw Europy w Niemczech. Po piątkowej porażce z Austrią 1:3 utrzymają się w turnieju tylko w przypadku, jeśli w wieczornym meczu tej samej grupy Holandia pokona Francję.

Wielki błąd. Putin straszy Koreę Południową z ostatniej chwili
"Wielki błąd". Putin straszy Koreę Południową

Władimir Putin w zdecydowanych słowach zareagował na propozycję pomocy ze strony Korei Południowej dla Ukrainy. Prezydent Rosji zaczął straszyć, że taki scenariusz "byłby bardzo dużym błędem".

Lekarka z Poznania zatrzymana. Sprzedawała recepty na fentanyl z ostatniej chwili
Lekarka z Poznania zatrzymana. Sprzedawała recepty na fentanyl

Policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu zatrzymali lekarkę, która handlowała receptami na opioidy, w tym na fentantyl. Funkcjonariusze ustalili, że kobieta mogła sprzedać nawet 800 recept.

TVP twierdzi, że doszło do ataku hakerskiego w czasie meczu Polaków z ostatniej chwili
TVP twierdzi, że doszło do ataku hakerskiego w czasie meczu Polaków

Podczas piątkowego meczu Polska - Austria infrastruktura stron internetowych TVP została poddana atakowi cybernetycznemu - poinformowała TVP w komunikacie. Celem ataku miało być przeciążenie serwerów Telewizji Polskiej, by zakłócić transmisję meczu w internecie i aplikacjach mobilnych.

Polska remisuje z Austrią 1:1 z ostatniej chwili
Polska remisuje z Austrią 1:1

Polska remisuje z Austrią 1:1 w 30. minucie meczu piłkarskich mistrzostw Europy. Bramkę wyrównującą zdobył Krzysztof Piątek.

Znany muzyk opublikował niepokojące nagranie z ostatniej chwili
Znany muzyk opublikował niepokojące nagranie

Kazik Staszewski, który jest aktywny w mediach społecznościowych, opublikował niepokojące nagranie. Okazuje się, że zmagający się z problemami zdrowotnymi muzyk nie traci dobrego humoru.

Nie żyje znana influencerka. Miała zaledwie 36 lat z ostatniej chwili
Nie żyje znana influencerka. Miała zaledwie 36 lat

Media obiegła informacja o śmierci znanej influencerki. Jej aktywność na Instagramie śledziło ponad milion użytkowników.

Gorzów Wielkopolski: Nie żyje skatowany noworodek. Nowe informacje z ostatniej chwili
Gorzów Wielkopolski: Nie żyje skatowany noworodek. Nowe informacje

W piątek sąd na wniosek gorzowskiej prokuratury rejonowej tymczasowo aresztował rodziców noworodka, podejrzanych o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku którego dziecko zmarło w szpitalu.

REKLAMA

Czy emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?

Uwaga, coming out: kompletnie nie interesuje mnie piłka nożna. Wiele razy tłumaczono mi, co to jest spalony, ale chyba nadal tego nie pojęłam. A jednak za każdym razem „wkręcam się” w atmosferę zawodów sportowych.
Kibice reprezentacji Polski  Czy emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?
Kibice reprezentacji Polski / PAP/Szymon Pulcyn

Kiedy Euro odbywało się w Polsce i kiedy Polska grała na Stadionie Narodowym z Rosją, wracałam z delegacji samochodem, słuchałam transmisji w radiu i odmawiałam Różaniec w intencji naszego zwycięstwa.

Są nowe zarzuty dla Romana Giertycha

Duch wspólnoty

Dlaczego, skoro nie interesuje mnie piłka? Bo interesuje mnie Polska, a czas zawodów sportowych, w których nasza drużyna występuje pod biało-czerwonymi barwami, a nie partyjnymi, jest czasem, kiedy można przez chwilę odetchnąć i poczuć ducha wspólnoty, tak potrzebnego nam przecież na co dzień. Można też od stóp do głów ubrać się w barwy narodowe bez ryzyka bycia nazwanym faszystą, naziolem, oszołomem albo moherowym beretem. To przyjemna odmiana po tym, kiedy demonstrowanie tych samych barw podczas Marszu Niepodległości mogło zakończyć się – i niejednokrotnie tak właśnie było – oberwaniem gazem albo „przynajmniej” zwyzywaniem przez „oświecony” i „postępowy” establishment.

Na własnym przykładzie widzę zatem, że operacja „wykastrowania” patriotyzmu i sprowadzenia go do silnych, ale przecież krótkotrwałych i politycznie „bezpiecznych” emocji działa. Podobnie jak zadziałał tęczowy, establishmentowy Przystanek Woodstock zaproponowany w miejsce buntowniczego, „politycznego” Jarocina. Czy jednak rzeczywiście emocje związane z piłką nożną są „bezpieczne” dla władzy?

Jak pokazał przykład nośnego hasła: „Donald, matole, twój rząd obalą kibole” – nie do końca. Kibice „sytuacyjni” faktycznie są dla władzy mało groźni – ot, powrzeszczą, napiją się piwa, zjedzą kiełbasę i po igrzyskach powrócą do codziennego zarabiania na chleb. Jednak grupy kibicowskie zainteresowane tym sportem na poważnie tworzą – jedne z ostatnich chyba – środowisk ludzi nieprzekupnych i charakternych. Lewicowe media chętnie zestawiają obraz kibica „pozytywnego” w biało-czerwonym wianku z dzieckiem, pieskiem i kiełbaską (tfu, z hamburgerem wegańskim), z pijanym w sztok i wytatuowanym po czubek głowy kibicem Legii rzucającym racami w przerażone matki z wózkami i wrzeszczącym coś o Ojczyźnie. Prawda jest jednak o wiele bardziej złożona i dla establishmentu groźna. Ze środowiskiem kibiców (jakem sportowy dyletant, a wręcz profan) miałam do czynienia niewiele, były to jednak doświadczenia budujące. Kibice mocno angażowali się na przykład w wolontariackie prace ekshumacyjne IPN-u na warszawskiej „Łączce”, dbali i dbają o groby Powstańców Warszawskich, odwiedzają kombatantów, przygotowują dla nich paczki świąteczne i zabierają ich na mecze. Zawsze ujmowały mnie także powstańcze oprawy na Legii i innych stadionach. Kibice to grupa solidarna, umiejąca troszczyć się o najsłabszych – dzieci i chorych. Niejednokrotnie widziałam grupy kibiców pchających wózki inwalidzkie swoich kolegów podczas Marszu Niepodległości czy innych wydarzeń patriotycznych. Jasne, często nie są to „aniołki”. Kto z nas jest jednak bez winy, niech pierwszy rzuci… racą. 
Niezwykłym przeżyciem był dla mnie udział w Ogólnopolskiej Pielgrzymce Kibiców na Jasną Górę, a także dziesięciodniowy marsz w pieszej pielgrzymce Suwałki – Wilno w grupie „kibicowskiej” prowadzonej przez duszpasterza kibiców ks. dr. Jarosława Wąsowicza.

[Felieton „TS”] Magdalena Okraska: Niedziela nie jest od pracy

Matka Boska Kibicowska

Pielgrzymka kibiców na Jasną Górę przebiega pod hasłem jedności. Zasadą jest, że jej uczestnicy zakopują na jej czas wszelkie topory wojenne i waśnie międzyklubowe i wspólnie modlą się przed Obrazem Czarnej Madonny, powierzając Jej najważniejsze dla Polski sprawy. – Chcemy prawdy – mówił nam [Izie Kozłowskiej i mnie, kiedy w 2016 roku byłyśmy na pielgrzymce kibiców i pisałyśmy z niej reportaż dla „TS”] Grzegorz, kibic Śląska Wrocław, kiedy dowiedział się, że jesteśmy dziennikarkami. – Mamy dość propagandy TVN-u i innych tego typu stacji – dodał. W pielgrzymce uczestniczył już kolejny raz, mimo iż porusza się o kulach. – Za rok będzie tylu ludzi, że szpilki nie będzie można wcisnąć – prognozował. I rzeczywiście, ludzi było sporo, przyjechało ich kilka tysięcy. To więcej niż liczył odbywający się wówczas tego samego dnia marsz KOD-u. – Tak, i co z tego? Wie Pani, co pokażą w telewizji? Uśmiechniętych, pogodnych KOD-owców, którzy „bronią demokracji”. O nas nie będzie nic – dzielił się refleksją Zbyszek z Krakowa. – No, chyba że zrobimy zadymę, wtedy mamy jak w banku, że nas pokażą, i to w dobrym czasie antenowym – dodawał. 

Zadymy nie było, toteż TVN nie miał wówczas czego pokazać. A szkoda, bo zamiast awantury były Msza Święta, Różaniec, wspólna modlitwa, śpiewy patriotyczne, wykłady historyczne, oprawa ku czci bohaterów Czerwca 1956 oraz upamiętniająca powstanie antykomunistyczne na Węgrzech, a także odwiedziny kibiców z Kresów Rzeczypospolitej. – Przyjeżdżamy dziś z całej Polski. Obok siebie stają ludzie ze zwaśnionych klubów i pokazują, że w słusznej sprawie potrafią się zjednoczyć i że jest to szczere. Jestem tu już po raz czwarty i wiem jedno: na pewno tu wrócę. Zachęcam wszystkich, aby się nie bali i zobaczyli, że polscy kibice to nie uliczni chuligani – mówił w rozmowie z nami Wojciech, jeden z uczestników kibicowskiej pielgrzymki, na co dzień mieszkaniec Krakowa. Na Jasną Górę przyjechał z żoną Moniką i dziećmi – siedmioletnim Kacprem i pięcioletnią Marysią. Dzieci ubrane w czerwono-biało-niebieskie szaliki z dumą wyjaśniały nam, że są to barwy Wisły Kraków. – Pierwszy raz przyjechałem tu z kolegami cztery lata temu. I wówczas postanowiłem, że będę wracał tu każdego roku. Dziś pierwszy raz jesteśmy całą rodziną. Ta pielgrzymka jest dla nas szczególna. Nie tylko razem spędzamy czas, ale także całą rodziną modliliśmy się przed Cudownym Obrazem Matki Bożej, której zawierzyliśmy nasze małżeństwo i dzieci. Kibicem jestem od zawsze: Mój ojciec kibicował Wiśle i swoją pasją do piłki nożnej zaraził także mnie. Teraz mi udało się zafascynować moje dzieci i żonę. Co ciekawe, moje młodsze rodzeństwo kibicuje Cracovii, więc spotkania rodzinne bywają bardzo burzliwe – śmiał się w rozmowie z nami Wojciech.

Pielgrzymka na Jasną Górę na stałe wpisała się w kalendarz ważnych dla kibiców wydarzeń. Z roku na rok coraz większe ich grono przyjeżdża do Matki Bożej, oddając Jej w opiekę swoje rodziny, przyjaciół i kluby. Wśród pielgrzymów można spotkać osoby w różnym wieku. W gronie kibiców panuje dobra, nieco zawadiacka atmosfera i poczucie wspólnoty. – Uda nam się, tyle razy przecież dawaliśmy sobie radę – mówili nam pytani o przyszłość Polski kibice Wisły Kraków i częstochowskiego Rakowa. Czekamy na wieczorne „racowisko” na błoniach jasnogórskich, podskakujemy, aby się trochę rozgrzać, żartujemy, rozmawiamy o Polsce, patrzymy na potężne mury Jasnej Góry. – Umieliśmy się obronić przed nawałą turecką, przed potopem szwedzkim i inwazją bolszewicką, teraz też obronimy chrześcijaństwo w Europie – zapewniali. Kibicowską pielgrzymką niezwykle zbudowany był jeden z jej szacownych uczestników – Zdzisław Kaczmarek, syn legendarnego Jana Kaczmarka, pseudonim „Tygrys”, dowódcy Narodowej Organizacji Dywersyjnej, skazanego na śmierć w trybie natychmiastowym w 1951 r. – Takiej Polski, o jaką walczył mój ojciec, już chyba nie doczekam, ale dzisiaj tu, na Jasnej Górze, czuję jej przedsmak. Nie mogę nie być radosny, kiedy widzę tylu młodych ludzi, którzy kochają Polskę i którzy podobnie jak ja kultywują pamięć o Żołnierzach Wyklętych – podkreślał w rozmowie z „TS”.

Kiedy w 2020 roku podczas „czarnych marszów” doszło do ataków na kościoły, kibice zgłosili się do ich obrony. – To przecież jasne, że tu jestem, nie zastanawiałem się nad tym szczególnie. Nie jestem specjalnie „kościelny”, ale nie lubię,k***a, kiedy słabszych biją – powiedział mi wówczas jeden z młodych członków kibicowskiej „straży” przy sanktuarium św. Stanisława Kostki, gdzie znajduje się grób patrona Solidarności bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe