Zorganizowani pracownicy mogą stanowić dużą siłę
W polskiej Ustawie o związkach zawodowych (art. 1) związek zawodowy określany jest jako dobrowolna i samorządna organizacja ludzi pracy zarobkowej, której celem jest reprezentowanie i obrona ich praw oraz interesów zawodowych i socjalnych. To znaczy, że związki zawodowe są organizacją pracowników powołaną, aby zbudować siłę mogącą spowodować poprawę warunków ich pracy, a więc także ich życia.
Związek zawodowy w zakładzie pracy ma równoważyć zdecydowaną przewagę pracodawcy nad każdym pojedynczym zatrudnionym pracownikiem. Pracownicy zorganizowani w związek zawodowy mogą wspólnie stanowić dużą siłę. Mogą razem wynegocjować wyższe płace, lepsze traktowanie, bezpieczniejsze warunki pracy czy korzystne układy zbiorowe pracy. To podstawowa prawda – im liczniejszy jest związek zawodowy w zakładzie pracy, tym jest silniejszy i skuteczniejszy, tym ma większe szanse, by być partnerem pracodawcy. Duży może więcej. Dla skuteczności związkowej bardzo ważna jest też odpowiednia świadomość jego członków. Jest konieczna, aby nie dać się oszukiwać na przykład politykom, a nie tylko prezesowi firmy. Siła związku zawodowego zależy też od podstaw prawnych legalnie gwarantujących pozycję związków zawodowych w systemie politycznym i gospodarczym państwa.
Trzeba tu podkreślić, że jeden z najważniejszych instrumentów, który pracownicy w krytycznej sytuacji mogą zastosować wobec pracodawcy – czyli strajk – przysługuje tylko pracownikom zorganizowanym w związek zawodowy. Podstawa prawna działalności związków zawodowych w Polsce, podobnie jak w innych państwach europejskich, sformułowana jest w konstytucji (w art. 59, w rozdziale: „Zrzeszenia i ich prawa; prawo do strajku”). W ust. 3 tego artykułu stwierdza się, że: „Związkom zawodowym przysługuje prawo do organizowania strajków pracowniczych i innych form protestu w granicach określonych w ustawie”.
Zakaz zorganizowania związku zawodowego – niezgodny z Konstytucją RP
Ten sam artykuł (59) w ust. 1 zapewnia wolność zrzeszania się w związkach zawodowych, organizacjach społeczno-zawodowych rolników oraz w organizacjach pracodawców. Jeśli więc w jakimś zakładzie pracy właściciel czy menedżerowie robią wszystko, żeby pracownicy nie założyli związku zawodowego, to naruszają Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej.
W ust. 2 tego samego artykułu stwierdza się, że związki zawodowe oraz pracodawcy i ich organizacje mają prawo do rokowań, w szczególności w celu rozwiązywania sporów zbiorowych, oraz do zawierania układów zbiorowych pracy i innych porozumień. To wszystko składa się na dialog społeczny w systemie społeczno-gospodarczym. Zaś cały art. 59 nadaje w pewnym sensie związkom zawodowym i ich działalności na szczeblu zakładowym, ponadzakładowym i krajowym pewną rangę ustrojową w ramach demokracji partycypacyjnej.
Nie zawsze prawo działa na korzyść związków zawodowych. Ustawy mogą w pozornie drobnym przepisie znacznie przyczynić się do osłabienia ruchu związkowego, np. przez rozdrobnienie związków zawodowych w zakładach pracy. W Polsce związek zawodowy może powstać z inicjatywy 10 pracowników. Być może przepis ten był wprowadzony, aby ograniczyć powstawanie wielkich organizacji związkowych, które mogłyby skutecznie zapobiegać „dzikiej prywatyzacji”. Skutek – obecnie w wielu dużych zakładach pracy istnieje po kilkadziesiąt związków zawodowych. Często powołanych z inicjatywy pracodawcy według zasady „dziel i rządź”. Tymczasem lepiej sprawdzają się dla ruchu związkowego takie zasady prawne jak w USA, gdzie w zakładzie pracy może istnieć tylko jeden związek zawodowy.
W licznych krajach UE związki zawodowe w wielu branżach i sektorach gospodarki prowadzą rokowania zbiorowe i podpisują układy zbiorowe z pracodawcami na poziomie ponadzakładowym. Jest to możliwe, ponieważ w tych krajach przedsiębiorcy należą do izb gospodarczych, istnieje przymus układowy. W Polsce związki pracodawców nie mają zdolności układowej, więc nie mogą zawierać ponadzakładowych układów zbiorowych pracy.
Jesteśmy spóźnieni wobec Zachodu
W większości krajów europejskich, a także w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie stale rozbudowywane są mechanizmy, których celem jest rozwiązywanie konfliktów społecznych w gospodarce przez negocjacyjne dochodzenie do wspólnych rozwiązań. Mechanizmy takie służą doskonaleniu prowadzenia negocjacji i konsultacji rządów z przedstawicielami głównych grup społecznych – związków zawodowych i pracodawców/przedsiębiorców. Dzięki nim możliwe jest współdecydowanie partnerów społecznych w sprawach interesów kluczowych dla państwa oraz żywotnych dla pracowników wykonujących pracę zarobkową i dla zatrudniających ich przedsiębiorców. Mechanizmy dialogu okazały się bardzo przydatne do budowania szerokiego konsensusu społecznego wokół wartości i kwestii fundamentalnych. Partnerzy społeczni dość często wspólnie z rządem dążą do wypracowania rozwiązań, które zapewniają pokój społeczny oraz czynią z ich krajów obszar zarówno konkurencyjny ekonomicznie, jak i przyjazny społecznie.
Bardzo ważny jest dialog...
O randze dialogu społecznego przesądza Konstytucja RP. W preambule do niej znajduje się odniesienie do dialogu społecznego jako elementu demokracji partycypacyjnej i jako jednej z podstawowych zasad w państwie polskim. Zaś art. 20 konstytucji stwierdza, że: „Dialog społeczny i współpraca partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”. Trzeba jednak przyznać, że do 2015 roku oba te zapisy były martwe. Dlatego m.in. tak często w latach „transformacji gospodarczej” i „dzikiej prywatyzacji” bardzo trudne pracownicze problemy doprowadzały do ostrych konfrontacji. Desperackie demonstracje górników i stoczniowców zderzały się z brutalnymi interwencjami służb porządkowych w latach rządów SLD – PSL i SLD – PSL – UP. A także w ostatnich latach kadencji rządu PO na Śląsku, kiedy przeciw zdesperowanym górnikom siły porządkowe użyły broni gładkolufowej.
Były to lata, kiedy w krajach Unii Europejskiej dialog społeczny osiągnął już wysoki poziom. Zbiorowe stosunki pracy kształtowano w praktyce zgodnie z układem sił powstałym pomiędzy związkami zawodowymi, organizacjami pracodawców oraz rządem. Prowadzone przez partnerów społecznych spory i negocjacje kończono z reguły podpisaniem porozumień i układów zbiorowych pracy. Powstał racjonalny model wzajemnych, wielopłaszczyznowych relacji partnerów społecznych.
W Polsce konkretne i szczegółowe przepisy dotyczące dialogu społecznego, w tym ustawa o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu społecznego, przyjęte zostały znacznie później niż w Europie Zachodniej. Z inicjatywy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy w sprawie rzeczywistej realizacji konstytucyjnej zasady dialogu społecznego wystąpili w 2013 roku przewodniczący reprezentatywnych central związkowych: NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. 26 czerwca 2013 roku wystosowali pismo do premiera Donalda Tuska, w którym negatywnie ocenili działania rządu w zakresie dialogu społecznego. Trzy centrale związków zawodowych zawiesiły swój udział w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, w wojewódzkich komisjach dialogu społecznego oraz we wszystkich trójstronnych zespołach branżowych. Ostatecznie nowa instytucja, Rada Dialogu Społecznego, została powołana przez prezydenta RP Andrzeja Dudę 22 października 2015 roku, na mocy Ustawy z dnia 24 lipca 2015 roku o Radzie Dialogu Społecznego i innych instytucjach dialogu społecznego.
Karta praw podstawowych Unii Europejskiej w grudniu 2000 roku obejmowała szereg norm praw związkowych, w tym prawo do wolności zrzeszania się (art. 12) i prawo do negocjowania. Teoretycznie wszystkie państwa członkowskie chronią podstawowe prawa związkowe według Karty praw podstawowych UE. Na poziomie Unii Europejskiej wszystkie związki zawodowe (ich centrale) mają w mniejszym lub większym stopniu dopasowywać się do przepisów europejskich. W praktyce w krajach UE dominuje interes narodowy, czyli np. priorytet związkowy dla ochrony interesów przedsiębiorcy z własnego kraju.
Coraz mniej członków związków zawodowych
Z kilku powodów w Europie we wszystkich krajach spada uzwiązkowienie. Składa się na to zapewne wiele przyczyn. W krajach OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) wskaźnik uzwiązkowienia spadł z 36,5 proc. w 1980 roku do 20,9 proc. w 2020 roku i nadal spada. Tempo tego spadku jest mocno zróżnicowane. W krajach skandynawskich uzwiązkowienie nadal jest bardzo wysokie, w Szwecji wciąż sięga ponad 90 proc. zatrudnionych. We Włoszech do trzech największych central związkowych należy ponad 9 mln osób. W Niemczech – spadek uzwiązkowienia jest znaczny.
Jednocześnie stale rośnie liczba osób zatrudnionych z ominięciem umowy o pracę (np. na platformach pośredniczących w usługach typy Uber) oraz imigrantów zatrudnionych na czarno. Ci zatrudnieni są w innym obszarze rynku niż rynek pracy, gdzie nie ma wielkich możliwości uzwiązkowienia.
Bardzo niskie uzwiązkowienie jest w państwach, które wstąpiły do UE po upadku Związku Sowieckiego. W tym najwyższe jest w Polsce – około 12 proc. zatrudnionych.
Zaważyła na tym przede wszystkim likwidacja większości wielkich zakładów przemysłowych, a nawet całych branż, np. przemysłu stoczniowego, włókienniczego czy takich zakładów jak „MERA” czy FSO. Duże grupy pracowników, zawiedzionych i oszukanych przy „dzikiej prywatyzacji” i transformacji, przeżyły wielki zawód i rozczarowane. Nie chcą wstąpić do związków zawodowych. Pomimo zmian w prawie pracy w Polsce wciąż jeszcze są grupy zatrudnionych osób, które nie mają prawa należenia do związku zawodowego. Gdy Jaruzelski wprowadził stan wojenny, do NSZZ „Solidarność” należało około 10 mln członków. II zjazd związku w 1990 roku oficjalnie doliczył się 2,3 mln. Gdy przewodniczący Solidarności Lech Wałęsa obejmował urząd prezydenta – 1,5 mln pracowników należało do związku. Obecnie w związku jest około 700 tysięcy członków – NSZZ „Solidarność” jest najsilniejszym w Polsce związkiem zawodowym i największą zorganizowaną siłą społeczną. Ma duży wpływ na ustawodawstwo pracy i system socjalny. Wreszcie nasi członkowie i ich (pełnoletnie) rodziny to bardzo liczny elektorat. Przekonało się o tym PiS. Mamy lidera z dużym autorytetem, sprawną centralę, doświadczonych ekspertów i działaczy, także całkiem sporo młodych ludzi.
NSZZ „Solidarność” jest związkiem zawodowym opartym na katolickiej nauce społecznej, nie jest zależny od żadnej partii politycznej. Za to „S” jest mocno osadzona w polskiej tożsamości narodowej i kulturowej. Tymczasem najwięcej central związkowych w Europie jest związana z partiami lewicowymi, socjalistycznymi i socjaldemokratycznymi i poczuwa się do lojalności z ich programami politycznymi. To nie jest łatwa sytuacja dla NSZZ „Solidarność”. Jednak chyba nigdy związek nie miał łatwej sytuacji. Zwłaszcza wtedy, gdy liczył 10 mln członków.
W Polsce NSZZ „Solidarność” doprowadził do powołania skutecznie działającej instytucji dialogu społecznego, ograniczenia i dalszego ograniczania umów śmieciowych, a także umożliwił należenie do związku zawodowego osobom samozatrudnionym, pracującym na innych zasadach niż stosunek pracy oraz bezrobotnym. Dzięki NSZZ „Solidarność” nie mamy w Polsce wydłużonego wieku emerytalnego. Ostatnio także nasz związek odegrał ważną rolę w korzystnej dla kraju zmianie projektu „rozporządzenia metanowego” Parlamentu Europejskiego. To tylko przykłady ważnej roli związku zawodowego w skali całego państwa.
Tekst pochodzi z 21 (1791) numeru „Tygodnika Solidarność”.