M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Czy współczesna młodzież może nas czegoś nauczyć?
Nie twierdzę tutaj, że Twoje, no dobrze, nasze pretensje nie mają tu pewnych podstaw. Bardzo często mają. Jednak czy nie warto zgłębić temat, choćby po to, by usiłując zrozumieć postawy młodzieży, spróbować wypracować z nimi język porozumienia?
Przez wiele lat żyliśmy z ugruntowywanym przekazem „wiodących mediów”, że „młodzież jest lewicowa”, z punktu widzenia tradycyjnych wartości wręcz – stracona. Dzięki badaniu niemieckiej Fundacji Adenauera – tej samej, która finansowała Campus Polska Rafała Trzaskowskiego i Platformy Obywatelskiej – wiemy, że jest dokładnie odwrotnie. Młodzież, owszem, nie chce się identyfikować politycznie, ale jednocześnie w znacznej większości jest przeciwna liberalizacji aborcji czy wprowadzeniu euro, a wspiera 500+ i rozbudowę armii. Czy dysonans poznawczy, który dzięki tym badaniom przeżywamy, nie powinien stać się przyczynkiem do refleksji również nad innymi aspektami naszego odbioru młodzieży?
Przyzwyczailiśmy się do postrzegania młodych ludzi, szczególnie tzw. pokolenia Z, jako leniwego i roszczeniowego. Być może czasem słusznie. Ale co, jeśli to oni mają więcej racji? Szczególnie że byli świadkami tego, jak poprzednie pokolenia poświęciły życie rodzinne, często zdrowie, po to, „żeby się dorobić”? Tak, to, co mamy, osiągnęliśmy pracą własnych rąk, nikt nam niczego nie dał (no, chyba że komuś dał). Postawieni przed trudnymi wyzwaniami daliśmy sobie radę. Swoim dzieciom daliśmy to, co mogliśmy. Ale czy naszym dzieciom, obecnej młodzieży, nie wolno pytać o koszty tych osiągnięć? Żądać egzekwowania ich praw? W aktualnym numerze „TS” postaramy się poznać ich punkt widzenia i być może czegoś się nauczyć.