[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Świętość

„Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!». A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa” (Mt 14, 28-29).
Jan Paweł II
Jan Paweł II / wikimedia commons/public_domain/KingCrimson

Oskarżenia

Jak Polska długa i szeroka, przetacza się przez nią dyskusja nt. oskarżeń medialnych wobec Jana Pawła II. Przypomnę, że w ostatnich dniach miały miejsce emisja filmu Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3” i publikacja książki holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka „Maxima culpa”. Oba źródła zarzucają Karolowi Wojtyle brak wystarczającej reakcji na przypadki pedofilii wśród duchownych mu podległych. Nie będę się tu wgłębiać w meandry tej historii, bo znacznie lepiej ode mnie robią to dziennikarze analizujący akta sprawy i zawodowi historycy – tu mogę polecić np. publikacje Tomasza Krzyżaka w „Rzeczpospolitej” poświęcone temu tematowi i mające rzetelne oparcie w źródłach. Warto też, w mojej opinii, zapoznać się ze słowami łódzkiego metropolity abp. Grzegorza Rysia, który w tym tygodniu podjął ów temat w rozmowie z młodzieżą, a z uwagi na to, że hierarcha jest historykiem i był członkiem komisji podczas procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego św. Jana Pawła II, wiele ciekawych rzeczy może o profesjonalnym badaniu tej kwestii powiedzieć.

Czytaj więcej: „Nikt na świecie nie rozumie tego, co Polacy robią dziś z Janem Pawłem II”. Abp Ryś ostro o zarzutach wobec JP2, kard. Sapiehy i ks. Kotlarza [wideo]

Czytaj więcej: Red. Tomasz Krzyżak: Overbeek dokonuje daleko idących nadinterpretacji [wywiad]

Obraz świętości

To, czemu chciałabym poświęcić dziś nieco uwagi, a co ewidentnie wyszło na powierzchnię podczas sporów o papieża, to nasz obraz świętości jako takiej. W dyskusjach widać, że często strony rozmów, a raczej kłótni, zgodne są w jednym – każda ewentualna rysa na obrazie świętego papieża byłaby załamaniem jego wizerunku i wszelkiego dobra, które uczynił, negowałaby jego świętość. Dlatego jedni zaciekle go atakują, inna zaś zaciekle bronią. Chcę podkreślić, że bardzo ufam dobrej woli Karola Wojtyły, jest on postacią niezwykle mi bliską, która brała bardzo czynny udział w procesie mojego nawracania się. Wierzę, że prawda w tej sprawie ujrzy światło dzienne i będzie przemawiać za papieżem. To wszystko nie znaczy jednak, że nie zareaguję na wykrzywianie obrazu świętości jako takiej i magicznego obrazu religijności, który dostrzegam.

Obraz świętości bez skazy to nie model chrześcijański, nie tylko dlatego, że wierzymy, iż to Bóg – jako prawdziwy święty, czyli inny – jest jedynym źródłem świętości, nikt sam z siebie świętym się nie staje. Obraz taki jest szkodliwy także dlatego, że daje do zrozumienia pewną nieosiągalność świętości dla przeciętnego chrześcijanina. Święty to nie ktoś, kto „spadł z nieba” i jest innym rodzajem człowieka, kimś, kim my nigdy nie będziemy. Wręcz przeciwnie, do świętości zaproszeni jesteśmy wszyscy. Święty zaufał Bogu i pozwolił, by udzielający miłości, suwerenny i zbawiający Bóg poprowadził go w procesie jego życia do stanu, w którym nie ma w nim przeszkód do bycia Bogiem twarzą w twarz. Świętość pochodzi od Boga i jest naszą odpowiedzią na „tak” dla nauki Jego logiki miłości. Świętość najczęściej jest procesem, drogą, stawaniem się, kształtującym się w powolnej sekwencji dorastania do Ewangelii.

Święty nie przestaje być sobą

Kolejna rzecz to to, że świętość nie polega na odebraniu nam osobowości, doświadczeń, osadzenia w konkretnej kulturze lub historii. Podobne fałszywe uproszczenie często jest widoczne w opiniach na temat powstania Pisma Świętego. Ludzkie wyobrażenia bywają takie, że bosko-ludzkie autorstwo Biblii znaczy tyle, że ktoś, kto spisywał daną księgę, na podobieństwo jakichś spirytystów, miał podyktowany „z góry” tekst, który tylko zapisał. No nie. Natchnienie to nie umysłowy gwałt – nikt nie przejął na czas jakiś ich mózgów – natchnienie to Boża inspiracja, ale przepuszczona przez filtr osoby ludzkiego autora. Tak jak owi autorzy święci także są dziećmi swoich czasów, potomkami swoich rodziców, przedstawicielami konkretnych cywilizacji. Ich wiedza naukowa nie wykracza zwykle poza ówcześnie panujące przekonania, ich wrażliwość mogła być w wierze wysublimowana, ale często nie przekraczała poziomu swoich czasów. Pierwsi, i nie tylko pierwsi, chrześcijanie np. posiadali niewolników – nie był to ideał życia, ale nie kazano im rezygnować z takiej „własności”. Obecnie wydaje nam się to nie do pojęcia, a jednak taka była dawna struktura społeczna. To, co w poglądach lub języku było dla nas zupełnie normalne kilkadziesiąt lub nawet kilkanaście lat temu, obecnie może boleć brakiem wrażliwości. To wszystko dlatego, że dojrzewamy nie tylko jako pojedyncze osoby, ale też zbiorowo, jako ludzkość.

Niebo

Świętość może być rozumiana dwojako – jako przynależność do Zbawiciela i doświadczenie śmierci i zmartwychwstania w chrzcie, świętości w Jego łasce, odkupienia w wierze. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wierni zwracali się do siebie per „święty”. Może być także, i tak rozumiana jest obecnie, określeniem stanu ducha ludzkiego, w którym między Bogiem a człowiekiem nie ma barier, które uniemożliwiałyby im bycie razem. Mówiąc prościej, jest to stan, w którym trafiamy do nieba, czyli pełnej bliskości z Bogiem. Człowiek, rzecz jasna, jest zaproszony do współpracowania z łaską Boga w upodabnianiu się do Niego, ale łaska ta jest tylko i wyłącznie Boża.

Relatywizacja?

Cały ten wywód nie ma na celu relatywizacji spojrzenia na działania kanoniczne kard. Wojtyły. Jak pisałam, wierzę mocno w jego wrażliwość, dobrą wolę i miłość, póki co nie widzę także jakichś niezbitych dowodów jego błędów podyktowanych złą wolą. Co więcej, wszystkich niuansów tych spraw możemy nie poznać nigdy i być może będziemy musieli z tą niewiedzą jakoś żyć. To, co piszę, tym bardziej nie ma na celu umniejszania cierpienia skrzywdzonych osób. Wierzę, że to sam Bóg działa w historii naszych czasów, by upomnieć się o ofiary i oczyścić Kościół z grzechu. W sprawie nadużyć seksualnych jestem zdecydowaną zwolenniczką polityki wypalania grzechu do gołej cegły, jednak zero tolerancji dla krzywdy a bolszewicki zapał ścinania wszystkich jak leci, by zniszczyć przeciwników „bo tak!!!”, to zdecydowana różnica, krzywdzenie i zwykły totalitaryzm. Warto tu pokusić się o umiar, rozwagę, sprawiedliwość i, co najważniejsze, rzetelną wiedzę oraz historyczną wyobraźnię, rozumiejącą, że do dogłębnego pojmowania rozmiarów niektórych krzywd dochodzi się w czasie.

Uwrażliwienie to proces

Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek będę się powoływać na Adama Michnika, ale w opublikowanym kilka tygodni temu wywiadzie naczelny „GW” mówił, że mieć pretensje do kard. Wojtyły, że nie reagował w latach 70. tak, jak zareagowalibyśmy dziś, jest jak oskarżać Michnika, że w XX wieku nie był orędownikiem praw osób LGBT, tak jak jest dziś. Jako późniejszy papież Karol Wojtyła zmieniał kościelne ustawodawstwo ws. kar dla duchownych dopuszczających się wykorzystywania seksualnego nieletnich i w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat sprawa ta posunęła się bardzo do przodu. Myślę, że po takich owocach poznaje się czyjąś dobrą lub złą wolę.

Czy kard. Wojtyła, a także Jan Paweł II, mógł w czymś popełniać błędy i nadal zmierzać do spotkania z Bogiem w niebie? Nie tylko mógł, ale na pewno jakieś popełniał. Czy w latach 70. mogło zabraknąć mu wrażliwości w zarzucanym aspekcie? Nie wiem. Wierzę i mam nadzieję, że nie. A gdyby jednak okazało się, że nie dopełnił wtedy jakichś procedur, albo nie rozumiał skali bólu? Czy to możliwe, by był nadal świętym? Tak, i to jest właśnie Dobra Nowina dla każdego z nas, że do świętości dorastamy. Żeby jednak poznać św. Jana Pawła II naprawdę, a nie gadać w nieskończoność o kremówkach, albo z wściekłością rozjuszonego nosorożca atakować coś, czego się nie lubi, trzeba poczytać jego pisma – czytać to, co drugi pisze, słuchać, co mówi, to jak wejrzeć w duszę drugiego człowieka. Lektura kilku papieskich encyklik dwadzieścia parę lat temu odmieniła moje życie i spojrzenie na świat. Każdemu polecam.

Chodzenie po wodzie

Na kanwie tego wszystkiego tak naprawdę nie chodzi o Jana Pawła II. Wierzymy, że on jest już w najlepszym możliwym „miejscu”. Tu chodzi o nas. Warto i wręcz trzeba dążyć do prawdy, mieć w kochającej pamięci bliskich. Najważniejsze jednak, by pamiętać, że po wodzie chodzimy tylko dzięki Chrystusowi.


 

POLECANE
KE publikuje listę zaufanych sygnalistów. Wiele lewicowych organizacji z ostatniej chwili
KE publikuje listę "zaufanych sygnalistów". Wiele lewicowych organizacji

Komisja Europejska publikuje listę zaufanych sygnalistów DSA. Ich zgłoszenia nielegalnych treści mają być traktowane priorytetowo. Na liście są organizacje wywołujące spore kontrowersje.

Obowiązkowa kwalifikacja wojskowa w 2026 roku. Wezwania już w styczniu pilne
Obowiązkowa kwalifikacja wojskowa w 2026 roku. Wezwania już w styczniu

W 2026 roku w całej Polsce przeprowadzona zostanie kwalifikacja wojskowa, obejmująca około 235 tys. osób. Procedura ma charakter obowiązkowy i dotyczy nie tylko 18-latków, ale także starszych roczników oraz wybranych grup kobiet. Ministerstwo Obrony ujawniło projekt rozporządzenia, który wyznacza rekordową liczbę powołań.

Nowa lista leków refundowanych od stycznia. Ministerstwo podaje szczegóły Wiadomości
Nowa lista leków refundowanych od stycznia. Ministerstwo podaje szczegóły

Od 1 stycznia pacjenci zyskają dostęp do 24 nowych terapii objętych refundacją. Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało nową listę leków, podkreślając konieczność kontroli kosztów w systemie ochrony zdrowia.

Spotkanie Trump–Zełenski. Kreml zabrał głos z ostatniej chwili
Spotkanie Trump–Zełenski. Kreml zabrał głos

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując w poniedziałek niedzielne spotkanie prezydentów USA i Ukrainy na Florydzie, wyraził przekonanie, że Ukraina powinna wycofać swoich żołnierzy z całego terytorium Donbasu – przekazała Agencja Reutera.

Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury pilne
Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury

Prokuratura przesłuchuje dziennikarzy i pracowników Telewizji Polskiej w sprawie umów zawieranych za poprzedniej władzy. Śledztwo dotyczy działalności administracyjnej spółki i obejmuje także osoby, które nie podejmowały decyzji finansowych.

Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE tylko u nas
Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE
Awaria sieci wodociągowej w Krakowie. Jest komunikat z ostatniej chwili
Awaria sieci wodociągowej w Krakowie. Jest komunikat

W poniedziałek 29 grudnia mieszkańcy kilku krakowskich dzielnic skarżą się na brak wody. Wodociągi Miasta Krakowa odnotowały problemy i przekazały, że przewidywany czas przywrócenia dostaw wody to godz. 13.

Tusk alarmuje o podziałach. Przydacz: Proszę się nie boczyć z ostatniej chwili
Tusk alarmuje o podziałach. Przydacz: Proszę się nie boczyć

W sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa państwa potrzebna jest współpraca, a nie publiczne wpisy. Prezydencki minister Marcin Przydacz wprost odpowiedział premierowi Donaldowi Tuskowi, apelując o przekazywanie informacji z międzynarodowych spotkań.

Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder gorące
Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder

Karabiny, granaty, materiały wybuchowe i tysiące sztuk amunicji - taki arsenał przejęła ukraińska policja po rozbiciu grupy zajmującej się nielegalnym handlem bronią. Według śledczych pochodziła ona z działań wojennych na froncie.

Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera z ostatniej chwili
Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera

Czy gospodarka w Polsce zmierza w dobrą stronę? Odpowiedzi negatywnych wskazała łącznie ponad połowa respondentów – wynika z badania Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Świętość

„Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!». A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa” (Mt 14, 28-29).
Jan Paweł II
Jan Paweł II / wikimedia commons/public_domain/KingCrimson

Oskarżenia

Jak Polska długa i szeroka, przetacza się przez nią dyskusja nt. oskarżeń medialnych wobec Jana Pawła II. Przypomnę, że w ostatnich dniach miały miejsce emisja filmu Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3” i publikacja książki holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka „Maxima culpa”. Oba źródła zarzucają Karolowi Wojtyle brak wystarczającej reakcji na przypadki pedofilii wśród duchownych mu podległych. Nie będę się tu wgłębiać w meandry tej historii, bo znacznie lepiej ode mnie robią to dziennikarze analizujący akta sprawy i zawodowi historycy – tu mogę polecić np. publikacje Tomasza Krzyżaka w „Rzeczpospolitej” poświęcone temu tematowi i mające rzetelne oparcie w źródłach. Warto też, w mojej opinii, zapoznać się ze słowami łódzkiego metropolity abp. Grzegorza Rysia, który w tym tygodniu podjął ów temat w rozmowie z młodzieżą, a z uwagi na to, że hierarcha jest historykiem i był członkiem komisji podczas procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego św. Jana Pawła II, wiele ciekawych rzeczy może o profesjonalnym badaniu tej kwestii powiedzieć.

Czytaj więcej: „Nikt na świecie nie rozumie tego, co Polacy robią dziś z Janem Pawłem II”. Abp Ryś ostro o zarzutach wobec JP2, kard. Sapiehy i ks. Kotlarza [wideo]

Czytaj więcej: Red. Tomasz Krzyżak: Overbeek dokonuje daleko idących nadinterpretacji [wywiad]

Obraz świętości

To, czemu chciałabym poświęcić dziś nieco uwagi, a co ewidentnie wyszło na powierzchnię podczas sporów o papieża, to nasz obraz świętości jako takiej. W dyskusjach widać, że często strony rozmów, a raczej kłótni, zgodne są w jednym – każda ewentualna rysa na obrazie świętego papieża byłaby załamaniem jego wizerunku i wszelkiego dobra, które uczynił, negowałaby jego świętość. Dlatego jedni zaciekle go atakują, inna zaś zaciekle bronią. Chcę podkreślić, że bardzo ufam dobrej woli Karola Wojtyły, jest on postacią niezwykle mi bliską, która brała bardzo czynny udział w procesie mojego nawracania się. Wierzę, że prawda w tej sprawie ujrzy światło dzienne i będzie przemawiać za papieżem. To wszystko nie znaczy jednak, że nie zareaguję na wykrzywianie obrazu świętości jako takiej i magicznego obrazu religijności, który dostrzegam.

Obraz świętości bez skazy to nie model chrześcijański, nie tylko dlatego, że wierzymy, iż to Bóg – jako prawdziwy święty, czyli inny – jest jedynym źródłem świętości, nikt sam z siebie świętym się nie staje. Obraz taki jest szkodliwy także dlatego, że daje do zrozumienia pewną nieosiągalność świętości dla przeciętnego chrześcijanina. Święty to nie ktoś, kto „spadł z nieba” i jest innym rodzajem człowieka, kimś, kim my nigdy nie będziemy. Wręcz przeciwnie, do świętości zaproszeni jesteśmy wszyscy. Święty zaufał Bogu i pozwolił, by udzielający miłości, suwerenny i zbawiający Bóg poprowadził go w procesie jego życia do stanu, w którym nie ma w nim przeszkód do bycia Bogiem twarzą w twarz. Świętość pochodzi od Boga i jest naszą odpowiedzią na „tak” dla nauki Jego logiki miłości. Świętość najczęściej jest procesem, drogą, stawaniem się, kształtującym się w powolnej sekwencji dorastania do Ewangelii.

Święty nie przestaje być sobą

Kolejna rzecz to to, że świętość nie polega na odebraniu nam osobowości, doświadczeń, osadzenia w konkretnej kulturze lub historii. Podobne fałszywe uproszczenie często jest widoczne w opiniach na temat powstania Pisma Świętego. Ludzkie wyobrażenia bywają takie, że bosko-ludzkie autorstwo Biblii znaczy tyle, że ktoś, kto spisywał daną księgę, na podobieństwo jakichś spirytystów, miał podyktowany „z góry” tekst, który tylko zapisał. No nie. Natchnienie to nie umysłowy gwałt – nikt nie przejął na czas jakiś ich mózgów – natchnienie to Boża inspiracja, ale przepuszczona przez filtr osoby ludzkiego autora. Tak jak owi autorzy święci także są dziećmi swoich czasów, potomkami swoich rodziców, przedstawicielami konkretnych cywilizacji. Ich wiedza naukowa nie wykracza zwykle poza ówcześnie panujące przekonania, ich wrażliwość mogła być w wierze wysublimowana, ale często nie przekraczała poziomu swoich czasów. Pierwsi, i nie tylko pierwsi, chrześcijanie np. posiadali niewolników – nie był to ideał życia, ale nie kazano im rezygnować z takiej „własności”. Obecnie wydaje nam się to nie do pojęcia, a jednak taka była dawna struktura społeczna. To, co w poglądach lub języku było dla nas zupełnie normalne kilkadziesiąt lub nawet kilkanaście lat temu, obecnie może boleć brakiem wrażliwości. To wszystko dlatego, że dojrzewamy nie tylko jako pojedyncze osoby, ale też zbiorowo, jako ludzkość.

Niebo

Świętość może być rozumiana dwojako – jako przynależność do Zbawiciela i doświadczenie śmierci i zmartwychwstania w chrzcie, świętości w Jego łasce, odkupienia w wierze. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wierni zwracali się do siebie per „święty”. Może być także, i tak rozumiana jest obecnie, określeniem stanu ducha ludzkiego, w którym między Bogiem a człowiekiem nie ma barier, które uniemożliwiałyby im bycie razem. Mówiąc prościej, jest to stan, w którym trafiamy do nieba, czyli pełnej bliskości z Bogiem. Człowiek, rzecz jasna, jest zaproszony do współpracowania z łaską Boga w upodabnianiu się do Niego, ale łaska ta jest tylko i wyłącznie Boża.

Relatywizacja?

Cały ten wywód nie ma na celu relatywizacji spojrzenia na działania kanoniczne kard. Wojtyły. Jak pisałam, wierzę mocno w jego wrażliwość, dobrą wolę i miłość, póki co nie widzę także jakichś niezbitych dowodów jego błędów podyktowanych złą wolą. Co więcej, wszystkich niuansów tych spraw możemy nie poznać nigdy i być może będziemy musieli z tą niewiedzą jakoś żyć. To, co piszę, tym bardziej nie ma na celu umniejszania cierpienia skrzywdzonych osób. Wierzę, że to sam Bóg działa w historii naszych czasów, by upomnieć się o ofiary i oczyścić Kościół z grzechu. W sprawie nadużyć seksualnych jestem zdecydowaną zwolenniczką polityki wypalania grzechu do gołej cegły, jednak zero tolerancji dla krzywdy a bolszewicki zapał ścinania wszystkich jak leci, by zniszczyć przeciwników „bo tak!!!”, to zdecydowana różnica, krzywdzenie i zwykły totalitaryzm. Warto tu pokusić się o umiar, rozwagę, sprawiedliwość i, co najważniejsze, rzetelną wiedzę oraz historyczną wyobraźnię, rozumiejącą, że do dogłębnego pojmowania rozmiarów niektórych krzywd dochodzi się w czasie.

Uwrażliwienie to proces

Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek będę się powoływać na Adama Michnika, ale w opublikowanym kilka tygodni temu wywiadzie naczelny „GW” mówił, że mieć pretensje do kard. Wojtyły, że nie reagował w latach 70. tak, jak zareagowalibyśmy dziś, jest jak oskarżać Michnika, że w XX wieku nie był orędownikiem praw osób LGBT, tak jak jest dziś. Jako późniejszy papież Karol Wojtyła zmieniał kościelne ustawodawstwo ws. kar dla duchownych dopuszczających się wykorzystywania seksualnego nieletnich i w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat sprawa ta posunęła się bardzo do przodu. Myślę, że po takich owocach poznaje się czyjąś dobrą lub złą wolę.

Czy kard. Wojtyła, a także Jan Paweł II, mógł w czymś popełniać błędy i nadal zmierzać do spotkania z Bogiem w niebie? Nie tylko mógł, ale na pewno jakieś popełniał. Czy w latach 70. mogło zabraknąć mu wrażliwości w zarzucanym aspekcie? Nie wiem. Wierzę i mam nadzieję, że nie. A gdyby jednak okazało się, że nie dopełnił wtedy jakichś procedur, albo nie rozumiał skali bólu? Czy to możliwe, by był nadal świętym? Tak, i to jest właśnie Dobra Nowina dla każdego z nas, że do świętości dorastamy. Żeby jednak poznać św. Jana Pawła II naprawdę, a nie gadać w nieskończoność o kremówkach, albo z wściekłością rozjuszonego nosorożca atakować coś, czego się nie lubi, trzeba poczytać jego pisma – czytać to, co drugi pisze, słuchać, co mówi, to jak wejrzeć w duszę drugiego człowieka. Lektura kilku papieskich encyklik dwadzieścia parę lat temu odmieniła moje życie i spojrzenie na świat. Każdemu polecam.

Chodzenie po wodzie

Na kanwie tego wszystkiego tak naprawdę nie chodzi o Jana Pawła II. Wierzymy, że on jest już w najlepszym możliwym „miejscu”. Tu chodzi o nas. Warto i wręcz trzeba dążyć do prawdy, mieć w kochającej pamięci bliskich. Najważniejsze jednak, by pamiętać, że po wodzie chodzimy tylko dzięki Chrystusowi.



 

Polecane