[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Popatrz na Mnie
Nawrócenie św. Pawła to historia, którą zna prawie każdy. Droga do Damaszku w Syrii. Młody, około 25-letni mężczyzna, który myli służbę Bogu ze spalającym go, podszytym poczuciem zagrożenia fanatyzmem, gotowym w imię strzeżenia ortodoksji zadawać nawet śmierć. I Bóg, który odsiewa z nim ziarno od plew - ucisza agresję, ale docenia gorliwość i wybiera go sobie na naczynie, które zaniesie Ewangelię poganom.
Pamiętam wielce poruszający film, zatytułowany „Paweł, Apostoł Chrystusa”, będący zapisem ostatnich tygodni życia św. Pawła. Pawła starego, mądrego, „przepalonego” miłością Ewangelii, a jednak pełnego tej samej gorliwości w życiu dla Boga. Pawła, w którego wzroku malowały się otchłanie. I Pawła, który do ostatnich swoich chwil miał przed oczami wszystkich tych, którzy zginęli za jego przyczyną - jakby byli oni jego najbliższą rodziną. A potem Pawła, którego ta właśnie rodzina spotyka po śmierci, jako forpoczta zbliżającego się Pana.
Kiedy myślimy o nawróceniu, na ogół pierwsze co nam się kojarzy to jakiś trud - rezygnacja z czegoś, co lubimy, albo zmuszenie się do czegoś, o czym wiemy, że trzeba, ale co nie tylko nie wywołuje w nas entuzjazmu, ale czasem wręcz strach lub niechęć. Mało kto odczuwa euforię na myśl o nawróceniu. To jednak patrzenie na tę rzeczywistość tylko w kategoriach moralnych, z pominięciem sedna. Tymczasem rdzeniem nawrócenia [greckie ἐπιστρέφω, epistrefo „zawracać” lub bliskoznaczne μετάνοια, metanoia, 'przemiana (meta) umysłu (nous)’, odpowiednik łacińskiego conversio – odmiana umysłu] jest spojrzenie ku Bogu, co powoduje wyrwanie się z umęczenia, z matni biegania w kółko za koniuszkiem własnego ogona. Cała reszta, czyli zmiana działania, to tylko jakiś ewentualny efekt nawiązania kontaktu wzrokowego z Jedynym.
To spojrzenie czyni innym, bo objawia dwie rzeczy: miłość Patrzącego i prawdę o tym, wokół czego rzeczywiście kręci się świat. Czyni przewrót kopernikański w naszym postrzeganiu całego otoczenia.
Szaweł to był twardy zawodnik. Żeby uzdolnić go do zmiany kierunku spojrzenia, Jezus przywdział światłość, która oślepiła zaciętego człowieka. Potem w trosce o niego Chrystus wysłał mu Ananiasza. Być może po raz pierwszy w życiu, pogrążony w chaosie arcyortodoksyjny Żyd usłyszał wtedy słowa: «Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym» (Dz 9, 17).
Szawle. Bracie. „Bracie” potrafi zmienić kierunek spojrzenia. Potrafi dokonać przewrotu. Przyjacielu. Ukochana. Dziecko. Synu. Córeczko. To klucze do przemiany. Do serca z ciała. I taki jest Bóg, tak patrzy, tak się zwraca. Taki jest Jego świat. Rzeczywistość, w której On jest w centrum i promieniuje swoim światłem na wszystko wokół. Bez wyścigu szczurów, udowadniania, zasługiwania. Czy teraz ktoś chciałby się nawrócić? Być z Nim? Patrzeć jak On? Zaprowadzać w naszym świecie rzeczywistość stojącą za tym Jego spojrzeniem? Wiedzieć, że jest się kochanym? Kochać?