[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Marks: współzałożyciel UE

Karol Marks naturalnie chciał założyć światowe państwo komunistyczne. Nie wyszło mu to, dzięki Bogu. Udało się mu jednak zainspirować wiele pokoleń, aby organizować świat na jego modłę. Niektórzy z areopagu mędrców Unii Europejskiej byli zauroczeni (czy „ukąszeni”) Marksem, a niektórzy pozostają nimi do dzisiaj. Stawiają mu nawet pomniki, wychwalają publicznie. Stąd śp. Władimir Bukowski, sowiecki dysydent, mówił o brukselskim tworze: „Związek Socjalistycznych Republik Europejskich”.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Marks: współzałożyciel UE
/ Foto T. Gutry

Warto wiedzieć, kim był Marks. Opisywałem jego skrywane oblicze w książce pt. „O prawicy i lewicy” (1995, 2013, 2020): rasista, antysemita, mizogin, nieudacznik – grzechy główne liberalnej dyktatury przyjemności u władzy w Brukseli. Takie poglądy, jakie prezentował Marks, powinny wykluczyć każdego. Powinno się burzyć jego pomniki, zamykać miejsca pamięci, wykluczać z życia publicznego. Mówię, że poglądy są skrywane nie dlatego, żeby sam Marks się ich wstydził. Wprost przeciwnie. W jego pismach znajdujemy takie „myśloprzestępstwa” wobec obowiązującego liberalizmu na każdym niemal kroku, a już szczególnie w jego korespondencji. Ale o tym panuje cisza. Niewielu o tym pisało. Ja dowiedziałem się trochę na ten temat w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, najpierw na wykładach i seminariach o komunizmie, a dokładnie o myśli Marksa, Engelsa, Mao i Lenina. Było to na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco. Uczył mnie komunista Donald Lowe (1928–2009), który nawoływał do rewolucji wiosek. W San Francisco naturalnie. I lewacy brali go na poważnie.

Ja robiłem wtręty, Zwischenrufen [głośne wtrącenie się – przyp. red.], byli wściekli. Pamiętam, jak poprztykaliśmy się publicznie o ks. Piotra Kropotkina, anarchistę. Prof. Lowe znał się na Mao, ale na anarchistach to już nie. W każdym razie prof. Lowe uczył hagiograficznie o swoich beniaminkach. To było, przypominam, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, Związek Sowiecki ledwo zipał, marksizm wydawał się być skompromitowany, ale nie na amerykańskich i innych zachodnich uniwersytetach. Potem, w 1989 r., już na studiach doktoranckich na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku na seminarium z metodologii profesor Istvan Deak dał nam dwa teksty z zadaniem: rozpoznać autorów. Autor pierwszego tekstu prawił o chlebie, wolności i równości. A drugi autor grzmiał o konieczności eksterminacji narodów słowiańskich. Zaraz zgadłem, że pierwszy autor to Adolf Hitler i odnalazłem odpowiedni fragment w „Mein Kampf”. A co do autora drugiego tekstu myślałem początkowo, że był nim Marks, ale okazało się, że to Friedrich Engels. To on chciał wyrzynać Słowian. Ich języki uznał za „fantazję”, odmawiał im racji bytu. Przepowiadał zbliżającą się wojnę eksterminacyjną, gdzie wyrżnie się nie tylko „całe reakcyjne klasy i dynastie”, ale również i całe „reakcyjne narody”. Konkludował: „Und das ist Fortschritt auch!” – „To też jest postęp!”.

Engels wcale nie był białym yin do czarnego yang Marksa. Marks miał swoje własne zdanie na ten rasistowski temat. Argumenty o tym podrzucił mi neokonserwatysta Paul Johnson w „Intellectuals” [Intelektualiści] (1989), a potem konserwatysta Dinesh D’Souza w swojej pracy „Illiberal Education: The Politics of Sex and Race on Campus” [Nieliberalna edukacja: Polityka seksu i rasy na kampusie uniwersyteckim] (1991). Niebawem wygrzebałem też jeszcze większą petardę: Nathaniel Weyl, „Karl Marx: Racist” (New Rochelle, NY: Arlington House, 1979). Byłem zdumiony, że po dobrym starcie książka ta została zupełnie zapomniana, ale wnet zrozumiałem: lewactwo i „tolerancjoniści” chronili swego idola. Nathaniel Weyl to interesujący człowiek. Superinteligentny członek Mensa – stowarzyszenia dla osób z najwyższym ilorazem inteligencji. W czasach studenckich był zwolennikiem komunizmu, podziwiał Marksa. Ale po studiach postanowił zweryfikować przedmiot swojej adoracji i przeczytał wszystko, co mógł. Wyszły straszne rzeczy.

Dla przeciętnego zachodniego inteligenta obraz Marksa, który wyłania się z pracy Weyla, jest po prostu paraliżujący: rasista, antysemita, mizogin, nieudacznik i wiele innych przywar. Marks uważał, że kobiety są po prostu prostytutkami. A w systemie komunistycznym powinny zostać skolektywizowane i zarabiać na siebie ciałem. Nathaniel Weyl podaje, że Marks był zafascynowany kazirodztwem (s. 151). Jasne jest, skąd inspiracje do łamania „tabu kazirodztwa” (incest taboo) czerpią feministki takie jak Andrea Dworkin czy Judith Butler. Marks ponadto był antysemitą, mimo swych żydowskich korzeni i aparycji. Dla Marksa kapitalizm był dziełem żydowskim. Na przykład w „Kwestii żydowskiej” Marks pisał: „Jaki jest sekularny kult Żyda? Oszukańcze handełesowanie. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz… Żyd wyemancypował się w sposób żydowski, nie tylko zdobywając potęgę pieniądza, ale również dlatego, że pieniądz stał się, przez niego i też mimo niego, potęgą światową, podczas gdy praktyczny duch żydowski stał się praktycznym duchem narodów chrześcijańskich. Żydzi wyemancypowali się sami w taki sposób, że chrześcijanie stali się Żydami”.

Mimo że w życiu publicznym Marks i Engels wyznawali przede wszystkim walkę klas, koncepcja walki ras również odgrywała dużą rolę, szczególnie w ich życiu prywatnym. Na przykład Marks bardzo chwalił teorię „deewolucji”. Jej twórca, etnolog francuski Pierre Trémaux, twierdził, że: „Prymitywny Murzyn nie jest wyewoluowaną małpą, lecz zdegenerowanym człowiekiem”. Marks skomentował, że jest to „ważny postęp ponad [teorie] Darwina”. Zgodnie z taką logiką Marks nazwał męża swej siostrzenicy „nasieniem goryla” (gorilla offspring). Ten człowiek był Kreolem, a więc miał lekką domieszkę czarnej krwi. Zresztą rasistowskie epitety – takie jak „żydowski czarnuch” (Jewish Nigger) – były u Marksa normą. Sekundował mu w tym Engels. Na przykład na wieść, że zięć Marksa, socjalista Paul Lafargue, który miał minimalną domieszkę krwi murzyńskiej, stanął w wyborach w okręgu Paryża, gdzie znajdowało się miejskie zoo, Engels stwierdził: „Będąc jakościowo jako czarnuch stopień bliżej niż my do reszty królestwa zwierząt, bez wątpienia on jest najodpowiedniejszym reprezentantem tego dystryktu”.

W podobnym stylu Engels utrzymywał swoje wypowiedzi – nawet publiczne – na temat Słowian, określając ich jako „narody reakcyjne” (reaktionäre Völker), a języki słowiańskie – nie mającą racji bytu „fantazją” (der Phantasie). Marks zaś dodawał, że większość „narodów słowiańskich nie ma przyszłości” (hat kein slawisches Volk eine Zukunft). Jednakże nawet reakcjoniści mogli być użyteczni, jeśli chcieliby tylko przeprowadzić rewolucję. W tym świetle jest jasne, że wszystkie enuncjacje Marksa i Engelsa popierające niepodległość Polski były tylko sprawą taktyki. Mieli oni nadzieję, że powstania polskie przerodzą się w ogólnoeuropejskie rewolucje, które zmiotą Stary Ład. Fizycznie Marks był odrażający: wrzody, odleżyny, brak higieny. Tyran dla rodziny, torturował psychicznie żonę i dzieci. Terroryzował swój rodzinny dom. Zresztą nie potrafił na niego sam zarobić – mimo że żona i córki pracowały za niego jako sekretarki i tłumaczki. A on brał za to pieniądze i sława była jego. W większości utrzymywał się z datków od rodziny i przyjaciół. Większość pieniędzy przysyłał mu Engels. Marks do pracy się nie garnął; robił tylko to, co lubił, czyli grzebał w archiwum Muzeum Brytyjskiego i pisał, co mu się podobało, a w tym bezsensowne polemiki.

Taki to właśnie facet uznawany jest za idola przez wielu tuzów Unii Europejskiej. W taką marksistowską „kupkę” władowała się Polska, przystępując do UE. No, ale przynajmniej postpolskie elity już znają od dawna Marksa, a więc muszą się czuć w Brukseli tak fajnie, jak ongiś w PRL.
Waszyngton, DC, 11 stycznia 2023 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Koniec tarcz energetycznych. Rząd szykuje się do wygaszenia osłon Wiadomości
Koniec tarcz energetycznych. Rząd szykuje się do wygaszenia osłon

Rząd w mijającym tygodniu przyjął dokument, z którego wynika, że nie będzie potrzeby dalszego przedłużania tarcz antyinflacyjnych. Jak twierdzi resort finansów, rynkowe ceny mają być na tyle niskie, że Polacy nie powinni odczuć drastycznych podwyżek.

Uczestnik wiecu Brauna ściągnął z urzędu ukraińską flagę. Będzie doniesienie do prokuratury z ostatniej chwili
Uczestnik wiecu Brauna ściągnął z urzędu ukraińską flagę. Będzie doniesienie do prokuratury

Podczas wiecu Grzegorza Brauna w Białej Podlaskiej jeden z uczestników wszedł po drabinie i ściągnął z balkonu Urzędu Miasta zawieszoną tam flagę Ukrainy. Jak przekazała policja, "ustalono tożsamość sprawcy i zgromadzone dowody mają być przekazane do prokuratury".

Interwencja polskiej armii na Ukrainie? Dowództwo wydało oświadczenie pilne
Interwencja polskiej armii na Ukrainie? Dowództwo wydało oświadczenie

Roman Fritz, wiceprezes Konfederacji Korony Polskiej, zamieścił na X wpis, w którym poinformował, że "władze wojskowe rozpoczęły przygotowania do interwencji na Ukrainie". Zapytał w nim, dlaczego szef MON nie informował posłów o "procederze formowania polskiego korpusu interwencyjnego". Do wpisu dołączył skan fragmentu pisma z lutego br., zawierający wykaz dokumentów, które muszą posiadać żołnierze, skierowani do takiej służby.

Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć! gorące
Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć!

W Wielkim Tygodniu – gdy wspominaliśmy męczeńską śmierć Jezusa – wielu Polaków usłyszało o niewinnej śmierci… 9-miesięcznego Felka (takie zmienione imię nadali mu dziennikarze „Gazety Wyborczej”).

Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat z ostatniej chwili
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat

Znany kucharz Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat. Informację przekazała jego rodzina.

Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem z ostatniej chwili
Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem

Krótko trwała środowa rozmowa na Kanale Zero z kandydatem na prezydenta Maciejem Maciakiem. Krzysztof Stanowski wyszedł ze studia, po tym, jak Maciak chwalił Putina.

Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski gorące
Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski

Inżynieria przymusowej migracji stała się bezprecedensową formą nacisku, za pomocą której Federacja Rosyjska realizuje swoje interesy geopolityczne. Wszystko wskazuje na to, że cichymi wspólnikami Rosji w planach zdestabilizowania państwa polskiego są Niemcy. Działania rządu w Berlinie idealnie wpisują się w rosyjską strategię. Czy to oznacza, że aktualna mimo wojny na Ukrainie budowa przestrzeni od Władywostoku do Lizbony ma się dokonać na gruzach państwa i Narodu Polskiego?

Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie

Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Olsztyna na miejskiej plaży. Fragment przemówienia kandydata KO wzbudził spore zainteresowanie internautów.

Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych z ostatniej chwili
Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych

29 kwietnia 2025 r. poseł Mathilde Panot i europoseł Manon Aubry dostarczyły do Warszawy 300 pigułek aborcyjnych. Francuzki zapowiedziały, że wyślą ich więcej.

Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu Wiadomości
Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu

Chociaż Niemcy publicznie deklarują odejście od rosyjskich surowców, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak ujawnia niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niemiecka państwowa spółka SEFE (następczyni niemieckiego oddziału Gazpromu) sprowadza do kraju ogromne ilości rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) – często omijając własne zakazy i ukrywając faktyczny kierunek dostaw.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Marks: współzałożyciel UE

Karol Marks naturalnie chciał założyć światowe państwo komunistyczne. Nie wyszło mu to, dzięki Bogu. Udało się mu jednak zainspirować wiele pokoleń, aby organizować świat na jego modłę. Niektórzy z areopagu mędrców Unii Europejskiej byli zauroczeni (czy „ukąszeni”) Marksem, a niektórzy pozostają nimi do dzisiaj. Stawiają mu nawet pomniki, wychwalają publicznie. Stąd śp. Władimir Bukowski, sowiecki dysydent, mówił o brukselskim tworze: „Związek Socjalistycznych Republik Europejskich”.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Marks: współzałożyciel UE
/ Foto T. Gutry

Warto wiedzieć, kim był Marks. Opisywałem jego skrywane oblicze w książce pt. „O prawicy i lewicy” (1995, 2013, 2020): rasista, antysemita, mizogin, nieudacznik – grzechy główne liberalnej dyktatury przyjemności u władzy w Brukseli. Takie poglądy, jakie prezentował Marks, powinny wykluczyć każdego. Powinno się burzyć jego pomniki, zamykać miejsca pamięci, wykluczać z życia publicznego. Mówię, że poglądy są skrywane nie dlatego, żeby sam Marks się ich wstydził. Wprost przeciwnie. W jego pismach znajdujemy takie „myśloprzestępstwa” wobec obowiązującego liberalizmu na każdym niemal kroku, a już szczególnie w jego korespondencji. Ale o tym panuje cisza. Niewielu o tym pisało. Ja dowiedziałem się trochę na ten temat w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, najpierw na wykładach i seminariach o komunizmie, a dokładnie o myśli Marksa, Engelsa, Mao i Lenina. Było to na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco. Uczył mnie komunista Donald Lowe (1928–2009), który nawoływał do rewolucji wiosek. W San Francisco naturalnie. I lewacy brali go na poważnie.

Ja robiłem wtręty, Zwischenrufen [głośne wtrącenie się – przyp. red.], byli wściekli. Pamiętam, jak poprztykaliśmy się publicznie o ks. Piotra Kropotkina, anarchistę. Prof. Lowe znał się na Mao, ale na anarchistach to już nie. W każdym razie prof. Lowe uczył hagiograficznie o swoich beniaminkach. To było, przypominam, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, Związek Sowiecki ledwo zipał, marksizm wydawał się być skompromitowany, ale nie na amerykańskich i innych zachodnich uniwersytetach. Potem, w 1989 r., już na studiach doktoranckich na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku na seminarium z metodologii profesor Istvan Deak dał nam dwa teksty z zadaniem: rozpoznać autorów. Autor pierwszego tekstu prawił o chlebie, wolności i równości. A drugi autor grzmiał o konieczności eksterminacji narodów słowiańskich. Zaraz zgadłem, że pierwszy autor to Adolf Hitler i odnalazłem odpowiedni fragment w „Mein Kampf”. A co do autora drugiego tekstu myślałem początkowo, że był nim Marks, ale okazało się, że to Friedrich Engels. To on chciał wyrzynać Słowian. Ich języki uznał za „fantazję”, odmawiał im racji bytu. Przepowiadał zbliżającą się wojnę eksterminacyjną, gdzie wyrżnie się nie tylko „całe reakcyjne klasy i dynastie”, ale również i całe „reakcyjne narody”. Konkludował: „Und das ist Fortschritt auch!” – „To też jest postęp!”.

Engels wcale nie był białym yin do czarnego yang Marksa. Marks miał swoje własne zdanie na ten rasistowski temat. Argumenty o tym podrzucił mi neokonserwatysta Paul Johnson w „Intellectuals” [Intelektualiści] (1989), a potem konserwatysta Dinesh D’Souza w swojej pracy „Illiberal Education: The Politics of Sex and Race on Campus” [Nieliberalna edukacja: Polityka seksu i rasy na kampusie uniwersyteckim] (1991). Niebawem wygrzebałem też jeszcze większą petardę: Nathaniel Weyl, „Karl Marx: Racist” (New Rochelle, NY: Arlington House, 1979). Byłem zdumiony, że po dobrym starcie książka ta została zupełnie zapomniana, ale wnet zrozumiałem: lewactwo i „tolerancjoniści” chronili swego idola. Nathaniel Weyl to interesujący człowiek. Superinteligentny członek Mensa – stowarzyszenia dla osób z najwyższym ilorazem inteligencji. W czasach studenckich był zwolennikiem komunizmu, podziwiał Marksa. Ale po studiach postanowił zweryfikować przedmiot swojej adoracji i przeczytał wszystko, co mógł. Wyszły straszne rzeczy.

Dla przeciętnego zachodniego inteligenta obraz Marksa, który wyłania się z pracy Weyla, jest po prostu paraliżujący: rasista, antysemita, mizogin, nieudacznik i wiele innych przywar. Marks uważał, że kobiety są po prostu prostytutkami. A w systemie komunistycznym powinny zostać skolektywizowane i zarabiać na siebie ciałem. Nathaniel Weyl podaje, że Marks był zafascynowany kazirodztwem (s. 151). Jasne jest, skąd inspiracje do łamania „tabu kazirodztwa” (incest taboo) czerpią feministki takie jak Andrea Dworkin czy Judith Butler. Marks ponadto był antysemitą, mimo swych żydowskich korzeni i aparycji. Dla Marksa kapitalizm był dziełem żydowskim. Na przykład w „Kwestii żydowskiej” Marks pisał: „Jaki jest sekularny kult Żyda? Oszukańcze handełesowanie. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz… Żyd wyemancypował się w sposób żydowski, nie tylko zdobywając potęgę pieniądza, ale również dlatego, że pieniądz stał się, przez niego i też mimo niego, potęgą światową, podczas gdy praktyczny duch żydowski stał się praktycznym duchem narodów chrześcijańskich. Żydzi wyemancypowali się sami w taki sposób, że chrześcijanie stali się Żydami”.

Mimo że w życiu publicznym Marks i Engels wyznawali przede wszystkim walkę klas, koncepcja walki ras również odgrywała dużą rolę, szczególnie w ich życiu prywatnym. Na przykład Marks bardzo chwalił teorię „deewolucji”. Jej twórca, etnolog francuski Pierre Trémaux, twierdził, że: „Prymitywny Murzyn nie jest wyewoluowaną małpą, lecz zdegenerowanym człowiekiem”. Marks skomentował, że jest to „ważny postęp ponad [teorie] Darwina”. Zgodnie z taką logiką Marks nazwał męża swej siostrzenicy „nasieniem goryla” (gorilla offspring). Ten człowiek był Kreolem, a więc miał lekką domieszkę czarnej krwi. Zresztą rasistowskie epitety – takie jak „żydowski czarnuch” (Jewish Nigger) – były u Marksa normą. Sekundował mu w tym Engels. Na przykład na wieść, że zięć Marksa, socjalista Paul Lafargue, który miał minimalną domieszkę krwi murzyńskiej, stanął w wyborach w okręgu Paryża, gdzie znajdowało się miejskie zoo, Engels stwierdził: „Będąc jakościowo jako czarnuch stopień bliżej niż my do reszty królestwa zwierząt, bez wątpienia on jest najodpowiedniejszym reprezentantem tego dystryktu”.

W podobnym stylu Engels utrzymywał swoje wypowiedzi – nawet publiczne – na temat Słowian, określając ich jako „narody reakcyjne” (reaktionäre Völker), a języki słowiańskie – nie mającą racji bytu „fantazją” (der Phantasie). Marks zaś dodawał, że większość „narodów słowiańskich nie ma przyszłości” (hat kein slawisches Volk eine Zukunft). Jednakże nawet reakcjoniści mogli być użyteczni, jeśli chcieliby tylko przeprowadzić rewolucję. W tym świetle jest jasne, że wszystkie enuncjacje Marksa i Engelsa popierające niepodległość Polski były tylko sprawą taktyki. Mieli oni nadzieję, że powstania polskie przerodzą się w ogólnoeuropejskie rewolucje, które zmiotą Stary Ład. Fizycznie Marks był odrażający: wrzody, odleżyny, brak higieny. Tyran dla rodziny, torturował psychicznie żonę i dzieci. Terroryzował swój rodzinny dom. Zresztą nie potrafił na niego sam zarobić – mimo że żona i córki pracowały za niego jako sekretarki i tłumaczki. A on brał za to pieniądze i sława była jego. W większości utrzymywał się z datków od rodziny i przyjaciół. Większość pieniędzy przysyłał mu Engels. Marks do pracy się nie garnął; robił tylko to, co lubił, czyli grzebał w archiwum Muzeum Brytyjskiego i pisał, co mu się podobało, a w tym bezsensowne polemiki.

Taki to właśnie facet uznawany jest za idola przez wielu tuzów Unii Europejskiej. W taką marksistowską „kupkę” władowała się Polska, przystępując do UE. No, ale przynajmniej postpolskie elity już znają od dawna Marksa, a więc muszą się czuć w Brukseli tak fajnie, jak ongiś w PRL.
Waszyngton, DC, 11 stycznia 2023 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe