Tomasz Terlikowski: Poszukiwanie
Kilka dni temu papież Franciszek wypowiedział niesamowite słowa, do których warto wracać.
Nawet największy wierzący przechodzi przez tunel wątpliwości. I nie jest to nic złego, wręcz przeciwnie, czasem jest to niezbędne dla rozwoju duchowego: pomaga nam zrozumieć, że Bóg jest zawsze większy, niż to sobie wyobrażamy; dzieła, których dokonuje, są zaskakujące w porównaniu z naszymi kalkulacjami; Jego działania są inne, przekraczają nasze potrzeby i oczekiwania; i dlatego nigdy nie wolno nam przestać Go szukać i nawracać się na Jego prawdziwe oblicze
– zaznaczył papież. A jego słowa przypomniały mi się, gdy czytałem najnowszy – wydany już po Nagrodzie Nobla – tomik Louise Glück. „Zimowe przepisy dla naszej wspólnoty” zawiera wiersze nostalgiczne, pełne smutku, ale i surrealizmu, opisujące odchodzenie.
Dla mnie jednym z najmocniejszych wierszy w tym tomiku jest „Dziecięca historia”, który w pewnym sensie wprowadza nas w prawdę o drodze, zwątpieniu i celu. O czym jest? O powrocie rodziny z wakacji. Rodzina widziana jest początkowo okiem dzieci. Rodzice to król i królowa, córki to księżniczki. Czy to powrót do dzieciństwa samej autorki? Niewykluczone, bo chętnie – choćby w znakomitym „Arraracie” – powracała ona do własnych wspomnień. Nie ma to jednak znaczenia. Istotne jest co innego. Otóż radosny nastrój wiersza, przekomarzanie sióstr przełamany zostaje pytaniem osoby doświadczonej. „Kto może mówić o przyszłości?” – pyta poetka. Odpowiedź jest boleśnie szczera. „Nikt nie wie nic o przyszłości (…) Ale księżniczki będą musiały w niej żyć” – stwierdza autorka. I to jest już moment, w którym tekst tego wiersza staje się dojmująco smutny. Obraz drogi do domu, choć spokojny, staje się już tylko okazją do stwierdzenia, że „spokój nie jest prawdą”.
Rozpacz jest prawdą. O tym
wiedzą matka i ojciec. Wszelka nadzieja stracona.
Musimy wrócić tam, gdzie ją straciliśmy,
jeśli chcemy ją znowu odnaleźć.
Brak nadziei, brak ufności, zwątpienie to jedna z chorób naszego wieku. Choroba, która dotyka każdego z nas. I może jedyną drogą do jej ponownego odnalezienia jest powrót do miejsca, gdzie ją utraciliśmy. Dla Glück, jak się zdaje, jest to nieistniejąca już przeszłość, uczucia i emocje dziecka, którego już nie ma. Ale dla mnie, dla człowieka wierzącego, przeszłość jest pamiętana. Nie przeze mnie, ale przez Boga. Odnalezienie nadziei to powrót do Niego, rozmowa z Nim. Widzianym przez mgłę, już nie w dziecięcej naiwności, ale niekiedy w bólu dojrzewania.
Droga wiary i niewiary jest drogą wątpliwości, o czym warto pamiętać szczególnie tuż przed świętami, w których niemal do każdego powraca obraz dzieciństwa.