[wywiad] Co z Kolędą w roku 2023?

Kolęda od drzwi do drzwi czy zapisy? Zapraszanie przez formularz czy w zakrystii? Czy należy zbierać ofiary pieniężne w czasie kolędy czy składać anonimowo na tacę w kościele? A może w ogóle nie zbierać pieniędzy podczas kolędy? O kolędowej praktyce w diecezji rzeszowskiej i nowych propozycjach mówi ks. Tomasz Nowak, rzecznik kurii biskupiej w Rzeszowie, w rozmowie z Iwoną Kosztyłą.
zdjęcie poglądowe [wywiad] Co z Kolędą w roku 2023?
zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Myriams-Fotos

Iwona Kosztyła (Radio Via): W komunikatach kurii diecezjalnej w Rzeszowie z ostatniej niedzieli pojawiła się informacja, że kolęda odbędzie się w formie znanej przed epidemią. Co to oznacza w praktyce?

Ks. Tomasz Nowak: W związku ze stanem epidemii w 2020 r. i 2021 kuria diecezjalna w Rzeszowie zdecydowała, że w diecezji rzeszowskiej kolęda nie odbędzie się w tradycyjnej formie – to oznaczało, że księża nie odwiedzali parafian w ich mieszkaniach i domach. Księża mogli, ale nie musieli, w zależności od własnego rozeznania, zorganizować nabożeństwa kolędowe w kościołach dla mieszkańców poszczególnych rejonów, ulic czy bloków. Powrót do formy sprzed stanu epidemii oznacza po prostu, że księża będą odwiedzać parafian w domach i mieszkaniach.

- Ojcowie dominikanie z Rzeszowa zdecydowali w tym roku, że pójdą do tych parafian, którzy ich zaproszą przez wypełnienie formularza na stronie internetowej bądź bezpośrednio w zakrystii. Jak się to ma do tradycyjnej formy kolędy?

– Temat organizacji kolędy, kiedy i kogo odwiedzą duszpasterze, to odrębna kwestia, w której kuria diecezjalna się nie wypowiedziała – pozostaje ona w gestii proboszczów. Wiem, że model zapraszania księży przez wypełnienie formularza jeszcze przed pandemią wprowadziła jedna z rzeszowskich parafii – zmienił się tam proboszcz i nie wiem, czy ten zwyczaj jest tam podtrzymywany. Tam powodem zapisów na kolędę była chęć lepszej organizacji wizyty duszpasterskiej – gdy księża ogłosili, że w jakiś dzień odwiedzą mieszkańców danego bloku i przeznaczyli na to pół dnia, ale ze względu na małą ilość przyjmujących, skończyli kolędę po dwóch godzinach, postanowili usprawnić ten proces, dlatego wprowadzili zapisy. W praktyce pojawił się kolejny problem, bo np. dostali zaproszenie od sześciu mieszkańców klatki w bloku, przeznaczyli na te odwiedziny dwie godziny, a już podczas kolędy zgłosiło się jeszcze trzech dodatkowych sąsiadów, którzy tłumaczyli, że nie wypełnili formularza, bo chodzą do innego kościoła i nic nie słyszeli o zapisach, ale chcą, aby ich ksiądz odwiedził. Wiadomo, że początki są trudne, ale wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie taki model, zwłaszcza w miastach, może być korzystny dla wszystkich stron.

- Czyli nie ma idealnego rozwiązania?

– Organizacja odwiedzin dużej liczby parafian, wśród których są dzieci, uczniowie, osoby pracujące i emeryci jest dość skomplikowana i nie dziwię się poszukiwaniom nowych rozwiązań. Niektórzy pracują do 20.00 i chętnie przyjęliby księdza o 21.00, dla innych tak późna pora jest nie do przyjęcia. Niektórym księżom korzystny wydaje się taki model, kiedy chodzą od domu do domu, nie określając liczby mieszkań, a jedynie godzinę zakończenia kolędy – takie rozwiązanie z kolei krytykują parafianie, którzy nie chcą czekać w niepewności czy ksiądz zdąży ich odwiedzić w danym dniu czy przyjdzie jutro – najchętniej spotkaliby się z księdzem o konkretnej godzinie.

- Ojcowie dominikanie uzasadniając wprowadzenie zapisów mówili o zdjęciu z parafian poczucia przyzwyczajenia i powinności – nie odwoływali się do organizacji.

– Tak jak w przypadku zapisów na kolędę, tak również w przypadku pukania od drzwi do drzwi, księża nie odwiedzają tych, którzy sobie takich odwiedzin nie życzą. To mieszkańcy decydują, kogo przyjmą pod swój dach. Warto też podkreślić, że w przypadku chodzenia od mieszkania do mieszkania, to najczęściej ministranci pytają, czy ktoś przyjmie księdza. Zarówno jedna, jak i druga metoda ma wady i zalety i raz jeszcze podkreślę, każdy proboszcz musi sam zdecydować się na jakieś rozwiązanie najlepsze dla swojej parafii – kuria diecezjalna nie narzuca żadnego modelu i nie jest prawdą, że nie zgadza się z podejściem dominikanów do kolędy. Dodam, że parafii, które przymierzają się do takiego rozwiązania jest więcej. Osobiście w pukaniu od drzwi do drzwi widzę jakiś symbol wychodzenia w stronę ludzi, którzy nie utożsamiają się z parafią. Księża, którzy chodzą po kolędzie wiedzą, że spotkania kolędowe są nieraz zaskakujące i drzwi otwierają także niewierzący – sam uczestniczyłem w takich kolędach, gdzie ktoś, mimo różnic światopoglądowych, zwyczajnie chciał porozmawiać z księdzem.

- Po co właściwie księża odwiedzają parafian?

– Parafia to wspólnota – taki jest ideał. Trudno mówić o wspólnocie, gdy się wzajemnie nie zna i gdy się ze sobą nie rozmawia. Dla księdza jest to okazja do zorientowania się w sytuacji poszczególnych parafian, aktualizacji danych – możne to być początkiem np. pomocy udzielonej przez parafialną Caritas. Z kolei parafianie mogą powiedzieć o swoich oczekiwaniach wobec duszpasterzy, swoich spostrzeżeniach dotyczących funkcjonowania parafii, a czynią to coraz chętniej. Ważną częścią kolędy jest wspólna modlitwa i błogosławieństwo.

- Co roku dużo emocji budzą ofiary kolędowe – niektórzy sprowadzają kolędę tylko do zbierania pieniędzy.

– I dlatego, aby tak nie było, synod diecezjalny w 2004 r. zobowiązał księży diecezji rzeszowskiej, aby nie przyjmowali ofiar od wiernych w domach. Takie ofiary parafianie mogą złożyć w kościele.

- Czy ten zapis jest przestrzegany?

– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie uwzględniając wszystkie parafie w diecezji. W kilku parafiach, gdzie byłem wikariuszem albo z którymi współpracowałem, zawsze w ogłoszeniach przed kolędą czytano, że księża nie zbierają ofiar po domach. Znam parafie, gdzie proboszcz tak konsekwentnie pilnował tego zapisu, że po dwóch latach nikt już nie dawał koperty w domu. W większości parafii księża dopuszczają wyjątki, gdy np. ktoś mówi, że nie chodzi do kościoła parafialnego, dlatego chce wręczyć ofiarę podczas kolędy.

- Wydaje mi się, że to, czy pieniądze są zbierane w domach, czy parafianie przynoszą je do kościoła, jest sprawą drugorzędną – bo te pieniądze są jednak zbierane. A jakby tak w ogóle nie mówić i nie zbierać pieniędzy przy okazji kolędy…

– Pewnie wszystkie strony wolałyby, żeby nie mówić o pieniądzach i nie zbierać pieniędzy, ale jednocześnie, żeby tych pieniędzy nie brakowało. Model funkcjonowania diecezji i parafii w Polsce oparty jest na ofiarach przekazywanych przez wiernych – to z ich pieniędzy składanych przede wszystkim w każdą niedzielę opłacane są rachunki. To ich pieniądze przekazywane m.in. przy okazji ślubów, pogrzebów i kolędy służą utrzymaniu parafii i księży. Decyzja o ofiarach składanych w kościele, a nie w domach, służy anonimowości – ksiądz nie ma wtedy wiedzy, kto i ile dał – bo nadużyciem i wypaczeniem tej idei jest żądanie, aby koperty były podpisane.

- Wspomniał ksiądz o swojej kolędzie. Lubił ksiądz ten czas odwiedzin duszpasterskich?

– Tak i nie. Nie, bo wiązało się z pracą od wczesnego rana do późnego wieczora. Często po pracy w szkole miałem tylko pół godziny na obiad; od 16.00 zaczynała się kolęda, która trwała na ogół do godziny 20.00. Przeważały jednak pozytywne strony – zwłaszcza, kiedy byłem na parafii drugi czy trzeci rok i znałem już nieco parafian, a parafianie znali mnie – łatwo wtedy się rozmawiało. W przypadku pierwszej kolędy w nowej parafii kolęda wiąże się z większym stresem – nie wiemy kogo spotkamy. W większości przypadków byłem jednak zawsze zdziwiony, a nawet skrępowany otwartością ludzi i ich zaufaniem, które wyrażało się w tym, że dzielili się swoim życiem, tajemnicami, problemami i radościami.

- Dziękuję za rozmowę.

(Zapis rozmowy na antenie Katolickiego Radia Via z 7 grudnia 2022 r.)

Iwona Kosztyła (Katolickie Radio Via) / Rzeszów


 

POLECANE
Dzieje się tak bardzo dużo. Natalia Kukulska ogłosiła radosną nowinę Wiadomości
"Dzieje się tak bardzo dużo". Natalia Kukulska ogłosiła radosną nowinę

Natalia Kukulska od wielu lat działa na polskiej scenie muzycznej. W ostatnich tygodniach artystka przeżywa szczególnie intensywny czas, o czym poinformowała w swoich mediach społecznościowych.

Nie żyje trzeci górnik poszkodowany w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice z ostatniej chwili
Nie żyje trzeci górnik poszkodowany w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice

Media obiegła smutna wiadomość. Zmarł trzeci górnik poszkodowany w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice.

Burza w temacie AI. Apel legendy The Beatles Wiadomości
Burza w temacie AI. Apel legendy The Beatles

Paul McCartney powiedział w sobotę BBC, że proponowane przez brytyjski rząd zmiany w prawie autorskim mogą umożliwić, przy pomocy sztucznej inteligencji, „oszustwa” pozbawiające artystów środków do życia.

Koszmarny wypadek w Warszawie. Są ranni z ostatniej chwili
Koszmarny wypadek w Warszawie. Są ranni

Na Młocinach, na ulicy Wójcickiego zderzyły się trzy samochody osobowe. Pięć osób zostało poszkodowanych, z czego trzy pojechały do szpitala; jedna jest w stanie ciężkim.

Jest nowy uczestnik Tańca z gwiazdami. Burza w komentarzach Wiadomości
Jest nowy uczestnik "Tańca z gwiazdami". Burza w komentarzach

Polsat zdradził kolejnego uczestnika nadchodzącej edycji „Tańca z gwiazdami”. Tym razem to Michał Barczak - aktor, którego widzowie mogą znać z produkcji takich jak „Szadź” czy „Niebezpieczni dżentelmeni”. Mimo że Barczak ma na swoim koncie ponad 40 ról, reakcje fanów były mieszane. Na oficjalnym profilu "Tańca z gwiazdami" rozpętała się burza.

Sobotni konkurs PŚ w Oberstdorfie. Świetny skok Piotra Żyły z ostatniej chwili
Sobotni konkurs PŚ w Oberstdorfie. Świetny skok Piotra Żyły

Sobotni konkurs PŚ w Obserstdorfie przyniósł wiele emocji i zaskoczył fanów. Okazuje się, że to Piotr Żyła osiągnął najlepszy spośród Polaków wynik.

To jest coś, co naprawdę lubię. Lewandowski podzielił się osobistym wyznaniem Wiadomości
"To jest coś, co naprawdę lubię". Lewandowski podzielił się osobistym wyznaniem

Robert Lewandowski nie przestaje zaskakiwać. Kapitan reprezentacji Polski, oprócz piłki nożnej, ma jeszcze inne, ciekawe pasje. 

Nie żyje drugi górnik poszkodowany w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice pilne
Nie żyje drugi górnik poszkodowany w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice

– Zmarł drugi z górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po środowym zapaleniu metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice – poinformował PAP w sobotę rzecznik placówki Wojciech Smętek.

Alert RCB. Ostrzeżenie dla kilku powiatów Wiadomości
Alert RCB. Ostrzeżenie dla kilku powiatów

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) ostrzega mieszkańców południowych regionów Polski przed silnym wiatrem, szczególnie w rejonach wschodnich Karpat. Alerty dotyczące niebezpiecznych warunków pogodowych będą obowiązywać od godz. 9:00 w sobotę 25 stycznia do godz. 18:00 w niedzielę 26 stycznia.

Były dziennikarz Gazety Wyborczej: PiS trzeba za**bać Wiadomości
Były dziennikarz "Gazety Wyborczej": "PiS trzeba za**bać"

"Przed Państwem Jerzy Sawka, współpracownik Jacka Sutryka, dyrektor miejskiej instytucji z Wrocławia" – pisze dziennikarz Marcin Torz i załącza wulgarny wpis Jerzego Sawki, byłego wieloletniego dziennikarza "Gazety Wyborczej".

REKLAMA

[wywiad] Co z Kolędą w roku 2023?

Kolęda od drzwi do drzwi czy zapisy? Zapraszanie przez formularz czy w zakrystii? Czy należy zbierać ofiary pieniężne w czasie kolędy czy składać anonimowo na tacę w kościele? A może w ogóle nie zbierać pieniędzy podczas kolędy? O kolędowej praktyce w diecezji rzeszowskiej i nowych propozycjach mówi ks. Tomasz Nowak, rzecznik kurii biskupiej w Rzeszowie, w rozmowie z Iwoną Kosztyłą.
zdjęcie poglądowe [wywiad] Co z Kolędą w roku 2023?
zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Myriams-Fotos

Iwona Kosztyła (Radio Via): W komunikatach kurii diecezjalnej w Rzeszowie z ostatniej niedzieli pojawiła się informacja, że kolęda odbędzie się w formie znanej przed epidemią. Co to oznacza w praktyce?

Ks. Tomasz Nowak: W związku ze stanem epidemii w 2020 r. i 2021 kuria diecezjalna w Rzeszowie zdecydowała, że w diecezji rzeszowskiej kolęda nie odbędzie się w tradycyjnej formie – to oznaczało, że księża nie odwiedzali parafian w ich mieszkaniach i domach. Księża mogli, ale nie musieli, w zależności od własnego rozeznania, zorganizować nabożeństwa kolędowe w kościołach dla mieszkańców poszczególnych rejonów, ulic czy bloków. Powrót do formy sprzed stanu epidemii oznacza po prostu, że księża będą odwiedzać parafian w domach i mieszkaniach.

- Ojcowie dominikanie z Rzeszowa zdecydowali w tym roku, że pójdą do tych parafian, którzy ich zaproszą przez wypełnienie formularza na stronie internetowej bądź bezpośrednio w zakrystii. Jak się to ma do tradycyjnej formy kolędy?

– Temat organizacji kolędy, kiedy i kogo odwiedzą duszpasterze, to odrębna kwestia, w której kuria diecezjalna się nie wypowiedziała – pozostaje ona w gestii proboszczów. Wiem, że model zapraszania księży przez wypełnienie formularza jeszcze przed pandemią wprowadziła jedna z rzeszowskich parafii – zmienił się tam proboszcz i nie wiem, czy ten zwyczaj jest tam podtrzymywany. Tam powodem zapisów na kolędę była chęć lepszej organizacji wizyty duszpasterskiej – gdy księża ogłosili, że w jakiś dzień odwiedzą mieszkańców danego bloku i przeznaczyli na to pół dnia, ale ze względu na małą ilość przyjmujących, skończyli kolędę po dwóch godzinach, postanowili usprawnić ten proces, dlatego wprowadzili zapisy. W praktyce pojawił się kolejny problem, bo np. dostali zaproszenie od sześciu mieszkańców klatki w bloku, przeznaczyli na te odwiedziny dwie godziny, a już podczas kolędy zgłosiło się jeszcze trzech dodatkowych sąsiadów, którzy tłumaczyli, że nie wypełnili formularza, bo chodzą do innego kościoła i nic nie słyszeli o zapisach, ale chcą, aby ich ksiądz odwiedził. Wiadomo, że początki są trudne, ale wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie taki model, zwłaszcza w miastach, może być korzystny dla wszystkich stron.

- Czyli nie ma idealnego rozwiązania?

– Organizacja odwiedzin dużej liczby parafian, wśród których są dzieci, uczniowie, osoby pracujące i emeryci jest dość skomplikowana i nie dziwię się poszukiwaniom nowych rozwiązań. Niektórzy pracują do 20.00 i chętnie przyjęliby księdza o 21.00, dla innych tak późna pora jest nie do przyjęcia. Niektórym księżom korzystny wydaje się taki model, kiedy chodzą od domu do domu, nie określając liczby mieszkań, a jedynie godzinę zakończenia kolędy – takie rozwiązanie z kolei krytykują parafianie, którzy nie chcą czekać w niepewności czy ksiądz zdąży ich odwiedzić w danym dniu czy przyjdzie jutro – najchętniej spotkaliby się z księdzem o konkretnej godzinie.

- Ojcowie dominikanie uzasadniając wprowadzenie zapisów mówili o zdjęciu z parafian poczucia przyzwyczajenia i powinności – nie odwoływali się do organizacji.

– Tak jak w przypadku zapisów na kolędę, tak również w przypadku pukania od drzwi do drzwi, księża nie odwiedzają tych, którzy sobie takich odwiedzin nie życzą. To mieszkańcy decydują, kogo przyjmą pod swój dach. Warto też podkreślić, że w przypadku chodzenia od mieszkania do mieszkania, to najczęściej ministranci pytają, czy ktoś przyjmie księdza. Zarówno jedna, jak i druga metoda ma wady i zalety i raz jeszcze podkreślę, każdy proboszcz musi sam zdecydować się na jakieś rozwiązanie najlepsze dla swojej parafii – kuria diecezjalna nie narzuca żadnego modelu i nie jest prawdą, że nie zgadza się z podejściem dominikanów do kolędy. Dodam, że parafii, które przymierzają się do takiego rozwiązania jest więcej. Osobiście w pukaniu od drzwi do drzwi widzę jakiś symbol wychodzenia w stronę ludzi, którzy nie utożsamiają się z parafią. Księża, którzy chodzą po kolędzie wiedzą, że spotkania kolędowe są nieraz zaskakujące i drzwi otwierają także niewierzący – sam uczestniczyłem w takich kolędach, gdzie ktoś, mimo różnic światopoglądowych, zwyczajnie chciał porozmawiać z księdzem.

- Po co właściwie księża odwiedzają parafian?

– Parafia to wspólnota – taki jest ideał. Trudno mówić o wspólnocie, gdy się wzajemnie nie zna i gdy się ze sobą nie rozmawia. Dla księdza jest to okazja do zorientowania się w sytuacji poszczególnych parafian, aktualizacji danych – możne to być początkiem np. pomocy udzielonej przez parafialną Caritas. Z kolei parafianie mogą powiedzieć o swoich oczekiwaniach wobec duszpasterzy, swoich spostrzeżeniach dotyczących funkcjonowania parafii, a czynią to coraz chętniej. Ważną częścią kolędy jest wspólna modlitwa i błogosławieństwo.

- Co roku dużo emocji budzą ofiary kolędowe – niektórzy sprowadzają kolędę tylko do zbierania pieniędzy.

– I dlatego, aby tak nie było, synod diecezjalny w 2004 r. zobowiązał księży diecezji rzeszowskiej, aby nie przyjmowali ofiar od wiernych w domach. Takie ofiary parafianie mogą złożyć w kościele.

- Czy ten zapis jest przestrzegany?

– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie uwzględniając wszystkie parafie w diecezji. W kilku parafiach, gdzie byłem wikariuszem albo z którymi współpracowałem, zawsze w ogłoszeniach przed kolędą czytano, że księża nie zbierają ofiar po domach. Znam parafie, gdzie proboszcz tak konsekwentnie pilnował tego zapisu, że po dwóch latach nikt już nie dawał koperty w domu. W większości parafii księża dopuszczają wyjątki, gdy np. ktoś mówi, że nie chodzi do kościoła parafialnego, dlatego chce wręczyć ofiarę podczas kolędy.

- Wydaje mi się, że to, czy pieniądze są zbierane w domach, czy parafianie przynoszą je do kościoła, jest sprawą drugorzędną – bo te pieniądze są jednak zbierane. A jakby tak w ogóle nie mówić i nie zbierać pieniędzy przy okazji kolędy…

– Pewnie wszystkie strony wolałyby, żeby nie mówić o pieniądzach i nie zbierać pieniędzy, ale jednocześnie, żeby tych pieniędzy nie brakowało. Model funkcjonowania diecezji i parafii w Polsce oparty jest na ofiarach przekazywanych przez wiernych – to z ich pieniędzy składanych przede wszystkim w każdą niedzielę opłacane są rachunki. To ich pieniądze przekazywane m.in. przy okazji ślubów, pogrzebów i kolędy służą utrzymaniu parafii i księży. Decyzja o ofiarach składanych w kościele, a nie w domach, służy anonimowości – ksiądz nie ma wtedy wiedzy, kto i ile dał – bo nadużyciem i wypaczeniem tej idei jest żądanie, aby koperty były podpisane.

- Wspomniał ksiądz o swojej kolędzie. Lubił ksiądz ten czas odwiedzin duszpasterskich?

– Tak i nie. Nie, bo wiązało się z pracą od wczesnego rana do późnego wieczora. Często po pracy w szkole miałem tylko pół godziny na obiad; od 16.00 zaczynała się kolęda, która trwała na ogół do godziny 20.00. Przeważały jednak pozytywne strony – zwłaszcza, kiedy byłem na parafii drugi czy trzeci rok i znałem już nieco parafian, a parafianie znali mnie – łatwo wtedy się rozmawiało. W przypadku pierwszej kolędy w nowej parafii kolęda wiąże się z większym stresem – nie wiemy kogo spotkamy. W większości przypadków byłem jednak zawsze zdziwiony, a nawet skrępowany otwartością ludzi i ich zaufaniem, które wyrażało się w tym, że dzielili się swoim życiem, tajemnicami, problemami i radościami.

- Dziękuję za rozmowę.

(Zapis rozmowy na antenie Katolickiego Radia Via z 7 grudnia 2022 r.)

Iwona Kosztyła (Katolickie Radio Via) / Rzeszów



 

Polecane
Emerytury
Stażowe