[Felieton „TS”] Tomasz P. Terlikowski: Czy papież jest komunistą?
„Kiedy patrzę na ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus” – powiedział Franciszek w wywiadzie dla pisma „America” wydawanego przez jezuitów w USA. W ten sposób papież odniósł się do zarzutów, że jest socjalistą czy komunistą. „Staram się podążać za ewangelią. Osiem Błogosławieństw to fragment, który bardzo mnie oświeca, ale przede wszystkim wyznacza normę, według której będziemy sądzeni: Mt 25 «Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem chory, a odwiedziliście mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie». Czy zatem Jezus jest komunistą?” – dodał papież. „Komuniści ukradli nam trochę chrześcijańskich wartości. Inni uczynili z nich katastrofę” – zakończył.
I akurat w tej wypowiedzi nie ma nic zaskakującego. Pomoc ubogim i solidarność społeczna są z perspektywy chrześcijańskiej oczywiste. Jasne jest też, że nawet wówczas, gdy Kościół potępiał komunizm, to nie robił tego z powodu pomocy biednym, ale z powodu ateizmu i budowania wrogości społecznej. Leon XIII w kwestiach społecznych był jednoznacznie solidarystyczny. I choć można zadać pytanie, czy sformułowanie „Jestem komunistą” w ustach papieża jest rzeczywiście słuszne, czy nie utrwala ono fałszywego stereotypu komunizmu, to nie ma powodów do atakowania papieża za te słowa. Akurat one są całkowicie zrozumiałe.
Bardziej zastanawiająca jest natomiast druga część tej wypowiedzi poświęcona aborcji. Franciszek jasno wskazuje, że jest ona zbrodnią. – Aborcja jest zbrodnią; czy słuszne jest wynajęcie płatnego zabójcy, by rozwiązać problem? – oświadczył papież. Tego rodzaju papieskie słowa słyszeliśmy już wielokrotnie. Akurat ten argument wraca w przemówieniach Franciszka regularnie. Zaraz potem dodał jeszcze, że Kościół nie może czynić z aborcji kwestii „politycznej” i musi zachować podejście duszpasterskie. Dodał, że: „Za każdym razem, gdy problem traci wymiar duszpasterski, staje się problemem politycznym, bardziej niż duszpasterskim. On nie należy do jednej partii czy drugiej. Jest uniwersalny. Kiedy widzę, że taki problem, jak ten, który jest zbrodnią, staje się mocno, ogromnie polityczny, dochodzi do porażki troski duszpasterskiej w podejściu do niego”. I akurat tej części wypowiedzi nie da się obronić. Dlaczego? Bo choć oczywiście Kościół musi mieć do aborcji podejście duszpasterskie, to politycy – jeśli chcą bronić życia – to muszą mieć do sprawy podejście właśnie polityczne. I nie ma przed tym ucieczki. To, że papież nie przepada za republikanami, nie może tego zmienić.