[Felieton „TS”] Tadeusz Płużański: Wyklęci Zmartwychwstali
Nie mamy tu na myśli tylko tych, którzy jawnie lub tajnie przeszli do obozu wroga, lecz tych również spośród mających się za dobrych Polaków, którzy dają się opanować powszechnemu schamieniu, polegającemu na tym, że wyrzekają się ideałów…”.
Mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” w ulotce z marca 1946 r. przekonywał: „My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród”.
Bo Żołnierze Wyklęci bili się o wolność, ale też o wartości. „Bądź Polakiem to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków. (...) Bądź katolikiem to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu” – grypsy tej treści z celi śmierci do synka Andrzejka pozostały po prezesie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość ppłk. Łukaszu Cieplińskim. Żegnał się także z żoną: „W ostatnich godzinach życia Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę oraz za to, że dał mi tak dobrą Żonę i wielkie szczęście rodzinne. Łukasz”. I jedne z ostatnich słów: „Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska”.
Nie tylko w grypsie ppłk. Cieplińskiego kluczowe jest przesłanie o Zmartwychwstaniu Polski i Jej wiernych żołnierzy. Tak samo brzmiały ostatnie słowa innych bohaterów Niepodległej, skazanych przez Sowietów i ich polskich kolaborantów. Słowa przekazywane rodzinom czy współwięźniom. Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. W jednej z homilii ks. prał. Józef Maj z kościoła św. Katarzyny na warszawskim Służewie, gdzie komuna zakopywała ofiary swojego reżimu w zbiorowych dołach, mówił: „Ich niezłomność była często podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga”.
„My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej!” − tak cel powojennej walki przedstawiał kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6 Brygady Wileńskiej AK, legenda Podlasia.
Ksiądz Władysław Gurgacz, jezuita, kapelan antykomunistycznego oddziału, w ostatnim słowie mówił: „Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. (…) Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”.