[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa

Socjaldemokratka Franziska Giffey rządzi w Berlinie od zaledwie kilku tygodni. A już wprowadziła metody fałszowania obrazu rzeczywistości, rozwinięte i przećwiczone przez wyznawców minionego ustroju.
dzieci w szkole [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa
dzieci w szkole / Pixabay.com

Przefarbowani na fioletowo postkomuniści, plotący w Strasburgu androny o „łamaniu praworządności” i jednocześnie rozgrzeszający PRL i NRD ze „szkód kolateralnych”, w swoich panegirykach skrzętnie pomijają pewien fakt. W minionym ustroju przeciętna rodzina musiała latami godzić się ze skromną zawartością swojej lodówki. I to nie tylko pod koniec miesiąca. Zaistniałe deficyty nie zależały jedynie od grubości portfela, lecz wynikały też z notorycznego braku towarów. Na stołach królowały przeto potrawy przyrządzone z kilku elementarnych składników, np. z ziemniaków i produktów mącznych, niekiedy urozmaicone mięsem. Niektóre z nich były doprawdy wyśmienite. Gorzej, gdy zabrakło także mięsa. Albo cukru. Wtedy nawet nie można było przyrządzić zupy „Nic”, owianej kultem przez apologetów PRL.

Stara anegdota opowiada, jak swojego czasu pewna kucharka, pozbawiona cukru, mimo to postanowiła przygotować wspomnianą zupę. Jej goście nie zauważyli, że czegoś brakuje. Podobnie było wówczas z mediami. Nigdy do końca nie wiedzieliśmy, co z docierającej do nas rzeczywistości było prawdą, a co sowiecką dezinformacją. Zbyt często nie dostrzegaliśmy, gdy czegoś brakowało. Było minęło? Gdzie tam.

 

"Berliner Zeitung" jak "Komsomolskaja Prawda"

Mieszkańcy stolicy Niemiec, uchodzących za kolebkę nowoczesności i pierwowzór idei rządów prawa (!), bywają dziś „cywilizowani” w podobny sposób. W dobie internetu „Berliner Zeitung” nie może wprawdzie kłamać równie bezczelnie jak „Komsomolskaja Prawda”, choć metody fałszowania obrazu rzeczywistości są łudząco podobne. Informacja o decyzji berlińskiego ratusza, który w przyszłości nie chce już publikować danych o pochodzeniu dzieci w szkołach, przemknęła przez media niemal niezauważona. Przysłoniły ją relacje z briefingu szefowej MSW Nancy Faeser, która wezwała Europę do utworzenia koalicji państw, skorych do przyjęcia większej liczby migrantów. 

Codziennie jako ważne wiadomości trafiają do niemieckich dzienników informacje, że ten lub inny żołnierz „odesłał” migrantów z powrotem na Białoruś, podczas gdy tak istotna dla wielu rodziców decyzja socjalistycznego rządu w Berlinie pojawiła się tylko w medialnych zajawkach. Po czym niepostrzeżenie się rozpłynęła, zanim zdążyła pojawić się w ustach polityków opozycji. 

Nowa burmistrz Franziska Giffey zasiada w stołecznym ratuszu zaledwie od kilku tygodni. Marzeń o wielkiej polityce nie zdołał jej nawet odebrać zarzut o popełnienie plagiatu. Co prawda straciła tytuł doktora i stanowisko w rządzie Angeli Merkel, ale zrozumiała, że trwałą siłę buduje się na wpływach w stolicy. Przez jakiś czas sama tkwiła w szoku, wywołanym rozmiarami obojętności wyborców wobec jej naukowej nierzetelności. Szybko się jednak otrząsnęła i rozpoczęła swój „długi marsz” przez berlińskie instytucje.

 

Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa

Za decyzją o końcu udostępniania informacji dotyczących języków, jakimi posługują się dzieci w swoich rodzinnych domach, stoi rzekomo wzniosły cel. Szukając odpowiedniej szkoły dla swojej pociechy niemieccy rodzice nie mają się już kierować liczbą uczniów o obcym pochodzeniu. Jednym z założeń zawartych w umowie koalicyjnej lewicowych włodarzy jest „wyrównanie szans edukacyjnych”. W ostatnich tygodniach Franziska Giffey wielokrotnie zaznaczała, że ocena szkoły pod kątem liczby uczęszczających do niej obcokrajowców spełnia znamiona „dyskryminacji”.

Kłopot polega na tym, że chwalebny cel socjaldemokratki wpisuje się w szerszą kampanię „niwelowania różnic”, epatującą antyrasistowskim bełkotem, spotykanym częstokroć w USA. Najnowszy zabieg „czerwono-czerwono-zielonej” koalicji w Berlinie rozmywa pojęcie „dyskryminacji”. Owszem, wysoka liczba dzieci z rodzin migrantów wcale nie musi zaniżać poziomu nauczania w danej szkole. W niektórych „trudnych” dzielnicach obcokrajowcy nawet go podnoszą (o tym teraz już się też nie dowiemy). Tyle tylko, że w większości jest dokładnie odwrotnie, zwłaszcza tam, gdzie dorośli korzystają z rozbudowanego do absurdu systemu zasiłków. I dlatego rodzice mają prawo wiedzieć, gdzie wysyłają swoje dziecko, które być może nie zawsze jest gotowe do podjęcia się misji „nawrócenia” rówieśnika. Istnieje cały katalog politycznych rozwiązań, mogących zmienić ową lekceważoną latami sytuację. W każdym razie brak transparentności jest krokiem w złym kierunku. Podobnie zresztą jak sposób, w jaki berlińska prasa poinformowała o decyzji ratusza. W „medialnej zupie” zabrakło cukru... i nikt tego nie zauważył. 
 


 

POLECANE
Świat teatru w żałobie. Nie żyje wybitny reżyser Wiadomości
Świat teatru w żałobie. Nie żyje wybitny reżyser

W wieku 83 lat zmarł Robert Wilson - jeden z najważniejszych twórców współczesnego teatru, reżyser, scenograf i artysta wizualny. Informacja pojawiła się na jego oficjalnej stronie internetowej.

Złe wieści dla Tuska. Polaków zapytano o dymisję szefa rządu [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Polaków zapytano o dymisję szefa rządu [SONDAŻ]

Najnowszy sondaż przeprowadzony przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje, że niemal połowa Polaków opowiada się za dymisją Donalda Tuska.

Najszybciej wyludniające się miasta w Polsce. GUS podał dane Wiadomości
Najszybciej wyludniające się miasta w Polsce. GUS podał dane

Główny Urząd Statystyczny przedstawił raport dotyczący liczby ludności w Polsce. Wynika z niego, że Łódź ponownie znalazła się na czele niechlubnej listy miast, które tracą najwięcej mieszkańców. W ciągu roku ubyło ich tam aż 6322.

Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska z ostatniej chwili
Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska

Na nocnym niebie znów zaczynają błyszczeć Perseidy - jeden z najbardziej znanych rojów meteorów. Każdego lata zachwycają obserwatorów nieba na całym świecie. Tegoroczne maksimum przypada na noc z 12 na 13 sierpnia. 

Sanatorium MSWiA w Krynicy Zdroju zmienia nazwę. Resort usunął bł. Karolinę Kózkównę Wiadomości
Sanatorium MSWiA w Krynicy Zdroju zmienia nazwę. Resort usunął bł. Karolinę Kózkównę

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (KSM) stanowczo sprzeciwia się decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o wykreśleniu imienia bł. Karoliny Kózkówny z nazwy sanatorium MSWiA w Krynicy-Zdroju

Trump: Nasze atomowe okręty podwodne są teraz bliżej Rosji z ostatniej chwili
Trump: Nasze atomowe okręty podwodne są teraz bliżej Rosji

Prezydent USA Donald Trump nakazał w piątek rozmieścić dwa okręty podwodne o napędzie nuklearnym w „odpowiednich rejonach” w reakcji na groźby byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. W wywiadzie dla telewizji Newsmax dodał następnie, że znajdują się one teraz „bliżej Rosji”.

Premier Litwy podał się do dymisji. Wśród nowych kandydatów jest Polak z ostatniej chwili
Premier Litwy podał się do dymisji. Wśród nowych kandydatów jest Polak

Premier Litwy Gintautas Paluckas poinformował o swojej rezygnacji w czwartek rano. Po jego dymisji ruszyła giełda nazwisk pretendentów do objęcia funkcji szefa rządu. Jak wiadomo, jest wśród nich Polak - Robert Duchniewicz, mer zamieszkanego w znacznej części przez Polaków rejonu wileńskiego.

Chopin w huku eksplozji. Polscy artyści w Powstaniu Warszawskim gorące
Chopin w huku eksplozji. Polscy artyści w Powstaniu Warszawskim

W sierpniu 1944 roku, w dusznej piwnicy jednej z warszawskich kamienic, spod palców Jana Ekiera płyną dźwięki „Etiudy Rewolucyjnej” Chopina. Melodia, symbol polskiego buntu i niezłomności, miesza się z hukiem eksplodujących pocisków moździerzowych.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Kolizja z samochodem na torach, opóźnienia i brak wagonów dla osób z niepełnosprawnościami – 2 sierpnia 2025 roku przyniósł szereg utrudnień dla pasażerów PKP Intercity. Spółka wydała komunikat dla podróżnych. Sprawdź, czy utrudnienia dotyczą także twojej podróży.

Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu pilne
Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu

W projekcie budżetu federalnego Niemiec na 2026 rok brakuje wystarczających środków, by spełnić obietnicę przekazania 6 miliardów euro na międzynarodowe finansowanie działań na rzecz klimatu - donosi portal Focus.de.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa

Socjaldemokratka Franziska Giffey rządzi w Berlinie od zaledwie kilku tygodni. A już wprowadziła metody fałszowania obrazu rzeczywistości, rozwinięte i przećwiczone przez wyznawców minionego ustroju.
dzieci w szkole [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa
dzieci w szkole / Pixabay.com

Przefarbowani na fioletowo postkomuniści, plotący w Strasburgu androny o „łamaniu praworządności” i jednocześnie rozgrzeszający PRL i NRD ze „szkód kolateralnych”, w swoich panegirykach skrzętnie pomijają pewien fakt. W minionym ustroju przeciętna rodzina musiała latami godzić się ze skromną zawartością swojej lodówki. I to nie tylko pod koniec miesiąca. Zaistniałe deficyty nie zależały jedynie od grubości portfela, lecz wynikały też z notorycznego braku towarów. Na stołach królowały przeto potrawy przyrządzone z kilku elementarnych składników, np. z ziemniaków i produktów mącznych, niekiedy urozmaicone mięsem. Niektóre z nich były doprawdy wyśmienite. Gorzej, gdy zabrakło także mięsa. Albo cukru. Wtedy nawet nie można było przyrządzić zupy „Nic”, owianej kultem przez apologetów PRL.

Stara anegdota opowiada, jak swojego czasu pewna kucharka, pozbawiona cukru, mimo to postanowiła przygotować wspomnianą zupę. Jej goście nie zauważyli, że czegoś brakuje. Podobnie było wówczas z mediami. Nigdy do końca nie wiedzieliśmy, co z docierającej do nas rzeczywistości było prawdą, a co sowiecką dezinformacją. Zbyt często nie dostrzegaliśmy, gdy czegoś brakowało. Było minęło? Gdzie tam.

 

"Berliner Zeitung" jak "Komsomolskaja Prawda"

Mieszkańcy stolicy Niemiec, uchodzących za kolebkę nowoczesności i pierwowzór idei rządów prawa (!), bywają dziś „cywilizowani” w podobny sposób. W dobie internetu „Berliner Zeitung” nie może wprawdzie kłamać równie bezczelnie jak „Komsomolskaja Prawda”, choć metody fałszowania obrazu rzeczywistości są łudząco podobne. Informacja o decyzji berlińskiego ratusza, który w przyszłości nie chce już publikować danych o pochodzeniu dzieci w szkołach, przemknęła przez media niemal niezauważona. Przysłoniły ją relacje z briefingu szefowej MSW Nancy Faeser, która wezwała Europę do utworzenia koalicji państw, skorych do przyjęcia większej liczby migrantów. 

Codziennie jako ważne wiadomości trafiają do niemieckich dzienników informacje, że ten lub inny żołnierz „odesłał” migrantów z powrotem na Białoruś, podczas gdy tak istotna dla wielu rodziców decyzja socjalistycznego rządu w Berlinie pojawiła się tylko w medialnych zajawkach. Po czym niepostrzeżenie się rozpłynęła, zanim zdążyła pojawić się w ustach polityków opozycji. 

Nowa burmistrz Franziska Giffey zasiada w stołecznym ratuszu zaledwie od kilku tygodni. Marzeń o wielkiej polityce nie zdołał jej nawet odebrać zarzut o popełnienie plagiatu. Co prawda straciła tytuł doktora i stanowisko w rządzie Angeli Merkel, ale zrozumiała, że trwałą siłę buduje się na wpływach w stolicy. Przez jakiś czas sama tkwiła w szoku, wywołanym rozmiarami obojętności wyborców wobec jej naukowej nierzetelności. Szybko się jednak otrząsnęła i rozpoczęła swój „długi marsz” przez berlińskie instytucje.

 

Do tej wiedzy berlińscy rodzice nie będą już mieli prawa

Za decyzją o końcu udostępniania informacji dotyczących języków, jakimi posługują się dzieci w swoich rodzinnych domach, stoi rzekomo wzniosły cel. Szukając odpowiedniej szkoły dla swojej pociechy niemieccy rodzice nie mają się już kierować liczbą uczniów o obcym pochodzeniu. Jednym z założeń zawartych w umowie koalicyjnej lewicowych włodarzy jest „wyrównanie szans edukacyjnych”. W ostatnich tygodniach Franziska Giffey wielokrotnie zaznaczała, że ocena szkoły pod kątem liczby uczęszczających do niej obcokrajowców spełnia znamiona „dyskryminacji”.

Kłopot polega na tym, że chwalebny cel socjaldemokratki wpisuje się w szerszą kampanię „niwelowania różnic”, epatującą antyrasistowskim bełkotem, spotykanym częstokroć w USA. Najnowszy zabieg „czerwono-czerwono-zielonej” koalicji w Berlinie rozmywa pojęcie „dyskryminacji”. Owszem, wysoka liczba dzieci z rodzin migrantów wcale nie musi zaniżać poziomu nauczania w danej szkole. W niektórych „trudnych” dzielnicach obcokrajowcy nawet go podnoszą (o tym teraz już się też nie dowiemy). Tyle tylko, że w większości jest dokładnie odwrotnie, zwłaszcza tam, gdzie dorośli korzystają z rozbudowanego do absurdu systemu zasiłków. I dlatego rodzice mają prawo wiedzieć, gdzie wysyłają swoje dziecko, które być może nie zawsze jest gotowe do podjęcia się misji „nawrócenia” rówieśnika. Istnieje cały katalog politycznych rozwiązań, mogących zmienić ową lekceważoną latami sytuację. W każdym razie brak transparentności jest krokiem w złym kierunku. Podobnie zresztą jak sposób, w jaki berlińska prasa poinformowała o decyzji ratusza. W „medialnej zupie” zabrakło cukru... i nikt tego nie zauważył. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe