[Tylko u nas] Przed KPRM stanie pocztowe miasteczko? "Przed nami rozmowy ostatniej szansy"
- Czego dotyczy spór zbiorowy w Poczcie Polskiej?
- Jest to spór, który można powiedzieć, że w większości elementów formalnych został wyczerpany w 2019 roku. Wystąpiliśmy wtedy z postulatem podwyższenia wynagrodzeń o 500 zł brutto dla osób objętych układem zbiorowym pracy. Odbyliśmy długie i żmudne negocjacje, które nie przyniosły pozytywnego rozwiązania. Potem mieliśmy mediacje, które też zakończyły się protokołem rozbieżności. Nosiliśmy się więc z myślą skierowania całego problemu do arbitrażu. Planowaliśmy rozpocząć go w marcu 2020 roku. Jednak wówczas pojawiła się pandemia. Dlatego uznaliśmy, że może trzeba dać też pracodawcy czas na zastanowienie się. W międzyczasie zmienił się zarząd Poczty Polskiej i cały układ właścicielski. Teraz mamy jednego właściciela i jest nim Ministerstwo Aktywów Państwowych, którego przedstawicielem jest pan Jacek Sasin, natomiast opiekunem, któremu powierzono Pocztę jest minister Andrzej Śliwka. Wydaje się, że akurat oni obydwaj wiedzą nad czym trzeba pracować. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli chodzi o rozmowy z Zarządem, to uznaliśmy, że wszystkie procedury zostały wykonane już wcześniej, więc pozostaje nam tylko zrobienie referendum strajkowego. Doszliśmy już bowiem do absurdalnej sytuacji, że około 70 proc. pracowników Poczty Polskiej zarabia najniższą krajową. Prezes zarządu, podczas rozmów przyznaje nam rację, natomiast pieniędzy na podwyżki i tak od władzy nie ma. Stąd pojawił się pomysł strajku.
- Jak on będzie wyglądał?
- Chcemy, żeby nasz protest wybrzmiał medialnie, dlatego planujemy zrobić pikietę przed siedzibą człowieka, który ma moc sprawczą. Myślę, że taką osobą jest Jarosław Kaczyński. Na 18 października zaplanowaliśmy więc protest przed siedzibą PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Ale to dopiero początek. Potem planujemy rozbicie pocztowego miasteczka przed kancelarią Rady Ministrów. Wcześniej, bo 12 października odbędzie się spotkanie ostatniej szansy. Jeśli nie zakończy się ono podpisaniem porozumienia kończącego spór zbiorowy, to wówczas rozpoczynamy naszą akcję. Wydaje mi się, że prezes zarządu firmy jest naprawdę człowiekiem, z którym liczą się nasi politycy. I mimo wszystko miałbym nadzieje na to, że nie będzie musiało dojść do naszego happeningu. My bowiem nie protestujemy przeciwko rządowi, nie chcemy jego odwołania. Domagamy się jedynie podwyżek. Straciliśmy już cierpliwość.