Paweł Jędrzejewski: Joe Biden potrzebował sukcesu - "błąd" armii, wśród ofiar siedmioro dzieci

Generał nazwał to "strasznym błędem". Wśród tych dziesięciorga zabitych cywilów było aż siedmioro dzieci.
Joe Biden Paweł Jędrzejewski: Joe Biden potrzebował sukcesu -
Joe Biden / EPA/Yuri Gripas / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Po zamachu terrorystycznym koło lotniska w Kabulu 26 sierpnia, gdzie zginęło kilkudziesięciu Afgańczyków i 13 żołnierzy amerykańskich, prezydent Joe Biden, któremu wszystko sypało się z rąk, postanowił udawać, że panuje nad sytuacją. Stanowczo oświadczył przed kamerami telewizyjnymi wszystkich wielkich stacji: "Nie wybaczymy. Nie zapomnimy. Wytropimy Was i zapłacicie za to cenę". Według Białego Domu, Joe Biden osobiście wydał rozkaz przeprowadzenia ataku odwetowego. Rakietą wysłaną spoza terenu Afganistanu zabito wówczas dwóch "planistów" ataku. Jednak nigdy nie ujawniono, kim byli. Nie podano o nich żadnych szczegółów. Skąd więc wiedziano, że to autorzy zamachu w Kabulu? Logiczny wniosek: nie musieli w ogóle istnieć. Wiele wskazywało, że był to jedynie grubymi nićmi szyty propagandowy chwyt - fake news wyprodukowany przez armię i rzucony skompromitowanemu prezydentowi jako koło ratunkowe.

Ale Bidenowi najwyraźniej było tego za mało. Potrzebny był mu natychmiastowy sukces militarny. Nie tylko atak odwetowy, ale działania ratujące życie Amerykanów. Czyli Biden jako zbawca. Nie trzeba było na to długo czekać. 29 sierpnia Pentagon z dumą i satysfakcją ogłosił, że kolejny atak ISIS na lotnisko w Kabulu został udaremniony dzięki bezbłędnej działalności amerykańskiego wywiadu i imponującym możliwościom technicznym armii amerykańskiej. Terroryści, którzy za moment mieli dokonać zamachu na kolejnych żołnierzy amerykańskich, zostali zabici przy pomocy precyzyjnego ataku z powietrza.

Nie wierzyłem w to od momentu ogłoszenia tej wiadomości. Wywiad amerykański, który nie był w stanie przewidzieć ani spektakularnego zwycięstwa Talibów, ani błyskawicznego upadku Kabulu, ani zamachu z 26 sierpnia, a rzekomo potrzebował zaledwie kilku godzin do wykrycia jego "planistów", to nie jest instytucja godna zaufania. Nie wierzyłem w ten rzekomy sukces i czekałem, aż prawda wyjdzie na jaw.

Stało się to wczoraj. Mimo, że Pentagon, Minister Obrony i Biały Dom przez prawie trzy tygodnie podtrzymywali wersję wspaniałego sukcesu akcji uniemożliwiającej przeprowadzenie zamachu terrorystycznego, prawda jednak została ujawniona. Jednak tylko dlatego, że dziennikarze New York Times dotarli do niej już przed kilkoma dniami i nie dało się dalej kłamać.

Szef Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA generał Frank McKenzie wyznał publicznie prawdę i jest ona przerażająca. Wskutek ataku dronem na cel w Kabulu zginęło dziesięcioro cywilów. Generał nazwał to "strasznym błędem". Informacja w polskich mediach na ten temat, przekazana przez portal gazeta.pl, pomija tragiczny fakt, że wśród tych dziesięciorga zabitych cywilów było aż siedmioro dzieci.

Okazuje się - powiedział generał McKenzie - ze stuprocentową pewnością, że ludzie zabici w amerykańskim ataku nie mieli nic wspólnego ani z terroryzmem, ani z ISIS, że byli całkowicie niewinni, że w ich samochodzie nie było ani broni, ani materiałów wybuchowych. Były tam jedynie pojemniki z wodą, które kierowca, Zamairi Akmadhi - pracownik pomocy humanitarnej - zabrał z miejsca pracy do domu dla swojej rodziny. A przy samochodzie były dzieci, które wybiegły ojcu i wujkowi naprzeciw. 

Ta tragedia ujawnia w okrutny sposób, jak działa amerykański, upolityczniony wywiad, jak działa amerykańska upolityczniona armia, gdy prezydent Biden potrzebuje błyskawicznego sukcesu. Gdy generałowie chcą się przed nim wykazać i oczekują od swoich podwładnych natychmiastowych rezultatów. Za wszelką cenę.

Co gorsze, fakt zabicia niewinnych ludzi, wskazuje wyraźnie, że groźba drugiego zamachu terrorystycznego była najprawdopodobniej kłamstwem. Bo skoro zabici ludzie nie planowali żadnego zamachu, to znaczy, że prawdziwym terrorystom nikt w dokonaniu zamachu nie przeszkodził. Gdyby go rzeczywiście planowali, to mogli go z powodzeniem przeprowadzić. A zamachu przecież nie było. Wniosek: najprawdopodobniej nie było planujących go terrorystów. Inaczej mówiąc: dla ratowania Bidena wymyślono groźbę zamachu terrorystycznego, po to, aby temu wymyślonemu zamachowi spektakularnie zapobiec. Czyli kłamstwo na kłamstwie. I dziesięć niewinnych ofiar. Do zabicia których amerykańska armia przyznała się dopiero przyparta do muru przez media.

Powstaje tylko pytanie: dlaczego zabito tych niewinnych ludzi, te dzieci? Czyżby wywiad amerykański nie mógł wskazać do "odstrzału" jakichś prawdziwych terrorystów, co z tego, że akurat nieplanujących drugiego zamachu w okolicy kabulskiego lotniska?

Odpowiedź może być chyba tylko jedna: wywiad amerykański najwyraźniej nie ma pojęcia kim ci prawdziwi terroryści są i gdzie oni są. Pracowników tej instytucji, kosztującej amerykańskiego podatnika miliardy dolarów rocznie, chroni od dawna brak jakiejkolwiek odpowiedzialności. A ta akcja ratowania autorytetu prezydenta Bidena prawie im się udała. Byli tak blisko sukcesu. Dzięki nim Joe Biden mógłby przejść do historii jako prezydent, który zapobiegł drugiemu zamachowi terrorystycznemu w Kabulu. Jednak nic z tego nie wyszło i przejdzie do niej tak, jak na to zasługuje. Czyli jako skrajnie nieudolny polityk, który katastrofalnym sposobem wyjścia z Afganistanu skompromitował w kilka tygodni Stany Zjednoczone jak żaden z jego poprzedników w historii.


 

POLECANE
Nie żyje Stanisław Soyka gorące
Nie żyje Stanisław Soyka

Media obiegła informacja o śmierci Stanisława Soyki. Stanisław Soyka miał dziś wystąpić w Sopocie podczas Top of the Top Festival.

Do Kanału Zero dodzwonił się... Karol (Nawrocki) z Gdańska z ostatniej chwili
Do Kanału Zero dodzwonił się... "Karol (Nawrocki) z Gdańska"

W czwartek wieczorem podczas rozmowy Roberta Mazurka z Pawłem Szeferenakerem do Kanału Zero dodzwonił się niecodzienny widz. – Dobry wieczór Karol z Gdańska, wykonujący obowiązki wobec Państwa Polskiego z wielką przyjemnością i zaszczytem w Warszawie – rozpoczął.

Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie tylko u nas
Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie

W sierpniu tego roku Amy Hamm, kanadyjska pielęgniarka z Kolumbii Brytyjskiej, została zawieszona na miesiąc w swojej pracy i obciążona kosztami postępowania w wysokości blisko 94 000 dolarów przez Kolegium Pielęgniarek i Położnych Kolumbii Brytyjskiej (British Columbia College of Nurses and Midwives). Decyzja ta jest wynikiem wieloletniego dochodzenia, które rozpoczęło się w 2020 roku i dotyczyło jej publicznych wypowiedzi na temat tożsamości płciowej. W prostych słowach: pielęgniarka nigdy nie skrzywdziła swoich pacjentów, nie popełniła żadnego przestępstwa, ale została uznana za “transfobkę” i będzie teraz surowo karana!

W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć. Znamienne słowa Trumpa z ostatniej chwili
"W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć". Znamienne słowa Trumpa

Prezydent USA Donald Trump ocenił, że "w ciągu dwóch tygodni" będzie wiadomo, co dalej z pokojem w Ukrainie. Dodał, że jeśli nie będzie postępu, możliwe, że potrzebna będzie "inna taktyka".

Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream z ostatniej chwili
Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream

Włoska policja zatrzymała obywatela Ukrainy podejrzanego o koordynację ataków na gazociągi Nord Stream 1 i 2 – poinformowała w czwartek niemiecka prokuratura generalna. Zarzuca mu się m.in. doprowadzenie do eksplozji i sabotaż.

Grafzero: Kiedy będziesz gotowy, idź Wojciech Gunia - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Kiedy będziesz gotowy, idź" Wojciech Gunia - recenzja

W dzisiejszym filmie zapraszam Was do świata polskiej literatury grozy. „Kiedy będziesz gotowy, idź” to najnowsza książka Wojciecha Guni – autora, który od lat buduje unikalną pozycję w nurcie weird fiction i polskiego horroru.

Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów z ostatniej chwili
Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów

Atmosfera stawała się nieznośna. W gęstym powietrzu można było siekierę powiesić. Mijały kolejne sekundy. Sekundy łączyły się w minuty, a minuty w kwadranse. Te zaś stawały się godzinami, dniami, tygodniami…

Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów z ostatniej chwili
Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów

– Nie będziemy odsyłać pacjentów do innych ośrodków – zadeklarowała w czwartek dyrektor szpitala w Koninie (woj. wielkopolskie) Krystyna Brzezińska.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Joe Biden potrzebował sukcesu - "błąd" armii, wśród ofiar siedmioro dzieci

Generał nazwał to "strasznym błędem". Wśród tych dziesięciorga zabitych cywilów było aż siedmioro dzieci.
Joe Biden Paweł Jędrzejewski: Joe Biden potrzebował sukcesu -
Joe Biden / EPA/Yuri Gripas / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Po zamachu terrorystycznym koło lotniska w Kabulu 26 sierpnia, gdzie zginęło kilkudziesięciu Afgańczyków i 13 żołnierzy amerykańskich, prezydent Joe Biden, któremu wszystko sypało się z rąk, postanowił udawać, że panuje nad sytuacją. Stanowczo oświadczył przed kamerami telewizyjnymi wszystkich wielkich stacji: "Nie wybaczymy. Nie zapomnimy. Wytropimy Was i zapłacicie za to cenę". Według Białego Domu, Joe Biden osobiście wydał rozkaz przeprowadzenia ataku odwetowego. Rakietą wysłaną spoza terenu Afganistanu zabito wówczas dwóch "planistów" ataku. Jednak nigdy nie ujawniono, kim byli. Nie podano o nich żadnych szczegółów. Skąd więc wiedziano, że to autorzy zamachu w Kabulu? Logiczny wniosek: nie musieli w ogóle istnieć. Wiele wskazywało, że był to jedynie grubymi nićmi szyty propagandowy chwyt - fake news wyprodukowany przez armię i rzucony skompromitowanemu prezydentowi jako koło ratunkowe.

Ale Bidenowi najwyraźniej było tego za mało. Potrzebny był mu natychmiastowy sukces militarny. Nie tylko atak odwetowy, ale działania ratujące życie Amerykanów. Czyli Biden jako zbawca. Nie trzeba było na to długo czekać. 29 sierpnia Pentagon z dumą i satysfakcją ogłosił, że kolejny atak ISIS na lotnisko w Kabulu został udaremniony dzięki bezbłędnej działalności amerykańskiego wywiadu i imponującym możliwościom technicznym armii amerykańskiej. Terroryści, którzy za moment mieli dokonać zamachu na kolejnych żołnierzy amerykańskich, zostali zabici przy pomocy precyzyjnego ataku z powietrza.

Nie wierzyłem w to od momentu ogłoszenia tej wiadomości. Wywiad amerykański, który nie był w stanie przewidzieć ani spektakularnego zwycięstwa Talibów, ani błyskawicznego upadku Kabulu, ani zamachu z 26 sierpnia, a rzekomo potrzebował zaledwie kilku godzin do wykrycia jego "planistów", to nie jest instytucja godna zaufania. Nie wierzyłem w ten rzekomy sukces i czekałem, aż prawda wyjdzie na jaw.

Stało się to wczoraj. Mimo, że Pentagon, Minister Obrony i Biały Dom przez prawie trzy tygodnie podtrzymywali wersję wspaniałego sukcesu akcji uniemożliwiającej przeprowadzenie zamachu terrorystycznego, prawda jednak została ujawniona. Jednak tylko dlatego, że dziennikarze New York Times dotarli do niej już przed kilkoma dniami i nie dało się dalej kłamać.

Szef Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA generał Frank McKenzie wyznał publicznie prawdę i jest ona przerażająca. Wskutek ataku dronem na cel w Kabulu zginęło dziesięcioro cywilów. Generał nazwał to "strasznym błędem". Informacja w polskich mediach na ten temat, przekazana przez portal gazeta.pl, pomija tragiczny fakt, że wśród tych dziesięciorga zabitych cywilów było aż siedmioro dzieci.

Okazuje się - powiedział generał McKenzie - ze stuprocentową pewnością, że ludzie zabici w amerykańskim ataku nie mieli nic wspólnego ani z terroryzmem, ani z ISIS, że byli całkowicie niewinni, że w ich samochodzie nie było ani broni, ani materiałów wybuchowych. Były tam jedynie pojemniki z wodą, które kierowca, Zamairi Akmadhi - pracownik pomocy humanitarnej - zabrał z miejsca pracy do domu dla swojej rodziny. A przy samochodzie były dzieci, które wybiegły ojcu i wujkowi naprzeciw. 

Ta tragedia ujawnia w okrutny sposób, jak działa amerykański, upolityczniony wywiad, jak działa amerykańska upolityczniona armia, gdy prezydent Biden potrzebuje błyskawicznego sukcesu. Gdy generałowie chcą się przed nim wykazać i oczekują od swoich podwładnych natychmiastowych rezultatów. Za wszelką cenę.

Co gorsze, fakt zabicia niewinnych ludzi, wskazuje wyraźnie, że groźba drugiego zamachu terrorystycznego była najprawdopodobniej kłamstwem. Bo skoro zabici ludzie nie planowali żadnego zamachu, to znaczy, że prawdziwym terrorystom nikt w dokonaniu zamachu nie przeszkodził. Gdyby go rzeczywiście planowali, to mogli go z powodzeniem przeprowadzić. A zamachu przecież nie było. Wniosek: najprawdopodobniej nie było planujących go terrorystów. Inaczej mówiąc: dla ratowania Bidena wymyślono groźbę zamachu terrorystycznego, po to, aby temu wymyślonemu zamachowi spektakularnie zapobiec. Czyli kłamstwo na kłamstwie. I dziesięć niewinnych ofiar. Do zabicia których amerykańska armia przyznała się dopiero przyparta do muru przez media.

Powstaje tylko pytanie: dlaczego zabito tych niewinnych ludzi, te dzieci? Czyżby wywiad amerykański nie mógł wskazać do "odstrzału" jakichś prawdziwych terrorystów, co z tego, że akurat nieplanujących drugiego zamachu w okolicy kabulskiego lotniska?

Odpowiedź może być chyba tylko jedna: wywiad amerykański najwyraźniej nie ma pojęcia kim ci prawdziwi terroryści są i gdzie oni są. Pracowników tej instytucji, kosztującej amerykańskiego podatnika miliardy dolarów rocznie, chroni od dawna brak jakiejkolwiek odpowiedzialności. A ta akcja ratowania autorytetu prezydenta Bidena prawie im się udała. Byli tak blisko sukcesu. Dzięki nim Joe Biden mógłby przejść do historii jako prezydent, który zapobiegł drugiemu zamachowi terrorystycznemu w Kabulu. Jednak nic z tego nie wyszło i przejdzie do niej tak, jak na to zasługuje. Czyli jako skrajnie nieudolny polityk, który katastrofalnym sposobem wyjścia z Afganistanu skompromitował w kilka tygodni Stany Zjednoczone jak żaden z jego poprzedników w historii.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe