Dziennikarze Onetu nagrywali relację z granicy polsko-białoruskiej. Usłyszeli zarzuty

W czwartek prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Rozporządzenie zostało już opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia. Pas obejmuje 183 miejscowości - 115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim.
O wprowadzenie stanu wyjątkowego okres 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. Po białoruskiej stronie, w Usnarzu Górnym k. Krynek od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter „wojny hybrydowej”.
Dziennikarze z zarzutami
Jak informuje serwis Onet, dziennikarzowi Bartłomiejowi Bublewiczowi i operatorowi kamery udało się dostać „do niemal samej granicy w Usnarzu Górnym, gdzie koczuje grupa 32 migrantów”. Po drodze miał nie napotkać żadnego patrolu.
Według portalu, kiedy relacja wideo została opublikowana, z dziennikarzem skontaktował się rzecznik białostockiej policji. Poprosił, aby Bublewicz stawił się na komendzie w Hajnówce.
– W komendzie czekałem w asyście dwóch policjantów, nie wiedząc nawet dokładnie w jakim charakterze zostałem wezwany. Kiedy zaczęło się moje przesłuchanie, funkcjonariusze podeszli do samochodu, którym przyjechałem. Najpierw chcieli przeszukać pojazd, ale potem poprosili operatora o wydanie kart do kamer, na których utrwalone było nagranie – stwierdził.
Bublewicz, a także jego operator usłyszeli dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy przebywania na terenie objętym zakazem, drugi „utrwalania za pomocą środków technicznych” infrastruktury granicznej – przekazał serwis.