Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami

Najtrudniejszą misją nowego papieża będzie to, by wszyscy katolicy uznali go za swojego. W obliczu nadchodzącej schizmy to bardzo trudne i ważne zadanie.
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Pontyfikat 266. papieża właśnie się skończył. Papież Franciszek zostawił po sobie trudne dziedzictwo. Był nieszablonowy i zaskakiwał nawet największych progresistów. Ot, choćby wprowadził możliwość błogosławienia par homoseksualnych, ale nie wykreślił z grzechów wołających o pomstę do nieba grzechów sodomskich. Franciszek chronił godność osób homoseksualnych, które poszukują Boga, mówiąc jednocześnie na zamkniętym spotkaniu z włoskimi biskupami, że „włoskie seminaria i tak są już spedalone”, a chodziło o dopuszczenie homoseksualistów do seminariów duchownych. I bądź tu, katoliku, mądry. 

 

Ohyda – czy to już?

Oczywiście te przykłady to nic w porównaniu z Synodem o synodalności czy praktykowanym przez Franciszka dialogiem międzyreligijnym z kulminacyjnym uczczeniem figurki pogańskiego bóstwa Pachamamy. Wielu katolików głębiej zaangażowanych w życie duchowe nie mogło pozbyć się w tamtym momencie natrętnej myśli o „ohydzie spustoszenia” opisanej w Księdze Daniela i Ewangelii i pytało: „Czy to już, czy to na te czasy?”. Pytanie bardzo dramatyczne, bo odpowiedzi należałoby szukać w Watykanie właśnie, a ze Stolicy Apostolskiej zgorszenie to wyszło.

W pontyfikacie Franciszka było coś jeszcze trudnego do udźwignięcia dla katolików na serio zaangażowanych w życie Kościoła, co będzie miało konsekwencje po jego odejściu, to „samotłumaczenie się” i korzenie przed przedstawicielami innych religii w imię powszechnego „braterstwa” i dialogu wyrażonego m.in. w encyklice „Fratelli tutti”. W świecie, w którym silne tradycyjne, religijne i narodowe tożsamości spoza świata zachodniego przeżywają renesans i panuje wśród ich przedstawicieli moda na ich afirmację – jak choćby w islamie czy hinduizmie – chęć dialogu i braterstwa w wydaniu liberalnego, zeświecczonego skrzydła Kościoła katolickiego w praktyce prowadzi do podważania wiarygodności treści chrześcijańskiej i pcha Kościół w nieustanne kompromisy i przepraszanie. 

Te rozterki duchowe i moralne ciężkiego kalibru budzące niepokój wiernych na całym świecie będzie musiał rozwiązać kolejny następca św. Piotra. Na dodatek niejedną nieprzespaną noc spędzi na próbach sklejania coraz bardziej rozchodzącego się Kościoła, któremu grozi kolejna wielka schizma. Oś rozłamu dokonuje się w naszych czasach między Kościołem liberalnym i konserwatywnym.

 

Wielki rozłam

– Wszystko wskazuje na to, że są tylko dwie możliwe drogi przed Kościołem katolickim. Pierwsza to perspektywa schizmy, rozpadu i formalnego podziału. Takie ryzyko istnieje m.in. w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Słuchając w tych krajach kardynałów i biskupów reprezentujących katolicyzm konserwatywny i liberalny, można dojść do wniosku, że w ramach Kościoła katolickiego są już dzisiaj de facto dwa różne wyznania religijne. Niestety schizmy towarzyszą chrześcijaństwu od początku jego istnienia. Nikt nie powiedział, że nie może być nowych formalnych podziałów w Kościele katolickim. Druga opcja to anglikanizacja, czyli upodobnienie Kościoła katolickiego do tego, co się obecnie dzieje we wspólnotach anglikańskich czy episkopalnych na całym świecie. Ich specyfiką jest zachowanie różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła jako instytucji. Wydaje się, że obecnie ten model zaczyna być akceptowany wśród katolików w wielu krajach zachodnich – mówił w rozmowie z portalem Tysol.pl. ks. prof. Andrzej Kobyliński w 2023 roku. 

Pontyfikat papieża Franciszka stał się katalizatorem tych podziałów i je wyostrzył. Jego reformy, rewolucja w nauczaniu moralnym i doktrynalnym sprawiły, że przedstawiciele liberalnej wizji Kościoła nabrali wiatru w żagle, ale jednocześnie konserwatyści tym głośniej i z jeszcze większą determinacją walczą o zachowanie tradycyjnej nauki Kościoła sięgającej w wielu miejscach do czasów sprzed Soboru Watykańskiego II. Im więcej pomysłów na techno imprezy w kościołach czy mówienie o wielu drogach do zbawienia niekoniecznie w samym Kościele katolickim przez samych hierarchów kościelnych, tym popularniejsze stają się Msze trydenckie i ruchy antymodernistyczne i to w tak rozwiniętych krajach jak np. Stany Zjednoczone. 

 

Decentralizacja, anglikanizacja 

– Sądzę, że jednym z kluczy do zrozumienia kondycji Kościoła po Franciszku jest zagadnienie decentralizacji. Papież wraz ze swoim otoczeniem dokonał próby reformy Kościoła według zasad stosowanych w społeczeństwach świeckich. Przyjął zatem zasadę pomocniczości albo zasadę kompetencyjną jako regulującą kwestie wewnątrzkościelne. Centralnym wyrazem tej zasady był Synod o synodalności. To niewątpliwie ukoronowanie licznych wcześniejszych wysiłków papieża Franciszka. Zasada subsydiarności [pomocniczości – przyp. red.] wskazuje na podział kompetencji instytucji silniejszych i słabszych, przyzwalając na to, aby instytucje słabsze decydowały zgodnie ze swoimi uprawnieniami w sprawach, które leżą w ich zakresie. To jest zasada, która doskonale sprawdza się w przestrzeni państwa, przedsiębiorstwa, relacji państwa i rodziny, wspólnoty międzynarodowej i państwowej. Ale w przypadku Kościoła zasada ta prowadzi – mówiąc najkrócej – do konstatacji, którą wyraził na początku pontyfikatu Franciszka kardynał Reinhard Marx, mówiąc „nie jesteśmy filią Rzymu”. Za tym stwierdzeniem kryje się przypisanie całkowitej suwerenności i niezależności Kościołom lokalnym. Synod o synodalności wprowadził sugestię, że takie działania decyzyjne – także w kwestiach dyscypliny sakramentalnej, dyscypliny liturgicznej czy autorytetu kościelnego – mogą przysługiwać wspólnotom mniejszym, lokalnym. To oczywiście powoduje zupełną zmianę wizerunku Kościoła. To zmiany idące tak daleko, że można się zastanawiać, czy mamy do czynienia z Kościołem – jednym, świętym, powszechnym i katolickim – czy ze zbiorem Kościołów lokalnych, a mówiąc bardziej drastycznie – z Kościołami schizmatyckimi? – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz. 

Franciszek świadom nadchodzącej wielkiej schizmy nie próbował łączyć obu nurtów w Kościele, lecz w sposób jawny, a nawet demonstracyjny postawił na Kościół liberalny, „otwarty”. Bardzo świadomie sprawił, że dziś w Kolegium Kardynalskim prawie wszyscy kardynałowie kojarzeni są z kierunkiem liberalnym w Kościele. Toteż umownie konserwatywna część katolików posuwa się nawet do stwierdzeń, że nadchodzące konklawe mające wybrać nowego papieża i tak jest nie o nich. „Kogokolwiek by nie wybrali, i tak doktrynalnie i moralnie będzie to człowiek orbitujący wokół tego, co zostawił Franciszek. Mafia z Sankt Gallen tylko się umocniła” – słychać z przekąsem ze środowisk katolickich intelektualistów pamiętających dobre czasy Jana Pawła II. „Mafia z Sankt Gallen” to umowna nazwa grupy liberalnych, wysokich rangą i wpływowych duchownych, którzy od połowy lat 90. spotykali się w Sankt Gallen w Szwajcarii, by lobbować swoje reformy m.in. poprzez wpływ na głosowanie w kolejnych konklawe.

„Jednym z najważniejszych obowiązków chrześcijańskiego teologa jest powiązanie objawionych danych o chrześcijańskiej prawdzie, którą zgodnie ze swą wiarą musi on uważać za ostateczną, absolutną i zasadniczo niezmienną z niekompletnym, relatywnym i stale zmieniającym się intelektualnym zrębem świata, w którym żyje” – pisał Eric Lionel Mascall, anglikański, notabene, teolog w książce „Sekularyzacja chrześcijaństwa”.

Następca papieża Franciszka na Tronie Piotrowym będzie musiał się zmierzyć z tym wyzwaniem. Czy będzie go stać na radykalizm ewangeliczny i zderzenie ze światem zgodnie ze słowami samego Chrystusa, że Kościół to także „Znak, któremu sprzeciwiać się będą” oraz „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził”? Wśród potencjalnych następców papieża typowanych przez światowe media trudno znaleźć kogoś, kto zdecydowałby się na taką drogę.

Atrakcyjna i godna pochwały Franciszkowa wizja Kościoła jako „szpitala polowego, w którym każdemu udziela się pomocy” nie może jednocześnie stanowić pokusy, by przypodobać się wszystkim. Jeden z najsłynniejszych religioznawców naszych czasów Peter Berger pisał ponad trzy dekady temu: „Dla mieszkańców każdego poszczególnego świata religijnego coraz trudniejsze staje się przebywanie we współczesnym społeczeństwie”. Skoro coraz trudniejsze staje się życie zwykłych wyznawców w ponowoczesnym społeczeństwie, to co dopiero powiedzieć o głowie Kościoła katolickiego. 

 

Jakie wyzwania stoją przed nowym papieżem?

Nowy papież szukający odpowiedzi na pytanie, jak żyć według niezmiennej ze swej istoty Ewangelii w zmiennym ze swej istoty świecie, będzie musiał dokonać ekwilibrystyki, by Łódź Piotrowa nie rozszczelniła się jeszcze bardziej i nie wypadali z niej kolejni wierni. Chrześcijanie, i jak się okazuje nie tylko katolicy, oczekują od papieża nie tylko jako człowieka, ale także jako instytucji, by był gotów bronić niezmiennej i absolutnej prawdy chrześcijańskiej w coraz bardziej płynnej rzeczywistości. 

– Trzeba pamiętać, że rolą następcy świętego Piotra jest umacnianie braci w wierze. W tym działaniu znajduję klucz do przezwyciężenia podziałów. Pozwolę sobie przypomnieć, że wielki pontyfikat świętego Jana Pawła II rozpoczął się od powtórzenia słów świętego Piotra spod Cezarei Filipowej – Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. To mocą tego wyznania wiary papież zawołał o wyzbycie się lęku i otwarcie drzwi Chrystusowi. To mocą tej wiary pozwalał nam przekroczyć próg nadziei. Niezależnie od prób dewastacji pamięci o tym pontyfikacie nie wolno nam zapomnieć, że to po śmierci Jana Pawła II rozległy się jedyne w ogarnianych przez naszą pamięć dziejach Kościoła wołania: „Santo subito!” Papież, który zasiada na Stolicy Piotrowej, bezwzględnie musi być człowiekiem głębokiej wiary i człowiekiem jawnego dążenia do świętości – tłumaczy ks. prof. Bortkiewicz.


 

POLECANE
Energetyczny kryzys na południu Francji. 160 tys. domów bez prądu z ostatniej chwili
Energetyczny kryzys na południu Francji. 160 tys. domów bez prądu

W sobotni poranek w południowo-wschodniej Francji doszło do poważnej awarii energetycznej, która pozbawiła prądu około 160 tysięcy gospodarstw domowych w regionie Alpes-Maritimes. Zakłócenia dotknęły również Festiwal Filmowy w Cannes, którego finałowy dzień musiał być ratowany z pomocą agregatu prądotwórczego.

Nowe zagrożenie na Bałtyku? Finlandia alarmuje o ruchach Rosji pilne
Nowe zagrożenie na Bałtyku? Finlandia alarmuje o ruchach Rosji

Ostatnie incydenty na Morzu Bałtyckim i Zatoce Fińskiej pokazują, że w działaniach Rosji pojawiają się nowe elementy z wykorzystaniem sił zbrojnych, które "zwiększają napięcia w regionie" – powiedział w sobotę szef resortu obrony Antti Hakkanen.

Załamanie formy Świątek? Ekspert ujawnia, co poszło nie tak Wiadomości
Załamanie formy Świątek? Ekspert ujawnia, co poszło nie tak

Iga Świątek wraca na korty Rolanda Garrosa, gdzie rok temu sięgnęła po tytuł. Tym razem jednak nie będzie łatwo - forma Polki nie jest bowiem najlepsza, a turniejowa drabinka wygląda na wyjątkowo trudną.

Szpital w Oleśnicy: Chlorek potasu podawaj aż serce przestanie bić, bo będzie uciekać z ostatniej chwili
Szpital w Oleśnicy: "Chlorek potasu podawaj aż serce przestanie bić, bo będzie uciekać"

"Nasz Dziennik" przytoczył wstrząsającą relację położnej, pani Magdy, opisującej zdarzenia, jakie miały miejsce w szpitalu w Oleśnicy. – Tam zabijanie dzieci traktuje się jak zwyczajne świadczenie medyczne. Poziom znieczulenia lekarzy i położnych poraża - opisuje położna.  

Polak doceniony przez NASA. Uwiecznił niecodzienne zjawisko Wiadomości
Polak doceniony przez NASA. Uwiecznił niecodzienne zjawisko

Astrofotograf Marcin Rosadziński otrzymał tytuł najlepszego fotografa Drogi Mlecznej w 2025 r. Jego zdjęcie przedstawiające Drogę Mleczną nad skalistym wzgórzem na Maderze zostało ocenione najwyżej spośród ponad 6000 fotografii nadesłanych z całego świata.

Zemsta sprzedawczyni pierogów. Zginęło 40 gangsterów Wiadomości
Zemsta sprzedawczyni pierogów. Zginęło 40 gangsterów

40 gangsterów nie żyje - w ten sposób mieszkanka Haiti postanowiła pomścić śmierć członków swojej rodziny. Kobieta zajmowała się sprzedażą odmiany pierożków, które należą do tamtejszych przysmaków. Haitanka otruła nimi przestępców. 

Telewizja żegna legendę. Nie żyje znany reżyser Wiadomości
Telewizja żegna legendę. Nie żyje znany reżyser

Jeff Margolis, znany reżyser telewizyjny, zmarł 23 maja w Nashville. Miał 78 lat. Przez ponad 40 lat tworzył największe gale telewizyjne - reżyserował m.in. Oscary, Emmy, Złote Globy i SAG Awards.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

W związku z zaplanowanym na sobotę Biegiem Ulicą Piotrkowską część ulic w centrum Łodzi zostanie tymczasowo zamknięta. Swoje trasy zmienią także autobusy i tramwaje MPK.

Sebastian M. zatrzymany w ZEA. Był ścigany ws. wypadku, w którym zginęła rodzina z ostatniej chwili
Sebastian M. zatrzymany w ZEA. Był ścigany ws. wypadku, w którym zginęła rodzina

Informację o zatrzymaniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Sebastiana M. przekazał minister MSWiA, Tomasz Siemoniak. Zatrzymany to kierowca, jest podejrzany o spowodowanie wypadku, w którym zginęli rodzice i dziecko. Sąd Najwyższy ZEA wcześniej dopuścił możliwość ekstradycji.

Wyzwanie dla Trzaskowskiego. Nawrocki: Zbadajmy, czy w naszych organizmach są narkotyki z ostatniej chwili
Wyzwanie dla Trzaskowskiego. Nawrocki: Zbadajmy, czy w naszych organizmach są narkotyki

Karol Nawrocki rzucił wyzwanie Rafałowi Trzaskowskiemu. Kandydat popierany przez PiS wezwał Rafała Trzaskowskiego, by obydwaj poddali się testom medycznym i zbadali . - Dzisiaj opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jaki jest nasz stan zdrowia i jakie są substancje w naszych organizmach - stwierdził. Jednym z badań miałby być test na obecność narkotyków.

REKLAMA

Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami

Najtrudniejszą misją nowego papieża będzie to, by wszyscy katolicy uznali go za swojego. W obliczu nadchodzącej schizmy to bardzo trudne i ważne zadanie.
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie Kościół po Franciszku. Nowy papież stanie przed wieloma wyzwaniami
Zmarły papież Franciszek podczas wizyty w Kazachstanie / Wikipedia CC BY-SA 4.0 / Yakov Fedorov

Pontyfikat 266. papieża właśnie się skończył. Papież Franciszek zostawił po sobie trudne dziedzictwo. Był nieszablonowy i zaskakiwał nawet największych progresistów. Ot, choćby wprowadził możliwość błogosławienia par homoseksualnych, ale nie wykreślił z grzechów wołających o pomstę do nieba grzechów sodomskich. Franciszek chronił godność osób homoseksualnych, które poszukują Boga, mówiąc jednocześnie na zamkniętym spotkaniu z włoskimi biskupami, że „włoskie seminaria i tak są już spedalone”, a chodziło o dopuszczenie homoseksualistów do seminariów duchownych. I bądź tu, katoliku, mądry. 

 

Ohyda – czy to już?

Oczywiście te przykłady to nic w porównaniu z Synodem o synodalności czy praktykowanym przez Franciszka dialogiem międzyreligijnym z kulminacyjnym uczczeniem figurki pogańskiego bóstwa Pachamamy. Wielu katolików głębiej zaangażowanych w życie duchowe nie mogło pozbyć się w tamtym momencie natrętnej myśli o „ohydzie spustoszenia” opisanej w Księdze Daniela i Ewangelii i pytało: „Czy to już, czy to na te czasy?”. Pytanie bardzo dramatyczne, bo odpowiedzi należałoby szukać w Watykanie właśnie, a ze Stolicy Apostolskiej zgorszenie to wyszło.

W pontyfikacie Franciszka było coś jeszcze trudnego do udźwignięcia dla katolików na serio zaangażowanych w życie Kościoła, co będzie miało konsekwencje po jego odejściu, to „samotłumaczenie się” i korzenie przed przedstawicielami innych religii w imię powszechnego „braterstwa” i dialogu wyrażonego m.in. w encyklice „Fratelli tutti”. W świecie, w którym silne tradycyjne, religijne i narodowe tożsamości spoza świata zachodniego przeżywają renesans i panuje wśród ich przedstawicieli moda na ich afirmację – jak choćby w islamie czy hinduizmie – chęć dialogu i braterstwa w wydaniu liberalnego, zeświecczonego skrzydła Kościoła katolickiego w praktyce prowadzi do podważania wiarygodności treści chrześcijańskiej i pcha Kościół w nieustanne kompromisy i przepraszanie. 

Te rozterki duchowe i moralne ciężkiego kalibru budzące niepokój wiernych na całym świecie będzie musiał rozwiązać kolejny następca św. Piotra. Na dodatek niejedną nieprzespaną noc spędzi na próbach sklejania coraz bardziej rozchodzącego się Kościoła, któremu grozi kolejna wielka schizma. Oś rozłamu dokonuje się w naszych czasach między Kościołem liberalnym i konserwatywnym.

 

Wielki rozłam

– Wszystko wskazuje na to, że są tylko dwie możliwe drogi przed Kościołem katolickim. Pierwsza to perspektywa schizmy, rozpadu i formalnego podziału. Takie ryzyko istnieje m.in. w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Słuchając w tych krajach kardynałów i biskupów reprezentujących katolicyzm konserwatywny i liberalny, można dojść do wniosku, że w ramach Kościoła katolickiego są już dzisiaj de facto dwa różne wyznania religijne. Niestety schizmy towarzyszą chrześcijaństwu od początku jego istnienia. Nikt nie powiedział, że nie może być nowych formalnych podziałów w Kościele katolickim. Druga opcja to anglikanizacja, czyli upodobnienie Kościoła katolickiego do tego, co się obecnie dzieje we wspólnotach anglikańskich czy episkopalnych na całym świecie. Ich specyfiką jest zachowanie różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła jako instytucji. Wydaje się, że obecnie ten model zaczyna być akceptowany wśród katolików w wielu krajach zachodnich – mówił w rozmowie z portalem Tysol.pl. ks. prof. Andrzej Kobyliński w 2023 roku. 

Pontyfikat papieża Franciszka stał się katalizatorem tych podziałów i je wyostrzył. Jego reformy, rewolucja w nauczaniu moralnym i doktrynalnym sprawiły, że przedstawiciele liberalnej wizji Kościoła nabrali wiatru w żagle, ale jednocześnie konserwatyści tym głośniej i z jeszcze większą determinacją walczą o zachowanie tradycyjnej nauki Kościoła sięgającej w wielu miejscach do czasów sprzed Soboru Watykańskiego II. Im więcej pomysłów na techno imprezy w kościołach czy mówienie o wielu drogach do zbawienia niekoniecznie w samym Kościele katolickim przez samych hierarchów kościelnych, tym popularniejsze stają się Msze trydenckie i ruchy antymodernistyczne i to w tak rozwiniętych krajach jak np. Stany Zjednoczone. 

 

Decentralizacja, anglikanizacja 

– Sądzę, że jednym z kluczy do zrozumienia kondycji Kościoła po Franciszku jest zagadnienie decentralizacji. Papież wraz ze swoim otoczeniem dokonał próby reformy Kościoła według zasad stosowanych w społeczeństwach świeckich. Przyjął zatem zasadę pomocniczości albo zasadę kompetencyjną jako regulującą kwestie wewnątrzkościelne. Centralnym wyrazem tej zasady był Synod o synodalności. To niewątpliwie ukoronowanie licznych wcześniejszych wysiłków papieża Franciszka. Zasada subsydiarności [pomocniczości – przyp. red.] wskazuje na podział kompetencji instytucji silniejszych i słabszych, przyzwalając na to, aby instytucje słabsze decydowały zgodnie ze swoimi uprawnieniami w sprawach, które leżą w ich zakresie. To jest zasada, która doskonale sprawdza się w przestrzeni państwa, przedsiębiorstwa, relacji państwa i rodziny, wspólnoty międzynarodowej i państwowej. Ale w przypadku Kościoła zasada ta prowadzi – mówiąc najkrócej – do konstatacji, którą wyraził na początku pontyfikatu Franciszka kardynał Reinhard Marx, mówiąc „nie jesteśmy filią Rzymu”. Za tym stwierdzeniem kryje się przypisanie całkowitej suwerenności i niezależności Kościołom lokalnym. Synod o synodalności wprowadził sugestię, że takie działania decyzyjne – także w kwestiach dyscypliny sakramentalnej, dyscypliny liturgicznej czy autorytetu kościelnego – mogą przysługiwać wspólnotom mniejszym, lokalnym. To oczywiście powoduje zupełną zmianę wizerunku Kościoła. To zmiany idące tak daleko, że można się zastanawiać, czy mamy do czynienia z Kościołem – jednym, świętym, powszechnym i katolickim – czy ze zbiorem Kościołów lokalnych, a mówiąc bardziej drastycznie – z Kościołami schizmatyckimi? – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz. 

Franciszek świadom nadchodzącej wielkiej schizmy nie próbował łączyć obu nurtów w Kościele, lecz w sposób jawny, a nawet demonstracyjny postawił na Kościół liberalny, „otwarty”. Bardzo świadomie sprawił, że dziś w Kolegium Kardynalskim prawie wszyscy kardynałowie kojarzeni są z kierunkiem liberalnym w Kościele. Toteż umownie konserwatywna część katolików posuwa się nawet do stwierdzeń, że nadchodzące konklawe mające wybrać nowego papieża i tak jest nie o nich. „Kogokolwiek by nie wybrali, i tak doktrynalnie i moralnie będzie to człowiek orbitujący wokół tego, co zostawił Franciszek. Mafia z Sankt Gallen tylko się umocniła” – słychać z przekąsem ze środowisk katolickich intelektualistów pamiętających dobre czasy Jana Pawła II. „Mafia z Sankt Gallen” to umowna nazwa grupy liberalnych, wysokich rangą i wpływowych duchownych, którzy od połowy lat 90. spotykali się w Sankt Gallen w Szwajcarii, by lobbować swoje reformy m.in. poprzez wpływ na głosowanie w kolejnych konklawe.

„Jednym z najważniejszych obowiązków chrześcijańskiego teologa jest powiązanie objawionych danych o chrześcijańskiej prawdzie, którą zgodnie ze swą wiarą musi on uważać za ostateczną, absolutną i zasadniczo niezmienną z niekompletnym, relatywnym i stale zmieniającym się intelektualnym zrębem świata, w którym żyje” – pisał Eric Lionel Mascall, anglikański, notabene, teolog w książce „Sekularyzacja chrześcijaństwa”.

Następca papieża Franciszka na Tronie Piotrowym będzie musiał się zmierzyć z tym wyzwaniem. Czy będzie go stać na radykalizm ewangeliczny i zderzenie ze światem zgodnie ze słowami samego Chrystusa, że Kościół to także „Znak, któremu sprzeciwiać się będą” oraz „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził”? Wśród potencjalnych następców papieża typowanych przez światowe media trudno znaleźć kogoś, kto zdecydowałby się na taką drogę.

Atrakcyjna i godna pochwały Franciszkowa wizja Kościoła jako „szpitala polowego, w którym każdemu udziela się pomocy” nie może jednocześnie stanowić pokusy, by przypodobać się wszystkim. Jeden z najsłynniejszych religioznawców naszych czasów Peter Berger pisał ponad trzy dekady temu: „Dla mieszkańców każdego poszczególnego świata religijnego coraz trudniejsze staje się przebywanie we współczesnym społeczeństwie”. Skoro coraz trudniejsze staje się życie zwykłych wyznawców w ponowoczesnym społeczeństwie, to co dopiero powiedzieć o głowie Kościoła katolickiego. 

 

Jakie wyzwania stoją przed nowym papieżem?

Nowy papież szukający odpowiedzi na pytanie, jak żyć według niezmiennej ze swej istoty Ewangelii w zmiennym ze swej istoty świecie, będzie musiał dokonać ekwilibrystyki, by Łódź Piotrowa nie rozszczelniła się jeszcze bardziej i nie wypadali z niej kolejni wierni. Chrześcijanie, i jak się okazuje nie tylko katolicy, oczekują od papieża nie tylko jako człowieka, ale także jako instytucji, by był gotów bronić niezmiennej i absolutnej prawdy chrześcijańskiej w coraz bardziej płynnej rzeczywistości. 

– Trzeba pamiętać, że rolą następcy świętego Piotra jest umacnianie braci w wierze. W tym działaniu znajduję klucz do przezwyciężenia podziałów. Pozwolę sobie przypomnieć, że wielki pontyfikat świętego Jana Pawła II rozpoczął się od powtórzenia słów świętego Piotra spod Cezarei Filipowej – Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. To mocą tego wyznania wiary papież zawołał o wyzbycie się lęku i otwarcie drzwi Chrystusowi. To mocą tej wiary pozwalał nam przekroczyć próg nadziei. Niezależnie od prób dewastacji pamięci o tym pontyfikacie nie wolno nam zapomnieć, że to po śmierci Jana Pawła II rozległy się jedyne w ogarnianych przez naszą pamięć dziejach Kościoła wołania: „Santo subito!” Papież, który zasiada na Stolicy Piotrowej, bezwzględnie musi być człowiekiem głębokiej wiary i człowiekiem jawnego dążenia do świętości – tłumaczy ks. prof. Bortkiewicz.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe