Jan Tomaszewski ocenił wygrany mecz Polaków. „Sousa tego nie widział”

Polscy piłkarze wygrali w Warszawie z Albanią 4:1 w meczu eliminacji mistrzostw świata i awansowali na drugie miejsce w grupie.
Spotkanie na PGE Narodowy, gdzie biało-czerwoni wrócili po prawie dwóch latach i po raz pierwszy od dawna oglądało ich występ prawie 40 tys. widzów, dobrze podsumowuje stare piłkarskie porzekadło: "Wynik lepszy niż gra".
Albańczycy stworzyli więcej groźnych sytuacji, częściej strzelali na bramkę, ale zeszli z boiska wyraźnie pokonani. 70. gola w 123. występie w drużynie narodowej zdobył jej kapitan Robert Lewandowski, a pierwszego debiutujący w czwartek w kadrze Adam Buksa.
Lewandowski w drugiej połowie popisał się też pięknym i długim rajdem, który z bliska sfinalizował Grzegorz Krychowiak, a w końcówce wynik ustalił rezerwowy Karol Linetty.
Polacy awansowali na drugie miejsce w tabeli grupy I. Mają siedem punktów, podobnie jak Węgrzy, którzy przegrali w Budapeszcie z kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Anglią 0:4. Gospodarze wytrzymali napór wicemistrzów Europy tylko do przerwy, a wszystkie gole stracili w drugiej połowie.
Tomaszewski komentuje
Do meczu reprezentacji Polski odniósł się w rozmowie z dziennikiem „Super Express” legendarny bramkarz reprezentacji Polski, zdobywca trzeciego miejsca na mistrzostwach świata w 1974 roku Jan Tomaszewski. Byłemu zawodnikowi podobało się, że Sousa postawi na grę czterema obrońcami, jednak znalazł kilka elementów, które są do poprawy.
– My te trzy gole, nie licząc fajnie rozegranego stałego fragmentu gry na 1:0, strzeliliśmy po akcji prawą stroną. Lewa nie istniała. Przemysław Frankowski nie współpracował z Maciejem Rybusem, a chodzi o to, aby stwarzać zagrożenie. Z lewej strony nic się nie działo i Sousa tego nie widział – stwierdził.
Tomaszewski uważa również, że wpuszczenie Kamila Jóźwiaka na boisko było błędem: – Cofał się i grał jak piąty obrońca. System gry musi być oparty na wymianach, jeśli masz pięć zmian, to wymieniaj, ale jeden do jednego.