[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Czas na asertywne działania w aspekcie Trójmorza
Ten raport jest właśnie kolejnym dowodem na to, że dla krajów demokracji Zachodu ponad 111 milionów ludzi z Europy Wschodniej to obszar, który w ramach idei demokracji znów można „wrzucić pod autobus”, oby tylko interesy tych lepszych i mądrzejszych były respektowane. Jednak najbardziej irytująca w raporcie jest sugestia powołania biura Trójmorza najlepiej w Berlinie, Brukseli lub w Amsterdamie. Tak jakby to były geograficzne centra krajów wschodnioeuropejskich. Traktowanie krajów Europy Wschodniej ma dalej charakter postkolonialny i można zilustrować to zjawisko wieloma przykładami, z Nord Stream na czele. Nawet produkty żywnościowe różnią się jakością od tych sprzedawanych w Europie Zachodniej. Jak to się ma do hipokryzji słów o równości, prawach człowieka, praworządności i europejskich wartościach? Czy obywatele Europy Wschodniej mają być tylko obywatelami drugiej kategorii, słynnymi hydraulikami z plakatu promującego wejście Polski do Unii Europejskiej? Czy mamy być pełnoprawnymi obywatelami mającymi te same prawa w decydowaniu o swojej przyszłości? I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy. Suwerenność naszego państwa i jego prawdziwa niepodległość nigdy nie leży i nie będzie leżała w interesie obcego mocarstwa lub innych państw. Widzimy, jak administracja Bidena przygotowuje się do powierzenia swojej roli Niemcom w Europie. Jest to kolejny błąd demokratycznych administracji USA wobec Europy Wschodniej. Czas zrewidować polską politykę zagraniczną, czas grać na wielu fortepianach wraz z wariantem 17 plus 1. Od Skandynawii do Ankary rozciąga się obszar większy niż Trójmorze. Finowie z Estończykami chcą wybudować podmorski tunel komunikacyjny, mógłby on być przedłużeniem Via Carpatii. Z Warny do Istambułu też nie ma jeszcze właściwego połączenia. Trójmorze potrzebuje sekretariatu. Sekretariat trzeba powołać, i to jak najszybciej, z liderem na miarę dr. Jacka Bartosiaka, a nie ludzi partii politycznych. Nie ma to być Berlin, tylko dobrze skomunikowane miejsce w jednym z krajów Trójmorza. W końcu wracam do pomysłu promocji Trójmorza, o którym przeciętny Amerykanin nie ma żadnych informacji. Niezbędna jest 24-godzinna, anglojęzyczna telewizja, przedstawiająca istotne projekty i pokazująca sposoby i etapy ich realizacji. W poprzednich felietonach wspominałem moje kontakty z amerykańskimi politykami szczebla stanowego, którzy o Trójmorzu i wschodniej flance NATO nie wiedzą nic. Tę lukę trzeba jak najszybciej wypełnić, inwestując w końcu w propolski lobbing w USA. Nie możemy wierzyć „starszym i mądrzejszym”, bo oni nas po prostu ogrywają i w dodatku przestają to ukrywać. Artykuł red. Teresy Wójcik powinien jak najszybciej ukazać się w wersji angielskiej w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych.