M. Ossowski, red. nacz. "TS" Ze Stanów Zjednoczonych napłynęły nieco bardziej optymistyczne sygnały
Zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych postawiła Polskę w zupełnie nowej sytuacji geopolitycznej. Nadzieje na to, że nowa administracja w zasadniczych zrębach będzie kontynuowała politykę administracji Donalda Trumpa wobec Polski, okazały się w dużym stopniu płonne. Zdjęcie skutecznych sankcji z Nord Stream 2 i oferta nowego partnerstwa atlantyckiego złożona Niemcom stworzyły dla Polski zagrożenie powrotu do sytuacji, w której znajduje się pomiędzy niemieckim młotem a rosyjskim kowadłem.
Polscy rządzący przeszli przyspieszony kurs konieczności prowadzenia wielowektorowej polityki zagranicznej. Trudno powiedzieć, jaki miała na to wpływ bardzo owocna wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Turcji czy wizyta ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w Chinach, ale ze Stanów napłynęły nieco bardziej optymistyczne sygnały, czy to w sprawie Trójmorza, czy pod postacią słów byłej ambasador Mosbacher, która wyraziła obawę o „utratę Polski”, czy wreszcie w związku z możliwością zakupu dużej liczby najnowocześniejszej wersji czołgów Abrams.
To oczywiście dobrze, że pojawiają się nowe nadzieje i nowe możliwości, oby jednak przyspieszony kurs konieczności prowadzenia polityki wielowektorowej nie poszedł na marne.