[Felieton "TS"] Tomasz P. Terlikowski: To dopiero początek
Trzysta osiemdziesiąt sześć zgłoszonych spraw, z czego dziesięć procent uznano za zgłoszenia nieprawdziwe, to wierzchołek góry lodowej. I to nie dlatego, że ktoś teraz próbuje te sprawy ukrywać, ale dlatego, że przez dziesięciolecia nie wolno było o tym mówić. Osoby próbujące je zgłaszać zderzały się z murem wrogości, niechęci, a przynajmniej niewiary, a potem zamykały usta, i żeby móc jakoś żyć, wypierały dramat krzywdy w podświadomość. Teraz, gdy pierwsze ofiary zaczynają mówić o tym otwarcie, gdy wypłacane są pierwsze odszkodowania, mur milczenia powoli się rozpada i to będzie ośmielać kolejne ofiary. Wiele lat jednak jeszcze minie, zanim rzeczywiście poznamy skalę zjawiska. Wiele lat będzie też musiało minąć, zanim rzeczywiście Kościół w Polsce ruszy w ślady choćby Kościoła we Francji i powoła złożoną ze świeckich komisję, która zbada wszystkie te sprawy. A jeśli dodać do tego jeszcze inny problem, jakim jest wykorzystywanie bezbronnych/zależnych dorosłych – sióstr zakonnych czy kleryków – o czym w Polsce niemal się jeszcze nie mówi – to skala wyzwania, jakie nas czeka, stanie się pełna.
Zanim jednak to się stanie, warto zatrzymać się na moment na wnioskach płynących z tego, czego się dowiedzieliśmy. Pierwszym jest to, że – inaczej niż w poprzednich statystykach – liczba ofiar dziewczynek i chłopców rozkłada się pół na pół. Trudno z tak cząstkowych danych wyciągać jakieś daleko idące wnioski, ale… warto przypomnieć, że oznacza to także to, że wbrew narracji części środowisk prawicowych (także mojej sprzed kilku lat), nie da się sprowadzić problemu do kwestii lobby homoseksualnego. Liczba młodych księży, którzy dopuścili się takich przestępstw, i to w ostatnich latach, uświadamia też, że nie da się sprowadzić tego problemu do działalności bezpieki. Jego korzenie sięgają głębiej i niedojrzałość, klerykalizm, braki w formacji kleryków i młodych księży pokazują brak odpowiednich metod reagowania i kontroli.
Warto też sobie uświadomić, że rosnąca fala zgłoszeń będzie oznaczać również rosnącą falę procesów o zaniedbania dotyczących zarówno przełożonych zakonnych, jak i biskupów. Już teraz ukaranych zostało dziewięciu biskupów, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że liczba ta będzie wzrastać. Kolejni biskupi będą odwoływani i karani, i to także ci z pierwszych stron gazet. Wiele jeszcze przed nami. Najtrudniejsza będzie jednak zmiana mentalności, dostrzeżenie w ofiarach Jezusa Chrystusa i zrozumienia, jak bardzo przemoc, także seksualna, niszczy Kościół. Pan Bóg to wyzwanie stawia właśnie przed naszym pokoleniem.