M. Ossowski, red. nacz. "TS": Projekt emerytur stażowych nie ma barw ideologicznych – to pragmatyczne rozwiązanie
Za nami ważny krok w walce o emerytury stażowe – do marszałek Sejmu trafił już projekt ustawy obywatelskiej, wkrótce można spodziewać się więc rozpoczęcia kampanii społecznej.
Przez sześć lat rządów Zjednoczona Prawica nie była zainteresowana ideą emerytur za staż, istotne jest więc, by jak największa liczba zebranych podpisów wytworzyła na rządzących presję społeczną. A propozycja Solidarności skierowana jest do szerokiego grona obywateli. Jak w swoim artykule pisze Marcin Krzeszowiec: „Argumenty wysuwane w sprawie projektu emerytur stażowych mogą przekonać zarówno liberała, jak i lewicowca. Dla tego pierwszego jest to poszerzenie jego sfery wolności, możliwości decydowania o swoim losie i o tym, jak długo chce pracować, a kiedy może suwerennie z obowiązku pracy zrezygnować. Możliwość wyboru to często przekonujący argument także dla młodzieży, która dopiero wchodzi na rynek pracy. Dla drugiego «stażówki» mogą stanowić wyraz empatii, jaką człowiek przejawia wobec strudzonego i nierzadko podupadającego na zdrowiu pracownika, który – nawet jeśli by chciał – nie jest już w stanie pracować”. Nasz projekt nie ma więc barw ideologicznych – jest uniwersalny, to pragmatyczne rozwiązanie, które ma szansę uzdrowić kulejący system emerytalny. W ciągu ostatniej dekady w Polsce błyskawicznie przybywa emerytur wypłacanych w kwotach niższych niż minimalne świadczenie emerytalne. Na przestrzeni niecałych dziesięciu lat takich emerytur przybyło trzykrotnie. Jest to efekt m.in. pracy na tzw. umowach śmieciowych i odprowadzania składki przy jednoosobowej działalności gospodarczej od bardzo niskiej podstawy.
Postulat emerytur stażowch powinien wzbudzić zainteresowanie Polaków, szczególenie, że – tak jak pisze Rafał Woś, znakomity publicysta, który w tym numerze debiutuje na łamach „Tygodnika Solidarność”: „gdzie jak gdzie, ale akurat w Polsce hasło «pracujmy mniej» powinno być oczywistością. Mówimy przecież o kraju, w którym (dane OECD) pracuje się od lat (niemal) najwięcej na tle innych rozwiniętych gospodarek. Mówimy też o kraju, gdzie z powodu rozpanoszenia się umów śmieciowych oraz wymuszonego samozatrudnienia kwitnie praca «zuberyzowana». Czyli de facto współczesny akord. I to jeszcze wymagający pozostawania w warunkach ciągłej gotowości i dostępności dla pracodawcy. Coraz częściej wręcz 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę. Wreszcie mowa o kraju, gdzie utrzymujące się przez całe minione trzydziestolecie niskie płace oraz wysokie bezrobocie (ostatnio na szczęście to się zmienia) zmuszały miliony ludzi do akceptowania tych trudnych warunków pracy bez mrugnięcia okiem. Według zasady «Chcesz pracować? To rób, co ci każemy. A jak nie, to wylatujesz»”.
Oczywiście do idei emerytur stażowych Polaków trzeba będzie przekonać, jednak wierzę, że Solidarności to się uda. Również dzięki pracy „Tygodnika Solidarność”.