[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Narodowy bolszewizm

Oksymoroniczne zjawisko narodowego bolszewizmu funkcjonowało również poza środowiskiem żydowskim. W Polsce, na przykład, praktykował to w latach późnych pięćdziesiątych do końca sześćdziesiątych XX w. Władysław Gomułka. Była to przysłowiowa kwadratura koła. Jednak odwrotnie niż sowieccy kolaboranci w PRL czy też autarkiczni narodowi komuniści w Albanii w podobnym okresie narodowi bolszewicy z Poalej Syjon nie mieli własnego terytorium, nie mieli państwa. W związku z tym sytuacja ich była inna w Związku Sowieckim. Odnieśmy się ponownie do Gurevitza:
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Narodowy bolszewizm
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

„Narodowy komunizm – komunizm ludów prześladowanych – został rozwinięty jako kompromis i rozwiązanie w obliczu konfliktu między nacjonalizmem i komunizmem, które wydawały się być niezdolne do jakiegokolwiek wzajemnego kompromisu. Taki kompromis, w ramach którego dwie koncepcje nacjonalizmu i komunizmu nierozerwalnie się scaliły, mógł rozwinąć się tylko pośród ludów, które były wolne od zachodnioeuropejskiego zrozumienia narodu i w miejscach położonych daleko od wielkich centrów przemysłowych. Dlatego naturalna gleba dla rozwoju tej ideologii znajdowała się pomiędzy prześladowanymi ludami albo w Trzecim Świecie. Mimo faktu, że nie jest się w stanie pokazać jednolicie sformułowany program narodowego komunizmu bądź wskazać jednego przywódcę czy twórcę tego ruchu, jest jasne, że jest to ruch historyczny, który wyodrębnił się niezależnie w wielu różnych częściach świata. Każdy z tych rozmaitych ruchów wynurzył się z propozycjami podobnych rozwiązań kwestii tożsamości w świecie nowoczesnym. Narodowy komunizm oferuje odpowiedź na fundamentalną kwestię tożsamości: jak osoba ma się samoidentyfikować? Odpowiedź jest taka, że człowiek jest jednocześnie częścią klasy i narodu. Definicja klasy jest obiektywna w relacji do środków produkcji. Jednakowoż, podczas gdy definicja narodu jest troszeczkę mglista, jest ona w swej podstawie obiektywna: naród to grupa ludzi o wspólnych korzeniach etnicznych, podstawach języka oraz kultury. Według teorii narodowo-komunistycznej, rasa ludzka jest podzielona obiektywnie na zarówno klasy, jak i narody. Dlatego, z obiektywnego punktu widzenia, obie koncepcje narodowego komunizmu nie mogą być odseparowane czy oddzielone; klasa i naród są połączone razem w związek, gdzie obie części stają się jedną. (Jest to być może początek nowego mitu)”. 


W związku z tym wszystkim, uwzględniając zarówno analizę Haberera, jak i opinię Laqueura, myśli Sloina oraz rozumienie Gurevitza – można spojrzeć na to złożone zjawisko zmian mentalnościowych również w inny sposób, jeśli chodzi o Żydów: Przed 1917 r. w Imperium Rosyjskim wybory przed łaknącymi awansu społecznego były dwa: konwersja na chrześcijaństwo albo na socjalizm, bądź inną ateistyczną ideologię. W obu wypadkach oznaczało to apostazję z judaizmu i wyrzeczenie się swej społeczności, w różnym stopniu. Czasami było to zerwanie z przeszłością pro forma, a czasami totalne. 


Ateiści – negacjoniści judaizmu – naturalnie woleli odnaleźć podobnych sobie wśród apostatów chrześcijańskich. Zadsadniczo jednostki wyalienowane ze swej religii i społeczności szukały sobie miejsca w kręgach kosmopolitycznych. Najbardziej radykalni wśród nich pragnęli środowiska, które jak oni chciało zmienić świat. Stąd trafiali na podobnych sobie beznarodowców z rewolucyjnej inteligencji i jej lumpen popłuczyn. 


Rewolucja z jej mesjanistycznym i nihilistycznym przesłaniem złączyła ich nadzieją na lepsze jutro. Przeszłość była straszna, bo wyprodukowała ohydną teraźniejszość. Zanegujmy je nihilistycznie, a rezultatem będzie świetlana przyszłość. Tak pokrótce można opisać ten mechanizm. To już właśnie decydujący krok do „żydokomuny”, która w pełnej krasie objawiła się w podbitej przez bolszewików Rosji. 


Ale transformacja do „żydokomuny” nie była automatyczna nawet dla marksistów, ba! nawet dla bolszewików. Na skomplikowany proces ten wnikliwe światło rzuca Baruch Gurevitz:
„Żydowski ruch komunistyczny miał bardzo mglistą platformę ideologiczną. Wielu jego członków było komunistami przed rewolucją. Inni stali się komunistami tylko po sukcesie rewolucji. Wszyscy oni byli przekonani, że komunizm przyniesie nową strukturę społeczną, a jedynym logicznym tokiem akcji było brać udział w ruchu komunistycznym. Ale ci ludzie byli nie tylko komunistami; byli również Żydami, którzy identyfikowali się z żydowskością nie jako religią, ale jako sposobem życia i kulturą. Ich emocje mogą być postrzegane jako zakłócające «obiektywną» [i.e. marksistowską] analizę sytuacji. Teoretycznie, żydowscy komuniści nie uważali kwestii żydowskiej za problem narodowy, ale praktycznie tak. Ten konflikt zapobiegł u nich sformułowaniu spójnego ideologicznego usprawiedliwienia ich działań albo jasnego planu na przyszłość. Dlatego ograniczyli się oni do organizacyjnych aspektów ruchu oraz, jak widzieliśmy, oddali się problemom technicznym. Ich identyfikacja z żydowskością powiodła ich do bycia uznanym za «złych» komunistów przez nieżydowskich komunistów, podczas gdy ich mocne oddanie się komunizmowi spowodowało, że wyglądali na «złych Żydów», szczególnie w oczach syjonistycznych i religijnych Żydów”. 


Pomijamy zupełnie to, że ofiarom komunistów było wszystko jedno, czy ich kaci mieli wielowątkową tożsamość, czy płynną samoświadomość. Ale dla prawdziwych czy rzekomych komunistów i ich zwolenników nie było to indyferentne. 


W nowej sytuacji, po 1917 r., „żydokomuna” musiała poradzić sobie przede wszystkim z porzuceniem własnej żydowskiej społeczności oraz dostosowaniem się do „socjalistycznej w treści, narodowej w formie” społeczności sowieckiej. Bardzo rzadko istniała możliwość kontynuacji kwitnięcia w formie jidyszowej, a już zupełnie nie w hebrajskiej. Oznaczało to szybciej niż później rusyfikację lingwistyczną, a sowietyzację kulturową. 


A jeśli już komuniści żydowskiego pochodzenia z Sowdepii wyjeżdżali, to musieli się dopasować do sowieckiego internacjonalizmu, w jakimkolwiek kręgu kulturowym działali: po angielsku, niemiecku, francusku czy chińsku. Te skomplikowane, bolesne procesy – bo gwałcące swoją własną osobowość zakorzenioną w żydowskiej kontynuacji tradycyjnej – wymagały znacznie większego wysiłku samoalienacyjnego niż dla „chamokomuny”.


Ci ostatni musieli pozbyć się głównie mentalności wsi. Nawet gdy ta „chamokomuna” urodziła się i działała poza granicami Związku Sowieckiego, nadal w imię komunizmu operowała w kontekście swojskim, większościowym: polskim, łotewskim, hiszpańskim, włoskim czy amerykańskim. Moskwa pozostawała „domem” i głównym punktem odniesienia, ale kontekst asymilacyjny „chamokomuny” był jej własny, „narodowy”, a nie obcy. Mimo że Moskwa również dla nich pozostawała domem, jednak aby do takiego „narodowego” kontekstu większościowego dostosować się, „żydokomuna” musiała się alienować wielokrotnie. Po pierwsze, od tradycyjnego, religijnego społeczeństwa żydowskiego. Po drugie, od żydowskiego społeczeństwa w ogóle – o ile odrzucała je per toto na rzecz internacjonalizmu nieusatysfakcjonowana teoretyzowaniem i praktykowaniem socjalizmu li tylko w ramach nielicznego Żydostwa. Po trzecie, „żydokomuna” alienowała się od społeczeństwa większościowego nieżydowskiego, a szczególnie nierewolucyjnego, którego normy przecież odrzucała. Po czwarte, w końcu, stawała przed koniecznością odcięcia się od społeczeństwa socjalistycznego, postrewolucyjnego, które oparte było przecież na paradygmacie „socjalistyczny w treści, narodowy w formie”. 


A „narodowy” zwykle nie oznaczał „żydowski” (czy w jidysz czy po hebrajsku, oprócz krótko w sowieckim Birobidżanie i na Krymie oraz potem od zawsze w Palestynie i Izraelu). „Narodowy” charakteryzował esencję większościową: rosyjską, chińską czy polską. Stąd szalone wygibasy ucieczki w internacjonalizm. W większości nieudane. Podobnie jak flirty z narodowym bolszewizmem.


Taka schizoidalna rzeczywistość prowadziła „żydokomunę” do stałych meandrów tożsamościowych, wymagających ciągłych readjustacji mentalnościowych. Bezwzględnie u niektórych prowadziło to do stanów schizoidalnych. Stąd ciągłe lęki i inne patologie doświadczane w ramach przechodzenia rewolucyjnego ze stanu mentalnościowego Żyda religijnego do socjalisty-syjonisty, następnie do internacjonalisty-komunisty, a po wielu zakrętasach życiowych ponownie do poczucia jakiegoś związku z Żydostwem i żydowskością. Mamy więc karuzelę zmian mentalnościowych u jednostki podejmującej rozmaite wybory zgodnie ze swoimi marzeniami i nadziejami, ale również w relatywistyczny rytm zmieniających się warunków obiektywnych oraz stale toczących się procesów społecznych, kulturowych, gospodarczych i politycznych.  

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 19 kwietnia 2021 r.
Intel z DC


 

POLECANE
Onet kłamał ws. sędziego Jakuba Iwańca? Jest oświadczenie z ostatniej chwili
Onet kłamał ws. sędziego Jakuba Iwańca? Jest oświadczenie

Sędzia Jakub Iwaniec miał spowodować kolizję będąc pod wpływem alkoholu – donosi Onet. Jest oświadczenie obrońcy sędziego, który przekazał, że sędzia Iwaniec "nie prowadził tego samochodu, a był jego pasażerem".

Litwa – Polska. Tak kibice powitali Donalda Tuska na trybunach z ostatniej chwili
Litwa – Polska. Tak kibice powitali Donalda Tuska na trybunach

Podczas meczu Litwa – Polska rozgrywany w Kownie na trybunach pojawił się transparent z podobizną Donalda Tuska i słowami: "Nie jesteś, nie byłeś i nie będziesz kibicem reprezentacji Polski". Szef polskiego rządu jest obecny na meczu.

Barack Obama atakuje Polskę i Węgry i chwali Zuzannę Rudzińską-Bluszcz z ostatniej chwili
Barack Obama atakuje Polskę i Węgry i chwali Zuzannę Rudzińską-Bluszcz

Barack Obama ostrzegał przed falą autorytaryzmu nawiązując do Polski i Węgier. W Londynie spotkał się z Zuzanną Rudzińską-Bluszcz, byłą wiceminister sprawiedliwości. Do całej sytuacji odniósł się były ambasador RP w USA Marek Magierowski.

Litwa – Polska. Znamy skład Biało-Czerwonych z ostatniej chwili
Litwa – Polska. Znamy skład Biało-Czerwonych

Już o godz. 20:45 rozpocznie się mecz Litwa – Polska w eliminacjach mistrzostw świata. Znamy pierwszą jedenastkę biało-czerwonych.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Lotnisko Rzeszów-Jasionka ma 520 nowych, ergonomicznych miejsc siedzących – informuje lotnisko w Rzeszowie.

Grafzero: Bookhaul i openboxing - jesień 2025 z ostatniej chwili
Grafzero: Bookhaul i openboxing - jesień 2025

Book Haul jesienny razem z openboxingiem czyli trochę klasyki z darów oraz całkiem świeże zakupy. Innymi słowy, polska fantastyka, amerykańska proza współczesna, powieść noblisty i wiele wiele innych.

Skandaliczne słowa Sterczewskiego o śp. Mateuszu Sitku. Jest reakcja z ostatniej chwili
Skandaliczne słowa Sterczewskiego o śp. Mateuszu Sitku. Jest reakcja

Poseł KO Franciszek Sterczewski w szokujący sposób odniósł się do śmierci polskiego żołnierza Mateusza Sitka zabitego na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem "żołnierz by nie zginął, gdyby były tam po prostu procedury cywilne, prawne, a nie szarpaniny i konflikty".

Kotula zapytana o hymn Polski. Internauci w szoku z ostatniej chwili
Kotula zapytana o hymn Polski. Internauci w szoku

Minister Katarzyna Kotula została zapytana o to, kto był autorem słów Mazurka Dąbrowskiego. Jej odpowiedź zaskoczyła internautów.

Niemcy chcą odbudowywać Strefę Gazy. Berlin zapowiada „aktywny udział” z ostatniej chwili
Niemcy chcą odbudowywać Strefę Gazy. Berlin zapowiada „aktywny udział”

Niemcy zapowiadają gotowość do udziału w odbudowie zniszczonej Strefy Gazy. W projekt mają zostać zaangażowane zarówno środki budżetowe, jak i kapitał prywatny. W poniedziałek kanclerz Friedrich Merz weźmie udział w uroczystym podpisaniu porozumienia pokojowego w Egipcie.

Karolak o Mazurku: Niech on się w d**ę pocałuje, cwaniak! z ostatniej chwili
Karolak o Mazurku: "Niech on się w d**ę pocałuje, cwaniak!"

Nagranie ukazujące rozmowy z Robertem Mazurkiem, a następnie z Tomaszem Karolakiem obiegło sieć. Aktor uderzył bez ogródek w dziennikarza.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Narodowy bolszewizm

Oksymoroniczne zjawisko narodowego bolszewizmu funkcjonowało również poza środowiskiem żydowskim. W Polsce, na przykład, praktykował to w latach późnych pięćdziesiątych do końca sześćdziesiątych XX w. Władysław Gomułka. Była to przysłowiowa kwadratura koła. Jednak odwrotnie niż sowieccy kolaboranci w PRL czy też autarkiczni narodowi komuniści w Albanii w podobnym okresie narodowi bolszewicy z Poalej Syjon nie mieli własnego terytorium, nie mieli państwa. W związku z tym sytuacja ich była inna w Związku Sowieckim. Odnieśmy się ponownie do Gurevitza:
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Narodowy bolszewizm
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

„Narodowy komunizm – komunizm ludów prześladowanych – został rozwinięty jako kompromis i rozwiązanie w obliczu konfliktu między nacjonalizmem i komunizmem, które wydawały się być niezdolne do jakiegokolwiek wzajemnego kompromisu. Taki kompromis, w ramach którego dwie koncepcje nacjonalizmu i komunizmu nierozerwalnie się scaliły, mógł rozwinąć się tylko pośród ludów, które były wolne od zachodnioeuropejskiego zrozumienia narodu i w miejscach położonych daleko od wielkich centrów przemysłowych. Dlatego naturalna gleba dla rozwoju tej ideologii znajdowała się pomiędzy prześladowanymi ludami albo w Trzecim Świecie. Mimo faktu, że nie jest się w stanie pokazać jednolicie sformułowany program narodowego komunizmu bądź wskazać jednego przywódcę czy twórcę tego ruchu, jest jasne, że jest to ruch historyczny, który wyodrębnił się niezależnie w wielu różnych częściach świata. Każdy z tych rozmaitych ruchów wynurzył się z propozycjami podobnych rozwiązań kwestii tożsamości w świecie nowoczesnym. Narodowy komunizm oferuje odpowiedź na fundamentalną kwestię tożsamości: jak osoba ma się samoidentyfikować? Odpowiedź jest taka, że człowiek jest jednocześnie częścią klasy i narodu. Definicja klasy jest obiektywna w relacji do środków produkcji. Jednakowoż, podczas gdy definicja narodu jest troszeczkę mglista, jest ona w swej podstawie obiektywna: naród to grupa ludzi o wspólnych korzeniach etnicznych, podstawach języka oraz kultury. Według teorii narodowo-komunistycznej, rasa ludzka jest podzielona obiektywnie na zarówno klasy, jak i narody. Dlatego, z obiektywnego punktu widzenia, obie koncepcje narodowego komunizmu nie mogą być odseparowane czy oddzielone; klasa i naród są połączone razem w związek, gdzie obie części stają się jedną. (Jest to być może początek nowego mitu)”. 


W związku z tym wszystkim, uwzględniając zarówno analizę Haberera, jak i opinię Laqueura, myśli Sloina oraz rozumienie Gurevitza – można spojrzeć na to złożone zjawisko zmian mentalnościowych również w inny sposób, jeśli chodzi o Żydów: Przed 1917 r. w Imperium Rosyjskim wybory przed łaknącymi awansu społecznego były dwa: konwersja na chrześcijaństwo albo na socjalizm, bądź inną ateistyczną ideologię. W obu wypadkach oznaczało to apostazję z judaizmu i wyrzeczenie się swej społeczności, w różnym stopniu. Czasami było to zerwanie z przeszłością pro forma, a czasami totalne. 


Ateiści – negacjoniści judaizmu – naturalnie woleli odnaleźć podobnych sobie wśród apostatów chrześcijańskich. Zadsadniczo jednostki wyalienowane ze swej religii i społeczności szukały sobie miejsca w kręgach kosmopolitycznych. Najbardziej radykalni wśród nich pragnęli środowiska, które jak oni chciało zmienić świat. Stąd trafiali na podobnych sobie beznarodowców z rewolucyjnej inteligencji i jej lumpen popłuczyn. 


Rewolucja z jej mesjanistycznym i nihilistycznym przesłaniem złączyła ich nadzieją na lepsze jutro. Przeszłość była straszna, bo wyprodukowała ohydną teraźniejszość. Zanegujmy je nihilistycznie, a rezultatem będzie świetlana przyszłość. Tak pokrótce można opisać ten mechanizm. To już właśnie decydujący krok do „żydokomuny”, która w pełnej krasie objawiła się w podbitej przez bolszewików Rosji. 


Ale transformacja do „żydokomuny” nie była automatyczna nawet dla marksistów, ba! nawet dla bolszewików. Na skomplikowany proces ten wnikliwe światło rzuca Baruch Gurevitz:
„Żydowski ruch komunistyczny miał bardzo mglistą platformę ideologiczną. Wielu jego członków było komunistami przed rewolucją. Inni stali się komunistami tylko po sukcesie rewolucji. Wszyscy oni byli przekonani, że komunizm przyniesie nową strukturę społeczną, a jedynym logicznym tokiem akcji było brać udział w ruchu komunistycznym. Ale ci ludzie byli nie tylko komunistami; byli również Żydami, którzy identyfikowali się z żydowskością nie jako religią, ale jako sposobem życia i kulturą. Ich emocje mogą być postrzegane jako zakłócające «obiektywną» [i.e. marksistowską] analizę sytuacji. Teoretycznie, żydowscy komuniści nie uważali kwestii żydowskiej za problem narodowy, ale praktycznie tak. Ten konflikt zapobiegł u nich sformułowaniu spójnego ideologicznego usprawiedliwienia ich działań albo jasnego planu na przyszłość. Dlatego ograniczyli się oni do organizacyjnych aspektów ruchu oraz, jak widzieliśmy, oddali się problemom technicznym. Ich identyfikacja z żydowskością powiodła ich do bycia uznanym za «złych» komunistów przez nieżydowskich komunistów, podczas gdy ich mocne oddanie się komunizmowi spowodowało, że wyglądali na «złych Żydów», szczególnie w oczach syjonistycznych i religijnych Żydów”. 


Pomijamy zupełnie to, że ofiarom komunistów było wszystko jedno, czy ich kaci mieli wielowątkową tożsamość, czy płynną samoświadomość. Ale dla prawdziwych czy rzekomych komunistów i ich zwolenników nie było to indyferentne. 


W nowej sytuacji, po 1917 r., „żydokomuna” musiała poradzić sobie przede wszystkim z porzuceniem własnej żydowskiej społeczności oraz dostosowaniem się do „socjalistycznej w treści, narodowej w formie” społeczności sowieckiej. Bardzo rzadko istniała możliwość kontynuacji kwitnięcia w formie jidyszowej, a już zupełnie nie w hebrajskiej. Oznaczało to szybciej niż później rusyfikację lingwistyczną, a sowietyzację kulturową. 


A jeśli już komuniści żydowskiego pochodzenia z Sowdepii wyjeżdżali, to musieli się dopasować do sowieckiego internacjonalizmu, w jakimkolwiek kręgu kulturowym działali: po angielsku, niemiecku, francusku czy chińsku. Te skomplikowane, bolesne procesy – bo gwałcące swoją własną osobowość zakorzenioną w żydowskiej kontynuacji tradycyjnej – wymagały znacznie większego wysiłku samoalienacyjnego niż dla „chamokomuny”.


Ci ostatni musieli pozbyć się głównie mentalności wsi. Nawet gdy ta „chamokomuna” urodziła się i działała poza granicami Związku Sowieckiego, nadal w imię komunizmu operowała w kontekście swojskim, większościowym: polskim, łotewskim, hiszpańskim, włoskim czy amerykańskim. Moskwa pozostawała „domem” i głównym punktem odniesienia, ale kontekst asymilacyjny „chamokomuny” był jej własny, „narodowy”, a nie obcy. Mimo że Moskwa również dla nich pozostawała domem, jednak aby do takiego „narodowego” kontekstu większościowego dostosować się, „żydokomuna” musiała się alienować wielokrotnie. Po pierwsze, od tradycyjnego, religijnego społeczeństwa żydowskiego. Po drugie, od żydowskiego społeczeństwa w ogóle – o ile odrzucała je per toto na rzecz internacjonalizmu nieusatysfakcjonowana teoretyzowaniem i praktykowaniem socjalizmu li tylko w ramach nielicznego Żydostwa. Po trzecie, „żydokomuna” alienowała się od społeczeństwa większościowego nieżydowskiego, a szczególnie nierewolucyjnego, którego normy przecież odrzucała. Po czwarte, w końcu, stawała przed koniecznością odcięcia się od społeczeństwa socjalistycznego, postrewolucyjnego, które oparte było przecież na paradygmacie „socjalistyczny w treści, narodowy w formie”. 


A „narodowy” zwykle nie oznaczał „żydowski” (czy w jidysz czy po hebrajsku, oprócz krótko w sowieckim Birobidżanie i na Krymie oraz potem od zawsze w Palestynie i Izraelu). „Narodowy” charakteryzował esencję większościową: rosyjską, chińską czy polską. Stąd szalone wygibasy ucieczki w internacjonalizm. W większości nieudane. Podobnie jak flirty z narodowym bolszewizmem.


Taka schizoidalna rzeczywistość prowadziła „żydokomunę” do stałych meandrów tożsamościowych, wymagających ciągłych readjustacji mentalnościowych. Bezwzględnie u niektórych prowadziło to do stanów schizoidalnych. Stąd ciągłe lęki i inne patologie doświadczane w ramach przechodzenia rewolucyjnego ze stanu mentalnościowego Żyda religijnego do socjalisty-syjonisty, następnie do internacjonalisty-komunisty, a po wielu zakrętasach życiowych ponownie do poczucia jakiegoś związku z Żydostwem i żydowskością. Mamy więc karuzelę zmian mentalnościowych u jednostki podejmującej rozmaite wybory zgodnie ze swoimi marzeniami i nadziejami, ale również w relatywistyczny rytm zmieniających się warunków obiektywnych oraz stale toczących się procesów społecznych, kulturowych, gospodarczych i politycznych.  

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 19 kwietnia 2021 r.
Intel z DC



 

Polecane
Emerytury
Stażowe