[Tylko u nas] Prof. David Engels: Europa jak Republika Weimarska? Padnie łupem agresywnej mniejszości?

Często słyszy się, że obecna sytuacja coraz bardziej oprzypomina tę, jaka panowała w późnym okresie Republiki Weimarskiej, kiedy to tradycyjny porządek nie tylko w Niemczech, ale i w całej Europie zagrożony został przez chaos i ekstremizm. I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka znaleźć by można duże podobieństwa, zwłaszcza gdy pomyślimy choćby o obecnym kryzysie gospodarczym, który został jedynie odłożony niejako w czasie dzięki niepohamowanemu zaciąganiu długów i polityce presji monetarnej; czy gdy widzimy niepewność moralną ludzi, konsekwencje innowacji technologicznych, katastrofę demograficzną, narastający paraliż praworządności i demokracji, pojawienie się i wzrost wszelkiej maści populizmów, czy wreszcie sukces autorytarnych reżimów na peryferiach Europy, np. w Turcji czy w Rosji. Istnieją jednak również fundamentalne różnice.
Pożar Reichstagu [Tylko u nas] Prof. David Engels: Europa jak Republika Weimarska? Padnie łupem agresywnej mniejszości?
Pożar Reichstagu / Wikipedia domena publiczna

Po pierwsze, fakt, że dzisiejszego tzw. prawicowego konserwatyzmu w jego przytłaczającej większości nie sposób nawet w najmniejszym stopniu porównać w sensie ideologicznym z faszyzmem, narodowym socjalizmem czy falangizmem, a w społeczeństwach nie ma już tamtej sympatii dla konserwatywnego systemu wartości; to jakoby wszechobecne i po wielokroć zaklinane „niebezpieczeństwo z prawej strony” wydaje się raczej całkowicie nierealne. Jedynie daleko idąca i wciąż rosnąca - również w partiach chadeckich - zdolność salonowa poglądów, które do tej pory uznawane były za „skrajnie lewicowe” może nieco przywodzić na myśl wzrost znaczenia komunizmu w latach dwudziestych - ale również z istotnymi różnicami, bowiem w tamtym czasie skierowany był on do mas pracujących, był zwalczany przez wielki kapitał i w dużej mierze pogardzany w społeczeństwie, podczas gdy w swojej obecnej manifestacji skupia się on głównie na społeczeństwach równoległych i na różnorakich mniejszościach, a pomimo opozycyjnej autostylizacji, będąc w zmowie z dużymi korporacjami, takimi jak big tech i big data, faktycznie opanował już wiele kluczowych stanowisk w edukacji, polityce, w mediach i w kulturze.

Inna różnica polega na tym, że o ile po zakończeniu I wojny światowej i upadku starego porządku wielu ludzi, tyleż z konieczności co i z pobudek idealistycznych, zmuszonych zostało do przyłączenia się do walki politycznej (również wyznania religijne stały się istotnymi czynnikami kształtującymi życie polityczne), o tyle dzisiaj, wraz ze zmierzchem chrześcijaństwa i dyskredytacją prawicy przez faszyzm, lewicy przez komunizm, a liberalizmu przez kult konsumpcji, szerokie masy stały się w dużej mierze apolityczne i zapanował ogólny polityczny kac: pomijając przepojone dobrymi intencjami, choć coraz mniej entuzjastyczne ustne deklaracje o „rządach prawa”, żaden obywatel tak na prawdę nie wierzy już w polityczne czy duchowe ideały poprzednich generacji, tak więc i polityczna walka przyszłości charakteryzować się będzie raczej przede wszystkim oportunizmem, cynizmem i apolitycznym pragnieniem pokoju, porządku i świętego spokoju, nie zaś obroną abstrakcyjnych ideałów pojawiających się czy to z prawej, czy z lewej strony.

Kolejną zasadniczą różnicą jest całkowita demilitaryzacja dzisiejszego społeczeństwa. Podczas gdy lata 20. XX wieku, szczególnie w Europie Środkowej, charakteryzowały się ogromną liczbą byłych żołnierzy, pogrążonych w tęsknocie za owym hierarchicznym światem wojskowym, mając przy tym łatwy dostęp do nielegalnych magazynów broni, co w rezultacie przyniosło sukces formacjom paramilitarnym, a także wyjaśnia dużą liczbę powstań i prób zamachu stanu dokonywanych tak z lewej jak i z prawej strony. Oczywiście nie oznacza to, że nasza przyszłość będzie wolna od przemocy - codzienne ataki nożowników, zamieszki uliczne i eskalacja przemocy podczas demonstracji, podobnie jak i częste zamachy na polityków mówią nam raczej co innego  - niemniej jednak oznacza to, iż tylko stosunkowo niewielka część społeczeństwa jest chętna i zdolna do aktywnego zaangażowania się w przemoc, podczas gdy duża część „pacyfistycznych” obywateli, tych, którzy szanują określone ramy prawne, może stać się łatwą ofiarą owej mniejszości lub po prostu tzw. biernymi obserwatorami i dawać upust swojej frustracji w krwiożerczych grach komputerowych albo w filmach postapokaliptycznych - w wyniku czego państwo i społeczeństwo stanie się w coraz bardziej ofiarą przypominającej zamachy stanu aktywności małych ale potężnych grup.

Dodatkowym czynnikiem byłaby tu ogromna segmentacja naszego społeczeństwa, i to nie tylko po linii czysto politycznej czy społecznej, jak to miało miejsce w latach dwudziestych XX wieku, lecz przede wszystkim po linii etnicznej oraz związanej z wiekiem: z jednej strony nie wystarczy już bowiem klasyczny „patriotyzm konstytucyjny” oraz przywiązanie do republikanizmu i świeckość, aby wytworzyć solidarność między afrykańskimi, bliskowschodnimi i autochtonicznymi grupami ludności na naszym kontynencie; z drugiej zaś, rosnąca liczba obywateli w starszym wieku niesie ze sobą ryzyko braku zainteresowania przyszłościowymi decyzjami demokratycznymi, co może łatwo doprowadzić do długoterminowych ustępstw na rzecz krótkotrwałej kontynuacji, zwłaszcza w obszarze emerytur. Jednak bez minimum homogenizmu solidarność społeczna może się okazać coraz trudniejsza do utrzymania, a w rezultacie doprowadzi to do dalszej erozji demokracji i porządku publicznego.
W tym kontekście warto też wspomnieć o zupełnie dziś innej pozycji Europy w świecie: o ile w latach dwudziestych przynajmniej zwycięskie mocarstwa pierwszej wojny światowej kontrolowały globalne imperia, a w dodatku przewaga techniczna Zachodu nad resztą świata była niekwestionowana i olbrzymia, dzisiaj nasz „stary kontynent” już dawno prześcignięty został przez Stany Zjednoczone i Chiny, a Indie, Brazylia, a nawet Rosja stały się poważnymi konkurentami, które coraz śmielej ingerują w wewnętrzne sprawy europejskich państw narodowych, aby skierować je na drogę, która im odpowiada i aby je kontrolować i wzajemnie przeciwko sobie rozgrywać.

Ważne jest również, aby nie zapominać o roli instytucji międzynarodowych w zaostrzeniu obecnej sytuacji, przede wszystkim Unii Europejskiej: o ile w latach dwudziestych pomimo powiązań politycznych i gospodarczych narodowe demokracje funkcjonowały w dużej mierze autonomicznie, o tyle od zakończenia II wojny światowej zaciągnięte zostały tak poważne zobowiązania międzyrządowe i do tego stopnia połączone zostały gospodarki, że ​​indywidualne narodowe wysiłki możliwe są już tylko w bardzo ograniczonym zakresie, a tam, gdzie jest to jeszcze (wprawdzie w formie szczątkowej) praktykowane, np. W Polsce czy na Węgrzech, kraje te są surowo sankcjonowane; sytuacja, która niemal uniemożliwia podejmowanie szybkich decyzji na szczeblu krajowym, o ile nie są one wcześniej omówione z wszystkimi partnerami, co w konsekwencji, zwłaszcza w czasach kryzysu, doprowadzić musi do politycznego paraliżu całej Europy.

Teraźniejszość Europy Zachodniej (w Europie Wschodniej można się spodziewać innego rozwoju) przypomina zatem tylko częściowo lata dwudzieste XX wieku, co nie oznacza, że ​​dziś perspektywy są bardziej różowe. Sytuacja wyjściowa jest bowiem nie mniej toksyczna, choć jej konsekwencje potoczą się zapewne innymi drogami. Przede wszystkim o wiele dłuższy i głębszy będzie czekający nas kryzys gospodarczy i polityczny, nawet jeśli wydaje się on bardziej pełzający i przez to podstępny, niż ten z okresu weimarskiego, gdyż praktycznie nie ma możliwości (i chęci) szybkiego jego zwalczania na szczeblu krajowym, a instytucje europejskie, z powodu ich wewnętrznej niezdarności, popadają w coraz głębszy paraliż.

Podobnie jak w latach dwudziestych XX wieku kryzys ten objawi się przede wszystkim niepokojami społecznymi, choć ze względu na daleko posuniętą fragmentyzację (nie tylko społeczną, ale i etniczną) państw Europy Zachodniej nie powinno się to raczej objawiać w postaci wojen domowych na wzór tamtej hiszpańskiej, lecz jako stopniowy, asymetryczny upadek prawa i porządku w „obszarach problemowych” oraz pojawiania się coraz częstszych chaotycznych zamieszek, takich jak choćby protesty BLM. A wobec powszechnego rozdrobnienia społeczeństwa i niezdolności państwa do działania, walka z kryzysem nie będzie prowadzona „z góry”, tak jak w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, lecz nastąpi niejako od dołu, gdzie klany, grupy wyznaniowe, organizacje paramilitarne i tzw. „gated communities” zaczynają odgrywać coraz większą rolę społeczną i polityczną. Dopiero na samym końcu, gdy cierpliwość społeczeństwa i gospodarki zostaną ostatecznie wyczerpane, uda się być może znaleźć ogólnoeuropejskie, pragmatyczne i kompromisowe rozwiązania, zdominowane jednak przez grupę, która najskuteczniej zapewni pokój i porządek w swojej strefie wpływów. Jakkolwiek ów nowy porządek również raczej nie będzie przypominać totalitaryzmów z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku, z ich ludobójczą polityką rasową lub walką klasową, lecz demokratycznie upudrowany, apolityczny stan oparty na plebiscytowym zatwierdzaniu i na tolerowanej przez elity gospodarcze kontroli nad mediami i aparacie bezpieczeństwa, co zalegitymizowane zostanie ostatecznie przez zawarcie kompromisu pomiędzy poszczególnymi grupami ludności nie będącymi już w stanie pokojowo współistnieć w ramach dotychczasowych form demokratycznych. Perspektywy są zatem ponure, trudno jednak powiedzieć, w jaki sposób można byłoby ich uniknąć, gdyż dla większości krajów Europy Zachodniej jest już prawdopodobnie za późno na powrót do owych fundamentalnych wartości, które Europę uczyniły wielką.


 

POLECANE
Gorszące zachowanie ministra rządu Tuska wywołało międzynarodowy skandal gorące
Gorszące zachowanie ministra rządu Tuska wywołało międzynarodowy skandal

Minister ds. Unii Europejskiej w rządzie Donalda Tuska Adam Szłapka wywołał swoim zachowaniem międzynarodowy skandal.

Sukces na mistrzostwach świata. Jest medal dla polskich łyżwiarzy z ostatniej chwili
Sukces na mistrzostwach świata. Jest medal dla polskich łyżwiarzy

Polskie łyżwiarki szybkie zdobyły w norweskim Hamar brązowy medal mistrzostw świata w sprincie drużynowym. Biało-czerwone startowały w składzie: Karolina Bosiek, Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal. Wygrały Holenderki, a drugie miejsce zajęły Kanadyjki.

Bunt sędziów przeciwko decyzji Donalda Trumpa tylko u nas
Bunt sędziów przeciwko decyzji Donalda Trumpa

Trump próbuje od pierwszego dnia swojej drugiej kadencji zakończyć okaleczanie dzieci w imię ideologii gender i okradanie kobiet z medali w sporcie. Teraz jednak sędziowie federalni, nominowani jeszcze przez Bidena, blokują dekrety prezydenta. Szaleństwo gender trwa więc dalej w USA, a wszystko dzięki procesom wytoczonym przez tęczowych aktywistów. Czy Trumpowi uda się wygrać z buntowniczymi sądami?

Wołodymyr Zełenski reaguje na oświadczenie prezydenta Rosji. Chodzi o ew. zawieszenie broni polityka
Wołodymyr Zełenski reaguje na oświadczenie prezydenta Rosji. Chodzi o ew. zawieszenie broni

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zareagował na wypowiedź prezydenta Rosji Władimira Putina ws. ewentualnego zawieszenia broni. Mówił również o tym, że należy nasilić naciski międzynarodowe na rosyjskiego przywódcę.

Rewolucja w obronie powietrznej. Indie zaprezentowały potężną broń laserową Wiadomości
Rewolucja w obronie powietrznej. Indie zaprezentowały potężną broń laserową

Armia Indii opracowała prototyp działa laserowego Surya o mocy 300 kW. W przyszłości broń laserowa ma posłużyć do niszczenia dronów i samolotów. Wcześniej na świecie podobne systemy stworzyły m.in. Stany Zjednoczone.

Donald Trump reaguje na deklarację Putina o zawieszeniu broni na Ukrainie Wiadomości
Donald Trump reaguje na deklarację Putina o zawieszeniu broni na Ukrainie

- Oświadczenie Władimira Putina o zawieszeniu broni było obiecujące, ale niekompletne - powiedział w czwartek w Waszyngtonie prezydent USA Donald Trump podczas spotkania z sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem.

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego bez pensji. Ekspert: to łamanie praw człowieka tylko u nas
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego bez pensji. Ekspert: to łamanie praw człowieka

Pod płaszczykiem tzw. "przywracania praworządności obecna władza, narusza fundamentalne prawa człowieka. Z informacji portalu wPolityce wynika, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie otrzymali wynagrodzenia za miesiąc luty br.

Służby weszły do domu prokuratora. Jest komentarz zastępcy Bodnara Wiadomości
Służby weszły do domu prokuratora. Jest komentarz zastępcy Bodnara

Według doniesień Radia Wnet, w czwartek do mieszkania prokuratora Bartosza Pęcherzewskiego weszli funkcjonariusze policji w towarzystwie prok. Macieja Żuka. Komentarz do tej sprawy zamieścił zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski.

Sędziowie TK bez pensji za luty. Domański nie odpowiada Wiadomości
Sędziowie TK bez pensji za luty. "Domański nie odpowiada"

Trybunał Konstytucyjny przestał wypłacać pensje sędziom. To wynik „wycięcia” tej instytucji z tegorocznego budżetu – informuje serwis wPolityce.pl i podkreśla, że minister finansów Andrzej Domański "nie reaguje na alarmujące monity ze strony TK".

Uważaj na siebie je...any pisowcu. Groźby od urzędnika rządu Tuska? Wiadomości
"Uważaj na siebie je...any pisowcu". Groźby od urzędnika rządu Tuska?

Jak donosi portal wPolityce.pl, były szef Biura Administracyjnego MSWiA Łukasz Suchecki miał w ubiegłym roku otrzymać telefon z pogróżkami, od urzędnika, który miał wówczas pracować w resorcie spraw wewnętrznych.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Europa jak Republika Weimarska? Padnie łupem agresywnej mniejszości?

Często słyszy się, że obecna sytuacja coraz bardziej oprzypomina tę, jaka panowała w późnym okresie Republiki Weimarskiej, kiedy to tradycyjny porządek nie tylko w Niemczech, ale i w całej Europie zagrożony został przez chaos i ekstremizm. I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka znaleźć by można duże podobieństwa, zwłaszcza gdy pomyślimy choćby o obecnym kryzysie gospodarczym, który został jedynie odłożony niejako w czasie dzięki niepohamowanemu zaciąganiu długów i polityce presji monetarnej; czy gdy widzimy niepewność moralną ludzi, konsekwencje innowacji technologicznych, katastrofę demograficzną, narastający paraliż praworządności i demokracji, pojawienie się i wzrost wszelkiej maści populizmów, czy wreszcie sukces autorytarnych reżimów na peryferiach Europy, np. w Turcji czy w Rosji. Istnieją jednak również fundamentalne różnice.
Pożar Reichstagu [Tylko u nas] Prof. David Engels: Europa jak Republika Weimarska? Padnie łupem agresywnej mniejszości?
Pożar Reichstagu / Wikipedia domena publiczna

Po pierwsze, fakt, że dzisiejszego tzw. prawicowego konserwatyzmu w jego przytłaczającej większości nie sposób nawet w najmniejszym stopniu porównać w sensie ideologicznym z faszyzmem, narodowym socjalizmem czy falangizmem, a w społeczeństwach nie ma już tamtej sympatii dla konserwatywnego systemu wartości; to jakoby wszechobecne i po wielokroć zaklinane „niebezpieczeństwo z prawej strony” wydaje się raczej całkowicie nierealne. Jedynie daleko idąca i wciąż rosnąca - również w partiach chadeckich - zdolność salonowa poglądów, które do tej pory uznawane były za „skrajnie lewicowe” może nieco przywodzić na myśl wzrost znaczenia komunizmu w latach dwudziestych - ale również z istotnymi różnicami, bowiem w tamtym czasie skierowany był on do mas pracujących, był zwalczany przez wielki kapitał i w dużej mierze pogardzany w społeczeństwie, podczas gdy w swojej obecnej manifestacji skupia się on głównie na społeczeństwach równoległych i na różnorakich mniejszościach, a pomimo opozycyjnej autostylizacji, będąc w zmowie z dużymi korporacjami, takimi jak big tech i big data, faktycznie opanował już wiele kluczowych stanowisk w edukacji, polityce, w mediach i w kulturze.

Inna różnica polega na tym, że o ile po zakończeniu I wojny światowej i upadku starego porządku wielu ludzi, tyleż z konieczności co i z pobudek idealistycznych, zmuszonych zostało do przyłączenia się do walki politycznej (również wyznania religijne stały się istotnymi czynnikami kształtującymi życie polityczne), o tyle dzisiaj, wraz ze zmierzchem chrześcijaństwa i dyskredytacją prawicy przez faszyzm, lewicy przez komunizm, a liberalizmu przez kult konsumpcji, szerokie masy stały się w dużej mierze apolityczne i zapanował ogólny polityczny kac: pomijając przepojone dobrymi intencjami, choć coraz mniej entuzjastyczne ustne deklaracje o „rządach prawa”, żaden obywatel tak na prawdę nie wierzy już w polityczne czy duchowe ideały poprzednich generacji, tak więc i polityczna walka przyszłości charakteryzować się będzie raczej przede wszystkim oportunizmem, cynizmem i apolitycznym pragnieniem pokoju, porządku i świętego spokoju, nie zaś obroną abstrakcyjnych ideałów pojawiających się czy to z prawej, czy z lewej strony.

Kolejną zasadniczą różnicą jest całkowita demilitaryzacja dzisiejszego społeczeństwa. Podczas gdy lata 20. XX wieku, szczególnie w Europie Środkowej, charakteryzowały się ogromną liczbą byłych żołnierzy, pogrążonych w tęsknocie za owym hierarchicznym światem wojskowym, mając przy tym łatwy dostęp do nielegalnych magazynów broni, co w rezultacie przyniosło sukces formacjom paramilitarnym, a także wyjaśnia dużą liczbę powstań i prób zamachu stanu dokonywanych tak z lewej jak i z prawej strony. Oczywiście nie oznacza to, że nasza przyszłość będzie wolna od przemocy - codzienne ataki nożowników, zamieszki uliczne i eskalacja przemocy podczas demonstracji, podobnie jak i częste zamachy na polityków mówią nam raczej co innego  - niemniej jednak oznacza to, iż tylko stosunkowo niewielka część społeczeństwa jest chętna i zdolna do aktywnego zaangażowania się w przemoc, podczas gdy duża część „pacyfistycznych” obywateli, tych, którzy szanują określone ramy prawne, może stać się łatwą ofiarą owej mniejszości lub po prostu tzw. biernymi obserwatorami i dawać upust swojej frustracji w krwiożerczych grach komputerowych albo w filmach postapokaliptycznych - w wyniku czego państwo i społeczeństwo stanie się w coraz bardziej ofiarą przypominającej zamachy stanu aktywności małych ale potężnych grup.

Dodatkowym czynnikiem byłaby tu ogromna segmentacja naszego społeczeństwa, i to nie tylko po linii czysto politycznej czy społecznej, jak to miało miejsce w latach dwudziestych XX wieku, lecz przede wszystkim po linii etnicznej oraz związanej z wiekiem: z jednej strony nie wystarczy już bowiem klasyczny „patriotyzm konstytucyjny” oraz przywiązanie do republikanizmu i świeckość, aby wytworzyć solidarność między afrykańskimi, bliskowschodnimi i autochtonicznymi grupami ludności na naszym kontynencie; z drugiej zaś, rosnąca liczba obywateli w starszym wieku niesie ze sobą ryzyko braku zainteresowania przyszłościowymi decyzjami demokratycznymi, co może łatwo doprowadzić do długoterminowych ustępstw na rzecz krótkotrwałej kontynuacji, zwłaszcza w obszarze emerytur. Jednak bez minimum homogenizmu solidarność społeczna może się okazać coraz trudniejsza do utrzymania, a w rezultacie doprowadzi to do dalszej erozji demokracji i porządku publicznego.
W tym kontekście warto też wspomnieć o zupełnie dziś innej pozycji Europy w świecie: o ile w latach dwudziestych przynajmniej zwycięskie mocarstwa pierwszej wojny światowej kontrolowały globalne imperia, a w dodatku przewaga techniczna Zachodu nad resztą świata była niekwestionowana i olbrzymia, dzisiaj nasz „stary kontynent” już dawno prześcignięty został przez Stany Zjednoczone i Chiny, a Indie, Brazylia, a nawet Rosja stały się poważnymi konkurentami, które coraz śmielej ingerują w wewnętrzne sprawy europejskich państw narodowych, aby skierować je na drogę, która im odpowiada i aby je kontrolować i wzajemnie przeciwko sobie rozgrywać.

Ważne jest również, aby nie zapominać o roli instytucji międzynarodowych w zaostrzeniu obecnej sytuacji, przede wszystkim Unii Europejskiej: o ile w latach dwudziestych pomimo powiązań politycznych i gospodarczych narodowe demokracje funkcjonowały w dużej mierze autonomicznie, o tyle od zakończenia II wojny światowej zaciągnięte zostały tak poważne zobowiązania międzyrządowe i do tego stopnia połączone zostały gospodarki, że ​​indywidualne narodowe wysiłki możliwe są już tylko w bardzo ograniczonym zakresie, a tam, gdzie jest to jeszcze (wprawdzie w formie szczątkowej) praktykowane, np. W Polsce czy na Węgrzech, kraje te są surowo sankcjonowane; sytuacja, która niemal uniemożliwia podejmowanie szybkich decyzji na szczeblu krajowym, o ile nie są one wcześniej omówione z wszystkimi partnerami, co w konsekwencji, zwłaszcza w czasach kryzysu, doprowadzić musi do politycznego paraliżu całej Europy.

Teraźniejszość Europy Zachodniej (w Europie Wschodniej można się spodziewać innego rozwoju) przypomina zatem tylko częściowo lata dwudzieste XX wieku, co nie oznacza, że ​​dziś perspektywy są bardziej różowe. Sytuacja wyjściowa jest bowiem nie mniej toksyczna, choć jej konsekwencje potoczą się zapewne innymi drogami. Przede wszystkim o wiele dłuższy i głębszy będzie czekający nas kryzys gospodarczy i polityczny, nawet jeśli wydaje się on bardziej pełzający i przez to podstępny, niż ten z okresu weimarskiego, gdyż praktycznie nie ma możliwości (i chęci) szybkiego jego zwalczania na szczeblu krajowym, a instytucje europejskie, z powodu ich wewnętrznej niezdarności, popadają w coraz głębszy paraliż.

Podobnie jak w latach dwudziestych XX wieku kryzys ten objawi się przede wszystkim niepokojami społecznymi, choć ze względu na daleko posuniętą fragmentyzację (nie tylko społeczną, ale i etniczną) państw Europy Zachodniej nie powinno się to raczej objawiać w postaci wojen domowych na wzór tamtej hiszpańskiej, lecz jako stopniowy, asymetryczny upadek prawa i porządku w „obszarach problemowych” oraz pojawiania się coraz częstszych chaotycznych zamieszek, takich jak choćby protesty BLM. A wobec powszechnego rozdrobnienia społeczeństwa i niezdolności państwa do działania, walka z kryzysem nie będzie prowadzona „z góry”, tak jak w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, lecz nastąpi niejako od dołu, gdzie klany, grupy wyznaniowe, organizacje paramilitarne i tzw. „gated communities” zaczynają odgrywać coraz większą rolę społeczną i polityczną. Dopiero na samym końcu, gdy cierpliwość społeczeństwa i gospodarki zostaną ostatecznie wyczerpane, uda się być może znaleźć ogólnoeuropejskie, pragmatyczne i kompromisowe rozwiązania, zdominowane jednak przez grupę, która najskuteczniej zapewni pokój i porządek w swojej strefie wpływów. Jakkolwiek ów nowy porządek również raczej nie będzie przypominać totalitaryzmów z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku, z ich ludobójczą polityką rasową lub walką klasową, lecz demokratycznie upudrowany, apolityczny stan oparty na plebiscytowym zatwierdzaniu i na tolerowanej przez elity gospodarcze kontroli nad mediami i aparacie bezpieczeństwa, co zalegitymizowane zostanie ostatecznie przez zawarcie kompromisu pomiędzy poszczególnymi grupami ludności nie będącymi już w stanie pokojowo współistnieć w ramach dotychczasowych form demokratycznych. Perspektywy są zatem ponure, trudno jednak powiedzieć, w jaki sposób można byłoby ich uniknąć, gdyż dla większości krajów Europy Zachodniej jest już prawdopodobnie za późno na powrót do owych fundamentalnych wartości, które Europę uczyniły wielką.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe