Michał Ossowski, red. nacz. "Tygodnika Solidarność": Układy zbiorowe to szansa na stabilny rynek pracy
Niemniej jednak właśnie kwestia układów zbiorowych ma być jednym z głównych celów związku na najbliższe lata. To ważna i cenna inicjatywa. Cenna przede wszystkim dla pracowników, ale przecież nie pozostająca bez wpływu także na przedsiębiorców. Kryzys gospodarczy z 2008 r. doprowadził do spadku liczby zawieranych układów zbiorowych, a jednocześnie do wzrostu umów indywidualnych. Układy zbiorowe przy wsparciu wielu mediów uznane zostały za hamulcowego rozwoju gospodarczego, uniemożliwiały bowiem według ich przeciwników elastyczne dostosowanie przedsiębiorstwa do zmian zachodzących na rynku. To dość wygodne i na pozór logiczne tłumaczenie. Trudno nie zgodzić się z tym, że przedsiębiorca musi mieć możliwość reagowania na zmiany zachodzące na rynku. Jednak czy musi się to odbywać zawsze wyłącznie kosztem pracownika? Przedsiębiorca nie jest w stanie funkcjonować bez pracowników, a ci z kolei potrzebują formy zorganizowanej przez przedsiębiorcę, aby pracować. Już to samo wymusza konieczność współdziałania i porozumienia. Jeżeli odbywa się to wyłącznie w drodze umów indywidualnych, to doprowadza często do dysproporcji, w której silny zorganizowany przedsiębiorca może narzucać swoją wolę pracownikowi. Uregulowanie kluczowych warunków pracy w przedsiębiorstwie czy całej branży pozwala na zmniejszenie przewagi negocjacyjnej pracodawcy w tym zakresie. Niekoniecznie też musi ograniczać jego elastyczność na wypadek zmieniającej się sytuacji na rynku. Układ zbiorowy to bowiem nic innego jak umowa pomiędzy pracodawcą a zorganizowaną grupą pracowników, w której umawiają się oni na określone warunki świadczenia pracy oraz określone zasady jej wykonywania.