Jakub Pacan: Sto lat sporów w polskim Sejmie
"Od drugiej połowy XVIII wieku, od momentu spopularyzowania Oświecenia, uformował się podział polskiej sceny politycznej na zwolenników zmian, reform i modernizacji oraz jej przeciwników [...] Najważniejszą linię podziału wyznacza stosunek do zachodnich wzorców modernizacyjnych. Z jednej strony wciąż obecne jest w polskiej tradycji przekonanie, że Polska ma do zaoferowania wiele sobie i światu idąc własną drogą. Z drugiej równie trwałe jest przekonanie, że Polska może rozwijać się tylko pod warunkiem czerpania z zachodnich wzorcwów." – pisze dr Piotr Koryś w pracy "Władza a modernizacja...", w "Władza w polskiej tradycji politycznej".
– zaznacza publicysta „Tygodnika Solidarność”.
Co było wyznacznikiem naszego parlamentaryzmu na przestrzeni minionego wieku, z wyłączeniem PRL, kiedy wg Jakuba Pacana Sejm był raczej klubem dyskusyjnym czerwonych „dżentelmenów”?
Pacan twierdzi, że natężenie sporu politycznego w II RP daleko wykraczało poza ramy normalnej debaty w liberalnej demokracji i pasowało raczej do teorii konfliktu niemieckiego teoretyka myśli politycznej Carla Schmitta, według której to konflikt kreuje politykę i państwo, a nie odwrotnie. Tak samo jest zresztą dzisiaj. Spór między PiS a PO o wizję Polski zdominował całą debatę publiczną na dziesięciolecia.– Tak w II Rzeczpospolitej, jak i w III RP ważną osią życia publicznego był spór polityczny. Ta nieodłączna cecha naszej polityki kładła się cieniem na wszelkie działania ustawodawcze wtedy i teraz. Liberalne demokracje spór polityczny traktują jako naturalny wytwór pluralistycznego społeczeństwa, które cechuje różnorodność w sferze ideologii i preferowanych stylów życia. Pluralizm zawiera w sobie potencjalne sytuacje konfliktowe, które wymagają rozwiązania ze strony rządzących. Jednak opinia, „gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania” nie wzięła się znikąd. Sformułowanie „polnischer Reichstag” było określeniem pejoratywem jeszcze z XVIII w. i oznaczało polską kłótliwość, skłonność do awantur i chaosu. U progu II Rzeczpospolitej niestety miało to swoją niechlubną kontynuację. Nasi przodkowie kłócili się o wszystko, kłócili się zapamiętale. Jeśli przejrzymy przedwojenne stenogramy sejmowe, to od razu w oczy rzuca się radykalizm walczących stron i gotowość uczestników do poświęceń niespotykanych w III RP.
Jednak jak twierdzi publicysta
Co więc dynamizowało spór polityczny II RP?Roli sporu politycznego w II i III RP raczej nie da się ze sobą porównać, choć kłótliwość pozostała w naszym charakterze narodowym, jednak II RP to były zupełnie inne czasy i zupełnie inni Polacy. Inny klimat ideowy epoki. Inna Europa. Przedwojenne konflikty różniły się od dzisiejszych i jakościowo, i tematycznie i natężeniem.
A czego dotyczy konflikt III RP?Na temperaturę konfliktów wpływały w II RP: brutalizacja tamtych czasów, inne poczucie honoru, pojedynki. Część sporów rozwiązywano za pomocą pistoletów na śmierć i życie. W roku pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego został też wydany Polski kodeks honorowy, tzw. kodeks Boziewicza. Ukształtowani tak ludzie wchodzili do sejmu. Ba, większość elit rządzących w II RP miała za sobą szlak bojowy legionów, walki frontowe, a nawet akcje terrorystyczne przeciw zaborcom – jak Józef Piłsudski, Walery Sławek i Tomasz Arciszewski. Bohaterowie niepodległości i twórcy odrodzonego parlamentaryzmu: Dmowski i Piłsudski dojrzewali w carskiej Rosji, politycznie formowali się jako spiskowcy przeciw legelnie panującej władzy, więc ich deklaracje o zaprowadzaniu zachodniej demokracji to w gruncie rzeczy było wchodzenie w terra incognito. Dziś wielu młodych Polaków nie zna innej rzeczywistości politycznej niż liberalna demokracja. Kiedy Janusz Korwin-Mikke spoliczkował Michała Boniego w Parlamencie Europejskim i oznajmił, że czeka na satysfakcję i pojedynek, wywołał powszechne oburzenie i poczucie absurdu całej sytuacji. W II RP nikt by się nie śmiał i do takiego pojedynku by zapewne doszło. To pokazuje, jak nawet na poziomie osobistym podchodzono do konfliktu wtedy i teraz. Międzywojnie to epoka nieznająca jeszcze politycznej poprawności, a właśnie ta poprawność bardzo mocno determinuje istotę konfliktu politycznego dzisiejszych czasów.
Dziś panuje większy konformizm polityczny niż wtedy. Wyborcy i rządzący bardziej identyfikują się z ustrojem niż w czasie II RP, kiedy był on wprowadzany na zasadzie eksperymentu. Międzypartyjny konsensus dotyczący „najważniejszych spraw państwa” przyjęty w Europie po II wojnie światowej zadomowił się także w III RP. Oznacza to, że partie socjalistyczne przyjęły kapitalizm jako jedyny możliwy system gospodarczy, a partie liberalne i konserwatywne zgodziły się na politykę zrównoważonego rozwoju. Podważeniu nie podlega też liberalna demokracja z pluralizmem i szczególną ochroną mniejszości. Spór możliwy jest jedynie w ramach panującego ustroju politycznego.
Nie sposób wymienić po kolei wszystkie spory, jakie toczyły się w naszym kraju po upadku komunizmu. Ważniejsze są ich przyczyny. Podstawowy konflikt toczący III RP dotyczy stosunku do Okrągłego Stołu i elit postkomunistycznych. Magdalenkowe uzgodnienia, gdzie lewica laicka dała postkomunistycznym elitom legitymizację do zachowania uprzywilejowanej pozycji po 1989 roku w zamian za wprzęgnięcie jej w projekt lewicowej inżynierii społecznej, odbijają się czkawką dosłownie we wszystkich awanturach i przesileniach politycznych III RP.
Najświeższym przykładem sporu o grubą kresę jest konflikt wokół reformy sądownictwa, gdzie siły uważające się za spadkobierców nurtu niepodległościowego próbują zerwać komunistyczną ciągłość w wymiarze sprawiedliwości. Na demonstracjach przed Sądem Najwyższym „trzecie pokolenie SB spotyka się z trzecim pokoleniem AK”, jak celnie zauważył
historyk Leszek Żebrowski.