Ukraińscy żołnierze niezadowoleni ze szkolenia w Polsce. „Uczą jak pod Grunwaldem”
Co musisz wiedzieć:
- Drony zrewolucjonizowały współczesne pole bitwy
- Materiały szkoleniowe zdaniem Ukraińców nie uwzględniały istnienia dronów
- Według innych informacji drony znajdowały się w programie kursu
„Nadal uczą Grunwaldu”
Jako przykład niedostosowania szkolenia do potrzeb współczesnego pola walki BBC podaje dialog, jaki wywiązał się między instruktorem, a kursantami.
"Cztery transportery opancerzone biorą udział w obronie brzegu rzeki: jeden z nich porusza się wzdłuż mostu na drugi brzeg - to jest załoga zwiadowców"
– cytuje tłumacz Witalij (imię zmienione) jeden z instruktorów, który służył rotacji z ukraińskim wojskiem w zachodniej Polsce.
"Cisza i zdezorientowanie w sali"
- kontynuuje.
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- Komunikat dla mieszkańców Łodzi
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat MSWiA i Straży Granicznej
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Wykryto nowy sabotaż na kolei. Tym razem w okolicy Azotów Puławy
- Znana piosenkarka bardzo chora. Poruszające wyznanie
- Andrzej Gajcy ujawnia: PiS gotowy na "cyrograf" z Konfederacją, PSL i Polską2050, by obalić Tuska
Ponad połowa uczestników kursu to marines, którzy zdali Krynkę (operacja na lewym brzegu regionu Chersonia w 2023 roku. - red.). W końcu jeden z nich pyta, co jeśli most zostanie zniszczony? Polski instruktor z dumą odpowiada: "Nasze transportery opancerzone pływają". Nie rozumiał, że wszystko jest kontrolowane przez wrogie drony, które nie pozostawią niczego od tych transporterów opancerzonych, które płyną do 10 km/h.
"W dalszym ciągu uczą w podręcznikach "Grunwaldu""
– ironizuje inny rozmówca BBC, nawiązując do bitwy pod Grunwaldem w 1410 roku, zwycięstwa, z którego polscy historycy wciąż są dumni.
BBC rozmawiało z ukraińskimi żołnierzami i tłumaczami, którzy towarzyszyli im podczas studiów w Polsce, a także otrzymał komentarze od Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy i polskiego ministerstwa obrony.
Jak wygląda sytuacja?
Studia w Polsce odbywają się w kilku obszarach – w szczególności szkolenia podstawowe, szkolenia zaawansowane, koordynacja i specjalne szkolenia w zakresie wykorzystania technologii zachodniej.
Programy obejmują taktykę, topografię, przetrwanie, szkolenie w zakresie ognia i napaści, międzynarodowe prawo humanitarne itp. – są prowadzone głównie przez polskich instruktorów, ale niektóre kursy są przygotowywane wspólnie z trenerami z innych krajów partnerskich.
„Realia sprzed 20 lat”
"Kasstet" jest operatorem UAV jednej z jednostek, które obecnie walczą w kierunku charkowskim. Wstąpił w szeregi obrony trzeciego dnia wojny na pełną skalę – poszedł do piechoty, gdy miał 21 lat. Od tego czasu walczył w obwodzie charkowskim, Zaporożu, uczestniczył w obronie Bachmutu.
"Kasstet" przyjechał do Polski na początku 2025 roku na zaawansowane treningi - musiał zdobyć tytuł sierżanta, aby stanąć na czele plutonu.
"Po pierwszym tygodniu dzwoniłem do dowódcy, mówiąc mu, żeby zabrał mnie stąd. Teraz, mówię, usiądę w autobusie i przyjadę. To było bardzo niezwykłe"
- wspomina i wyjaśnia, że nie zgadzał się z tym, czego prowadzili polscy instruktorzy.
"Kastett" podaje przykład: na zajęciach survivalowych pokazano im, jak poruszać się po terenie na papierowych mapach – ale przez ponad 3,5 roku działań wojennych nigdy nie musiał tego robić, ponieważ wszystkie mapy wojska mają w telefonach lub tabletach.
Napaść na okopy i operacje miejskie, według niego, są również nauczane zgodnie z realiami wojen sprzed 20 lat.
"Chcą latać na czołgach i "hamerach" tuż pod wykopem. Powiedzieliśmy im, że to już nie działa. Teraz to nie jest zrobione. Zakładasz "kikomor" (skafander mapujący - Ed.) lub antytermiczny płaszcz przeciwdeszczowy, aby być tak niewidzialnym, i idziesz do pozycji stopy"
- mówi.
Obecność dronów
Ciągła obecność dronów na niebie zamieniła każdy ruch w śmiertelne zagrożenie, a linia frontu – w tzw. "strefę cyrkularną", która według Aleksandra Syrskiego osiągnęła już co najmniej 10 kilometrów. Niektórzy wojskowi mówią nawet o 20-kilometrowym pasku wystrzelonym przez rosyjskie UAV.
Z tego powodu lądowanie piechurów odbywa się teraz jak najdalej od pozycji: pojedynczych myśliwców w drodze do ziemianek wrogie drony mogą nie zauważyć – w przeciwieństwie do ciężkiego sprzętu czy wojskowych "korków", charakterystycznych SUV-ów khaki.
"Kastet" uważa, że to, czego mogli uczyć polscy instruktorzy, było przydatne dla "sztabowego" wojska, które stanowiło połowę grupy. Reszta – wojsko z doświadczeniem bojowym – według niego sami uczyli Polaków.
"Pokazałem im, jak szturmować prawidłowo z pomocą drona. I jakie to proste. Byli zszokowani”
- mówi i dodaje, że otrzymał nawet za to dyplom od instruktorów.
Zapytany, czy w przygotowaniu w Polsce jest coś pozytywnego, Kastett odpowiada:
„To dobra platforma. Bezpiecznie".
Całe NATO ma problem
Cytowani przez BBC zawodowi wojskowi, w tym ochotnik Sił Zbrojnych Ukrainy "Zherek" zgadzają się, że problemy, o których mówią ukraińscy żołnierze i tłumacze, są realne – ale nie tylko w Polsce.
Jego zdaniem dowódcy NATO zdają sobie sprawę z tego, jak zmieniła się wojna w ostatnich latach, ale blokują aktualizację "metod" – bo wtedy musieliby przyznać, że robią coś źle. Ale on tak nie uważa.
"Fakt, że 200 lat temu walczyliśmy z muszkietami, nie oznacza, że zrobiliśmy coś złego. Ale potem była inna broń"
- mówi.
"Mówią 'mamy taki sposób w podręczniku' - ale napisaliśmy tę książkę i możemy napisać nową"
- dodaje.
Kolejnym powodem, dla którego szkolenie wojskowe za granicą nie spełnia oczekiwań ukraińskich żołnierzy, mają być oficerowie "kadrowi" – wojsko z niewielkim lub brakiem doświadczenia bojowego.
Kto odpowiada za szkolenie za granicą?
Z kolei major "Osiemnastka" mówi, że podczas ćwiczeń starał się przekonać natowskich instruktorów - Polaków i Czechów - że wojna się zmieniła, więc przygotowanie również powinno się zmienić. Czescy instruktorzy, według niego, słuchali, niektórzy nawet robili notatki i próbowali dostosować program podczas szkolenia. Jednak Polacy, mówi dowódca batalionu szturmowego, tylko "westchnęli" – mówią: „mamy takie zasady w Polsce”.
Szkolenie obejmowało drony
Ministerstwo Obrony RP poinformowało w odpowiedzi dla BBC News Ukraine, że nie otrzymało żadnych komentarzy od strony ukraińskiej.
"Informujemy, że nie otrzymaliśmy sygnałów, które wskazywałyby na niespójność programów szkoleniowych z potrzebami strony ukraińskiej"
- podkreśliło polskie ministerstwo obrony w odpowiedzi na prośbę BBC.
Jednocześnie zarówno Ukraińcy, jak i Polacy twierdzą, że w tych programach są UAV.
"Podczas szkolenia brane jest pod uwagę wszystkie moduły szkoleniowe, wykorzystanie różnych typów dronów i jest faktycznie wykorzystywane"
- poinformowało w liście polskie ministerstwo obrony.
BBC nie mogła jednak samodzielnie zweryfikować, czy jest to prawda: w odpowiedzi na prośbę o pokazanie programów, poinformowano, że ze względów bezpieczeństwa nie zostały one ujawnione, ale te dokumenty są własnością strony ukraińskiej, która może dysponować nimi według własnego uznania.




