Lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie

Często debaty o kondycji współczesnej lewicy zmieniają się w dyskusje o charakterze historycznym i koncentrują głównie na wypominaniu tej formacji politycznej niechlubnych elementów z jej przeszłości.
	Włodzimierz Czarzasty Lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie
Włodzimierz Czarzasty / PAP / Łukasz Gągulski

Progresywni kulturowo wyborcy lewicy zarzucają jej brak skutecznej realizacji bliskiej ich oczekiwaniom części lewicowego programu, a społeczni solidaryści flirt z neoliberalizmem i porzucenie przez lewicę jej klasycznego elektoratu. Choć same owe debaty ogólnie są bardzo ciekawe, to często mają charakter czysto rytualny. W końcu jaką polska lewica ma przeszłość, jakie realne osiągnięcia czy równie realne przewiny, z grubsza przecież wiadomo. Problem lewicy nie polega na tym, że niedostatecznie rozliczyła się ze swoją przeszłością, problem polega na tym, że nie widać u niej pomysłu na swoją przyszłość. 

W numerze 35 „TS” ukazał się obszerny wywiad z dr. Bartoszem Rydlińskim z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego. Rozmowa dotyczyła w dużej mierze historycznych błędów polskiej lewicy, przez które utraciła ona swój tradycyjny elektorat. Dr Rydliński, ideowy lewicowy intelektualista, któremu przyszłość formacji realnie leży na sercu, odpowiadał szczerze i uczciwie stawiając też kilka celnych diagnoz na temat przyczyn słabości lewicy. Brak własnych mediów, dzięki którym politycy mogliby się lepiej komunikować ze swoim (także tym potencjalnym) elektoratem, czy też zauroczenie części polityków tej formacji neoliberalną ideologią, to faktyczne problemy, o których lewica powinna dziś myśleć. Jednak gdy w pewnym momencie pada zdanie, że „lewica ma do odegrania historyczną rolę, którą jest stawianie się Donaldowi Tuskowi”, to przyznam, że tak postawiona teza budzi mój opór. Oczywiście taka lewica byłaby lepsza od tej, którą obserwujemy dzisiaj, ale w tezie, która skleja lewicę z Donaldem Tuskiem, jest zarazem ukryta inna teza. Mianowice, że punktem odniesienia dla lewicy powinien być obóz liberalny. W rezultacie spowoduje to, że lewica zawsze będzie z tym obozem sklejona (czy będzie posłusznym wykonawcą jego poleceń, czy też spróbuje być enfant terrible w ramach tego obozu – zawsze będzie postrzegana jako jego część). 

Czytaj także: Znany polityk PiS zatrzymany przez CBA

Czytaj także: Demokracja? Grecy jej nie szanowali. Obecnie uczyniono z niej bożka

Czytaj także: Demokracja w odwrocie: tak wygląda Polska po niemal roku rządów Tuska

Stać na własnych nogach

Bycie samodzielnym bytem politycznym nie może oznaczać ani bycie anty-PiS-em, ani też anty-Tuskiem, bo jeśli czyjaś tożsamość istnieje jedynie w relacji z innym bytem politycznym, to znaczy, że ten ktoś nie ma w istocie żadnej tożsamości. Lewica, jeśli chce przekonać wyborców, że ma swoją tożsamość i jest bytem realnym, a nie jedynie dodatkiem do kogoś innego, musi zacząć samą siebie tak postrzegać. Jako punkt odniesienia musi zacząć traktować nie inny obóz polityczny, lecz własny program i w celu jego realizacji potrafić zawierać sojusze z różnymi środowiskami politycznymi. Jeśli już miałaby to być koalicja z politycznym środowiskiem Donalda Tuska, to tylko za cenę realizacji konkretnych postulatów programowych lewicy. Brak ich realizacji powinien zaalarmować środowisko lewicowe i przynajmniej postawić głośno pytanie o sens trwania lewicy w takiej koalicji. Historyczną rolą lewicy nie powinno być stawianie się temu czy innemu liderowi politycznemu, ale realizacja własnego programu. Jak nie z tym, to może z innym środowiskiem politycznym. Obecna lewica nie kierowała się takimi zasadami ani podczas negocjacji umowy koalicyjnej, ani nie kieruje się nią w czasie aktualnych rządów. Dziś więcej takiego myślenia jest w PSL-u niż w lewicy. Dlatego Donald Tusk ciągle musi się liczyć z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, a nie musi z Włodzimierzem Czarzastym. Zresztą aktualny lider lewicy marzy jedynie o politycznej osmozie z obozem liberalnym i zdaje się nie mieć żadnych innych politycznych celów. Chociaż konieczność wymiany aktualnego przywództwa jest poważnym problemem, to brak spójnej tożsamości jest problemem największym.

Tożsamość jako model wspólnoty

Jeśli czegoś zabrakło mi w rozmowie z dr. Bartoszem Rydlińskim, to zapytania go, jak – jego zdaniem – powinna wyglądać tożsamość współczesnej polskiej lewicy. Pytanie o tożsamość zawsze jest też pytaniem o model wspólnoty, jaki dana partia buduje wokół siebie, gdy jest w opozycji, oraz do jakiego chce przekonać społeczeństwo – będąc u władzy. W tym sensie wizja polityki zawsze jest też wizją wspólnoty. W Polsce (choć nie tylko) nakłada się ona na głęboki podział socjologiczny, w którym skrajny indywidualizm zwalcza wszelką wspólnotowość. Po ponad 30 latach brutalnego neoliberalizmu dużo ludzi uwierzyło, że indywidualne strategie sukcesu i przetrwania są lepsze niż te wspólnotowe. W czasach, gdy świat zewnętrzny był względnie stabilny i przewidywalny, łatwo to było ludziom wmówić, ale w sytuacjach kryzysowych już niekoniecznie.

Jednym z powodów politycznego sukcesu PiS-u było to, że partia ta w swoim politycznym przekazie zachęcała do myślenia wspólnotowego w momencie, gdy inne formacje od niego odchodziły. Dla obozu liberalnego podstawowym językiem komunikacji zawsze był indywidualizm. Było to widać choćby w narracji, którą ten obóz przyjął, walcząc z wprowadzonym dzięki Solidarności ograniczeniem handlu w niedzielę. Hasło „Kupuję, kiedy chcę” to jeden z wielu przykładów na to, że wizją „wspólnoty” najbliższą dla tego obozu politycznego jest wizja kraju dla egoistów. Jak w tym kontekście prezentuje się lewica? W latach 90. to, co konstytuowało to środowisko polityczne oraz znaczącą część jego wyborców, to pozytywny stosunek do PRL-u. Była to silna polityczna tożsamość budująca wokół postkomunistycznej lewicy dość różnorodną wspólnotę – od byłych członków partii po zwykłych ludzi, którzy chcieli mieć prawo do pozytywnej pamięci, a nawet dumy z niektórych osiągnięć Polski Ludowej. W czasach brutalnej terapii szokowej wspólnota ta dodatkowo zyskiwała na atrakcyjności.

Z czasem jednak lewica zaczęła odchodzić od tej tożsamości, by podczas kongresu założycielskiego Nowej Lewicy kompletnie ją porzucić (zdaniem niektórych polityków lewicy „postkomunizm” miał zniechęcać do lewicy młodzież, która to miała być główną bazą wyborczą nowej lewicowej formacji). Zamiast niej postawiono na krzykliwy antyklerykalizm, liberalny populizm, enigmatycznie rozumianą „nowoczesność” i na indywidualizm. W rezultacie Nowa Lewica, bardziej niż SLD, przypomina Ruch Palikota. Jednak jest coś ważniejszego. W tym politycznym zwrocie był też pewien zwrot mentalny, który wraz ze zmianą stosunku do globalizacji przechodziła lewica na całym świecie. Od formacji przywiązanej do wspólnoty po taką, która często wszelkie istniejące modele ludzkich wspólnot (rodzina, państwo itd.) uważa za podejrzane. Taka percepcja to efekt skolonizowania lewicy przez indywidualizm. Lewicy wydaje się, że broni się przed „straszliwym zagrożeniem” ze strony konserwatyzmu, a tak naprawdę w tym czasie siły prorynkowych ideologii pożerają ją żywcem. Oczywiście zdarza się, że w trakcie tego pożerania lewicowcy nucą antykapitalistyczne pieśni, przez co wydaje im się, że są bardzo radykalni, ale nie zmienia to zasadniczo smutnego obrazu całości. Czy w tę stronę ma iść lewica? Z wywiadu z dr. Rydlińskim się tego nie dowiemy (niestety nie pada tam właściwe pytanie), a to jedno z najważniejszych pytań, jakie należy postawić w kontekście pytania o lewicową przyszłość.

Czas na nowe otwarcie

Wiadomo, że lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie. Z wyborów na wybory topnieje jej poparcie, a obecne kierownictwo wyraźnie nie ma pomysłu, jak ten trend zatrzymać. Nowe kierownictwo to szansa na nowe otwarcie i przemyślenie dotychczasowej politycznej drogi. Kto stanie na czele tej formacji i jaki kierunek jej zaproponuje? Na dziś trudno to prognozować. Poza tym warto pamiętać, że we wszelkie prognozowanie zawsze nieuchronnie wplątują się – w mniejszym lub większym stopniu – nadzieje, lęki i życzenia osoby prognozującej. Sam się do swoich nadziei lęków i życzeń przyznaję. Chciałbym, by nowe kierownictwo miało wszystko to, czego brakuje obecnemu, czyli odwagę, wizję i determinację w budowie formacji politycznie i mentalnie niezależnej. Obecność takiej formacji w przestrzeni politycznej wpłynęłaby z pewnością pozytywnie na jakość polskiej demokracji. Czy obecna lewica byłaby gotowa przyjąć taką rolę? Tu mam swoje obawy.
 


 

POLECANE
Wynik wyborów w Niemczech optymalny z polskiego punktu widzenia. Gorące komentarze polityka
"Wynik wyborów w Niemczech optymalny z polskiego punktu widzenia". Gorące komentarze

Wyniki przedterminowych wyborów do Bundestagu wzbudziły ogromne emocje nie tylko w Niemczech, ale także w Polsce. Politycy, komentatorzy i publicyści analizują, co nowy układ sił oznacza dla relacji polsko-niemieckich, zwłaszcza w kontekście współpracy gospodarczej, polityki bezpieczeństwa oraz przyszłości Unii Europejskiej.

Są wyniki badań papieża Franciszka z ostatniej chwili
Są wyniki badań papieża Franciszka

Podano nowe informacje ws. stanu zdrowia papieża Franciszka.

Dramatyczna akcja ratunkowa w Beskidach. Nie żyje turysta Wiadomości
Dramatyczna akcja ratunkowa w Beskidach. Nie żyje turysta

W sobotnie popołudnie na żółtym szlaku w rejonie Klimczoka w Beskidach doszło do dramatycznego zdarzenia.

Wybory w Niemczech. Podano wyniki exit poll Wiadomości
Wybory w Niemczech. Podano wyniki exit poll

Przedterminowe wybory do Bundestagu, które odbywają się 23 lutego 2025 roku, są wynikiem rozpadu koalicji rządowej SPD, Zielonych i FDP w listopadzie 2024 roku. Decyzja o wcześniejszych wyborach została podjęta po odrzuceniu wotum zaufania dla rządu kanclerza Olafa Scholza. O godzinie 18.00 zakończyło się głosowanie. Podano wyniki exit poll. 

Meghan Markle pod ostrzałem. Dostała oficjalny zakaz Wiadomości
Meghan Markle pod ostrzałem. Dostała oficjalny zakaz

Meghan Markle napotkała kolejne problemy w rozwijaniu swojej marki lifestyle’owej „As Ever”. Amerykański Urząd Patentów i Znaków Towarowych (USPTO) uznał, że nazwa jest zbyt podobna do chińskiej firmy odzieżowej „ASEVER”, co uniemożliwiło księżnej Sussex sprzedaż ubrań pod tą marką w USA. W efekcie prawnicy Meghan musieli zmodyfikować wniosek i usunąć odzież z listy produktów, dzięki czemu znak został zaakceptowany.

Grafzero: Co czytała Europa w 2024 roku? z ostatniej chwili
Grafzero: Co czytała Europa w 2024 roku?

Kolejna część cyklu: Co czytała Europa? Dziś Grafzero vlog literacki o tym kto podbił rynki czytelnicze w 2024 roku? Jakie polskie akcenty pojawiły się wśród bestsellerów Francji? Kto utrzymał się wśród najlepiej zarabiających pisarzy angielskich? Jakie tematy podejmowali twórcy hiszpańscy i niemieccy? I kto najlepiej sprzedaje się w Rosji?

Wybory do Bundestagu. Frekwencja gorące
Wybory do Bundestagu. Frekwencja

W wyborach do Bundestagu do godz. 14 w niedzielę zagłosowało w Niemczech 52 proc. uprawnionych; to więcej niż cztery lata temu - podała Federalna Komisja Wyborcza. Media oceniają, że po raz kolejny zapowiada się bardzo wysoka frekwencja.

Bardzo chory. Legendarny muzyk przerwał milczenie Wiadomości
"Bardzo chory". Legendarny muzyk przerwał milczenie

Phil Collins, ikona rocka i były lider Genesis, w najnowszym wywiadzie dla magazynu MOJO podzielił się osobistym doświadczeniem.

Zełenski gotów ustąpić ze stanowiska. Podał warunek z ostatniej chwili
Zełenski gotów ustąpić ze stanowiska. Podał warunek

Prezydent Zełenski wygłosił oświadczenie, w którym oznajmił, że dla dobra Ukrainy gotów jest zrezygnować ze swojej funkcji. Podał warunek. 

Odpowiedź na szybkie zmiany. Putin zapowiada doskonalenie armii polityka
"Odpowiedź na szybkie zmiany". Putin zapowiada doskonalenie armii

Będziemy kontynuować rozwój naszych zdolności bojowych, aby odpowiedzieć na szybkie zmiany, które zachodzą na świecie - powiedział w niedzielę przywódca Rosji Władimir Putin w przemówieniu z okazji Dnia Obrońcy Ojczyzny.

REKLAMA

Lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie

Często debaty o kondycji współczesnej lewicy zmieniają się w dyskusje o charakterze historycznym i koncentrują głównie na wypominaniu tej formacji politycznej niechlubnych elementów z jej przeszłości.
	Włodzimierz Czarzasty Lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie
Włodzimierz Czarzasty / PAP / Łukasz Gągulski

Progresywni kulturowo wyborcy lewicy zarzucają jej brak skutecznej realizacji bliskiej ich oczekiwaniom części lewicowego programu, a społeczni solidaryści flirt z neoliberalizmem i porzucenie przez lewicę jej klasycznego elektoratu. Choć same owe debaty ogólnie są bardzo ciekawe, to często mają charakter czysto rytualny. W końcu jaką polska lewica ma przeszłość, jakie realne osiągnięcia czy równie realne przewiny, z grubsza przecież wiadomo. Problem lewicy nie polega na tym, że niedostatecznie rozliczyła się ze swoją przeszłością, problem polega na tym, że nie widać u niej pomysłu na swoją przyszłość. 

W numerze 35 „TS” ukazał się obszerny wywiad z dr. Bartoszem Rydlińskim z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego. Rozmowa dotyczyła w dużej mierze historycznych błędów polskiej lewicy, przez które utraciła ona swój tradycyjny elektorat. Dr Rydliński, ideowy lewicowy intelektualista, któremu przyszłość formacji realnie leży na sercu, odpowiadał szczerze i uczciwie stawiając też kilka celnych diagnoz na temat przyczyn słabości lewicy. Brak własnych mediów, dzięki którym politycy mogliby się lepiej komunikować ze swoim (także tym potencjalnym) elektoratem, czy też zauroczenie części polityków tej formacji neoliberalną ideologią, to faktyczne problemy, o których lewica powinna dziś myśleć. Jednak gdy w pewnym momencie pada zdanie, że „lewica ma do odegrania historyczną rolę, którą jest stawianie się Donaldowi Tuskowi”, to przyznam, że tak postawiona teza budzi mój opór. Oczywiście taka lewica byłaby lepsza od tej, którą obserwujemy dzisiaj, ale w tezie, która skleja lewicę z Donaldem Tuskiem, jest zarazem ukryta inna teza. Mianowice, że punktem odniesienia dla lewicy powinien być obóz liberalny. W rezultacie spowoduje to, że lewica zawsze będzie z tym obozem sklejona (czy będzie posłusznym wykonawcą jego poleceń, czy też spróbuje być enfant terrible w ramach tego obozu – zawsze będzie postrzegana jako jego część). 

Czytaj także: Znany polityk PiS zatrzymany przez CBA

Czytaj także: Demokracja? Grecy jej nie szanowali. Obecnie uczyniono z niej bożka

Czytaj także: Demokracja w odwrocie: tak wygląda Polska po niemal roku rządów Tuska

Stać na własnych nogach

Bycie samodzielnym bytem politycznym nie może oznaczać ani bycie anty-PiS-em, ani też anty-Tuskiem, bo jeśli czyjaś tożsamość istnieje jedynie w relacji z innym bytem politycznym, to znaczy, że ten ktoś nie ma w istocie żadnej tożsamości. Lewica, jeśli chce przekonać wyborców, że ma swoją tożsamość i jest bytem realnym, a nie jedynie dodatkiem do kogoś innego, musi zacząć samą siebie tak postrzegać. Jako punkt odniesienia musi zacząć traktować nie inny obóz polityczny, lecz własny program i w celu jego realizacji potrafić zawierać sojusze z różnymi środowiskami politycznymi. Jeśli już miałaby to być koalicja z politycznym środowiskiem Donalda Tuska, to tylko za cenę realizacji konkretnych postulatów programowych lewicy. Brak ich realizacji powinien zaalarmować środowisko lewicowe i przynajmniej postawić głośno pytanie o sens trwania lewicy w takiej koalicji. Historyczną rolą lewicy nie powinno być stawianie się temu czy innemu liderowi politycznemu, ale realizacja własnego programu. Jak nie z tym, to może z innym środowiskiem politycznym. Obecna lewica nie kierowała się takimi zasadami ani podczas negocjacji umowy koalicyjnej, ani nie kieruje się nią w czasie aktualnych rządów. Dziś więcej takiego myślenia jest w PSL-u niż w lewicy. Dlatego Donald Tusk ciągle musi się liczyć z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, a nie musi z Włodzimierzem Czarzastym. Zresztą aktualny lider lewicy marzy jedynie o politycznej osmozie z obozem liberalnym i zdaje się nie mieć żadnych innych politycznych celów. Chociaż konieczność wymiany aktualnego przywództwa jest poważnym problemem, to brak spójnej tożsamości jest problemem największym.

Tożsamość jako model wspólnoty

Jeśli czegoś zabrakło mi w rozmowie z dr. Bartoszem Rydlińskim, to zapytania go, jak – jego zdaniem – powinna wyglądać tożsamość współczesnej polskiej lewicy. Pytanie o tożsamość zawsze jest też pytaniem o model wspólnoty, jaki dana partia buduje wokół siebie, gdy jest w opozycji, oraz do jakiego chce przekonać społeczeństwo – będąc u władzy. W tym sensie wizja polityki zawsze jest też wizją wspólnoty. W Polsce (choć nie tylko) nakłada się ona na głęboki podział socjologiczny, w którym skrajny indywidualizm zwalcza wszelką wspólnotowość. Po ponad 30 latach brutalnego neoliberalizmu dużo ludzi uwierzyło, że indywidualne strategie sukcesu i przetrwania są lepsze niż te wspólnotowe. W czasach, gdy świat zewnętrzny był względnie stabilny i przewidywalny, łatwo to było ludziom wmówić, ale w sytuacjach kryzysowych już niekoniecznie.

Jednym z powodów politycznego sukcesu PiS-u było to, że partia ta w swoim politycznym przekazie zachęcała do myślenia wspólnotowego w momencie, gdy inne formacje od niego odchodziły. Dla obozu liberalnego podstawowym językiem komunikacji zawsze był indywidualizm. Było to widać choćby w narracji, którą ten obóz przyjął, walcząc z wprowadzonym dzięki Solidarności ograniczeniem handlu w niedzielę. Hasło „Kupuję, kiedy chcę” to jeden z wielu przykładów na to, że wizją „wspólnoty” najbliższą dla tego obozu politycznego jest wizja kraju dla egoistów. Jak w tym kontekście prezentuje się lewica? W latach 90. to, co konstytuowało to środowisko polityczne oraz znaczącą część jego wyborców, to pozytywny stosunek do PRL-u. Była to silna polityczna tożsamość budująca wokół postkomunistycznej lewicy dość różnorodną wspólnotę – od byłych członków partii po zwykłych ludzi, którzy chcieli mieć prawo do pozytywnej pamięci, a nawet dumy z niektórych osiągnięć Polski Ludowej. W czasach brutalnej terapii szokowej wspólnota ta dodatkowo zyskiwała na atrakcyjności.

Z czasem jednak lewica zaczęła odchodzić od tej tożsamości, by podczas kongresu założycielskiego Nowej Lewicy kompletnie ją porzucić (zdaniem niektórych polityków lewicy „postkomunizm” miał zniechęcać do lewicy młodzież, która to miała być główną bazą wyborczą nowej lewicowej formacji). Zamiast niej postawiono na krzykliwy antyklerykalizm, liberalny populizm, enigmatycznie rozumianą „nowoczesność” i na indywidualizm. W rezultacie Nowa Lewica, bardziej niż SLD, przypomina Ruch Palikota. Jednak jest coś ważniejszego. W tym politycznym zwrocie był też pewien zwrot mentalny, który wraz ze zmianą stosunku do globalizacji przechodziła lewica na całym świecie. Od formacji przywiązanej do wspólnoty po taką, która często wszelkie istniejące modele ludzkich wspólnot (rodzina, państwo itd.) uważa za podejrzane. Taka percepcja to efekt skolonizowania lewicy przez indywidualizm. Lewicy wydaje się, że broni się przed „straszliwym zagrożeniem” ze strony konserwatyzmu, a tak naprawdę w tym czasie siły prorynkowych ideologii pożerają ją żywcem. Oczywiście zdarza się, że w trakcie tego pożerania lewicowcy nucą antykapitalistyczne pieśni, przez co wydaje im się, że są bardzo radykalni, ale nie zmienia to zasadniczo smutnego obrazu całości. Czy w tę stronę ma iść lewica? Z wywiadu z dr. Rydlińskim się tego nie dowiemy (niestety nie pada tam właściwe pytanie), a to jedno z najważniejszych pytań, jakie należy postawić w kontekście pytania o lewicową przyszłość.

Czas na nowe otwarcie

Wiadomo, że lewica w obecnej formie nie ma szans na przetrwanie. Z wyborów na wybory topnieje jej poparcie, a obecne kierownictwo wyraźnie nie ma pomysłu, jak ten trend zatrzymać. Nowe kierownictwo to szansa na nowe otwarcie i przemyślenie dotychczasowej politycznej drogi. Kto stanie na czele tej formacji i jaki kierunek jej zaproponuje? Na dziś trudno to prognozować. Poza tym warto pamiętać, że we wszelkie prognozowanie zawsze nieuchronnie wplątują się – w mniejszym lub większym stopniu – nadzieje, lęki i życzenia osoby prognozującej. Sam się do swoich nadziei lęków i życzeń przyznaję. Chciałbym, by nowe kierownictwo miało wszystko to, czego brakuje obecnemu, czyli odwagę, wizję i determinację w budowie formacji politycznie i mentalnie niezależnej. Obecność takiej formacji w przestrzeni politycznej wpłynęłaby z pewnością pozytywnie na jakość polskiej demokracji. Czy obecna lewica byłaby gotowa przyjąć taką rolę? Tu mam swoje obawy.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe