[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: To nie rodzina patologiczna

„A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: To nie rodzina patologiczna
/ pixabay.com/skalecart1992

Świadectwo

Uczniowie siedzieli zamknięci i opowiadali sobie nawzajem o doświadczaniu Zmartwychwstałego, o tym „co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba”, dzielili się ze sobą, dawali sobie świadectwo powstania Chrystusa z martwych. Na Spotkaniu i świadectwie z niego opiera się w chrześcijaństwie tak wiele, właściwie wszystko. Ostatnio, obserwując liczne sformułowania, internetowe wypowiedzi, ale też własne myśli i odruchy, coraz bardziej mnie jednak zastanawia, co tak naprawdę przekazujemy? Jaki obraz Boga i nas, czyli Jego rodziny, pokazujemy światu? I nie mam tu na myśli jakichś przestępczych lub w sposób oczywisty grzesznych działań ludzi będących członkami Kościoła. Mam na myśli to, jakiemu obrazowi Ojca dajemy świadectwo.

Obraz Boga

To o czym piszę bardzo łatwo można zauważyć w Jezusowej przypowieści o miłosiernym ojcu i jego zgoła niemiłosiernych synach, a raczej o ojcu takim, jakim był w rzeczywistości i o wyobrażeniach ojca, jakie nosili w sobie jego synowie. Obraz Boga, który posiadamy jest rzecz jasna wynikiem naszych doświadczeń, tego, co nam o Nim mówiono, czego nas uczono, jak nas traktowano, jest on jednak również w jakimś stopniu obrazem stanu naszego serca, bo ono nakłada filtr na nasz odbiór rzeczywistości i tej ludzkiej, i tej Bożej. Ono ogniskuje nasze spojrzenie na tym, co owo serce nurtuje, na ufności lub na strachu. To wszystko o czym piszę, to nie tyle zarzut, co po prostu wniosek, a z każdego wniosku można wyciągnąć dla siebie coś pozytywnego, otwierać się i pozwalać Bogu na ukazywanie nam prawdy o Nim lub można okopywać się na własnych pozycjach, by toczyć walkę. To znów wybór serca.

Ojciec

Myślę o rodzinie siedzącej za stołem, przebywającej ze sobą w czasie wolnym, podejmującej jakieś decyzje etc. W tych wyobrażeniach fokusuję spojrzenie na ojcu. Jaki jest, na ile pozwala innym na wolność, jak ich traktuje, czy jest bardziej tyranem czy autorytetem, czy dzieci się go boją, czy doświadczają jego miłości i troski, czy jego decyzje są dla nich zrozumiałe, w sensie, czy z nimi rozmawia czy tylko feruje wyroki, czy jest dla nich bardziej odległym dyrektorem czy bliskim członkiem rodziny, opiekunem? A potem myślę o Trójcy Świętej, albo raczej o tym, co Jezus mówił o Ojcu, jak się do Niego zwracał ten, który naprawdę Go znał? I zastanawiam się, na ile mój obraz Boga zbudowany jest na fundamencie słów Jezusa, a na ile na obrazie dysfunkcyjnej rodziny, nadużywającego władzy, agresywnego ojca, który arbitralnie wyraża swe życzenia nie licząc się z tym, co robi to jego własnym dzieciom, ojcem dbającym jedynie o to, by nic nie zachwiało jego poczuciem sprawowania władzy. Ile w tej mojej wierze zaufania, a ile strachu? I nie mam tu na myśli naturalnej bojaźni przed tajemnicą i wielkością, tylko niewolnictwo. Moim zdaniem warto przyglądać się fundamentom, na których buduję wiarę. Może dobra byłaby próba odpowiedzi na pytanie, czy moja wyobraźnia dopuszcza w ogóle możliwość sprzeciwienia się Bogu? Nie chodzi mi o jakiś relatywizm, ani tym bardziej o namawianie do grzeszenia, chodzi o to, czy wolno mi się z Nim spierać, ergo czy swoich wyborów dokonuję w wolności? Tej wolności, za którą Bóg oddał dla mnie życie. Rzecz jasna korzystanie z wolności zakłada też wzięcie na siebie odpowiedzialności za konsekwencje mojego wyboru i może tu jest pies pogrzebany. Może czasem wolę tkwić w restrykcyjnych wyobrażeniach religijnych, bo wydaje mi się, że wtedy wszelką odpowiedzialność za moje życie bierze na siebie ktoś inny, tymczasem mnie wygodnie jest sadowić się w cieniu rzekomej Bożej woli?

Ojciec dzieci wychowuje, nie jest zatem ich koleżką, kumplem z podwórka lub szkolnej ławy, ale zaufanie do taty, którego uważam za opiekuna przerastającego mnie wiedzą i możliwościami, ale kochającego, dla którego moje dobro jest najważniejsze, a lęk przed tym, że przestanę spełniać warunki i kryteria przynależności do rodziny i zostanę wyrzucony/-a leżą od siebie najdalej jak tylko można, choć paradoksalnie, decyzje podejmowane w ich wyniku mogą być z pozoru identyczne. Rezygnuję z czegoś, bo przyjmuję miłość i kocham od rezygnuję, bo jak nie, to czeka mnie piekło, to naprawdę nie to samo. I wcześniej czy później to wyleje się na zewnątrz mnie i na zewnątrz szeroko rozumianej rodziny. Dlatego tak ważne jest, by przyglądać się temu, co buduje moje wierzenie, myślenie, czucie i działanie.

Bóg nie jest Ojcem, który musi sobie cokolwiek udowadniać, który potrzebuje czyjejkolwiek czołobitności, nie obraża się, nie gra w jakiekolwiek gierki, nie siedzi na tronie i nie śledzi postępów dziecka z kajecikiem punktów i systemem plusów i minusów. Bóg jest miłością, która pragnie być kochana. Wygląda z daleka i wybiega na spotkanie, a Jego ramiona wyciągnięte są zawsze. I choć nie będzie nazywał czarnego białym, to te ramiona są dla nas otwarte także w sporze. To, co proponuje to nie rodzina patologiczna, tylko głęboki związek wolnych jaźni - tej przerastającej wszystko i tej małej, ukochanej.


 

POLECANE
Wjechał bmw w nastolatków - był pod wpływem narkotyków. Jest wniosek o areszt z ostatniej chwili
Wjechał bmw w nastolatków - był pod wpływem narkotyków. Jest wniosek o areszt

Prokuratura Rejonowa w Końskich przedstawiła zarzuty i skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 30-letniego mężczyzny, który będąc pod wpływem narkotyków wjechał w grupę jadących rowerami nastolatków. Dwóch chłopców doznało obrażeń zagrażających życiu.

Makabryczna zbrodnia na UW. Nowe fakty Wiadomości
Makabryczna zbrodnia na UW. Nowe fakty

7 maja br., na terenie uczelni 22-letni student wydziału prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę. Kobieta zmarła na miejscu. Młody mężczyzna ranił również interweniującego strażnika. Teraz poinformowano, że obserwacja psychiatryczna Mieszka R., podejrzanego o dokonanie zbrodni, rozpocznie się dopiero za miesiąc.

Probierz przemówił. Ujawnił prośbę Lewandowskiego z ostatniej chwili
Probierz przemówił. Ujawnił prośbę Lewandowskiego

W poniedziałek podczas konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz zabrał głos w sprawie odebrania opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu.

Eksperci alarmują. Polaków czekają ogromne podwyżki za ogrzewanie z ostatniej chwili
Eksperci alarmują. Polaków czekają ogromne podwyżki za ogrzewanie

Izba Gospodarcza Ciepłownictwa Polskiego i Krajowa Agencja Poszanowania Energii zaprezentowały w poniedziałek raport na temat transformacji ciepłownictwa systemowego w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. Wynika z niego, że już w lipcu tego roku ceny ciepła mogą wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent.

Byłem zaskoczony. Lewandowski zdradza kulisy decyzji Probierza Wiadomości
"Byłem zaskoczony". Lewandowski zdradza kulisy decyzji Probierza

W niedzielę tuż po godz. 21 PZPN przekazał, że Robert Lewandowski nie będzie już kapitanem reprezentacji Polski. Chwilę potem napastnik poinformował, że rezygnuje z gry w reprezentacji. Teraz zdradził kulisy decyzji Michała Probierza.

Komunikat dla mieszkańców Wrocławia Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

We Wrocławiu akcja PoWROtyKamienic tym razem obejmie 10 miejskich budynków przy ul. Rozbrat i Sępa Szarzyńskiego. Ich kompleksowe remonty będą kosztowały w sumie ponad 20 mln zł. Do 2029 r. magistrat chce odnowić 100 komunalnych kamienic.

Bartoszewski nie ma poświadczenia bezpieczeństwa ABW? Głos zabrał rzecznik MSZ Wiadomości
Bartoszewski nie ma poświadczenia bezpieczeństwa ABW? Głos zabrał rzecznik MSZ

- Wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski z PSL nigdy nie wystąpił z wnioskiem o wydanie poświadczenia bezpieczeństwa ze strony ABW - przekazał portal Niezalezna.pl.

Nie żyje polski reżyser Wiadomości
Nie żyje polski reżyser

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje znany polski reżyser Marcin Ziębiński. Miał tylko 57 lat

Niemcy szukają polskiego rekruta, ale marnie płacą tylko u nas
Niemcy szukają polskiego rekruta, ale marnie płacą

Niemcy będą musiały do 2030 zwiększyć swoje siły wojskowe z obecnie prawie 183 000 żołnierzy o blisko 50 000 - 60 000, jak powiedział minister obrony tego kraju Boris Pistorius. Nacisk kładziony jest na niemieckojęzycznych obywateli UE, którzy już mieszkają w Niemczech, np. z Polski, Włoch lub Rumunii (ok. 595 tys. osób).

Będzie kolejny pozew? Niemcy nie chcą polskiej inwestycji na Bałtyku z ostatniej chwili
Będzie kolejny pozew? Niemcy nie chcą polskiej inwestycji na Bałtyku

Polska chce zbudować nowy kanał żeglugowy do Świnoujścia na Morzu Bałtyckim i rozpoczęła kolejną transgraniczną ocenę oddziaływania na środowisko – pisze serwis ndr.de i informuje, że Niemcy planują zaprotestować w tej sprawie.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: To nie rodzina patologiczna

„A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: To nie rodzina patologiczna
/ pixabay.com/skalecart1992

Świadectwo

Uczniowie siedzieli zamknięci i opowiadali sobie nawzajem o doświadczaniu Zmartwychwstałego, o tym „co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba”, dzielili się ze sobą, dawali sobie świadectwo powstania Chrystusa z martwych. Na Spotkaniu i świadectwie z niego opiera się w chrześcijaństwie tak wiele, właściwie wszystko. Ostatnio, obserwując liczne sformułowania, internetowe wypowiedzi, ale też własne myśli i odruchy, coraz bardziej mnie jednak zastanawia, co tak naprawdę przekazujemy? Jaki obraz Boga i nas, czyli Jego rodziny, pokazujemy światu? I nie mam tu na myśli jakichś przestępczych lub w sposób oczywisty grzesznych działań ludzi będących członkami Kościoła. Mam na myśli to, jakiemu obrazowi Ojca dajemy świadectwo.

Obraz Boga

To o czym piszę bardzo łatwo można zauważyć w Jezusowej przypowieści o miłosiernym ojcu i jego zgoła niemiłosiernych synach, a raczej o ojcu takim, jakim był w rzeczywistości i o wyobrażeniach ojca, jakie nosili w sobie jego synowie. Obraz Boga, który posiadamy jest rzecz jasna wynikiem naszych doświadczeń, tego, co nam o Nim mówiono, czego nas uczono, jak nas traktowano, jest on jednak również w jakimś stopniu obrazem stanu naszego serca, bo ono nakłada filtr na nasz odbiór rzeczywistości i tej ludzkiej, i tej Bożej. Ono ogniskuje nasze spojrzenie na tym, co owo serce nurtuje, na ufności lub na strachu. To wszystko o czym piszę, to nie tyle zarzut, co po prostu wniosek, a z każdego wniosku można wyciągnąć dla siebie coś pozytywnego, otwierać się i pozwalać Bogu na ukazywanie nam prawdy o Nim lub można okopywać się na własnych pozycjach, by toczyć walkę. To znów wybór serca.

Ojciec

Myślę o rodzinie siedzącej za stołem, przebywającej ze sobą w czasie wolnym, podejmującej jakieś decyzje etc. W tych wyobrażeniach fokusuję spojrzenie na ojcu. Jaki jest, na ile pozwala innym na wolność, jak ich traktuje, czy jest bardziej tyranem czy autorytetem, czy dzieci się go boją, czy doświadczają jego miłości i troski, czy jego decyzje są dla nich zrozumiałe, w sensie, czy z nimi rozmawia czy tylko feruje wyroki, czy jest dla nich bardziej odległym dyrektorem czy bliskim członkiem rodziny, opiekunem? A potem myślę o Trójcy Świętej, albo raczej o tym, co Jezus mówił o Ojcu, jak się do Niego zwracał ten, który naprawdę Go znał? I zastanawiam się, na ile mój obraz Boga zbudowany jest na fundamencie słów Jezusa, a na ile na obrazie dysfunkcyjnej rodziny, nadużywającego władzy, agresywnego ojca, który arbitralnie wyraża swe życzenia nie licząc się z tym, co robi to jego własnym dzieciom, ojcem dbającym jedynie o to, by nic nie zachwiało jego poczuciem sprawowania władzy. Ile w tej mojej wierze zaufania, a ile strachu? I nie mam tu na myśli naturalnej bojaźni przed tajemnicą i wielkością, tylko niewolnictwo. Moim zdaniem warto przyglądać się fundamentom, na których buduję wiarę. Może dobra byłaby próba odpowiedzi na pytanie, czy moja wyobraźnia dopuszcza w ogóle możliwość sprzeciwienia się Bogu? Nie chodzi mi o jakiś relatywizm, ani tym bardziej o namawianie do grzeszenia, chodzi o to, czy wolno mi się z Nim spierać, ergo czy swoich wyborów dokonuję w wolności? Tej wolności, za którą Bóg oddał dla mnie życie. Rzecz jasna korzystanie z wolności zakłada też wzięcie na siebie odpowiedzialności za konsekwencje mojego wyboru i może tu jest pies pogrzebany. Może czasem wolę tkwić w restrykcyjnych wyobrażeniach religijnych, bo wydaje mi się, że wtedy wszelką odpowiedzialność za moje życie bierze na siebie ktoś inny, tymczasem mnie wygodnie jest sadowić się w cieniu rzekomej Bożej woli?

Ojciec dzieci wychowuje, nie jest zatem ich koleżką, kumplem z podwórka lub szkolnej ławy, ale zaufanie do taty, którego uważam za opiekuna przerastającego mnie wiedzą i możliwościami, ale kochającego, dla którego moje dobro jest najważniejsze, a lęk przed tym, że przestanę spełniać warunki i kryteria przynależności do rodziny i zostanę wyrzucony/-a leżą od siebie najdalej jak tylko można, choć paradoksalnie, decyzje podejmowane w ich wyniku mogą być z pozoru identyczne. Rezygnuję z czegoś, bo przyjmuję miłość i kocham od rezygnuję, bo jak nie, to czeka mnie piekło, to naprawdę nie to samo. I wcześniej czy później to wyleje się na zewnątrz mnie i na zewnątrz szeroko rozumianej rodziny. Dlatego tak ważne jest, by przyglądać się temu, co buduje moje wierzenie, myślenie, czucie i działanie.

Bóg nie jest Ojcem, który musi sobie cokolwiek udowadniać, który potrzebuje czyjejkolwiek czołobitności, nie obraża się, nie gra w jakiekolwiek gierki, nie siedzi na tronie i nie śledzi postępów dziecka z kajecikiem punktów i systemem plusów i minusów. Bóg jest miłością, która pragnie być kochana. Wygląda z daleka i wybiega na spotkanie, a Jego ramiona wyciągnięte są zawsze. I choć nie będzie nazywał czarnego białym, to te ramiona są dla nas otwarte także w sporze. To, co proponuje to nie rodzina patologiczna, tylko głęboki związek wolnych jaźni - tej przerastającej wszystko i tej małej, ukochanej.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe