Ks. Jerzy Popiełuszko: Musimy być wolni duchowo, nawet wtedy, kiedy jesteśmy zniewoleni zewnętrznie
13 grudnia 1981 roku, gdy wprowadzono stan wojenny, bł. ks. Jerzy Popiełuszko od razu rozpoczął działania na rzecz aresztowanych członków Solidarności i ich rodzin. Szybko zorganizował punkt wymiany informacji o internowanych. Wspierał więzionych i ich rodziny materialnie, a także obecnością i pokrzepiającym słowem, między innymi podczas rozpraw.
Do legendy przeszły już takie wydarzenia, jak to z Wigilii 1981 roku, kiedy dzielił się na ulicach Warszawy opłatkiem z żołnierzami i milicjantami, a także poczęstował gorącą herbatą obserwujących go esbeków.
W styczniu 1982 roku ks. Jerzy odprawił w warszawskim kościele św. Stanisława Kostki swoją pierwszą Mszę za Ojczyznę (zainicjował je rok wcześniej proboszcz tej parafii, ks. Teofil Bogucki). I to Msze za Ojczyznę stały się największym symbolem działalności ks. Jerzego w stanie wojennym. Jego słowa głoszone w żoliborskim kościele były również jego najmocniejszą bronią w walce z – jak sam określał ówczesną sytuację – zniewoleniem.
Zniewolenie
Oczywiście słowa ks. Jerzego można było rozumieć wielopłaszczyznowo. Bezpośrednio do ówczesnej rzeczywistości odnosił się nie aż tak często, jak mogłoby się dziś wydawać. Uczestnicy Mszy Świętych i nabożeństw prowadzonych przez ks. Jerzego doskonale jednak odczytywali jego myśli i potrafili przełożyć głoszone przez niego reguły wynikające z Ewangelii do szarej rzeczywistości lat osiemdziesiątych w Polsce.
W miesięcznicę wprowadzenia stanu wojennego ks. Popiełuszko wygłosił najkrótszą w swoim życiu homilię. – Ponieważ odebrano nam wolność słowa, dlatego wsłuchując się w głos sumienia i serca, pomyślmy o tych, którym odebrano wolność osobistą i których zamknięto w obozach i więzieniach – powiedział. W następnych latach równie zwięźle i z podobną prostotą potrafił przedstawić trudną rzeczywistość. Odwoływanie się zaś do prostych prawd miało dać wiernym jasne drogowskazy, dzięki którym przybliżą się do Boga, ale także pozostaną wierni swoim ideałom.
Godność
Przetrwać trudny czas stanu wojennego pozwoli człowiekowi tylko zachowanie godności i wewnętrznej wolności – głosił bł. ks. Popiełuszko. Osoby, które ją zachowały i zdecydowały się prowadzić działalność antykomunistyczną w podziemiu, które za swoją aktywność siedziały w więzieniu, były dla kapelana Solidarności prawdziwymi bohaterami.
„Ci, którzy do miłości Ojczyzny nie dorośli, wydali wojnę tym, którzy dokonali wyboru kroczenia drogą prawdy. Zaczęło się na nowo poniewieranie człowiekiem. Ale wybór dokonany ze świadomością przetrwał i w czasie doświadczeń wielu z dokonanego wyboru nie zrezygnowało. Zapłaciło i płaci wysoką cenę. Ale dzięki tej cenie w narodzie pozostała świadomość, że nie wolno człowiekiem poniewierać, że nie wolno narzucać sposobu myślenia wbrew sumieniu. Pozostała świadomość, że sercem nie można służyć za pieniądze, że sercem służy się bezinteresownie” – mówił.
Ksiądz Popiełuszko miał jasną wizję rzeczywistości. Zresztą sam był aktywnym obserwatorem i uczestnikiem wydarzeń.
„Nie da się zniszczyć patriotycznego zrywu Narodu ku prawdziwej wolności, nie da się zniszczyć takimi czy innymi dekretami, ustawami, wystawianiem na ulice armat wodnych, lawiną kłamstwa i oszczerstw w radiu, prasie czy telewizji. Nie da się zniszczyć biciem bezbronnych i poniewieraniem ludzkiej godności, wyrzucaniem z pracy i pozbawianiem rodziców środków koniecznych do utrzymania rodziny […]. Gdy przed kościołami Warszawy pojawiają się na koniach, jak kozactwo w czasie powstania styczniowego, uzbrojeni jeźdźcy z opłacaną nienawiścią, gdy plac Zamkowy […] staje się jakby prywatnym ranczo dla zmotoryzowanych oddziałów. Nie mówię tego na podstawie opowiadań, ale z własnych spostrzeżeń” – pisał.
Odwaga
„Odwaga to cnota w walce” – przekonywał patron Solidarności. Według niego gdyby robotnicy w sierpniu 1980 roku nie mieli odwagi zaryzykować wartości osobistych dla wartości społecznych, dla dobra ogółu, wiary w zwycięstwo, nie zrodziłaby się Solidarność. „Gdyby nie było ludzi odważnych, gotowych dla obrony ideałów zaryzykować więzieniem, nie powstałoby dobro wyższe, jakim jest rozwijająca się solidarność ludzkich serc” – mówił.
Ale bohaterstwo i godność nie są według myśli ks. Jerzego przypisane jedynie do tych, którzy siedzą w więzieniach. Razem z nimi cierpi według Popiełuszki cały naród: „Cierpi naród, gdy z powodu odmiennych przekonań ktoś jest zniesławiany jako wróg ustroju. Cierpi naród, gdy więzieni są ludzie za przekonania […]. Cierpi naród, gdy w więzieniu przebywają ludzie, którzy bronili godności robotnika […]”.
Cały naród powinien też, jak przekonywał bł. ks. Popiełuszko, wykazać się odwagą, która jest tożsama z brakiem obojętności na los bliźniego. „Nie ma miłości Boga bez miłości bliźniego i odwrotnie” – mówił. A miłość bliźniego rozumiał szczególnie w czasie stanu wojennego.
„Bóg nas stworzył do wyższych rzeczy i ma prawo od nas wymagać. Wymagać wyrzeczeń, wymagać poświęcenia się dla innych, wymagać wrażliwości na cudzą krzywdę, wymagać, byśmy zachowywali przykazania, byśmy świecili swoją odwagą i świadczeniem o prawdzie wobec innych. Musimy być uczuleni w sprawach Kościoła i Ojczyzny” – mówił. Ten brak obojętności rozszerzał jednak i na tych, którzy błądzą. Stawia ich obok tych, którzy ucierpieli przez zbrodniczy system. „Nie może być nam obojętne, że drugi człowiek niszczy swoją godność czy to przez zgubny nałóg, czy też sprzedając drugiego człowieka. Nie może być obojętne, że drugi człowiek cierpi z powodu problemów, że jest dyskryminowany, że wyrzuca się go z pracy czy na niższe stanowiska, że przebywa w więzieniu, że jest skrzywdzony przez «niezawisły» przecież sąd, gdy dla własnej wygody, czy z zalęknienia nabieramy wody w usta, chociaż powinniśmy wstawić się za pokrzywdzonym” – przekonuje ks. Jerzy.
Wewnętrzna wolność
„Przebaczać naprawdę, po chrześcijańsku może tylko ten, kto jest wewnętrznie wolny. Człowiek zniewolony, zastraszony, nie potrafi przebaczyć wspaniałomyślnie. Musimy być wolni duchowo, nawet wtedy, kiedy jesteśmy zniewoleni zewnętrznie przez takie czy inne ograniczenia, labirynty ustaw czy przepisów, w których nawet prawnicy się gubią” – mówił innym razem. Pokonanie lęku wiele razy pojawia się w myślach bł. ks. Popiełuszki jako najwyższe wyzwanie dla człowieka w obliczu zniewolenia.
Z kolei wewnętrzna wolność, która oznacza także działanie w zgodzie z Bogiem, to klucz do zwycięstwa nad złem. „Trzeba nam odwagi i wiary, dzisiaj może jeszcze bardziej niż kiedykolwiek” – mówił.
Odpowiedzialność
Zachowanie godności to także odpowiedzialność za drugiego, za tego, który cierpi, i za tego, który zbłądził. Tę odpowiedzialność ks. Jerzy pokazywał swoimi czynami, ale także głosił w swoich homiliach. „Czy zmartwychwstaniesz do życia w szczęściu czy w beznadziejności, zależy również między innymi i od tego, jaka jest twoja odpowiedzialność za drugiego człowieka. Zwłaszcza za tego człowieka, który cierpi niewinnie, który jest więziony za wspólne przekonania. Czy zmartwychwstaniesz do szczęścia czy do beznadziejności, zależy od twojej troski o potrzebujących pomocy. Czasami może bardziej niż materialnej – pomocy w postaci dobrego słowa, życzliwego podania ręki, uśmiechu. Czy zmartwychwstaniesz do szczęścia czy do beznadziejności, zależy między innymi od twojej wierności ideałom, które masz głęboko w sercu, o których powinieneś ciągle przypominać sobie i innym. Czy zmartwychwstaniesz do życia w szczęściu czy w beznadziejności, zależy też od tego, czy nie zdradzasz dla przysłowiowej misy soczewicy, dla lepszego stanowiska, dla otrzymania wczasów w lepszym ośrodku, dla pensji. Czy nie zdradzasz dla tego wszystkiego, co jest przyziemne, swoich ideałów”. Ks. Popiełuszko potrafił także bardzo konkretnie mówić o zagrożeniach, których ludzie muszą się strzec. „Szatan podszeptuje: to nic takiego, tylko podpisz. Tylko od czasu do czasu powiesz coś o koledze. W nowych związkach chodzi tylko o statystykę, przecież Solidarność nie istnieje, inni też tak robią. Ale co mówi ci twoje sumienie? Możesz je zagłuszyć, ale ono zawsze będzie się odzywało, a najbardziej odezwie się w dniu, kiedy będziesz musiał rozliczać się ze swojego życia” – przekonywał.
Z rękopisów kapelana Solidarności wyłania się obraz człowieka wystawianego na rozmaite pokusy ówczesnych czasów. Każdy musi wybrać, po której stronie się opowiedzieć – wygody i materializmu, czy wartości Ewangelii i prawdziwego patriotyzmu. Człowiek ma wolną wolę i sam decyduje, jednak dla bł. ks. Popiełuszki wybór, mimo dostrzeganego przez niego zagrożenia, wydaje się oczywisty. „Gdy modlimy się za tych braci naszych, którzy święto robotnicze spędzają w więzieniu za to, że walczyli i w naszym imieniu o godność człowieka pracującego. Pomyślmy i sami zadecydujmy we własnym sumieniu, w jakim pochodzie człowiek wierzący powinien się znaleźć” – mówił.
Naród
Przekonanie o tym, że opozycja stała po dobrej stronie, jest w myśli patrona Solidarności głęboko zakorzenione już od jesieni 1980 roku. Ma przekonanie, że doświadczenie Sierpnia, powstanie Solidarności będzie kształtowało życie Narodu. Ta myśl, wyrażona w czasie, kiedy sama Solidarność musiała działać w ukryciu, niepewna, czy kiedykolwiek się odrodzi, wydaje się dziś bardzo odważna, a jednocześnie prorocza. Tego, jak wielką i długofalową odegrała rolę w życiu naszego narodu, ale także całej Europy, ks. Jerzy już nie doczekał. Przez wiele miesięcy szykanowany i gnębiony, 19 października 1984 roku został zamordowany. Jego męczeńska śmierć stała się jednym z symboli zbrodniczego charakteru ówczesnego systemu. Systemu, który udało się ostatecznie pokonać, postępując w zgodzie z jego nauką. „I dzisiaj widzimy wszyscy, jak w Ojczyźnie naszej na nowo ożywa wiara, i widzimy, że przemoc nie zwycięża, choć czasem wydaje się, że triumfuje” – mówił przed śmiercią. A myśli patrona Solidarności dziś z perspektywy niemal czterdziestu lat wydają się nadal aktualne, a proste prawdy przedstawione przez niego – ponadczasowe.
*Wszystkie cytaty (poza pierwszym w tekście) pochodzą z wydanej w tym roku przez Dom Wydawniczy Rafael książki pt. „Rękopisy. O miłości, za którą tęskni świat”, zawierającej rękopisy ks. Jerzego Popiełuszki.
Tekst pochodzi z 50 (1820) numeru „Tygodnika Solidarność”.