Wojtek Cugowski i Piotr Brzychcy: Od muzyki rockowej nie da się uciec
– Kto w tych czasach robi wydania koncertowe?
Wojtek Cugowski: – To wszystko jest zupełnie bez sensu, ale dlatego to robimy. Gramy muzykę, którą lubimy, i ona wymaga takiego nastawienia. Oczywiście, że nie wydaje się dzisiaj płyt koncertowych, ale my mieliśmy taki zamysł, odkąd nagraliśmy płytę studyjną, że chcemy to zrobić, bo zespół dobrze gra i jest przede wszystkim grupą koncertową. Jak słuchaliśmy swoich mistrzów muzycznych, to oni wydawali płyty koncertowe naprawdę bardzo często. Chcieliśmy mieć taką płytę koncertową, która podsumowuje to, co zrobiliśmy do tej pory. Jesteśmy zadowoleni.
– Kto uczestniczy na takich festiwalach, na których gra Kruk?
Piotr Brzychcy: – Gwiazdy rocka, które przyjeżdżają z Zachodu. Ci artyści do nas przyjeżdżają. Jest mnóstwo fanów tej muzyki. Jest to dyskryminacja, że w środkach masowego przekazu częstują nas czymś innym, czyli mainstreamem. Wielokrotnie łapiemy się na tym, że ludzie, którzy słuchają zupełnie innej muzyki, niż my gramy, po naszym koncercie, na który trafią przez przypadek, zaczynają słuchać tej muzyki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego stanu rzeczy.
Rock wraca na rynek?
– Uważacie, że rock wraca na rynek?
W.C.: – Mamy wielką nadzieję, ponieważ od muzyki rockowej nie da się uciec. Ona jest tak ekspresyjna, prawdziwa, korzenna. Tam trzeba naprawdę grać, naprawdę śpiewać. Jeżeli muzyka rockowa powraca, to się cieszymy. My z niej nigdy nie zrezygnowaliśmy i chyba już tak zostanie. Nie będziemy wojować z młodymi wykonawcami, którzy grają dwuminutowe piosenki bez gitary.
– Moglibyście nauczyć młodego youtubera wszystkiego od podstaw muzyki?
P.B.: – Mój syn Kuba ma 13 lat, ma swoje środowisko i ściąga na koncerty kumpli, którzy są zachwyceni muzyką gitarową. Widzę czasem pod sceną, jak stoją oczarowani. Przychodzą do nas do domu i widzą, że są gitary, i oni się na te gitary rzucają jak na UFO. Oczywiście, że bylibyśmy gotowi zrobić coś takiego i nie ma tu problemu. Pracujemy z różnymi ludźmi, jednak biedy nie dotykamy, bo wiemy, że to, co się dzieje w tym wymiarze, jest po prostu ubogie w treść.
– Macie menedżera?
P.B.: – Nie, nie mamy. Też nie gramy aż tak bardzo często. Jak spotykamy się na próbach, to wiemy, że mamy dwa czy trzy koncerty do zagrania.
– Uważacie, że jako zagraniczny zespół bylibyście lepiej postrzegani?
P.B.: – Niektórzy odmówili nam nawet współpracy w kontekście medialnym w obliczu tej rzeczywistości. Kiedy polski zespół wydaje płytę, a nie zagraniczny, to jest zupełnie inna percepcja mediów. Niestety takie mamy czasy i taką dewizę.
– Piotrze, inspirujesz się Tomem Morello?
P.B.: – Oczywiście, że się nim inspiruję. Przed nagraniem tej koncertówki wysłuchałem całej dyskografii Toma, poza tym grindcore’u, i nadal słucham tych krótkich ryczących kawałków, również Rihanny. Nie zamykam się na różne muzyczne światy. Tom Morello jest blisko mojego serca.
– W jakim składzie gracie?
P.B.: – Mamy sekcję i klawisze. Jest nas pięciu.
– To jest Wasza ostatnia płyta pod szyldem Wojtek Cugowski & Kruk?
W.C.: – Bardzo możliwe, że nagramy jeszcze jedną płytę studyjną. Chociaż ta, która wyszła dwa lata temu, jest dość świeża i chcielibyśmy ją trochę pograć. Jeszcze nie przystąpiliśmy do realizacji nowej płyty.
– Nie chcielibyście zmierzyć się z rapem, który współcześnie jest bardzo popularny?
P.B.: – Zawsze jesteśmy na bieżąco z muzyką, ponieważ jesteśmy w niej zakochani.
– Będzie jakaś większa trasa koncertowa z tą płytą?
P.B.: – Zagramy kilka koncertów w wakacje. Będziemy chcieli zorganizować jesienią trasę koncertową.
– Z ilu utworów można żyć, jeżeli chodzi o tantiemy?
W.C.: – Myślę, że niektórzy wykonawcy na świecie mają jeden numer i z niego spokojnie mogą żyć. W naszych warunkach musiałyby to być wiele milionów wyświetleń i grube tysiące sprzedanych płyt oraz miliony w serwisach streamingowych. Poza tym rozgłośnie radiowe napędzają to wszystko i mają cię zmusić do kupna.
– Jaka jest grupa docelowa Waszej muzyki?
P.B.: – Oczywiście zapraszamy wszystkich. Zapraszamy rodziców z dziećmi. Może nie najmniejszymi, bo to są koncerty dosyć głośne.
– Mówi się, że wydania z koncertów na żywo nie są na żywo i nagrywa się wiele dźwięków w studiu. Jak było w Waszym przypadku?
P.B.: – U nas było to całkowicie na żywo. Gramy koncert dla publiczności, wiemy, że mamy to zagrać dobrze i jest pewnego rodzaju presja. Okazuje się, że nasz realizator Olek Boroń nagrywa cały koncert, zaprasza mnie do siebie i mówi, żebym tego posłuchał i sugeruje, żebyśmy to wydali na płycie. Nagle rodzi się w mojej głowie ten pomysł, dzwonimy do wydawnictwa, że mamy materiał koncertowy i możemy go wydać. Fakty są takie, że ten materiał brzmi naturalnie i nie ma tam żadnych poprawek.
W.C.: – Bardzo się cieszę, że jest ta płyta. Jest trochę zmiksowana, ale jest prawdziwa. Mimo pewnych niedociągnięć, jestem bardzo zadowolony.
– Według Was hard rock po polsku brzmi źle?
W.C.: – Wiadomo, że wydawanie całej płyty po angielsku mija się z celem. Jednak myślę, że w tej stylistyce język angielski brzmi zdecydowanie lepiej. Chociaż nie wykluczam, że nagramy coś po polsku, bo polski język jest bardziej komunikatywny. Bardzo dużo ludzi pod tym kątem słucha właśnie muzyki. Najpierw trafia do nich tekst, później muzyka. U mnie jest odwrotnie.
Kontakt z odbiorcą
– Jak mieć dobry kontakt z odbiorcą?
W.C.: – Nie da się wszystkim dogodzić, jest to niemożliwe, w związku z tym trzeba robić tak, jak się czuje i jak najlepiej się potrafi, i liczyć na to, że spodoba się to choć niewielkiej części tych ludzi.
– Dostajecie jakieś negatywne opinie?
P.B.: – Staramy się tego nie czytać, a pod postami, które zamieszczamy, to głównie jest bardzo miło, Komentarze piszą ludzie, którzy słuchają naszej muzyki od dłuższego czasu lub nasi znajomi. Oni przeważnie bardzo miło wypowiadają się na temat naszej muzyki. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji na żywo, żeby ktoś powiedział nam coś przykrego.
– Podążacie za tym, co jest modne?
W.C.: – My nigdy nie szliśmy za żadną modą. Teraz nagrałem płytę bluesową z Teksasami. Grałem przez 20 lat w zespole Bracia, który też nigdy nie szedł za żadną koniunkturą i nagrywał kawałki, które dopiero z czasem stawały się popularne, i ta pozycja budowała się stopniowo. Myślę więc, że ciężko by było, żebyśmy robili zupełnie coś innego.
– Co się musi stać, żeby hard rock trafił do mainstreamu?
P.B.: – Ludzie mówią, że to nie jest muzyka radiowa, ktoś inny mówi, że to, co grają w radiu, jest chłamem. To jest miszmasz dyskusji. Gramy dziesięciominutowy kawałek i ktoś mówi, że musimy go skrócić do trzech minut, żeby poleciał w radiu. Chcemy grać to, co gramy. Chcemy przekonywać ludzi swoją prawdą i naturalnością. Myślę, że jeśli ludzie będą chcieli słuchać hard rocka, to muzyka się sama broni.
W.C.: – Życzylibyśmy sobie, żeby takiej muzyki było więcej. Wciąż uważam, że radio w dalszym ciągu jest takim medium, które może popchnąć artystę do przodu. Jednak to będzie możliwe, jeśli duże stacje radiowe, które są opiniotwórcze, dadzą szansę granej przez na muzyce. Grali nas w Antyradiu. Doszliśmy do pierwszego miejsca ich listy przebojów. Muzyka rockowa jest w odwrocie od dłuższego czasu i mam nadzieję, że młodzi ludzie się nią zainteresują.
Na rynku ukazało się nowe, koncertowe wydawnictwo grupy Kruk z Wojtkiem Cugowskim! Album zatytułowany „Live At Rock Pogoria” to zapis koncertu zespołu z zeszłorocznego festiwalu Rock Pogoria w Dąbrowie Górniczej.
Piotr Brzychcy & Wojtek Cugowski o siebie
Piotr Brzychcy: – Nasz najnowszy album koncertowy „Live At Rock Pogoria” to rzecz absolutnie spontaniczna. Na początku września 2022 roku zagraliśmy razem z zespołem Kult na festiwalu Rock Pogoria w moim rodzinnym mieście, w Dąbrowie Górniczej. Pomimo świadomości, że gramy u siebie, nie mieliśmy pojęcia, że nasz koncert tak dobrze wypadnie i że zostaniemy tak rewelacyjnie przyjęci przez publiczność.
Zagraliśmy wtedy materiał z płyty „Be There” w całości plus kilka utworów z repertuaru naszego ukochanego zespołu Deep Purple. Dzień po koncercie, gdy te wszystkie emocje jeszcze nie opadły, zadzwonił do mnie nasz realizator Olek Boroń z hasłem: nagrałem cały ten koncert, odsłuchałem go i uważam, że powinniśmy to wydać w formie albumu koncertowego. Poczułem, że ten pomysł jest znacznie ciekawszy od tego, gdybyśmy się przygotowywali przez długi czas i wyszli na scenę ze świadomością, że nagrywamy. Dlatego jesteśmy maksymalnie autentyczni na tym nagraniu, a radość jaką w sobie mamy grając, wręcz wylewa się z głośników.
Cały nagrany materiał trafił w ręce naszego producenta Michała Kuczery w wojkowickim Maq Records i gdy usłyszeliśmy pierwsze miksy, nie mieliśmy wraz z wytwórnią Metal Mind Productions wątpliwości, że ten materiał musi ujrzeć światło dzienne.
Wojtek Cugowski: – Współpraca z zespołem Kruk jest dla mnie czystą przyjemnością, zarówno muzycznie, jak i na poziomie koleżeńskim. Jest też wielką przygodą pod względem wokalnym, wyzwaniem, z którym za każdym razem staram się wyjść obronną ręką. Płyta studyjna jest już dwa lata za nami, kwestią czasu było więc wydanie albumu koncertowego. Ten zespół brzmi najlepiej właśnie w takim środowisku: na żywo na scenie. Cieszę się, że Piotrek Brzychcy pozwolił mi także grać na gitarze, choć z pewnością nie była to dla niego łatwa decyzja, biorąc pod uwagę, że od początku działalności Kruka był jego jedynym gitarzystą. I zapewniam: w dalszym ciągu tak jest i tak pozostanie. Ja w tym znakomitym składzie pozostaję gitarzystą wspomagającym, moim zadaniem jest nie przeszkadzać Piotrkowi i podejść z szacunkiem do historii i dorobku zespołu. Mam nadzieję, że to słychać na niniejszym nagraniu. To był dla mnie jeden z najpiękniejszych wieczorów koncertowych, będę wracał chętnie do tej rejestracji, choć z zasady rzadko słucham własnych nagrań.