Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza. „Kiedy nie pracuję, nie jem”

– Na początku mojej kariery mówiono, że tłumaczenie maszynowe nie zastąpi człowieka. Teraz to się zmienia. Większość zleceń to właśnie tego typu zadania. Spadają stawki za pracę tłumaczy. To kwestia czasu, kiedy przestaniemy być potrzebni – mówi Hubert Kowalski [imię i nazwisko zmienione na prośbę rozmówcy, znane redakcji], tłumacz, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza - zdjęcie poglądowe Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza. „Kiedy nie pracuję, nie jem”
Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Jak ocenia Pan stabilność zawodu tłumacza?

– To zazwyczaj praca na umowy o dzieło. Kiedy nie pracuję, nie jem. Nie mogę pójść z czystym sumieniem na zwolnienie czy urlop. Ciągle z tyłu głowy mam myśl, że w tym czasie nic nie zarobię. Pół biedy, jeśli przestój trwa dzień, dwa. Kiedy się przedłuża, nie funkcjonuję normalnie. Jestem jak sparaliżowany. Cały czas w trybie oczekiwania. Nie da się o tym nie myśleć, nie sposób zająć się czymś innym. Zawsze może pojawić się jakieś zlecenie, a ja muszę być w ciągłym pogotowiu, żeby je przyjąć.

– Pojawiają się obawy, że sztuczna inteligencja wyprze zawód tłumacza.

– Na początku mojej kariery zawodowej mówiono, że tłumaczenie maszynowe nie zastąpi człowieka. W tej chwili zaś większość zleceń to tłumaczenia maszynowe. Pewne biuro oznajmiło mi, że teraz maszyna tłumaczy już na tyle dobrze, że jeden z ich klientów dodatkowo obniża stawki. Moim zdaniem to kwestia czasu, kiedy przestaniemy być potrzebni.

– Tłumacze nie mają żadnej ochrony przed utratą pracy?

– Nie. W naszej branży nie ma także żadnej inicjatywy na rzecz ograniczenia tłumaczeń maszynowych. Te zaś prowadzą niechybnie do śmierci zawodu. Nikt nic nie mówi. Nikt nie podnosi głosu. Tłumacze, biura, ośrodki akademickie… Widocznie wszystkim jest to na rękę. Mnie stawkę w przypadku takich zleceń nieco obniżono, niektórym tłumaczom znacznie bardziej. Moja stawka, choć obniżona, pozwala nadrobić trochę stron. Pracujemy zatem coraz bardziej „na ilość”. Poprawiając maszynę, można „klepać” więcej stron dziennie. To nieco przekłada się na zarobki. Tylko co z tego, skoro stawki za stronę są coraz bardziej obniżane?

– Jak to się może skończyć?

– Proszę sobie wyobrazić skrajną sytuację. Z dnia na dzień lekarzy zastępują roboty. Lekarz, który wiele lat spędził na nauce i praktyce, żeby być tu, gdzie jest, słyszy: „Jeśli ci się nie podoba, zmień sobie branżę”. Nie trzeba nawet szukać daleko. Propozycje zmiany branży słyszą górnicy za każdym razem, kiedy strajkują.

– Czy praca tłumacza jest obciążająca psychicznie?

– Był czas, kiedy zleceń było dużo, ale jeśli zatrudniała cię dana firma, to wymagała stałej dyspozycyjności. Istniała zatem ciągła presja, żeby przyjmować jak najwięcej zleceń, nawet na weekendy. Każdą odmowę należało uzasadnić, tłumaczyć się z prywatnych planów. Samo „Nie przyjmę zlecenia” nie wystarczało, bo koordynator mógłby się obrazić. Dłuższa przerwa w przyjmowaniu prac groziła zapomnieniem przez koordynatorów. Każdy urlop brałem i nadal biorę z lękiem, czy po urlopie będę miał pracę. W tamtym okresie pracowałem po minimum 10 godzin dziennie. Czasami 12, 14. Najwięcej 16. Rzadko robiłem dzień, dwa przerwy. Przerwa była tylko wtedy, kiedy zrobiłem wszystkie zlecenia i akurat żaden koordynator nie przysłał nic na weekend. Kiedy w tamtym czasie mówiłem komuś o tym, że mam stresującą pracę, nikt nie wiedział, o co mi chodzi. Przecież pracuję sobie spokojnie w zaciszu domowym. W roku 2020 ludzie przeżywali być może to samo ze względu na pracę zdalną. W 2014 roku pukali się w głowę, w 2020 sami płakali. Dostrzegli problem dopiero wtedy, kiedy dotknął ich samych.

– Czym Pańskim zdaniem grozi nadmierna automatyzacja kolejnych branż?

– Tłumaczenia to tylko początek. Jeżeli wszystko znajdzie się w rękach prywatnych – a to, co prywatne w Polsce, dąży do maksymalizacji zysków kosztem ludzi – inne branże czeka podobny los.

– Mimo wszystko lubi Pan swoją pracę?

– Ta praca potrafi przynosić satysfakcję. Jest w niej element twórczy, zabawa językiem, kiedy pojawi się zlecenie, które na to pozwala. Cieszy mnie, kiedy mogę zrobić coś od podstaw i widzę efekty. Satysfakcja jest także wtedy, kiedy kwota na koniec miesiąca okazuje się przyzwoita. Niestety często po lepszym miesiącu przychodzi gorszy. I tak się wszystko wyrównuje.

– A minusy?

– Pracuję w całkowej izolacji. Nie mam kontaktu z żadnymi tłumaczami. Przed nikim nie mogę się otworzyć i powiedzieć, co mi nie pasuje w tej branży. Kiedy opowiadam o tym, co mi nie pasuje, słyszę tylko od ludzi: „Zmień branżę”. Ja ich nie proszę o radę, mówię im tylko, jakie mam warunki. Znoszę je jednak, bo język to moja pasja. Wiele poświęciłem, żeby móc się z tej pracy utrzymywać. Nawet jeśli to boli. Chciałbym, żeby było normalnie. Ale nie mam nadziei, że tak będzie.

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Otwarte i tolerancyjne Niemcy to mit tylko u nas
Otwarte i tolerancyjne Niemcy to mit

Niemcy od dawna nie są już takim krajem, za jaki się podają. Nowe dane zza Odry pokazują bowiem, że w Niemczech jest coraz więcej przemocy wobec gejów, kobiet i Żydów. Gdyby takie statystyki wychodziły z Polski, Unia Europejska już dawno lamentowałaby nad bezpieczeństwem w naszym kraju. Jak jednak poradzą sobie z tymi problemami Niemcy?

Zasłynął skokiem ze stratosfery. Tragiczny wypadek austriackiego sportowca Wiadomości
Zasłynął skokiem ze stratosfery. Tragiczny wypadek austriackiego sportowca

Z Włoch napływają dramatyczne informacje. Podczas lotu motoparalotnią nad Porto Sant’Elpidio Felix Baumgartner, austriacki sportowiec, stracił kontrolę nad maszyną, prawdopodobnie w wyniku nagłego pogorszenia stanu zdrowia, i rozbił się w basenie należącym do hotelowego kompleksu.

Niemcy spadły z pozycji lidera. Imigranci szturmują inny kraj UE pilne
Niemcy spadły z pozycji lidera. Imigranci szturmują inny kraj UE

Przez ostatnie dziesięć lat Niemcy były głównym kierunkiem dla osób ubiegających się o azyl i przybywających do Europy spoza UE. Obecnie jednak sytuacja uległa zmianie i na czele tego zestawienia pojawił się nowy kraj.

Ogromna większość Polaków chce kupować polską żywność. Wyniki sondażu Wiadomości
Ogromna większość Polaków chce kupować polską żywność. Wyniki sondażu

Blisko 80 proc. Polaków deklaruje, że przy wyborze produktów spożywczych stara się sięgać po żywność krajową, a 67 proc. uważa ją za lepszą jakościowo od zagranicznej – wynika z najnowszego raportu CBOS. Tylko 17 proc. ankietowanych wskazuje, że cena jest dla nich kluczowym kryterium podczas zakupów.

Niemieckie czołgi mają ruszyć na podbój świata tylko u nas
Niemieckie czołgi mają ruszyć na podbój świata

Armin Papperger, prezes niemieckiego koncernu zbrojeniowego Rheinmetall AG, w rozmowie z gazetą die Welt mówił o dynamicznym rozwoju niemieckiej branży zbrojeniowej, nowych zamówieniach i planach ekspansji na rynek amerykański.

W Zakopanem pojawił się billboard po arabsku. To promocja dubajskiego biura podróży Wiadomości
W Zakopanem pojawił się billboard po arabsku. To promocja dubajskiego biura podróży

W Zakopanem pojawił się billboard reklamujący biuro podróży ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, skierowany wyłącznie do arabskich turystów – bez polskiego tłumaczenia. Firma wzbudza kontrowersje, ponieważ w swojej ofercie ma wycieczki m.in. do Rosji.

Szef węgierskiego MSZ o odwołaniu polskiego ambasadora: Obecny rząd Polski jest za wojną, my za pokojem polityka
Szef węgierskiego MSZ o odwołaniu polskiego ambasadora: "Obecny rząd Polski jest za wojną, my za pokojem"

– Choć między naszymi krajami zdarzają się spory polityczne, Węgry wciąż mają istotny interes w utrzymywaniu dobrych relacji z Polską. Wydaje się jednak, że obecne władze w Warszawie tego nie podzielają – stwierdził w czwartek minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó.

Rewolucja w Wlk. Brytanii. 16-latkowie pójdą do urn? Wiadomości
Rewolucja w Wlk. Brytanii. 16-latkowie pójdą do urn?

Wicepremier Wielkiej Brytanii Angela Rayner zapowiedziała, że rząd podejmuje kroki mające na celu zwiększenie uczestnictwa obywateli w życiu publicznym. „Chcemy, aby więcej osób mogło aktywnie włączać się w brytyjską demokrację” – podkreśliła. Jednym z kluczowych elementów nowego projektu jest obniżenie wieku wyborczego z 18 do 16 lat na terenie całego kraju.

Rzecznik Instytutu Pileckiego odwołany z ostatniej chwili
Rzecznik Instytutu Pileckiego odwołany

Dziś od rana w mediach pojawiały się nieoficjalne informacje, że rzecznik Instytutu Pileckiego, Jan Gebert, ma zostać odwołany ze stanowiska. Decyzja ta miała być m.in. reakcją na skandal, jaki wywołały wpisy na profilu Instytutu na platformie X, wybielające płk. Maksymiliana Schnepfa, biorącego czynny udział w Obławie Augustowskiej. Wieczorem na stronie Instytutu Pileckiego jako rzecznik figurowała już Luiza Jurgiel-Żyła.

Drożdże z genem niesporczaka wróciły z kosmosu. Polski eksperyment może pomóc podbić Marsa Wiadomości
Drożdże z genem niesporczaka wróciły z kosmosu. Polski eksperyment może pomóc podbić Marsa

Jak drożdże wzbogacone białkiem niesporczaka radzą sobie z mikrograwitacją i promieniowaniem jonizującym w przestrzeni kosmicznej - dzięki misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego sprawdzają to naukowcy ze Szczecina, Poznania i Katowic. Pojemnik z drożdżami wrócił z orbity i jest już w Polsce.

REKLAMA

Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza. „Kiedy nie pracuję, nie jem”

– Na początku mojej kariery mówiono, że tłumaczenie maszynowe nie zastąpi człowieka. Teraz to się zmienia. Większość zleceń to właśnie tego typu zadania. Spadają stawki za pracę tłumaczy. To kwestia czasu, kiedy przestaniemy być potrzebni – mówi Hubert Kowalski [imię i nazwisko zmienione na prośbę rozmówcy, znane redakcji], tłumacz, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza - zdjęcie poglądowe Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza. „Kiedy nie pracuję, nie jem”
Sztuczna inteligencja wypiera zawód tłumacza - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Jak ocenia Pan stabilność zawodu tłumacza?

– To zazwyczaj praca na umowy o dzieło. Kiedy nie pracuję, nie jem. Nie mogę pójść z czystym sumieniem na zwolnienie czy urlop. Ciągle z tyłu głowy mam myśl, że w tym czasie nic nie zarobię. Pół biedy, jeśli przestój trwa dzień, dwa. Kiedy się przedłuża, nie funkcjonuję normalnie. Jestem jak sparaliżowany. Cały czas w trybie oczekiwania. Nie da się o tym nie myśleć, nie sposób zająć się czymś innym. Zawsze może pojawić się jakieś zlecenie, a ja muszę być w ciągłym pogotowiu, żeby je przyjąć.

– Pojawiają się obawy, że sztuczna inteligencja wyprze zawód tłumacza.

– Na początku mojej kariery zawodowej mówiono, że tłumaczenie maszynowe nie zastąpi człowieka. W tej chwili zaś większość zleceń to tłumaczenia maszynowe. Pewne biuro oznajmiło mi, że teraz maszyna tłumaczy już na tyle dobrze, że jeden z ich klientów dodatkowo obniża stawki. Moim zdaniem to kwestia czasu, kiedy przestaniemy być potrzebni.

– Tłumacze nie mają żadnej ochrony przed utratą pracy?

– Nie. W naszej branży nie ma także żadnej inicjatywy na rzecz ograniczenia tłumaczeń maszynowych. Te zaś prowadzą niechybnie do śmierci zawodu. Nikt nic nie mówi. Nikt nie podnosi głosu. Tłumacze, biura, ośrodki akademickie… Widocznie wszystkim jest to na rękę. Mnie stawkę w przypadku takich zleceń nieco obniżono, niektórym tłumaczom znacznie bardziej. Moja stawka, choć obniżona, pozwala nadrobić trochę stron. Pracujemy zatem coraz bardziej „na ilość”. Poprawiając maszynę, można „klepać” więcej stron dziennie. To nieco przekłada się na zarobki. Tylko co z tego, skoro stawki za stronę są coraz bardziej obniżane?

– Jak to się może skończyć?

– Proszę sobie wyobrazić skrajną sytuację. Z dnia na dzień lekarzy zastępują roboty. Lekarz, który wiele lat spędził na nauce i praktyce, żeby być tu, gdzie jest, słyszy: „Jeśli ci się nie podoba, zmień sobie branżę”. Nie trzeba nawet szukać daleko. Propozycje zmiany branży słyszą górnicy za każdym razem, kiedy strajkują.

– Czy praca tłumacza jest obciążająca psychicznie?

– Był czas, kiedy zleceń było dużo, ale jeśli zatrudniała cię dana firma, to wymagała stałej dyspozycyjności. Istniała zatem ciągła presja, żeby przyjmować jak najwięcej zleceń, nawet na weekendy. Każdą odmowę należało uzasadnić, tłumaczyć się z prywatnych planów. Samo „Nie przyjmę zlecenia” nie wystarczało, bo koordynator mógłby się obrazić. Dłuższa przerwa w przyjmowaniu prac groziła zapomnieniem przez koordynatorów. Każdy urlop brałem i nadal biorę z lękiem, czy po urlopie będę miał pracę. W tamtym okresie pracowałem po minimum 10 godzin dziennie. Czasami 12, 14. Najwięcej 16. Rzadko robiłem dzień, dwa przerwy. Przerwa była tylko wtedy, kiedy zrobiłem wszystkie zlecenia i akurat żaden koordynator nie przysłał nic na weekend. Kiedy w tamtym czasie mówiłem komuś o tym, że mam stresującą pracę, nikt nie wiedział, o co mi chodzi. Przecież pracuję sobie spokojnie w zaciszu domowym. W roku 2020 ludzie przeżywali być może to samo ze względu na pracę zdalną. W 2014 roku pukali się w głowę, w 2020 sami płakali. Dostrzegli problem dopiero wtedy, kiedy dotknął ich samych.

– Czym Pańskim zdaniem grozi nadmierna automatyzacja kolejnych branż?

– Tłumaczenia to tylko początek. Jeżeli wszystko znajdzie się w rękach prywatnych – a to, co prywatne w Polsce, dąży do maksymalizacji zysków kosztem ludzi – inne branże czeka podobny los.

– Mimo wszystko lubi Pan swoją pracę?

– Ta praca potrafi przynosić satysfakcję. Jest w niej element twórczy, zabawa językiem, kiedy pojawi się zlecenie, które na to pozwala. Cieszy mnie, kiedy mogę zrobić coś od podstaw i widzę efekty. Satysfakcja jest także wtedy, kiedy kwota na koniec miesiąca okazuje się przyzwoita. Niestety często po lepszym miesiącu przychodzi gorszy. I tak się wszystko wyrównuje.

– A minusy?

– Pracuję w całkowej izolacji. Nie mam kontaktu z żadnymi tłumaczami. Przed nikim nie mogę się otworzyć i powiedzieć, co mi nie pasuje w tej branży. Kiedy opowiadam o tym, co mi nie pasuje, słyszę tylko od ludzi: „Zmień branżę”. Ja ich nie proszę o radę, mówię im tylko, jakie mam warunki. Znoszę je jednak, bo język to moja pasja. Wiele poświęciłem, żeby móc się z tej pracy utrzymywać. Nawet jeśli to boli. Chciałbym, żeby było normalnie. Ale nie mam nadziei, że tak będzie.

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe