„Tygodnik Solidarność” ukazuje się już 35 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa

Pierwszy numer „Tygodnika Solidarność” miał wyglądać zupełnie inaczej niż gazeta, którą Polacy dostali do rąk 3 kwietnia 1981. Życie pokazało figę dziennikarzom, którzy od połowy marca 1981 r. cyzelowali swoje teksty, zastanawiali się nad każdym przecinkiem, średnikiem, kropką. Wszak miało być cudo. Wszystko zmieniła Bydgoszcz.
Domena Pubiczna „Tygodnik Solidarność” ukazuje się już 35 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Domena Pubiczna / Tygodnik Solidarność
Pobicie przez MO członków Solidarności zaproszonych na posiedzenie tamtejszej Wojewódzkiej Rady Narodowej i tego następstwa – ogłoszenie przez Solidarność czterogodzinnego strajku ostrzegawczego i zapowiedź strajku powszechnego sprawiły, że dopieszczone materiały trzeba było schować do szuflady, a „Tygodnik” zadebiutował w atmosferze niemal wojennej.

Mazowiecki, czyli początki
Własne pismo było Solidarności, atakowanej przez rządowe media od chwili powstania, niezbędne jak powietrze. I chociaż już w Gdańsku, w sierpniu 1980 roku, podczas rozmów MKS ze stroną rządową udało się wynegocjować przyznanie powstającym związkom prawa do posiadania własnych wydawnictw, to dopiero 23 grudnia 1980 r. Biuro Polityczne PZPR zgodziło się z wnioskiem towarzyszy z Wydziału Prasy, Radia i Telewizji, by „wobec stałego nacisku Solidarności” sfinalizować sprawę tygodnika. Zezwolono, by Solidarność wydawała własny tygodnik w nakładzie 500 tys. egzemplarzy. Pod koniec stycznia 1981 r. KKP wystąpiła więc do Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk z wnioskiem o formalną zgodę na wydawanie ogólnopolskiego „Tygodnika Solidarność”. Wydano je 10 lutego 1981 r. Redaktorem naczelnym został ostatecznie Tadeusz Mazowiecki, jeden z najważniejszych wówczas doradców KPP i Wałęsy, redaktor naczelny „Więzi”. Ostatecznie, bo o tę funkcję, a co za tym idzie o kształt pisma, które przecież miało być jedynym legalnym medium opozycji, rozgorzał konflikt między, nieco upraszczając, środowiskiem KOR a gdańskimi ekspertami MKS z Sierpnia ’80 roku, tak więc to Mazowiecki wyznaczył linię „Tygodnika”, pilnował, by dziennikarze z niej nie zbaczali, i ostatecznie decydował o składzie personalnym pisma. Jaka to była linia? Umiarkowana linia Wałęsy. Nie pisanie o podziałach w związku – przecież takie były, a podkreślanie tego, co łączy. „Tygodnik Solidarność” zajmował się wszystkimi dziedzinami życia (m.in. działalnością związku i władz, wzajemnymi relacjami między nimi, kwestiami ekonomicznymi i gospodarczymi, oświatą, kulturą itd.). Szczególnie dużo uwagi poświęcał kwestiom prawa i praworządności, problematyce wymiaru sprawiedliwości i historii najnowszej. Łączył dwie funkcje – tygodnika i dziennika, którego Solidarność nie miała. O czytelników martwić się nie musiał. Po wielkie płachty pisma ustawiały się do kiosków długie kolejki. Musiał za to walczyć o papier – wtedy przydziałowy, z RSW, oraz odpowiedzialnymi za kolportaż i z cenzurą.
Ostatni, 37 numer „Tygodnika” z datą 11 grudnia 1981 został częściowo skonfiskowany. Zapowiadany numer świąteczny, w którym miała być i noworoczna szopka, i fragmenty książki Krystyny Kersten „Historia polityczna Polski 1944-1956” nigdy się nie ukazał. Materiały, które zabrał ze sobą Tadeusz Mazowiecki, by je przeczytać w drodze powrotnej z posiedzenia Komisji Krajowej, na które pojechał do Gdańska, być może leżą w prywatnym archiwum jakiegoś funkcjonariusza SB.
„Tygodnik” przestał oficjalnie istnieć w październiku 1982 r., kiedy uchwalono nową ustawę o związkach zawodowych, na mocy której majątek Solidarności został skonfiskowany a ona sama, jak i inne związki zawodowe istniejące przed stanem wojennym, zlikwidowana.

Tygodnik walczący
Tuż przed czerwcowymi wyborami w roku 1989 „Tygodnik Solidarność” wraca na medialny rynek. Nadano mu numer 1(38), podkreślając ciągłość z rokiem 1981. Ma tego samego redaktora naczelnego, taką samą szatę graficzną, ten sam nakład. Ale ma też już mocną konkurencję – „Gazetę Wyborczą”, z którą polemizuje – i znacznie mniej czytelników. Pod koniec sierpnia 1989 roku Tadeusz Mazowiecki zostaje premierem. Ster „Tygodnika” powierza Janowi Dworakowi. Ten jednak kieruje pismem krótko. Powód? Polityczne drogi szefa związku i Mazowieckiego zdecydowanie się rozeszły. Wkrótce Wałęsa mianuje redaktorem naczelnym tygodnika Solidarności swojego człowieka -Jarosława Kaczyńskiego.
20 września 1989 roku nowy naczelny spotyka się po raz pierwszy z zespołem redakcyjnym. W książce Teresy Torańskiej „My” wspomina, że jego słowa: „nie możemy żyć w świecie pewnego mitu, który był może piękny, ale nigdy nie był prawdziwy. Solidarność zawsze była wewnętrznie skłócona, rozgrywały się w niej różne walki” wywołały prawdziwą wściekłość ówczesnego zespołu. Lecz właśnie hasło – piszemy o tym, o czym dawniej nie pisano - stało się wówczas mottem „Tygodnika”. Praca w piśmie była wyborem politycznym. Ci nieliczni, którzy w nim po Mazowieckim zostali, a także nowi, którzy przyszli, chcieli przyspieszenia tempa zmieniania Polski, byli przeciw Mazowieckiemu jego polityce, przeciw kolaboracji elit nowych i starych, za Wałęsą. To był program polityczny i nie dziwi, że w „TS” narodziło się Porozumienie Centrum. To było, pod względem temperatury drukowanych tekstów, zupełnie inne pismo niż „Tygodnik” za Mazowieckiego. Zadziorne, walczące - i bezpardonowo zwalczane przez „Gazetę Wyborczą”, która była medialnym zapleczem Mazowieckiego (tym samym dla Wałęsy stał się „Tygodnik Solidarność” kierowany przez Jarosława Kaczyńskiego). Jego siłą były nie tylko polityczne teksty i polemiki, ale i reportaże. To one ukazywały prawdziwy obraz kraju, w którym niby wszystko się zmieniło, a pozostało tak samo. Korupcja, przywileje władzy, powiatowe układy i układziki, wobec których obywatel nie miał szans. Nowym zjawiskiem była za to szybko uwłaszczająca się nomenklatura, na co inne media zamykały oczy.

Ewa Zarzycka

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (41/2016) oraz w wersji cyfrowej tutaj

 

POLECANE
Minister finansów zdecydował ws. pieniędzy dla PiS. Skarbnik partii potwierdza z ostatniej chwili
Minister finansów zdecydował ws. pieniędzy dla PiS. Skarbnik partii potwierdza

Minister finansów rozpoczął wypłatę pomniejszonej subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Skarbnik partii potwierdził, że wpłynęła pierwsza rata – informuje Interia.

Groźna substancja w popularnym produkcie. GIS wydał ostrzeżenie Wiadomości
Groźna substancja w popularnym produkcie. GIS wydał ostrzeżenie

W branży beauty nadchodzą poważne zmiany. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) ogłosił, że od 1 września 2025 roku obowiązywać będzie zakaz stosowania substancji TPO w kosmetykach. Ten składnik, dotąd powszechnie używany w żelach do paznokci, został uznany za potencjalnie rakotwórczy.

Dobre wieści dla PiS. Jest nowy sondaż partyjny z ostatniej chwili
Dobre wieści dla PiS. Jest nowy sondaż partyjny

Prawo i Sprawiedliwość prowadzi z wynikiem 32,3 proc. – wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Pollster dla "Super Expressu".

Aktorzy serialu „Ranczo” ogłosili radosną nowinę Wiadomości
Aktorzy serialu „Ranczo” ogłosili radosną nowinę

Radosna nowina z życia prywatnego pary znanej z serialu „Ranczo” poruszyła fanów. Ewa Kuryło i Piotr Pręgowski właśnie zostali po raz pierwszy dziadkami. Ich wnuk, mały Aleksander, urodził się niedawno w Atenach.

Nie żyje DJ Hazel. Wiadomo, jaka była przyczyna śmierci z ostatniej chwili
Nie żyje DJ Hazel. Wiadomo, jaka była przyczyna śmierci

W środę smutna wiadomość obiegła Polskę – nie żyje DJ Hazel, czyli Michał Orzechowski. Znany i lubiany artysta miał zaledwie 44 lata. Ciało muzyka odnaleziono w samochodzie zaparkowanym przy jeziorze w Skępem. W piątek prokuratura przekazała informacje o przyczynach jego śmierci.

Światowe gwiazdy filmu na trybunie honorowej w Moskwie Wiadomości
Światowe gwiazdy filmu na trybunie honorowej w Moskwie

Na trybunie honorowej w Moskwie zasiedli goście zaproszeni przez prezydenta Rosji na defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa. Wśród zaproszonych pojawiło się m.in 27 prezydentów i światowi twórcy filmowi sprzyjający Rosji.

Atak na Uniwersytecie Warszawskim. Są nowe informacje Wiadomości
Atak na Uniwersytecie Warszawskim. Są nowe informacje

Warszawska prokuratura i obrońcy podejrzanego o brutalne morderstwo na UW Mieszka R. chcą, by odbywał on ewentualny areszt w specjalnej jednostce penitencjarnej z leczniczym zakładem psychiatrycznym.

Niemcy bezradne wobec Tapinoma magnum z ostatniej chwili
Niemcy bezradne wobec Tapinoma magnum

Niemcy walczą z Tapinoma magnum – mrówkami tworzącymi milionowe superkolonie. W piątek władze miasta Kehl wydały instrukcję, w której tłumaczą, jak z nimi walczyć.

Tragedia w Słupsku: Nie żyje ciężko poparzona 2,5-latka. Zatrzymano dwie osoby z ostatniej chwili
Tragedia w Słupsku: Nie żyje ciężko poparzona 2,5-latka. Zatrzymano dwie osoby

2,5 letnia dziewczynka trafiła w piątek z ciężkimi poparzeniami do szpitalnego oddziału ratunkowego w Słupsku. Lekarzom nie udało jej się uratować. Sprawę bada prokuratura, a policja zatrzymała dwie młode osoby.

Trener znanego piłkarskiego klubu w szpitalu Wiadomości
Trener znanego piłkarskiego klubu w szpitalu

Niepokojące wieści napłynęły z Hiszpanii. Michel Sánchez, trener Girony występującej w La Liga, trafił do szpitala z powodu problemów zdrowotnych. Klub przekazał, że szkoleniowiec jest pod opieką lekarzy i jego stan ulega poprawie.

REKLAMA

„Tygodnik Solidarność” ukazuje się już 35 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa

Pierwszy numer „Tygodnika Solidarność” miał wyglądać zupełnie inaczej niż gazeta, którą Polacy dostali do rąk 3 kwietnia 1981. Życie pokazało figę dziennikarzom, którzy od połowy marca 1981 r. cyzelowali swoje teksty, zastanawiali się nad każdym przecinkiem, średnikiem, kropką. Wszak miało być cudo. Wszystko zmieniła Bydgoszcz.
Domena Pubiczna „Tygodnik Solidarność” ukazuje się już 35 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Domena Pubiczna / Tygodnik Solidarność
Pobicie przez MO członków Solidarności zaproszonych na posiedzenie tamtejszej Wojewódzkiej Rady Narodowej i tego następstwa – ogłoszenie przez Solidarność czterogodzinnego strajku ostrzegawczego i zapowiedź strajku powszechnego sprawiły, że dopieszczone materiały trzeba było schować do szuflady, a „Tygodnik” zadebiutował w atmosferze niemal wojennej.

Mazowiecki, czyli początki
Własne pismo było Solidarności, atakowanej przez rządowe media od chwili powstania, niezbędne jak powietrze. I chociaż już w Gdańsku, w sierpniu 1980 roku, podczas rozmów MKS ze stroną rządową udało się wynegocjować przyznanie powstającym związkom prawa do posiadania własnych wydawnictw, to dopiero 23 grudnia 1980 r. Biuro Polityczne PZPR zgodziło się z wnioskiem towarzyszy z Wydziału Prasy, Radia i Telewizji, by „wobec stałego nacisku Solidarności” sfinalizować sprawę tygodnika. Zezwolono, by Solidarność wydawała własny tygodnik w nakładzie 500 tys. egzemplarzy. Pod koniec stycznia 1981 r. KKP wystąpiła więc do Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk z wnioskiem o formalną zgodę na wydawanie ogólnopolskiego „Tygodnika Solidarność”. Wydano je 10 lutego 1981 r. Redaktorem naczelnym został ostatecznie Tadeusz Mazowiecki, jeden z najważniejszych wówczas doradców KPP i Wałęsy, redaktor naczelny „Więzi”. Ostatecznie, bo o tę funkcję, a co za tym idzie o kształt pisma, które przecież miało być jedynym legalnym medium opozycji, rozgorzał konflikt między, nieco upraszczając, środowiskiem KOR a gdańskimi ekspertami MKS z Sierpnia ’80 roku, tak więc to Mazowiecki wyznaczył linię „Tygodnika”, pilnował, by dziennikarze z niej nie zbaczali, i ostatecznie decydował o składzie personalnym pisma. Jaka to była linia? Umiarkowana linia Wałęsy. Nie pisanie o podziałach w związku – przecież takie były, a podkreślanie tego, co łączy. „Tygodnik Solidarność” zajmował się wszystkimi dziedzinami życia (m.in. działalnością związku i władz, wzajemnymi relacjami między nimi, kwestiami ekonomicznymi i gospodarczymi, oświatą, kulturą itd.). Szczególnie dużo uwagi poświęcał kwestiom prawa i praworządności, problematyce wymiaru sprawiedliwości i historii najnowszej. Łączył dwie funkcje – tygodnika i dziennika, którego Solidarność nie miała. O czytelników martwić się nie musiał. Po wielkie płachty pisma ustawiały się do kiosków długie kolejki. Musiał za to walczyć o papier – wtedy przydziałowy, z RSW, oraz odpowiedzialnymi za kolportaż i z cenzurą.
Ostatni, 37 numer „Tygodnika” z datą 11 grudnia 1981 został częściowo skonfiskowany. Zapowiadany numer świąteczny, w którym miała być i noworoczna szopka, i fragmenty książki Krystyny Kersten „Historia polityczna Polski 1944-1956” nigdy się nie ukazał. Materiały, które zabrał ze sobą Tadeusz Mazowiecki, by je przeczytać w drodze powrotnej z posiedzenia Komisji Krajowej, na które pojechał do Gdańska, być może leżą w prywatnym archiwum jakiegoś funkcjonariusza SB.
„Tygodnik” przestał oficjalnie istnieć w październiku 1982 r., kiedy uchwalono nową ustawę o związkach zawodowych, na mocy której majątek Solidarności został skonfiskowany a ona sama, jak i inne związki zawodowe istniejące przed stanem wojennym, zlikwidowana.

Tygodnik walczący
Tuż przed czerwcowymi wyborami w roku 1989 „Tygodnik Solidarność” wraca na medialny rynek. Nadano mu numer 1(38), podkreślając ciągłość z rokiem 1981. Ma tego samego redaktora naczelnego, taką samą szatę graficzną, ten sam nakład. Ale ma też już mocną konkurencję – „Gazetę Wyborczą”, z którą polemizuje – i znacznie mniej czytelników. Pod koniec sierpnia 1989 roku Tadeusz Mazowiecki zostaje premierem. Ster „Tygodnika” powierza Janowi Dworakowi. Ten jednak kieruje pismem krótko. Powód? Polityczne drogi szefa związku i Mazowieckiego zdecydowanie się rozeszły. Wkrótce Wałęsa mianuje redaktorem naczelnym tygodnika Solidarności swojego człowieka -Jarosława Kaczyńskiego.
20 września 1989 roku nowy naczelny spotyka się po raz pierwszy z zespołem redakcyjnym. W książce Teresy Torańskiej „My” wspomina, że jego słowa: „nie możemy żyć w świecie pewnego mitu, który był może piękny, ale nigdy nie był prawdziwy. Solidarność zawsze była wewnętrznie skłócona, rozgrywały się w niej różne walki” wywołały prawdziwą wściekłość ówczesnego zespołu. Lecz właśnie hasło – piszemy o tym, o czym dawniej nie pisano - stało się wówczas mottem „Tygodnika”. Praca w piśmie była wyborem politycznym. Ci nieliczni, którzy w nim po Mazowieckim zostali, a także nowi, którzy przyszli, chcieli przyspieszenia tempa zmieniania Polski, byli przeciw Mazowieckiemu jego polityce, przeciw kolaboracji elit nowych i starych, za Wałęsą. To był program polityczny i nie dziwi, że w „TS” narodziło się Porozumienie Centrum. To było, pod względem temperatury drukowanych tekstów, zupełnie inne pismo niż „Tygodnik” za Mazowieckiego. Zadziorne, walczące - i bezpardonowo zwalczane przez „Gazetę Wyborczą”, która była medialnym zapleczem Mazowieckiego (tym samym dla Wałęsy stał się „Tygodnik Solidarność” kierowany przez Jarosława Kaczyńskiego). Jego siłą były nie tylko polityczne teksty i polemiki, ale i reportaże. To one ukazywały prawdziwy obraz kraju, w którym niby wszystko się zmieniło, a pozostało tak samo. Korupcja, przywileje władzy, powiatowe układy i układziki, wobec których obywatel nie miał szans. Nowym zjawiskiem była za to szybko uwłaszczająca się nomenklatura, na co inne media zamykały oczy.

Ewa Zarzycka

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (41/2016) oraz w wersji cyfrowej tutaj


 

Polecane
Emerytury
Stażowe