Syryjski zakonnik: Ludzie umierają z głodu, każda pomoc ratuje życie
- Wszyscy jesteśmy jak ofiary trzęsienia ziemi; ludzie umierają tutaj z głodu – mówi Radiu Watykańskiemu o. Abdo Raad.
Sankcje i bezprawie
Duchowny kieruje pomocowym stowarzyszeniem Annas Linnas działającym w diecezji Aleppo, która potężnie ucierpiała w wyniku ostatniego trzęsienia ziemi. Tłumaczy, że wystarczy oddalić się niedaleko od miasta i można wpaść w ręce bandytów. Zaledwie przed kilkoma dniami kilkanaście osób zostało zabitych, gdy pracowały w terenie. Ojciec Raad zaznacza, że kryzys jest tak wielki, że każda pomoc jest na wagę złota.
- Trudno jest do Syrii przywieźć pomoc materialną i niestety trudno też jest przekazać tam pieniądze. Sankcje nie pozwalają bowiem bankom w Syrii na relacje z innymi bankami - informuje duchowny.
- Co gorsze, pomimo trzęsienia ziemi wojna wciąż trwa. Więc konwój pomocy w drodze, z jednego miejsca do drugiego, może być zagarnięty przez bojówki - dodaje.
Niech pomoc dociera, wszystko jedno jaką drogą
- Część osób ponadto nie ufa rządowi i mówi: «jak wyślemy pomoc, to rząd ją zabierze». Ja bym jednak powiedział, że nie jest ważne, czy pomoc dociera za pośrednictwem państwa czy przez osoby prywatne, ważne, że dociera – mówi o. Raad.
- W tych trudnych czasach mamy świadomość, że wszelka pomoc jest przeznaczona dla potrzebujących. To prawda, że nie dociera do wszystkich osób dotkniętych trzęsieniem ziemi. Ale w Syrii i w Libanie wszyscy jesteśmy jak ofiary trzęsienia ziemi ze względu na kryzys ekonomiczny – tutaj ludzie giną z głodu - podkreśla zakonnik.
- Oczywiście cała pomoc powinna byś skierowana do ofiar trzęsienia ziemi, bo są w wielkiej potrzebie i ostatecznie jestem przekonany, że większość pomocy naprawdę dociera do potrzebujących - uważa.
Krzysztof Dudek SJ/vaticannews.va / Aleppo