Bp Wodarczyk o Żołnierzach Wyklętych: Warto zachować się jak trzeba
Biskup zapewniał, że Żołnierze Niezłomni pozostają w pamięci wielu na zawsze. – Szatański plan komunistów, aby zatrzeć po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii, nie powiódł się – powiedział. – Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. Ich niezłomność bardzo często była podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga i wiernością Jego prawom – zauważył.
Ostatni gryps
W homilii zacytował ostatni gryps, który wysłał z celi śmierci w więzieniu mokotowskim komendant Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość Łukasz Ciepliński. Zanim 1 marca 1951 r. Łukasz Ciepliński został stracony, napisał: „Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, polska niepodległość – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska”.
Biskup Wodarczyk przyznał Cieplińskiemu rację. – Prawda i idea Chrystusowa zwyciężają. Bo Żołnierze Wyklęci, którzy do końca pozostali Niezłomni, wrócili do świadomości Polaków – powiedział. Cytował też „ochotnika do Auschwitz”, rotmistrza Witolda Pileckiego. – Ten bohaterski żołnierz, maltretowany w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej, rozstrzelany 14 maja 1947 r., do końca pozostał wierny Polsce i Bogu – podkreślał. – Dziś sanitariuszka Danuta Siedzikówna „Inka" jest bohaterką młodzieży. „Bo zachowała się jak trzeba” – takie, ostatnie swoje słowa na tej ziemi, kazała przekazać babci.
Generał Fieldorf "Nil"
Biskup przywołał tez postać Żołnierza Niezłomnego jakim był generał August Emil Fieldorf „Nil”, który po cudownym niemal uratowaniu z sowieckich łagrów wrócił do lubelskiej Polski – nie podjął dalszej walki, tylko chciał pracować, aby utrzymać rodzinę. – Mógł uratować głowę (został powieszony), gdyby poszedł na współpracę... Ale tego nie uczynił, zachował się jak prawdziwy żołnierz – powiedział bp Wodarczyk.
Tysiące kar śmierci
Wyliczył, że w latach 1944 – 1956 o wolną Polskę walczyło ok. 200 tys. żołnierzy II Rzeczpospolitej w różnych formacjach podziemia – głównie zbrojnego. Ponad 20 tys. Żołnierzy Niezłomnych zginęło z bronią w ręku. – Tych, którzy nie poddali się drugiemu, sowieckiemu okupantowi - dowódców i żołnierzy, kapłanów, działaczy politycznych, a także harcerzy i uczniów - czekały represje, wieloletnie wyroki i śmierć. Do 1955 r. spośród ponad 8 tys. orzeczonych kar śmierci wykonano ok. 4,5 tysięcy. Polska straciła nie tylko żołnierzy, ale elitę, kadrę przywódczą. W cywilu Żołnierze Wyklęci/Niezłomni byliby gospodarzami, urzędnikami, inżynierami, prawnikami, artystami... – podsumował.
Przypomniał, że od 2011 r. obchodzimy powołany ustawą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, jako święto państwowe. Wskazywał, że dzisiaj świętujemy, podczas gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. – Niech dla nas zgromadzonych w dniu święta Żołnierzy Niezłomnych na modlitwie za spokój ich duszy, ci odważni ludzie staną się znakiem odważnej i wiernej miłości do Boga i Ojczyzny. I tego, że warto zachować się jak trzeba. Tu i teraz, w konkretnym momencie naszych dziejów. Chrześcijańskich i Polskich – stwierdził.
Apel Pamięci
Po Mszy św. przed katowickim kościołem mariackim odbył się wojskowy Apel Pamięci z udziałem żołnierzy 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, przedstawicielami urzędów i instytucji, kombatantów oraz młodzieży szkolnej z Katowic i Tychów. Delegacje różnych środowisk złożyły kwiaty w kaplicy "Golgota Ojczyzny". Po uroczystościach odbyło się spotkanie przy żołnierskiej grochówce.
asp, prze / Katowice