Po tym pytaniu Tusk się wściekł. „Szlag mnie trafia”

Jak dotąd od czasu powrotu do krajowej polityki Donaldowi Tuskowi nie udało się odnieść spektakularnego sukcesu. Notowania PO wzrosły, ale zdają się osiągać szklany – około 30-procentowy – sufit i za wyjątkiem najmniej wiarygodnych i niepotwierdzonych innymi badaniami sondaży Platforma w rankingach znajduje się daleko za Prawem i Sprawiedliwością.
Słabnie też wiara we wspólną listę opozycji. Według źródeł Wirtualnej Polski w Platformie Obywatelskiej dominuje przeświadczenie, że nie uda się stworzyć szerokiej listy partii opozycyjnych. Ważny polityk PO Radosław Sikorski stwierdził w ostatnich dniach, że o wspólną listę „będzie się modlił”.
Tuska „szlag trafia”
Coraz większe napięcie jest także odczuwalne podczas spotkań Donalda Tuska z mieszkańcami miast. Pretensje o brak porozumienia Platformy z innymi, mniejszymi partiami były premier usłyszał ostatnio w Siedlcach.
– A jak znowu zabraknie tego jednego punktu, to znów pan spuści głowę. Czemu nie możecie się dogadać? – przypomniał wybory w 2015 roku jeden z zebranych.
– Jako szef partii, która ma 30 proc., mówię do liderów innych partii, które mają 9, 8, 4 proc.: słuchajcie, zróbmy coś razem, mimo że to moja partia na tym bardzo dużo straci, bo ta premia rozłoży się na wszystkich, będziemy wygranymi – odparł Tusk.
Szef PO grzmiał również, że „szlag go trafia”, że do innych opozycyjnych partii nie trafiają „oczywiste argumenty” o tym, że opozycja mogłaby mieć razem 48 do 50 proc.
– Chcecie tam jakieś jedynki, to proszę bardzo. Ja po prostu tego nie rozumiem. Oni mówią, mówię o liderach mniejszych partii: wybory są wygrane, a my musimy się zastanowić, co kto będzie miał po wyborach. Ja im mówię, że mam partię większą, niż wszyscy oni razem wzięci, i że wybory nie są wygrane (…). Ja się nadzieliłem w życiu, ja naprawdę niczego nie potrzebuję. Później się możecie dzielić funkcjami i stanowiskami, nie ma problemu – powiedział Tusk.