Śmiertelne ataki rekina w pobliżu popularnego kurortu. Biuro podróży zabiera głos

Dwie tragedie w Egipcie w przeciągu kilku dni. Turystki wypoczywające w kurortach zatoki Sahl Hasheesh w okolicach Hurghady nie żyją. Zostały zaatakowane przez rekiny.
Pierwsza z zaatakowanych turystek to 68-letnia Austriaczka. Do zdarzenia doszło podczas kąpieli w wydzielonym i "bezpiecznym" obszarze. Kobieta została zaatakowana przez wodnego drapieżnika.
O śmierci drugiej turystki z Egiptu świat dowiedział się w niedzielę, 3 lipca. Kobieta pochodziła z Rumunii. 40-latka padła ofiarą rekina zaledwie 200 metrów od miejsca poprzedniego ataku. Jej ciało znaleziono na pobliskiej rafie koralowej.
Biuro podróży zabiera głos
Jak podaje wiceprezes biura podróży Itaka Piotr Henicz, tygodniowo w okolicach Hurghady może przebywać ok. 2-3 tys. Polaków.
"W związku z tymi wydarzeniami wysłaliśmy zapytanie do naszego kontrahenta, który jest na miejscu, o jakie [zamknięte - red.] plaże chodzi i poprosiliśmy o szczegółowy raport" -
- mówi Onetowi Henicz. Zapewnia, że te informacje pojawią się najpóźniej dziś, 4 lipca.
Turyści przebywający w Hurghadzie, jak mówi wiceprezes firmy, zostali poinformowani o całej sytuacji. Dodaje też, że wczasowicze mogą spokojnie wypoczywać i zachęca do korzystania z hotelowych basenów.
Oczywiście hotele w Egipcie to olbrzymie kurorty posiadające ogromną liczbę basenów. Taka informacja to z pewnością pewien rodzaju dyskomfort, ale turyści mogą spokojnie wypoczywać. Wycieczki do Egiptu odbywają się i będą odbywać się normalnie
- zapewnił.
Jak mówi Piotr Henicz, "dostrzegamy problem". Podkreślił jednak, że nikt nie spodziewał się ataków rekina, które w Egipcie nie zdarzają się zbyt często.