„Na Ukrainie nie używa się już słowa Rosjanie. Mówi się «raszyści», «federaści», «orkowie»”

Jakub Maciejewski znajduje się obecnie w miejscowości Słowiańsk w Donbasie. – To północna część frontu. Rosjanie próbują się wedrzeć do jednego z trzech miast, które stawiają opór. W ostatnim czasie nasiliły się bombardowania na skalę I wojny światowej – relacjonował.
– Ukraina nie jest w całości bombardowana. W zachodnich miastach czy w centrum są alarmy przeciwlotnicze, ale rakiety spadają rzadko. Jest za to przekonanie, że udało się uratować niepodległość. Za to we wschodniej Ukrainie, gdzie jestem, sytuacja jest zupełnie inna – czuć oddech ludobójców. Alarmy wyją po kilka godzin dziennie. Widziałem samoloty rosyjskie, które zrzucały bomby i ziemia się trzęsła. To prawdziwa wojna z morderstwem, bezwzględnością najeźdźcy. Duchem przypomina to napaść III Rzeszy na Polskę – ocenił.
Dziennikarz powiedział jednak, że są pozory normalności w Donbasie.
– Ponad połowa mieszkańców regionu wyjechała, ale próbuje się organizować normalne życie. Ze Słowiańska wyjechało zdecydowanie najmniej Ukraińców. Słychać wybuchy, a gdy front się przybliży, to ulice zapełnią się rannymi. Co ciekawe, żyją też ludzie, którzy są zmanipulowani przez propagandę rosyjską – stwierdził.
– Rosja zyskała wiele przydomków. Nie używa się nawet słowa Rosjanie. Mówi się «raszyści», czyli rosyjscy faszyści, albo «federaści» od Federacji Rosyjskiej. Mówi się wreszcie o orkach z Tolkiena. To kompletna dzicz, która się nie zmieniła od głębokiej bolszewii. Mam nadzieję, że Polacy obudzili się już w 100 proc. i wiedzą, że historyczne zło jest w Rosji – mówił Maciejewski.