Kaliningrad coraz boleśniej odczuwa sankcje. „Milion mieszkańców uwięzionych”

– My, zwykli mieszkańcy Kaliningradu, martwimy się najbardziej. Co stanie się z dostawą produktów drogą lądową? Wygląda na to, że leki i żywność będą mogły być transportowane. To jest w porządku. Ale co z resztą? Wszystko kaput? Strach zgadywać, co będzie dalej
– opowiada autor kanału o życiu w rosyjskiej enklawie.
– Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek w Europie nie pozwoli na rozgrywanie gier wokół Kaliningradu. Myślę, że wielu rozumie, że to igranie z ogniem
– odniósł się wiceszef MSZ Federacji Rosyjskiej Aleksander Grushko.
Wiadro gładzi szpachlowej po 300 złotych
Rosyjscy i białoruscy przewoźnicy drogowi wskutek sankcji UE nie mogą prowadzić działalności. Jedynymi wyjątkami od zakazu są transporty żywności oraz pomoc humanitarna. To czyni życie w rosyjskiej enklawie jeszcze droższym. Mieszkańcy oburzyli się na wieść o tym, że torebka winogron jest sprzedawana za odpowiednik 55 złotych. Ze sklepów szybko znika cukier, pojawiają się doniesienia o kradzieżach produktów, np. kawy. Worek cementu ma już kosztować równowartość 50 złotych, a wiadro gładzi szpachlowej – 300 złotych. Na wieść o drożyźnie władze miasteczka Gusiew zaczęli rozdawanie ziemi mieszkańcom, by ci mogli uprawiać na niej podstawowe warzywa.
Wciąż jednak lokalne sondaże dają prezydentowi Putinowi 79 proc. poparcia mieszkańców. Zdarzają się jednak przypadki wybijania szyb w autach ludziom, którzy obnosili się z literą „Z” – symbolem „specjalnej operacji wojskowej”, jak Rosja nazywa działania wojsk na Ukrainie, mające na celu – jak twierdzi strona rosyjska – „denazyfikację” i „demilitaryzację” kraju. Działania Kremla nie mają najwyraźniej bezgranicznego poparcia Rosjan.
Królewiec odizolowany?
Spięcia na linii Moskwa–Warszawa poskutkowały zablokowaniem wydawania wiz przez polski konsulat w Królewcu. We wtorek pod konsulatem zebrał się protest przeciwko – jak uważali organizatorzy – rosnącej w Polsce rusofobii oraz blokadzie wydawania wiz.
– Dla Rosjan z Kaliningradu brak polskich wiz oznacza uwięzienie we własnej enklawie. Jest to dla nich straszne upokorzenie, nie brakuje tam ludzi mających pieniądze i dotąd korzystających z uroków życia koło Europy. Podczas ferii każdy widział sznury rosyjskich aut jadących na narty do Zakopanego i dalej do Austrii lub Włoch. Na wakacje też podróżowali samochodami
– mówi cytowany przez wp.pl przedsiębiorca prowadzący handel między Polską a obwodem królewieckim.
Podkreślił, że lądowe granice wokół obwodu są zablokowane przez Polskę i Litwę. Polska wstrzymała wydawanie wiz, a litewscy urzędnicy mają utrudniać przejazd tak, że przed wjazdem na Litwę tworzą się wielokilometrowe kolejki aut. „Pewną” drogą opuszczenia enklawy jest droga lotnicza, jednak bilety samolotowe podrożały o ok. 100 proc., ponieważ po zamknięciu przestrzeni powietrznej państw UE Rosjanie muszą nadkładać drogi, omijając przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich.
Zobacz też: Sekretarz generalny ONZ: Wskutek wojny jedna piąta ludzkości odczuje klęskę głodu
Gubernator obwodu Anton Alichanow wystąpił z prośbą do wicepremiera Rosji o pomoc w organizacji transportu promowego, łączącego port Bałtijsk z Sankt Petersburgiem. Pierwszy prom ma wkrótce rozpocząć kursy, ale w sytuacji gdyby Polska i Litwa całkowicie zamknęły granice, Rosjanie z enklawy potrzebowali aż sześciu. Jednak rejs przez Bałtyk do Rosji oznacza przede wszystkim jedną niedogodność – trwa aż 40 godzin.