Elżbieta Rafalska dla Tysol.pl: System emerytalny potrzebuje spokoju
Przez ostatni miesiąc, razem z Kancelarią Prezydenta RP i NSZZ „Solidarność”, resortu rodziny, a także Pani osobiście, prowadził kampanię społeczno-informacyjną pt. „Godny Wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego”. Czy ze spotkań, które przecież odbywały się w całym kraju, wynika, że Polacy ze zniecierpliwieniem czekają na obniżenie wieku emerytalnego?
Przedstawiciele prezydenta, ministerstwa, którym kieruję i związku zawodowego Solidarność, odwiedzili miasta wojewódzkie w całej Polsce, żeby spotkać się z mieszkańcami i przedstawić im zmiany związane z obniżeniem wieku emerytalnego od 1 października. Ale szczególnie istotne było pokazanie ich indywidualnych konsekwencji dla każdego, kto będzie przed tym wyborem stawał.
O ostatecznych decyzjach Polaków dowiemy się pod koniec roku. Dziś wiemy tyle, że masowo korzystają z pomocy doradców emerytalnych ZUS. Na pewno nie ulegają zatem bezmyślnemu pędowi do odchodzenia z pracy, gdy tylko będzie to możliwe w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Rozumieją, że temat jest ważny, chcą dowiedzieć się jak najwięcej.
To duża satysfakcja i sukces tej kampanii. W przeszłości, zbyt często, wiedza emerytalna wydawała się ludziom zbyt odległa, obca, tak trudna, że z góry część osób zakładała, że skorzysta z możliwości przejścia na świadczenie jak najszybciej, bo nie wie, jaki może być dalszy ciąg.
Jednak z badań opinii publicznej wynika, że 83 proc. Polaków chce odejść na emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, dalsze 11 proc. w pierwszym roku po jego przekroczeniu, a tylko 6 proc. decyduje się zostać dłużej w zatrudnieniu. Czy to nie są dane niepokojące? Czy kampania miała ich do tego zniechęcić?
To była przede wszystkim spokojna kampania informacyjna. Chodziło o przekaz, że to każdy indywidualnie decyduje, kiedy chce przejść na emeryturę, że to od każdego indywidualnie zależy, jaki moment zakończenia pracy zawodowej jest dla niego najlepszy. A jest to przecież podyktowane różnymi czynnikami. Naszym obowiązkiem było poinformować ludzi o tym wyborze.
Jeśli zaś chodzi o to, że 83 proc. Polaków decyduje się na przejście na emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, to ja podkreślam, że 17 proc. chce jednak pracować dłużej. I, co też trzeba zaznaczyć, dzieje się tak mimo, jeszcze obowiązującego, wydłużonego wieku emerytalnego. W przypadku kobiet, których w tej grupie jest znaczna część, jest to na chwilę obecną wiek 61 lat i 6 miesięcy.
Czy zatem, dla pozostałej większości, potrzebne są dodatkowe zachęty, i jakie mogłyby być skuteczne?
Przede wszystkim potrzebny jest spokojny przekaz, że zmiany, które wejdą w życie od 1 października, to coś, co nie jest na chwilę i zaraz może być zmienione. Podkreślam, że jest to constans, który będzie obowiązywać. A każdy rok dodatkowej pracy, to wzrost świadczenia o 8 proc. Obecny algorytm obliczania świadczenia premiuje bowiem dłuższe pozostawanie na rynku pracy.
Obawa o kolejne zmiany przepisów emerytalnych jest jedną z podstawowych, wskazywanych przez Polaków, przesłanek podejmowania decyzji o przechodzeniu na emeryturę natychmiast po uzyskaniu wymaganego wieku. I nie dzieje się to bez powodu, bo obecna opozycja zapowiada przecież „urealnienie wieku emerytalnego”.
Rząd PiS pokazuje swoją wiarygodność poprzez realizację programu, który prezentował w kampanii wyborczej, a jednym z jego punktów było właśnie przywrócenie wieku emerytalnego 60 i 65 lat.
Nie mogę oczywiście powiedzieć, że mam gwarancję, że inna władza zachowa się w sposób odpowiedzialny i utrzyma stabilność systemu emerytalnego. On bowiem powinien dawać obywatelom poczucie bezpieczeństwa na wiele lat. Nie może być targany zmianami z częstotliwością kampanii wyborczych. System emerytalny potrzebuje spokoju i stabilności. Wszyscy politycy powinni to rozumieć.
A czy to, że potencjalnie, jeszcze w tym roku mogłoby odejść na emeryturę o ok. 320 tys. osób więcej niż byłoby to bez obniżania wieku emerytalnego, nie jest zagrożeniem dla ZUS i stabilności finansów publicznych? To przecież łącznie ok. 550 tys. ludzi.
Skutki finansowe przywrócenia wieku emerytalnego 60 i 65 lat zostały bardzo dokładnie policzone. Mamy margines bezpieczeństwa nawet na sytuację, w której 100 proc. uprawnionych zdecydowałoby się przejść na emeryturę w obniżonym wieku jeszcze w tym roku.
Ale trzeba pamiętać, że równocześnie mamy bardzo dobrą sytuację na rynku pracy. Wzrasta istotnie wartość pracownika w wieku przedemerytalnym czy już nawet emerytalnym i ma ogromne doświadczenie. Kuszący jest też wzrost wynagrodzeń.
Liczymy na to, że pracodawcy, którzy dotychczas szukali tylko młodych rąk do pracy, zreflektują się i zobaczą, że te doświadczone i spracowane ręce są dla niego też bardzo ważne i bardzo atrakcyjne i często niezastąpione.
Ale prawo do emerytury wiąże się również ze stażem.
I o tym też mówiliśmy w kampanii, że gwarancją wypłacalności minimalnej emerytury, którą podnieśliśmy od tego roku do tysiąca złotych, jest co najmniej 20-letni staż składkowy dla kobiet i 25-letni dla mężczyzn. Ci, którzy warunku stażowego nie spełnią, a osiągną wymagany wiek, mogą przejść na emeryturę, ale jej wysokość będzie odpowiednia do kwoty odłożonych składek i tego, jak długo będą świadczenie pobierać. Będzie więc ono jeszcze niższa niż emerytura minimalna.
Dlatego kampanię „Godny Wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego”, kierowaliśmy nie tylko do tych, którzy już za chwilę będą podejmować decyzję o przejściu na emeryturę, ale do wszystkich pracowników, również młodych.
Chcieliśmy uzmysłowić ludziom, że o przyszłości emerytalnej trzeba myśleć znacznie wcześniej, bo już od młodości „zbieramy lata” niezbędny do uzyskania przyszłego świadczenia emerytalnego.
Jednak ci, często właśnie młodzi, którzy są zmuszeni pracować na tzw. umowach śmieciowych czy wręcz na czarno, niewiele mogą zrobić, nawet jeśli zdają sobie z tego sprawę. Ten problem w kampanii szczególnie podnosiła Solidarność, od lat walcząca z uśmieciowieniem polskiego rynku pracy.
Tak. Wszelkie umowy nieoskładkowane nie przyczynią się do wyższej emerytury. Trzeba o tym pamiętać decydując się na przyjęcie złej, nieuczciwej oferty ze strony pracodawcy. Oczywiście, także pracodawcy powinni rozumieć, że na system solidarnościowy składamy się wszyscy, przez całą ścieżkę zawodowej kariery. Temu także miała służyć ta kampania.
Jeżeli już mówimy o pracodawcach, to warto zauważyć, że przyczyny odchodzenia z rynku pracy często bywają niezależne od pracowników, ale właśnie od pracodawców, którzy nie dostosowują warunków pracy do potrzeb osób starszych. Ciągle brakuje w Polsce tzw. zarządzania wiekiem.
Zarządzanie wiekiem to słabość polskich firm. Być może dotychczasowa sytuacja na rynku pracy tego nie wymuszała. Ale przy dzisiejszym rynku pracownika, okoliczności się zmieniają. Liczę na to, że ci, którzy narzekają na brak pracowników, zrozumieją, że z wiekiem miejsca pracy powinny dawać większe gwarancje bezpieczeństwa, ochrony, brać od uwagę czynniki zdrowotne.
Być może wydajność fizyczna starszego pracownika jest mniejsza, ale nadrabia on swoimi kompetencjami, doświadczeniem lojalnością. Nie myśli, że z powodu wyższego o 100 czy 200 zł wynagrodzenia od razu przejdzie do innego pracodawcy. Jeżeli się przyzwyczaił przez lata, tak szybko nie zmieni otoczenia, jak robią to ludzie młodzi. Warto to wykorzystać.
Na pewno, biorąc też pod uwagę sytuację demograficzną, miejsca pracy będą musiały być w krótkim czasie dostosowane do potrzeb starszego pracownika, do jego stanu zdrowia.
Efektywny wiek przechodzenia na emeryturę w Polsce to 53 lata, a tu powodem bardzo często są problemy zdrowotne nasze lub najbliższych. Polityka zdrowotna to niezbędny komponent polityki emerytalnej?
Oczywiście. Zauważamy, że czynniki rodzinne lub zdrowotne są istotną przyczyną relatywnie wczesnego odchodzenia na emeryturę w Polsce. To pokazuje, że polityka społeczna i zdrowotna powinny być absolutnie spójne. W znacznym stopniu bowiem, stan zdrowia, jego samoocena wpływa na decyzje emerytalne. Jeśli popatrzymy, że w grupie dłużej pozostających na rynku pracy są głównie kobiety, to trzeba zauważyć, że w znacznym stopniu wpływa na to ich sytuacja zdrowotna.
Z badań wynika, że mężczyzna, nawet wiedząc, że jego świadczenie będzie niższe, nie decyduje się na pozostanie w pracy. I nie wynika to z faktu, że jest mniej pracowity, ale jego stan zdrowia w wieku 65 lat jest już znacznie gorszy. To jest właśnie jeden z indywidualnych czynników wyboru, o którym mówiliśmy w kampanii „Godny Wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego”. Nie wystarczy powiedzieć, że żyjemy dłużej. Trzeba patrzeć na to, czy dłużej pozostajemy sprawni. Stąd konieczna dostępność do usług zdrowotnych, profilaktyki, rehabilitacji. To czynniki nierozerwalnie powiązane z kwestiami emerytalnymi.
Szczególnie istotne wydaje się właśnie zapobieganie schorzeniom, usprawnianie w procesie rehabilitacji. W tym aspekcie wsparcie pracownika nie jest, niestety, w Polsce na odpowiednim poziomie.
I dlatego należy podejmować działania międzyresortowe, łączące politykę społeczną, zdrowotną, zatrudnieniową.
Do tego dochodzi aspekt konieczności sprawowania opieki nad przewlekle chorymi członkami rodzin, często rodzicami, co przyczynia się do wczesnego kończenia aktywności zawodowej młodszego pokolenia. Wcześniejsze zadbanie o zdrowie osób aktywnych zawodowo, w oczywisty sposób przekłada się zatem na tę aktywność w kolejnych pokoleniach.
Ale jednocześnie jest nam potrzebny potencjał opiekuńczy. I właśnie przywracając niższy wiek emerytalny nieco go wzmacniamy. Często bowiem trzeba zaopiekować się np. wnukami. To kolejny przykład, że czas odejścia na świadczenie to indywidualna decyzja, oparta o analizę konkretnej sytuacji, również rodzinnej.
Ale przecież można po prostu chcieć odpocząć po latach pracy. Pewnie i z takimi głosami spotykali się państwo prowadząc kampanię „Godny Wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego”?
Oczywiście. Przecież jeśli pracowaliśmy długo, ciężko, to mamy prawo skorzystać z emerytury, którą sobie wypracowaliśmy przez 30 czy 40 lat.
Ale chciałabym też zaznaczyć, że pozostając dłużej w pracy, niczym nie ryzykujemy, jeżeli chodzi o warunki zatrudnienia. 4-letni okres ochronny obowiązuje. Gdy jego część została wykorzystana przed osiągnięciem wieku emerytalnego, to jeśli zdecydujemy się pracować dalej, pozostała część będzie obowiązywała później. Wiek nie powoduje zatem utraty ochrony przedemerytalnej.
Pracodawca nie będzie mógł wypowiedzieć umowy o pracę takiej osobie. Liczę, że także to pomoże zwiększyć ten 17-procentowy wskaźnik Polaków, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego decydują się pozostać w zatrudnieniu.
Dziękuję za rozmowę.