[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Wartości i ich granice
Joe Biden zaczął od słów Jana Pawła II (a konkretniej cytowanych przez papieża słów Jezusa), a skończył na błogosławieństwie. „Niech Bóg błogosławi was wszystkich i niech broni naszej wolności. Niech Bóg chroni nasze wojska”. Ta klamra bardzo mocno uświadamia, że wiara w wartości takie jak wolność, suwerenność, prawda, dobro i piękno – leżące u podstaw demokratycznego ładu niezależnie od tego, jak postrzega się źródła tych wartości (w Bogu, godności człowieka, innych jeszcze źródłach) – jest czymś, co nas łączy w walce ze złem, jakim jest odrzucenie tych wartości i zastąpienie ich imperialną mocą, brakiem szacunku dla życia, suwerenności. Walka z systemem Putina ma wymiar także moralno-religijny. Dobrze, że prezydent USA o tym przypomina.
Nihilistyczna Rosja przebrana w konserwatyzm
Nie, nie oznacza to, że wojna prowadzona obecnie przez Rosję z Ukrainą jest „krucjatą”. Nie o to chodzi. Jest to jednak wojna, w której świat zasad i wartości mierzy się ze światem zasad pozbawionym, z nihilistyczną Rosją przebraną w szaty obrońcy tradycji i konserwatyzmu. Trzeba mieć tego świadomość, gdy myśli się o tej wojnie. Tu nie chodzi tylko o zmianę granic, o poszerzanie wpływów, ale o zamach na fundamentalne wartości prezentowane przez cywilizację zachodnią, a szerzej – przez cywilizację w ogóle. Putinowska Rosja jest takim samym państwem, jakim niegdyś były hitlerowskie Niemcy, a to oznacza, że celem tej wojny powinno być nie tylko przywrócenie elementarnej sprawiedliwości, ale także – jeśli tylko jest to cel realistyczny – usunięcie Putina i jego ekipy od władzy, tak, by umożliwić samej Rosji normalny rozwój.
I to w pewnym sensie powiedział także Joe Biden. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jeśli ktoś obecnie realnie walczy z Putinem, to jest to Ukraina. To właśnie to państwo, tak dzielnie walcząc, pokazuje nam wszystkim, jak ważne są te wartości. Ukraińcy uświadamiają nam obecnie, że choć życie jest wartością fundamentalną, to istnieją wartości, istnieją sytuacje, gdy można i trzeba je poświęcić, by zachować to, co ważniejsze. Politycy zachodni wspierając ją finansowo czy bronią, pomagają oczywiście w tej walce, ale przez swoje deklaracje – także takie jak wczorajsze wystąpienie Bidena – w pewnym sensie dają Putinowi carte blanche do dalszej pacyfikacji Ukrainy. Nieustanne powtarzanie, że NATO nigdy nie zaangażuje się w tę wojnę, że nie przekroczy granic, to w istocie umożliwianie Putinowi dalszego niszczenia Ukrainy. Piękne i ważne słowa nie mogą tego zmienić.