[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Chiński szok rosyjskim blamażem z ciekawym wątkiem wizyty Andrzeja Dudy

Wiele wskazuje na to, iż rozpoczęcie kolejnej fazy wojny z Ukrainą przez Rosję, było przez nią skoordynowane przynajmniej z Chinami i z Białorusią. O ile Białoruś była aliantem oczywistym, bo jest już w istocie państwem całkowicie wobec Moskwy wasalnym, o tyle z Chinami sprawa jest bardziej skomplikowana.
Chiński smok [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Chiński szok rosyjskim blamażem z ciekawym wątkiem wizyty Andrzeja Dudy
Chiński smok / Pixabay.com

Istnienie strategicznego aliansu Rosji i Chin jest faktem. Obie strony są na dzisiaj sobie bardzo potrzebne i w jakimś sensie uzupełniają się. Ale – nie wnikając w szczegóły – nie oznacza to, iż istnieje pełna spójność celów prowadzonej przez oba kraje strategii. Nie wspominając już o historycznych zaszłościach, które siłą rzeczy tworzą przestrzeń do wyrównania rachunków, zwłaszcza przez pamiętliwą stronę chińską.

W opinii większości komentatorów, ale i politycznych liderów, rosyjska agresja miała być od początku wsparta przez Białoruś, włączając w to udział jej jednostek wojskowych w operacjach rosyjskich. Jednocześnie wszakże, właściwie ci sami komentatorzy i politycy oczekiwali, że natychmiast po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Pekinie, Chińczycy podejmą równolegle z Rosjanami próbę ataku na Tajwan. I trzeba przyznać, że pierwsze dni po agresji rosyjskiej zdawały się potwierdzać te przypuszczenia. Chiny wsparły Rosję w ramach ONZ i innych organizacji, ostro przeciwstawiły się sankcjom nakładanym na agresorów, ale też faktycznie uznały prawo Rosji do prowadzenie „operacji specjalnej na Ukrainie”. Rosja wzajemnie uznała sprawę Tajwanu, za wewnętrzny problem Chin.

Chińczycy zaczęli zatem eskalować napięcie wokół Tajwanu, co wywołało bardzo nerwowe reakcje Waszyngtonu. Amerykanie mieli świadomość, iż skuteczne przeciwstawienie się dwu równoległym operacjom o wielkiej skali, byłoby dla nich zbyt wielkim wyzwaniem. I kiedy nagle znowu przypomniał o sobie dyktator północnokoreański, którego jak królika z kapelusza wyciągnęli również Chińczycy, pojawił się potencjalnie trzeci front na półwyspie koreańskim. Można było rzeczywiście przypuszczać, iż sojusz rosyjsko – chiński ma potężny potencjał niszczycielski i stoi u progu rozpętania globalnego konfliktu pozostając w przekonaniu, że będzie w stanie tę konfrontację przechylić na swoją stronę.

 

Rosyjski blamaż

Co powstrzymało ten scenariusz? Czy były to „straszliwe sankcje”? Czy może „zjednoczenie zachodu”? A może spryt J. Bidena i E. Macrona? Oczywiście nic z tych rzeczy. Czynnikiem który spowodował, iż realizację tego scenariusza przynajmniej w części chińskiej powstrzymano, był rosyjski blamaż na Ukrainie.

W zdolność do opanowania przynajmniej połowy świata przez armię czerwoną, wierzyli bowiem nie tylko Putin i „kolektywny zachód”. W tę – jak się okazało mistyfikację – wierzyli również Chińczycy. Z punktu widzenia ich kalkulacji bowiem, rosyjski sojusznik był wartościowy z trzech powodów. Po pierwsze zapewniał możliwość przełamania blokady komunikacyjnej przez flotę amerykańską na szlakach morskich. Dzięki temu, Chiny mają przetrwać nie tracąc zdolności do zaopatrywania świata w swoje towary (tu skądinąd można też zrozumieć znaczenie tego szlaku handlowego do Niemiec i dwuznaczną rolę tych ostatnich). Po drugie Rosja (oraz republiki środkowoazjatyckie) to bezpieczne z tej perspektywy zaplecze surowcowe Chin, w warunkach blokady morskiej. Wreszcie po trzecie, w obliczu oczywistych niedostatków armii chińskiej, właśnie rosyjska siła wojskowa miała stać się głównym narzędziem realizowania celów obu mocarstw, czyli tzw. projekcji siły.

Dla Chińczyków zdemaskowanie armii rosyjskiej jako w istocie papierowego tygrysa (nomen omen w roku tygrysa w chińskim kalendarzu), stało się smutnym odkryciem. Zaszokowani niemniej niż niemal cały świat, musieli natychmiast dokonać rewizji swojej polityki. I oto od dwóch tygodni obserwujemy stopniową rewizję stanowiska chińskiego. Zaczęło się od deeskalacji napięć wokół Formozy, a towarzyszy temu delikatne, ale systematycznie postępujące dystansowanie się od Rosji. Chińczycy nie byliby sobą, gdyby nie wykorzystali sytuacji do kolejnego wyduszenia z Rosjan, przyblokowanych sankcjami, kolejnych korzystnych dla siebie porozumień handlowych (choćby w zakresie dostarczanych przez Rosję węglowodorów). Oczywiście nie jest to jakieś zerwanie z Rosją, ale Chińczycy zorientowali się, że nazbyt ostentacyjne jej wspieranie, wywołuje wiele niekorzystnych dla nich reakcji w świecie i bilans korzyści z tego poparcia oraz szkód jakie ono wywołuje, okazał się być ujemny.

 

Upada również pewien chiński mit

Trzeba też mieć świadomość, iż właśnie na naszych oczach upada mit szybkiego przegonienia Stanów Zjednoczonych przez Chiny. Chiny wkraczają właśnie w okres potężnych problemów ekonomicznych, które mają bardzo szeroki zakres. Kryzys energetyczny dotknął bardzo silnie ich gospodarkę w drugiej połowie minionego roku. W efekcie przełożyło się to na poważne ograniczenia wydolności przemysłu chińskiego, a w ślad za tym, na kłopoty z eksportem (co wywołuje słynne ogólnoświatowe problemy zaopatrzeniowe). Nałożyły się na te kłopoty turbulencje na chińskich rynkach finansowych, w ponadto trzęsienie ziemi na rynku dewelopersko – nieruchomościowych (upadek firmy EVERGRANDE), odpowiedzialnym za blisko 1/5 dochodu narodowego. Niektórzy eksperci prognozowali, że ewentualny atak na Tajwan, miałby być sposobem „przykrycia” tych problemów. Ale jeśli tak było, Chińczycy musieli sobie szybko uświadomić jedną rzecz. Jeśli „niezwyciężona armia czerwona” nie daje rady armii wystawionej przez obiektywnie słabą Ukrainę, to jak poradzą sobie Chińczycy z Tajwanem? Tajwanem uzbrojonym po zęby w najnowocześniejszą broń amerykańską, a do tego położonym na wyspie, na którą nie dotarłby zapewne żaden okręt chiński. O morskim i lotniczym wsparciu USA nie wspominając.

Innymi słowy, rewizja stanowiska chińskiego miała solidne podstawy. W tej perspektywie widać jednak też wyraźnie, owoce wizyty w Pekinie prezydenta A. Dudy. Jest oczywiste, że dla strony chińskiej stanowisko polskie miało z pewnością istotne znaczenie w programowaniu owej ewolucji stanowiska. I to także skłania do poważniejszej refleksji na przyszłość.

Oto bowiem ewolucja stanowiska Chin doprowadziła również do ewolucji stanowiska Białorusi. Łukaszenka od początku agresji – poza sferą werbalną – nie rwał się do walki z Ukrainą. Oczywiście wygląda na to, że wynikało to głównie z białoruskich uwarunkowań wewnętrznych. Ale niezależnie od tego, każdy dzień „sukcesów” rosyjskich i jego skłaniał do rosnącego dystansu wobec udziału w wojnie. Wydaje się też, że problemy logistyczne Rosjan na Białorusi nie są bynajmniej efektem działania jakiejś partyzantki białoruskiej, ale raczej świadomej obstrukcji. Zgadzam się z tymi komentatorami, którzy dostrzegają w tej postawie Łukaszenki dyskretny palec chińskiej dyplomacji. Dowodzi to skądinąd, po niedawnych doświadczeniach z Kazachstanu, że Chińczycy zaczynają silniej penetrować kraje uważane za wyłączną domenę rosyjską. Z ich perspektywy lepiej aby Kazachstan i Białoruś były związane z bardziej z nimi niż z Rosją. A skoro udało się taką operację przeprowadzić w Kazachstanie, to czemu nie spróbować na Białorusi.

 

Jak to wpływa na Białoruś?

Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, iż w ostatnich tygodniach na Białorusi nie ma już tak silnych ataków medialnych na Polskę. W tym kontekście widzieć też chyba należy, nagłe zwolnienie z więzienia Andżeliki Borys. Daleki jestem oczywiście od stwierdzenia, że Łukaszenka szuka „nowego otwarcia” z Polską, ale warto nie bagatelizować tego co się dzieje również na Białorusi.

Oczywiście opisane sygnały mogą być grą pozorów. Znając naturę porządków panujących w tych krajach, jest to nawet wysoce prawdopodobne. Ale niezależnie od tego, warto się nie tylko przyglądać tym meandrom, ale być może próbować aktywnie je rozgrywać. Polska jest już graczem takiego formatu, iż w obecnej sytuacji nie powinna rezygnować z takich możliwości. Nie trzeba bowiem dodawać, że z naszej perspektywy lepsza jest Białoruś przynajmniej zneutralizowana, niż Białoruś aktywnie wspierająca Rosję przeciw Polsce. Jak również świadomość tego, że dla Polski Chiny mogą być bardzo cennym aliantem przeciwko Rosji. I vice versa. Tym bardziej, że konflikt rosyjsko – chiński jest jedynie kwestią czasu.


 

POLECANE
W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki tylko u nas
W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki

To, co dzieje się w Norwegii w sprawie Andersa Breivika - masowego mordercy, który przed 13 laty pozbawił życia siedemdziesięciu siedmiu niewinnych ludzi i zranił trzystu dziewiętnastu, powinno wykluczyć Norwegię z grona cywilizowanych krajów.

Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin z ostatniej chwili
Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin

Jak podaje agencja Reutera, prezydenci USA i Francji Joe Biden i Emmanuel Macron mają w przeciągu 36 godzin ogłosić zawieszenie broni w wojnie, którą Izrael toczy przeciwko Hezbollahowi w Libanie.

MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe polityka
MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe

Rzecznik francuskiego MSZ Christophe Lemoine, komentując w poniedziałek nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, oznajmił, że Francja respektuje prawo międzynarodowe.

Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii polityka
Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii

W poniedziałek gościem Przemysława Szubartowicza w programie "Punkt Widzenia" w Polsacie News był Mariusz Błaszczak. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS został zapytany o kwestię bezpartyjności Karola Nawrockiego.

Biały Dom: Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie z ostatniej chwili
Biały Dom: Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie

Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie, ale robimy wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo naszym żołnierzom w Europie - powiedział w poniedziałek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. W sposób zawoalowany przyznał, że USA zezwoliły Ukrainie na używanie ATACMS wewnątrz Rosji.

Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce z ostatniej chwili
Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce

Niemiecka gazeta „Bild” poinformowała, że Berlin jest zaniepokojony ewentualnym atakiem Rosji na NATO. W tym celu niemieckie władze mają opracowywać plan budowy bunkrów.

KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty z ostatniej chwili
KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty

Rzecznik Komisji Europejskiej Thomas Regnier powiedział dziennikarzom w poniedziałek podczas briefingu w Brukseli, że platforma Bluesky narusza unijne przepisy dotyczące m.in. nakazu ujawniania informacji o liczbie użytkowników.

Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach tylko u nas
Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach

– Protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie – mówi Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Moniką Rutke.

Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier polityka
Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier

Węgry zamierzały zorganizować unijną konferencję międzyrządową. Budapeszt liczył na otwarcie przez Serbię kolejnych rozdziałów negocjacyjnych z Unią Europejską. 

Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich pilne
Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich

Od 14 do 18 listopada w Tartu (Estonia) odbywały się XXXV Zawody Matematyczne Państw Bałtyckich (Baltic Way). Polska reprezentacja zajęła w nich pierwsze miejsce, pozostawiając konkurentów w tyle.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Chiński szok rosyjskim blamażem z ciekawym wątkiem wizyty Andrzeja Dudy

Wiele wskazuje na to, iż rozpoczęcie kolejnej fazy wojny z Ukrainą przez Rosję, było przez nią skoordynowane przynajmniej z Chinami i z Białorusią. O ile Białoruś była aliantem oczywistym, bo jest już w istocie państwem całkowicie wobec Moskwy wasalnym, o tyle z Chinami sprawa jest bardziej skomplikowana.
Chiński smok [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Chiński szok rosyjskim blamażem z ciekawym wątkiem wizyty Andrzeja Dudy
Chiński smok / Pixabay.com

Istnienie strategicznego aliansu Rosji i Chin jest faktem. Obie strony są na dzisiaj sobie bardzo potrzebne i w jakimś sensie uzupełniają się. Ale – nie wnikając w szczegóły – nie oznacza to, iż istnieje pełna spójność celów prowadzonej przez oba kraje strategii. Nie wspominając już o historycznych zaszłościach, które siłą rzeczy tworzą przestrzeń do wyrównania rachunków, zwłaszcza przez pamiętliwą stronę chińską.

W opinii większości komentatorów, ale i politycznych liderów, rosyjska agresja miała być od początku wsparta przez Białoruś, włączając w to udział jej jednostek wojskowych w operacjach rosyjskich. Jednocześnie wszakże, właściwie ci sami komentatorzy i politycy oczekiwali, że natychmiast po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Pekinie, Chińczycy podejmą równolegle z Rosjanami próbę ataku na Tajwan. I trzeba przyznać, że pierwsze dni po agresji rosyjskiej zdawały się potwierdzać te przypuszczenia. Chiny wsparły Rosję w ramach ONZ i innych organizacji, ostro przeciwstawiły się sankcjom nakładanym na agresorów, ale też faktycznie uznały prawo Rosji do prowadzenie „operacji specjalnej na Ukrainie”. Rosja wzajemnie uznała sprawę Tajwanu, za wewnętrzny problem Chin.

Chińczycy zaczęli zatem eskalować napięcie wokół Tajwanu, co wywołało bardzo nerwowe reakcje Waszyngtonu. Amerykanie mieli świadomość, iż skuteczne przeciwstawienie się dwu równoległym operacjom o wielkiej skali, byłoby dla nich zbyt wielkim wyzwaniem. I kiedy nagle znowu przypomniał o sobie dyktator północnokoreański, którego jak królika z kapelusza wyciągnęli również Chińczycy, pojawił się potencjalnie trzeci front na półwyspie koreańskim. Można było rzeczywiście przypuszczać, iż sojusz rosyjsko – chiński ma potężny potencjał niszczycielski i stoi u progu rozpętania globalnego konfliktu pozostając w przekonaniu, że będzie w stanie tę konfrontację przechylić na swoją stronę.

 

Rosyjski blamaż

Co powstrzymało ten scenariusz? Czy były to „straszliwe sankcje”? Czy może „zjednoczenie zachodu”? A może spryt J. Bidena i E. Macrona? Oczywiście nic z tych rzeczy. Czynnikiem który spowodował, iż realizację tego scenariusza przynajmniej w części chińskiej powstrzymano, był rosyjski blamaż na Ukrainie.

W zdolność do opanowania przynajmniej połowy świata przez armię czerwoną, wierzyli bowiem nie tylko Putin i „kolektywny zachód”. W tę – jak się okazało mistyfikację – wierzyli również Chińczycy. Z punktu widzenia ich kalkulacji bowiem, rosyjski sojusznik był wartościowy z trzech powodów. Po pierwsze zapewniał możliwość przełamania blokady komunikacyjnej przez flotę amerykańską na szlakach morskich. Dzięki temu, Chiny mają przetrwać nie tracąc zdolności do zaopatrywania świata w swoje towary (tu skądinąd można też zrozumieć znaczenie tego szlaku handlowego do Niemiec i dwuznaczną rolę tych ostatnich). Po drugie Rosja (oraz republiki środkowoazjatyckie) to bezpieczne z tej perspektywy zaplecze surowcowe Chin, w warunkach blokady morskiej. Wreszcie po trzecie, w obliczu oczywistych niedostatków armii chińskiej, właśnie rosyjska siła wojskowa miała stać się głównym narzędziem realizowania celów obu mocarstw, czyli tzw. projekcji siły.

Dla Chińczyków zdemaskowanie armii rosyjskiej jako w istocie papierowego tygrysa (nomen omen w roku tygrysa w chińskim kalendarzu), stało się smutnym odkryciem. Zaszokowani niemniej niż niemal cały świat, musieli natychmiast dokonać rewizji swojej polityki. I oto od dwóch tygodni obserwujemy stopniową rewizję stanowiska chińskiego. Zaczęło się od deeskalacji napięć wokół Formozy, a towarzyszy temu delikatne, ale systematycznie postępujące dystansowanie się od Rosji. Chińczycy nie byliby sobą, gdyby nie wykorzystali sytuacji do kolejnego wyduszenia z Rosjan, przyblokowanych sankcjami, kolejnych korzystnych dla siebie porozumień handlowych (choćby w zakresie dostarczanych przez Rosję węglowodorów). Oczywiście nie jest to jakieś zerwanie z Rosją, ale Chińczycy zorientowali się, że nazbyt ostentacyjne jej wspieranie, wywołuje wiele niekorzystnych dla nich reakcji w świecie i bilans korzyści z tego poparcia oraz szkód jakie ono wywołuje, okazał się być ujemny.

 

Upada również pewien chiński mit

Trzeba też mieć świadomość, iż właśnie na naszych oczach upada mit szybkiego przegonienia Stanów Zjednoczonych przez Chiny. Chiny wkraczają właśnie w okres potężnych problemów ekonomicznych, które mają bardzo szeroki zakres. Kryzys energetyczny dotknął bardzo silnie ich gospodarkę w drugiej połowie minionego roku. W efekcie przełożyło się to na poważne ograniczenia wydolności przemysłu chińskiego, a w ślad za tym, na kłopoty z eksportem (co wywołuje słynne ogólnoświatowe problemy zaopatrzeniowe). Nałożyły się na te kłopoty turbulencje na chińskich rynkach finansowych, w ponadto trzęsienie ziemi na rynku dewelopersko – nieruchomościowych (upadek firmy EVERGRANDE), odpowiedzialnym za blisko 1/5 dochodu narodowego. Niektórzy eksperci prognozowali, że ewentualny atak na Tajwan, miałby być sposobem „przykrycia” tych problemów. Ale jeśli tak było, Chińczycy musieli sobie szybko uświadomić jedną rzecz. Jeśli „niezwyciężona armia czerwona” nie daje rady armii wystawionej przez obiektywnie słabą Ukrainę, to jak poradzą sobie Chińczycy z Tajwanem? Tajwanem uzbrojonym po zęby w najnowocześniejszą broń amerykańską, a do tego położonym na wyspie, na którą nie dotarłby zapewne żaden okręt chiński. O morskim i lotniczym wsparciu USA nie wspominając.

Innymi słowy, rewizja stanowiska chińskiego miała solidne podstawy. W tej perspektywie widać jednak też wyraźnie, owoce wizyty w Pekinie prezydenta A. Dudy. Jest oczywiste, że dla strony chińskiej stanowisko polskie miało z pewnością istotne znaczenie w programowaniu owej ewolucji stanowiska. I to także skłania do poważniejszej refleksji na przyszłość.

Oto bowiem ewolucja stanowiska Chin doprowadziła również do ewolucji stanowiska Białorusi. Łukaszenka od początku agresji – poza sferą werbalną – nie rwał się do walki z Ukrainą. Oczywiście wygląda na to, że wynikało to głównie z białoruskich uwarunkowań wewnętrznych. Ale niezależnie od tego, każdy dzień „sukcesów” rosyjskich i jego skłaniał do rosnącego dystansu wobec udziału w wojnie. Wydaje się też, że problemy logistyczne Rosjan na Białorusi nie są bynajmniej efektem działania jakiejś partyzantki białoruskiej, ale raczej świadomej obstrukcji. Zgadzam się z tymi komentatorami, którzy dostrzegają w tej postawie Łukaszenki dyskretny palec chińskiej dyplomacji. Dowodzi to skądinąd, po niedawnych doświadczeniach z Kazachstanu, że Chińczycy zaczynają silniej penetrować kraje uważane za wyłączną domenę rosyjską. Z ich perspektywy lepiej aby Kazachstan i Białoruś były związane z bardziej z nimi niż z Rosją. A skoro udało się taką operację przeprowadzić w Kazachstanie, to czemu nie spróbować na Białorusi.

 

Jak to wpływa na Białoruś?

Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, iż w ostatnich tygodniach na Białorusi nie ma już tak silnych ataków medialnych na Polskę. W tym kontekście widzieć też chyba należy, nagłe zwolnienie z więzienia Andżeliki Borys. Daleki jestem oczywiście od stwierdzenia, że Łukaszenka szuka „nowego otwarcia” z Polską, ale warto nie bagatelizować tego co się dzieje również na Białorusi.

Oczywiście opisane sygnały mogą być grą pozorów. Znając naturę porządków panujących w tych krajach, jest to nawet wysoce prawdopodobne. Ale niezależnie od tego, warto się nie tylko przyglądać tym meandrom, ale być może próbować aktywnie je rozgrywać. Polska jest już graczem takiego formatu, iż w obecnej sytuacji nie powinna rezygnować z takich możliwości. Nie trzeba bowiem dodawać, że z naszej perspektywy lepsza jest Białoruś przynajmniej zneutralizowana, niż Białoruś aktywnie wspierająca Rosję przeciw Polsce. Jak również świadomość tego, że dla Polski Chiny mogą być bardzo cennym aliantem przeciwko Rosji. I vice versa. Tym bardziej, że konflikt rosyjsko – chiński jest jedynie kwestią czasu.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe