[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wishfull thinking, czyli III wojna światowa jest już faktem

Kreowany w Polsce i na "kolektywnym zachodzie" obraz, w świetle którego Rosja i kierujący nią cyniczny bandzior są całkowicie wyizolowani i wszyscy ich potępiają, jest - niestety - wytworem typowego wishfull thinking. Sytuacja jest o wiele bardzie skomplikowana i widać wyraźnie, że tocząca się wojna jest ledwie elementem szerszego konfliktu, którego kresem nie będzie takie czy inne zakończenie obecnej fazy konfrontacji na Ukrainie.
Chińskie smoki [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wishfull thinking, czyli III wojna światowa jest już faktem
Chińskie smoki / Pixabay.com

Nie ulega wątpliwości, że wokół osi Moskwa – Pekin zgromadziło się wiele państw i nie zaryzykuję stwierdzenia, że ów „kolektywny zachód” ma dzisiaj przewagę. Owa oś jest scementowana obecnie sankcjami wobec Rosji jak nigdy dotąd, a w konsekwencji orientują się na nią – z różnych powodów – bardzo liczni i mocni gracze. To orientowanie jest motywowane różnymi względami (o czym za chwilę), ale w głównej mierze wynika z oczywistych grzechów „kolektywnego zachodu”. Wymieńmy je w wielkim skrócie, by nie narazić się ani na zarzut propagandy proputinowskiej, ani na zarzut gołosłowności. A więc:

 

Zachód jest wiarołomny

Ile są warte „gwarancje” dla Ukrainy z 1994 roku (pisałem o tym tydzień temu) skoro w chwili otwartej agresji i pogwałcenia przez Rosję porozumienia budapesztańskiego, jedyną reakcją jest twierdzenie, że „Ukraina nie jest w NATO, więc nie możemy jej realnie pomóc”. 

Pomagamy „sankcjami”, które są konstruowane w taki sposób abyśmy sobie sami nie zaszkodzili. No bo „kolektywny zachód” włącznie z USA uzależnił się od rosyjskich surowców energetycznych, więc teraz musi działać selektywnie. Efekty sankcji może więc objawią się za rok, może dwa, o ile w międzyczasie zachodnie firmy, nie zbudują sobie nowych kanałów przerzutowych do Rosji.

Dodajmy do tego uzupełniająco, zdradę przez administrację Bidena Arabii Saudyjskiej i uzależnienie swojego najważniejszego sojusznika na Bliskim Wschodzie od wsparcia Rosji. To właśnie Rosja broni dziś Saudyjczyków, ich pól naftowych i rafinerii przed irańskim rakietami (tym którzy nie pamiętają, Iran to twardy sojusznik Rosji i Chin). To dzięki temu Saudowie rządzący od zawsze w OPEC, wysłali na drzewo Bidena, gdy ten zwrócił się o pomoc w sprawie ustabilizowania sytuacji na rankach gazu i ropy. Innymi słowy, wiarołomstwo USA spowodowało, że nie można dziś użyć jedynego skutecznego narzędzia walki z Rosją – czyli radykalnego obniżenia cen surowców energetycznych.

Spokojnie jednak – takie przykłady wiarołomstwa państw zachodnich mógłbym opisywać tu tygodniami. Warto o tym pamiętać, gdy dzisiaj słyszymy zapewnienia o obronie „każdego centymetra”.

Dla kontrastu Rosja, walczy o każdego swojego sojusznika nie oglądając się na „opinię zachodu”. Czy jakikolwiek kraj „kolektywnego zachodu” poświęciłby tak wielu, aby bronić jakiegoś tam Asada w Syrii czy utrzymywać Naddniestrze? Odpowiedź na to pytanie wydaje się zbędna.

Dlatego przeciętny watażka w krajach umownego trzeciego świata mając do wyboru „gwarancje” Zachodu i ‘gwarancje” Rosji, woli jednak orientować się na tę drugą. W ostateczności Rosjanie zaoferują mu jakąś wygodną willę w okolicach Soczi.

 

Wyzysk ekonomiczny

Owi przeciętni watażkowie kalkulują też ekonomicznie. Ludzie „kolektywnego zachodu” uwielbiają maskarady w postaci klękania przed rozpoczęciem meczu piłki nożnej i wydaje im się, że w ten sposób rekompensują ogrom kolonialnej traumy. Ludzie „trzeciego świata” nie oczekują jednak klękania, ale wsparcia w budowie dróg, kolei, lotnisk, portów, uczciwego eksploatowania surowców, etc. Czy to dostają? Każdy wie jak wygląda odpowiedź. 

Tymczasem drugi element wspomnianej osi – Chiny – nie ustają w przejmowaniu kolejnych państw w zamian za opisaną wyżej pomoc. Że nie są bezinteresowni, że Chińczycy też grabią swoich partnerów? Jasne, ale mają podwójną przewagę. Po pierwsze coś z ich obecności realnie wynika, bo Amerykanie czy Anglicy w ostatnim półwieczu nie zbudowali w Afryce żadnego lotniska czy portu. Po drugie, Chińczykom jest najzupełniej obojętne czy miejscowa władza jest demokratyczna czy autokratyczna. Nie pouczają miejscowych o wyższości komunizmu, o wielkości idei Mao etc. A „kolektywny zachód” jak tylko coś ma dać, to od razu żąda „przejrzystości” i „poszanowania”. Efekty widzimy.

 

Fałszywe wartości

Żądanie „poszanowania wartości zachodu” czy inaczej „liberalnej demokracji”, jest po wielokroć fałszywe.

Nie szukajmy daleko. Modelowa „liberalna demokracja” w Kanadzie, rozsławiła swój aktualny stan w ostatnich dniach na całym świecie. Wcześniej świat obserwował postępy „walki mową nienawiści” jako wyższej formy cenzury, na przykładzie próby wyeliminowania z możliwości wypowiadania się samego prezydenta „przodującego mocarstwa”. W tym samym „przodującym mocarstwie” świat oglądał sukcesy w zakresie odpowiedniego organizowania wyborów tak, aby zwyciężył „prawidłowy” kandydat. Nie ma co mnożyć tych przykładów, bo znowu zabrakło by tygodni. Trzeba mieć jednak świadomość, że owe „wartości demokratyczne” z radością przyjmowane są w trzecim świecie, a zachód się oburza, bo w jego mniemaniu taką właśnie „wyższą formę liberalnej demokracji” mają prawo uskuteczniać jedynie „kraje na wyższym poziomie rozwoju”. 

Co tam zresztą trzeci świat. Czy takich samych pouczeń nie słyszymy my w kontekście modelu wymiaru sprawiedliwości z Luksemburga?

Drugi aspekt to przekonanie, że obecnie forsowany na zachodzie model życia społecznego, jest „wyższą formą rozwoju”, do której inni muszą się bezwzględnie dostosować. A więc zachód za swoją misję uważa dziś rozdawnictwo prezerwatyw, zmuszanie do uznania aborcji za „prawo człowieka”, dominację homoseksualizmu jako owej lepszej formy egzystencji, wszelkie aberracje spod znaku LGBT etc. i wreszcie akceptację wszelkich możliwych form dewiacji seksualnych jako „normy”. Zacietrzewienie „kolektywnego zachodu” w promowaniu owych „wartości” i „zdobyczy” jest dzisiaj chyba większe, niż zapał religijny w dobie krucjat.

Czy może zatem dziwić, że dla wielu ludzi na świecie, nie akceptujących tych aberracji ideologicznych, kreujący się na obrońcę tradycyjnych wartości Putin stanowi „ostatnią nadzieję”? Niedawno ze zdziwieniem skonstatował to red. M. Rachoń po swoim wyjeździe do Hiszpanii.

 

Oci(e)p(l)(i)enie jako nowa religia

Zachód stworzył też – uzupełniająco wobec opisanych wyżej „wartości” – nową religię. Religię walki z klimatycznym ociepleniem. Na ołtarzu tej religii składa dzisiaj w ofierze wypracowany przez pokolenia poprzedników swój dobrobyt i wpędza się powoli acz systematycznie, w rosnące problemy. Ale w ramach religijnego uniesienia ofiary są czymś oczywistym.

Tyle tylko że tej nagłej skłonności do złożenia samgeo siebie w ofierze, nie podzielają w zdecydowanej większości ludy trzeciego świata. Tego oczywiście „kolektywny zachód” też nie rozumie, bo w istocie cała ta ściema ociepleniowa, ma przecież służyć zachowaniu jego dominacji kosztem reszty świata. I zachód nie rozumie, że trzeci świat to rozumie i nie chce po raz kolejny dać się ograć.

 

Co nas czeka?

Wymieniłem przykładowo kilka powodów, dla których oś Pekin – Moskwa szybko dziś pęcznieje. Już tylko potencjał ekonomiczny tzw. BRICS czyli Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki musi budzić szacunek. Tacy alianci tego ośrodka jak Iran, Nigeria, obecnie Arabia Saudyjska czy Wenezuela mogą wspólnie decydować o polityce energetycznej całego świata. I dyktować warunki gry gospodarczej. Wokół grupuje się już prawie setka innych państw, wśród nich mających wielki potencjał - vide Pakistan, Etiopia, Angola czy Wietnam - nie tylko demograficzny. A pamiętać też trzeba, że wiele ważnych państw ciągle waha się, po której stronie stanąć (vide Turcja). 

Jaki stąd płynie wniosek? Kiedy tkwiliśmy w pierwszej fali pandemii napisałem dla „Frondy” tekst, w którym wskazywałem, iż jesteśmy w trakcie kolejnej eskalacji trwającej już III wojny światowej. Wtedy otwarty został kolejny jej front – wojna bakteriologiczna. A innymi frontami tej trwającej wojny były wojna w cyberprzestrzeni, wojna o zagospodarowanie kosmosu czy wojna handlowa USA i Chin. Wtedy nie toczyły się działania wojenne o dużej skali w formie konwencjonalnej. Dzisiaj i ten teatr został uruchomiony, chociaż niektórym się wydaje, że swoim kunktatorstwem zapobiegną eskalacji i tej formy konfrontacji. Ale tak nie będzie, bowiem wojna rosyjsko – ukraińska jest tylko uwerturą do wojny o nowe uporządkowanie świata. 

Rozleniwiony „kolektywny zachód” ciągle wydaje się nie rozumieć o co chodzi i żyje naiwną wiarą w to, że Putin, albo jego następca „zrozumieją konieczność” powrotu do dawnych relacji. Czeka nas jeszcze wiele wysiłków, aby obudzić z letargu ludzi zachodu. I wcale nie jest pewne, że zdołamy to zrobić. 
 


 

POLECANE
Tusk: Uszanujemy wynik wyborów  z ostatniej chwili
Tusk: Uszanujemy wynik wyborów 

Podczas expose premiera Donald Tuska, poprzedzającego głosowanie wotum zaufania dla rządu, prezes Rady Ministrów odniósł się do ostatnich wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Karol Nawrocki, kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość.

Wotum zaufania ws. rządu Tuska. Jarosław Kaczyński zabiera głos z ostatniej chwili
Wotum zaufania ws. rządu Tuska. Jarosław Kaczyński zabiera głos

Prezes Jarosław Kaczyński oświadczył w środę, że stanowisko PiS dotyczące rządu Donalda Tuska jest bardzo krytyczne. Ocenił m.in., że w krótkim czasie obecny gabinet doprowadził "do bardzo poważnego kryzysu finansów publicznych".

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego.

Andrzej Duda: Prof. Strzembosz ponosi współodpowiedzialność za stan wymiaru sprawiedliwości z ostatniej chwili
Andrzej Duda: Prof. Strzembosz ponosi współodpowiedzialność za stan wymiaru sprawiedliwości

Prezydent Andrzej Duda ocenił w środę, że prof. Adam Strzembosz nie miał racji, mówiąc w latach 90., że środowisko sędziowskie samo się oczyści. Według prezydenta to prof. Strzembosz ponosi odpowiedzialność za dzisiejszy stan polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Niemiecka policja będzie patrolowała ulice Gdańska pilne
Niemiecka policja będzie patrolowała ulice Gdańska

Pomorska policja informuje, że przez najbliższe dwa tygodnie dwie uczennice niemieckiej szkoły policji w Oranienburg będą miały w Gdańsku praktyki. 

Komunikat dla mieszkańców Krakowa Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Krakowa

Tunel w Zielonkach na Północnej Obwodnicy Krakowa w ciągu drogi ekspresowej S52 zostanie zamknięty dla ruchu przez najbliższe dwie noce (11/12 i 12/13 czerwca) od godz. 21:00 do 5:00 z powodu prac serwisowych. Samochody zostaną w tym czasie skierowane na objazdy.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka Wiadomości
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

W Polsce występować będzie chłodne, jak na tę porę roku, środowisko atmosferyczne kształtowane przez dość szybko napływające powietrze polarne morskie. W najcieplejszej porze dnia temperatura powietrza tylko na zachodzie kraju osiągnie lub nieznacznie przekroczy 20°C, na Wybrzeżu i miejscami na południu wyniesie około 15°C.

Michał Kołodziejczak: Czuję się oszukany z ostatniej chwili
Michał Kołodziejczak: Czuję się oszukany

– Czuję się w tej aferze bardziej ofiarą niż winnym – mówił na antenie Polsat News wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, komentując doniesienia medialne, jakoby kupił dyplom na uczelni Collegium Humanum.

Wiadomości
Aleksandra Fedorska wyróżniona za artykuł o nielegalnych imigrantach opublikowany w Tygodniku Solidarność

Dziennikarka "TS" została uhonorowana przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - Oddział Wielkopolski i Lubuski za artykuł opublikowany w “Tygodniku Solidarność” i na Tysol.pl o nielegalnych imigrantach wypychanych z Niemiec do Polski. Był to pierwszy materiał, który odsłaniał kulisy tego zjawiska, którego dopuszczały się niemieckie służby przy bierności polskiego rządu w 2024 r.

Czy Tusk powinien podać się do dymisji? Polacy odpowiedzieli [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Czy Tusk powinien podać się do dymisji? Polacy odpowiedzieli [SONDAŻ]

Czy Donald Tusk powinien podać się do dymisji? To pytanie zadano Polakom w najnowszym badaniu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Wyniki nie przynoszą dobrych informacji dla premiera.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wishfull thinking, czyli III wojna światowa jest już faktem

Kreowany w Polsce i na "kolektywnym zachodzie" obraz, w świetle którego Rosja i kierujący nią cyniczny bandzior są całkowicie wyizolowani i wszyscy ich potępiają, jest - niestety - wytworem typowego wishfull thinking. Sytuacja jest o wiele bardzie skomplikowana i widać wyraźnie, że tocząca się wojna jest ledwie elementem szerszego konfliktu, którego kresem nie będzie takie czy inne zakończenie obecnej fazy konfrontacji na Ukrainie.
Chińskie smoki [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Wishfull thinking, czyli III wojna światowa jest już faktem
Chińskie smoki / Pixabay.com

Nie ulega wątpliwości, że wokół osi Moskwa – Pekin zgromadziło się wiele państw i nie zaryzykuję stwierdzenia, że ów „kolektywny zachód” ma dzisiaj przewagę. Owa oś jest scementowana obecnie sankcjami wobec Rosji jak nigdy dotąd, a w konsekwencji orientują się na nią – z różnych powodów – bardzo liczni i mocni gracze. To orientowanie jest motywowane różnymi względami (o czym za chwilę), ale w głównej mierze wynika z oczywistych grzechów „kolektywnego zachodu”. Wymieńmy je w wielkim skrócie, by nie narazić się ani na zarzut propagandy proputinowskiej, ani na zarzut gołosłowności. A więc:

 

Zachód jest wiarołomny

Ile są warte „gwarancje” dla Ukrainy z 1994 roku (pisałem o tym tydzień temu) skoro w chwili otwartej agresji i pogwałcenia przez Rosję porozumienia budapesztańskiego, jedyną reakcją jest twierdzenie, że „Ukraina nie jest w NATO, więc nie możemy jej realnie pomóc”. 

Pomagamy „sankcjami”, które są konstruowane w taki sposób abyśmy sobie sami nie zaszkodzili. No bo „kolektywny zachód” włącznie z USA uzależnił się od rosyjskich surowców energetycznych, więc teraz musi działać selektywnie. Efekty sankcji może więc objawią się za rok, może dwa, o ile w międzyczasie zachodnie firmy, nie zbudują sobie nowych kanałów przerzutowych do Rosji.

Dodajmy do tego uzupełniająco, zdradę przez administrację Bidena Arabii Saudyjskiej i uzależnienie swojego najważniejszego sojusznika na Bliskim Wschodzie od wsparcia Rosji. To właśnie Rosja broni dziś Saudyjczyków, ich pól naftowych i rafinerii przed irańskim rakietami (tym którzy nie pamiętają, Iran to twardy sojusznik Rosji i Chin). To dzięki temu Saudowie rządzący od zawsze w OPEC, wysłali na drzewo Bidena, gdy ten zwrócił się o pomoc w sprawie ustabilizowania sytuacji na rankach gazu i ropy. Innymi słowy, wiarołomstwo USA spowodowało, że nie można dziś użyć jedynego skutecznego narzędzia walki z Rosją – czyli radykalnego obniżenia cen surowców energetycznych.

Spokojnie jednak – takie przykłady wiarołomstwa państw zachodnich mógłbym opisywać tu tygodniami. Warto o tym pamiętać, gdy dzisiaj słyszymy zapewnienia o obronie „każdego centymetra”.

Dla kontrastu Rosja, walczy o każdego swojego sojusznika nie oglądając się na „opinię zachodu”. Czy jakikolwiek kraj „kolektywnego zachodu” poświęciłby tak wielu, aby bronić jakiegoś tam Asada w Syrii czy utrzymywać Naddniestrze? Odpowiedź na to pytanie wydaje się zbędna.

Dlatego przeciętny watażka w krajach umownego trzeciego świata mając do wyboru „gwarancje” Zachodu i ‘gwarancje” Rosji, woli jednak orientować się na tę drugą. W ostateczności Rosjanie zaoferują mu jakąś wygodną willę w okolicach Soczi.

 

Wyzysk ekonomiczny

Owi przeciętni watażkowie kalkulują też ekonomicznie. Ludzie „kolektywnego zachodu” uwielbiają maskarady w postaci klękania przed rozpoczęciem meczu piłki nożnej i wydaje im się, że w ten sposób rekompensują ogrom kolonialnej traumy. Ludzie „trzeciego świata” nie oczekują jednak klękania, ale wsparcia w budowie dróg, kolei, lotnisk, portów, uczciwego eksploatowania surowców, etc. Czy to dostają? Każdy wie jak wygląda odpowiedź. 

Tymczasem drugi element wspomnianej osi – Chiny – nie ustają w przejmowaniu kolejnych państw w zamian za opisaną wyżej pomoc. Że nie są bezinteresowni, że Chińczycy też grabią swoich partnerów? Jasne, ale mają podwójną przewagę. Po pierwsze coś z ich obecności realnie wynika, bo Amerykanie czy Anglicy w ostatnim półwieczu nie zbudowali w Afryce żadnego lotniska czy portu. Po drugie, Chińczykom jest najzupełniej obojętne czy miejscowa władza jest demokratyczna czy autokratyczna. Nie pouczają miejscowych o wyższości komunizmu, o wielkości idei Mao etc. A „kolektywny zachód” jak tylko coś ma dać, to od razu żąda „przejrzystości” i „poszanowania”. Efekty widzimy.

 

Fałszywe wartości

Żądanie „poszanowania wartości zachodu” czy inaczej „liberalnej demokracji”, jest po wielokroć fałszywe.

Nie szukajmy daleko. Modelowa „liberalna demokracja” w Kanadzie, rozsławiła swój aktualny stan w ostatnich dniach na całym świecie. Wcześniej świat obserwował postępy „walki mową nienawiści” jako wyższej formy cenzury, na przykładzie próby wyeliminowania z możliwości wypowiadania się samego prezydenta „przodującego mocarstwa”. W tym samym „przodującym mocarstwie” świat oglądał sukcesy w zakresie odpowiedniego organizowania wyborów tak, aby zwyciężył „prawidłowy” kandydat. Nie ma co mnożyć tych przykładów, bo znowu zabrakło by tygodni. Trzeba mieć jednak świadomość, że owe „wartości demokratyczne” z radością przyjmowane są w trzecim świecie, a zachód się oburza, bo w jego mniemaniu taką właśnie „wyższą formę liberalnej demokracji” mają prawo uskuteczniać jedynie „kraje na wyższym poziomie rozwoju”. 

Co tam zresztą trzeci świat. Czy takich samych pouczeń nie słyszymy my w kontekście modelu wymiaru sprawiedliwości z Luksemburga?

Drugi aspekt to przekonanie, że obecnie forsowany na zachodzie model życia społecznego, jest „wyższą formą rozwoju”, do której inni muszą się bezwzględnie dostosować. A więc zachód za swoją misję uważa dziś rozdawnictwo prezerwatyw, zmuszanie do uznania aborcji za „prawo człowieka”, dominację homoseksualizmu jako owej lepszej formy egzystencji, wszelkie aberracje spod znaku LGBT etc. i wreszcie akceptację wszelkich możliwych form dewiacji seksualnych jako „normy”. Zacietrzewienie „kolektywnego zachodu” w promowaniu owych „wartości” i „zdobyczy” jest dzisiaj chyba większe, niż zapał religijny w dobie krucjat.

Czy może zatem dziwić, że dla wielu ludzi na świecie, nie akceptujących tych aberracji ideologicznych, kreujący się na obrońcę tradycyjnych wartości Putin stanowi „ostatnią nadzieję”? Niedawno ze zdziwieniem skonstatował to red. M. Rachoń po swoim wyjeździe do Hiszpanii.

 

Oci(e)p(l)(i)enie jako nowa religia

Zachód stworzył też – uzupełniająco wobec opisanych wyżej „wartości” – nową religię. Religię walki z klimatycznym ociepleniem. Na ołtarzu tej religii składa dzisiaj w ofierze wypracowany przez pokolenia poprzedników swój dobrobyt i wpędza się powoli acz systematycznie, w rosnące problemy. Ale w ramach religijnego uniesienia ofiary są czymś oczywistym.

Tyle tylko że tej nagłej skłonności do złożenia samgeo siebie w ofierze, nie podzielają w zdecydowanej większości ludy trzeciego świata. Tego oczywiście „kolektywny zachód” też nie rozumie, bo w istocie cała ta ściema ociepleniowa, ma przecież służyć zachowaniu jego dominacji kosztem reszty świata. I zachód nie rozumie, że trzeci świat to rozumie i nie chce po raz kolejny dać się ograć.

 

Co nas czeka?

Wymieniłem przykładowo kilka powodów, dla których oś Pekin – Moskwa szybko dziś pęcznieje. Już tylko potencjał ekonomiczny tzw. BRICS czyli Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki musi budzić szacunek. Tacy alianci tego ośrodka jak Iran, Nigeria, obecnie Arabia Saudyjska czy Wenezuela mogą wspólnie decydować o polityce energetycznej całego świata. I dyktować warunki gry gospodarczej. Wokół grupuje się już prawie setka innych państw, wśród nich mających wielki potencjał - vide Pakistan, Etiopia, Angola czy Wietnam - nie tylko demograficzny. A pamiętać też trzeba, że wiele ważnych państw ciągle waha się, po której stronie stanąć (vide Turcja). 

Jaki stąd płynie wniosek? Kiedy tkwiliśmy w pierwszej fali pandemii napisałem dla „Frondy” tekst, w którym wskazywałem, iż jesteśmy w trakcie kolejnej eskalacji trwającej już III wojny światowej. Wtedy otwarty został kolejny jej front – wojna bakteriologiczna. A innymi frontami tej trwającej wojny były wojna w cyberprzestrzeni, wojna o zagospodarowanie kosmosu czy wojna handlowa USA i Chin. Wtedy nie toczyły się działania wojenne o dużej skali w formie konwencjonalnej. Dzisiaj i ten teatr został uruchomiony, chociaż niektórym się wydaje, że swoim kunktatorstwem zapobiegną eskalacji i tej formy konfrontacji. Ale tak nie będzie, bowiem wojna rosyjsko – ukraińska jest tylko uwerturą do wojny o nowe uporządkowanie świata. 

Rozleniwiony „kolektywny zachód” ciągle wydaje się nie rozumieć o co chodzi i żyje naiwną wiarą w to, że Putin, albo jego następca „zrozumieją konieczność” powrotu do dawnych relacji. Czeka nas jeszcze wiele wysiłków, aby obudzić z letargu ludzi zachodu. I wcale nie jest pewne, że zdołamy to zrobić. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe